Popiersie Eurypidesa / fot. Wikimedia Commons

felietony

Czy ta muzyka przeżyła? O nietrwałości i nieśmiertelności utworów starożytnych

Czy ktoś mógłby w końcu powiedzieć, czy muzyka starożytnych Greków była ciekawa?

Większość rekonstrukcji na podstawie zachowanych fragmentów jest przeraźliwie monotonna. Trudno słuchać tego z ciekawością. Wersja teatralna, którą realizuje Teatr Gardzienice, jest fascynująca, ale bardzo klasyczna – ujęta w tony ludowe, tonalna, stosunkowo zachowawcza. Utwory zachowane w całości, jak epitafium Seikilosa Ὅσον ζῇς (Hoson zes), sprawiają wrażenie przypisanych wyraźnemu kontekstowi – specyficznemu systemowi myślowemu i kulturowemu – który już dawno zniknął z powierzchni ziemi. W tym sensie trudno zrozumieć przekazy starożytnych autorów o sile oddziaływania muzyki, która według Platona mogła zniszczyć państwo.

Jak jej szukać?

Zachowane przykłady muzyki starożytnych Greków można znaleźć przede wszystkim w książkach: Ancient Greek Music[1] i Documents of Ancient Greek Music – The Extant Melodies and Fragments[2]. Zgromadzone tam przedstawienia zawierają m.in. rekonstrukcje muzyki antycznej – czyli uzupełnione luki w partyturze. Rekonstrukcje te podążają za rytmiką tekstu. Choć jest to kierunek oczywisty – wszak język starożytnej Grecji był językiem tonalnym, operującym różnymi wysokościami – to jednak wiele subtelnych kwestii, związanych zwłaszcza z twórczością Eurypidesa, może pomijać.

O wpływie tonalności języka starożytnych Greków na muzykę świadczyć może wspomniane już Epitafium Seikilosa. Jest to jedna z nielicznych kompozycji antycznych, która do dziś zachowała się w całości. Znajduje się na nagrobnym kamieniu, a inskrypcja poprzedzająca utwór muzyczny głosi:

Eikōn hē líthos eimí. Títhēsí me Seíkilos éntha mnēmēs athanátou sēma polychrónion[3].

Czyli: Jam jest kamieniem nagrobnym. Seikilos mnie tu umieścił jako długotrwały znak nieśmiertelnej pamięci.

  

Jako przykład muzycznego języka starożytnej Grecji Epitafium Seikilosa jest bezcenne. Po pierwsze pokazuje, że starożytni Grecy tworzyli muzykę, która podążała za tekstem. Interwały to głównie konsonanse. Melodia wspina się na początku każdej frazy, a opada na ornamentach ostatniej samogłoski końcowego słowa. Tak rozpisana linia melodyczna jest nie tylko klarowna (tekst jest wyraźny, nieliczne ornamenty nie zaburzają jego czytelności), ale też pokazuje potencjał meliczny języka.

Jednak nawet ta obserwacja poczyniona nad atrakcyjnością Epitafium nie potrafi dać odpowiedzi na pytanie o ciekawy kształt tej muzyki. Przecież tego rodzaju dostosowywanie dźwięków do struktury tekstowej było reprodukowane, z dużo silniejszym efektem estetycznym, przez setki lat po Seikilosie, poprzez Claudio Monteverdiego i Cameratę Florencką, Christopha Willibalda Glucka, Richarda Wagnera, Claude’a Debussy’ego, Erika Satiego po Iannisa Xenakisa i wielu innych. Nowsze realizacje muzyczne oparte o idiom muzyki antycznej stały się znacznie ciekawsze niż sam muzyczny dorobek antyku.

Jak jej słuchać?

Obok tendencji do podporządkowania muzyki tekstowi w starożytnej Grecji, około połowy V w. p.n.e., pojawiła się tendencja tzw. nowej muzyki. Zjawisko to opisuje w swojej książce Armand D’Angour[4], wskazując na wyraźne różnice między dwoma kierunkami twórczymi. Starsza praktyka postulowała muzykę podążającą za tekstem, jak w Epitafium Seikilosa. Nowsza proponowała skrajnie odmienną praktykę: muzyka miała podkreślać treść tekstu, niekoniecznie podążając za jego naturalną melodyką. W ten sposób powstał pierwszy w historii projekt muzyki programowej, muzyki, która wyraża więcej, niż sam tekst[5].

Przedstawicielem tego nurtu był wielki dramatopisarz i kompozytor, Eurypides. Do dziś zachowały się tylko dwa przykłady jego twórczości: Met emoi, fragment stasimonu drugiego z Ifigenii w Aulidzie oraz Katolophyromai, lament Elektry i chóru z OrestesaObydwa utwory stanowiły podstawę zjawisk, które określić można rekompozycjami muzyki antycznej. Rekompozycja, czyli metoda analizy muzycznej dająca nie tylko komparatystyczne, ale także artystyczne i estetyczne spojrzenie na analizowany materiał[6], wyraża się w takich osiągnięciach, jak: barokowa teoria afektów, reforma opery seria, niekończąca się melodia, malarstwo dźwiękowe, witalizm, impresjonizm.

Ponieważ muzyka Eurypidesa zachowała się tylko we fragmentach, późniejsi twórcy chętnie sięgali po te skrawki, aby poprzez idiom kompozytorski wydobywać nowe jakości i treści. Ci, którzy sprzeciwiali się praktyce odtwarzania teatru antycznego lub też nie odnajdywali w twórczości Eurypidesa wątków dla nich ciekawych, nadal pozostawali w kręgu wpływu antycznego kompozytora. Byli bowiem uwikłani w pewnego rodzaju relację ze światem, gdzie dźwiękowe spektrum wyznaczały utwory Eurypidesa.

Najciekawszym zjawiskiem nieśmiertelności muzyki starożytnego kompozytora jest jednak nietrwałość, fragmentaryczność utworów, które przetrwały. Z Met emoi pozostało nam zaledwie kilka dźwięków. Katolophyromai brakuje dźwięków z początku i końca linijki, ponieważ fragmenty papirusu zginęły. Takie wycinki, skrawki, stanowią, paradoksalnie, największą siłę tej muzyki – pozwalają każdemu, kto ośmiela się nią zajmować, przekomponowywać utwory na własny sposób. Jednocześnie jednak taki „drugi twórca” pozostaje pod wyraźnym wpływem ogólnej formy, którą wyznacza Eurypides. Nie jest zatem świętokradcą dewastującym zabytki muzyczne, tylko poszukiwaczem przebijającym się przez gąszcz dżungli w poszukiwaniu bezpiecznego schronienia. Tym bezpiecznym miejscem w muzyce antycznej są puste plamy. Każdy, kto tej pustki doświadcza – słuchacz, kompozytor, muzyk, śpiewak, krytyk – wypełnia przestrzeń własnymi domysłami, oczekiwaniami, pytaniami. Słowem – własną energią tudzież duchem. Ta nietrwałość jest zatem z jednej strony ogromną stratą dla znawców i teoretyków muzyki antycznej, ale z drugiej -stanowi największą zaletę ocalałych utworów. Nie są one tylko muzealnymi eksponatami, potrafią pulsować rytmem współczesnego krwiobiegu.

Jak sprawić, żeby była ciekawa?

Idiom kompozytorski Eurypidesa przetrwał aż do dzisiaj w rekompozycjach jego utworów. W tysiącach twórców wywierających wpływ na muzykę. W dziesiątkach książek i traktatów, które powstały na ten temat. We wszystkich spektaklach opierających się na jego tekstach.

Najważniejsze: przetrwał.

Przetrwał poszarpany i niekompletny, ale dzięki temu bardziej żywy niż pozostałe utwory antyczne. Znacznie bardziej żywy niż wyryty na kamieniu utwór Seikilosa.

Przetrwał, otwarty na innowacje.

Przetrwał, generujący nowe możliwości.

Przetrwał jako baza i skończony materiał. Sam w sobie i na zewnątrz.

Przetrwał, bo jest niekonwencjonalny.

O skrawkach jako autonomicznym i w pełni zrozumiałym zapisie muzycznym pisała Heather Frasch[7]. W jej perspektywie utwory zapisane jako skrawki większej myśli, pozostałości, które nie są rozwinięte w pełną, po brzegi wypełnioną, gotową strukturę, skłaniają do znacznie bogatszej refleksji nad tym, co się dzieje między tym, co zadane. Utwory Eurypidesa dają właśnie to pole do bezpiecznego – ale nadal ograniczonego antycznym idiomem twórczym – manewru artystycznego.

Jak można jeszcze bardziej podkreślić to, że muzyka antyczna jest ciekawa, zajmująca i estetycznie ważna?

Można ją przetłumaczyć. Tłumaczenie nie powinno być dosłowne i musi zwracać uwagę na idiom kompozytorski, który decyduje o kształcie fonosfery danego utworu – dźwiękach wybrzmiewających poza nutami, obok nich, niezależnie od nich. Tłumaczenie takie może się dokonywać poprzez zastosowanie wyrazistych, współczesnych środków – elektroniki, estetyki noise, mikrotonowości, spektralizmu, parodyzmu i wielu innych wywołujących intensywne, skrajne reakcje odbiorców – jak utwory Eurypidesa.


Spis treści numeru Dawno, dawno temu… w muzyce

Meandry:

Wstęp redakcyjny (Anna Kruszyńska)

Felietony:

Nie tylko Aida, czyli starożytny Egipt i opera (Aleksander Przybylski)

Czy ta muzyka przeżyła? O nietrwałości i nieśmiertelności utworów starożytnych (Jan Lech)

Wywiady:

„W starożytnej Grecji muzyka jest zawsze związana ze świętem”. Wywiad z prof. Markiem Węcowskim (Anna Kruszyńska)

„Muzyka zaczyna się wraz z człowiekiem – nie ma jej przed nim, jego nie ma bez niej”. Wywiad z prof. Anną Gruszczyńską-Ziółkowską (Anna Kruszyńska)

Recenzje:

Czy filmy o starożytności ukazują nam prawdę o muzyce tamtych czasów? (Katarzyna Sienkiewicz)

Nowowiejski w nowym wydaniu. Recenzja płyty „Quo Vadis” (Aleksandra Szyguła)

Publikacje:

Śladami starożytnych instrumentów: idiofony na Cyprze, w Egipcie i Syro-Palestynie (cz.1) (Justyna Dziubecka)

Śladami starożytnych instrumentów: idiofony na Cyprze, w Egipcie i Syro-Palestynie (cz.2) (Justyna Dziubecka)

Edukatornia:

Dwugłos w sprawie grzechotek (Sylwia Siemianowska, Anna Gruszczyńska-Ziółkowska)

Pomost do świata dźwięków (Marta Pakowska, Aleksandra Gruda)

Kosmopolita:

Starożytne brzmienia we współczesności (Aleksandra Szyguła)

„Orion” Kaiji Saariaho (Katarzyna Trzeciak)

Rekomendacje:

Opery w Teatrze Wielkim – Operze Narodowej (Redakcja)

Blogi archeomuzykologiczne (Redakcja)



Przypisy:

[1] M. West, Music of Ancient Greeks,1994.

[2] E. Pöhlmann, M. West, Documents of Ancient Greeks – The Extant Melodies and Fragments, 2001.

[3] https://en.wikipedia.org/wiki/Seikilos_epitaph, [dostęp: 23.06.2017].

[4] A. D’Angour, The Greeks and the New: Novelty in Ancient Greek Imagination and Experience, 2011.

[5] J. Starobiński, Czarodziejki, 2011.

[6] M. L. BaileyShea, Filleted Mignon: a new recipe for recomposition and musical analysis, 2007.

[7] H. Frasch, To, co zostaje… Wykonawcze ślady w utworach lo wie i Audry Wolowiec, 2016(tłum. J. Lech, „Glissando” nr 29). 

Wesprzyj nas
Warto zajrzeć