Na peryferiach muzyki; pixabay.com

recenzje

Diabeł decybelem

Jest taka teoria, że wszystkimi przeżywanymi przez nas emocjami, karmi się jakiś byt, a może nawet cała konstelacja równoległych rzeczywistości – emocje, to jakby rozpuszczalnik dla energii – lekko nawet podgrzane, emocje przechodzą w stan lotny, ewaporują jako czysta energia. Im emocji więcej, tym dla niego lepiej, i nie ważne, dobrych czy złych. W kotle musi buzować i tyle.

Przeżywanie emocji stało się jakby fundamentem, mianownikiem wszystkich działań ludzkości. W trosce o to, aby było zawsze maksymalnie intensywne, życie emocjonalne zostało zinstytucjonalizowane i zinterkorporowane. Całe armie firm i organizacji istnieją tylko dzięki i dla podtrzymania buzowania emocji: korporacje medialne, wytwórnie muzyczne i filmowe, religie (za wyjątkiem może Buddyzmu, którego adepci metodycznie emocje rozpuszczają), cała literatura i sztuka, hazard, pornografia, reklama i tak dalej, a to jedynie sfera pracująca z emocją nagą, adresowana do niej bezpośrednio. Obok tego istnieje wymiar ludzkich działań nie tyle bezpośrednio emocje tworzący i nimi manipulujący, co dzięki ich silnym przejawieniom istniejący. I tu mamy cały przemysł zbrojeniowy, polityczny, stowarzyszeniowo-organizacyjny i temu podobne.

Szczególnie zaraza „intensywnej, kompulsywnej emocjonalności” drąży ludzi hodowanych na tzw. kulturze zachodniej. Poniższa mapa burz/wyładowań energetycznych pokazuje dobitnie, gdzie najbardziej gotuje się w głowach. 

 mapa burz live; źródło: blitzortung.org 16.07.2018

Mamy wdrukowane, że emocje są istotą człowieczeństwa. Nie uronisz łzy nad afrykańskim dzieckiem? Nie uniesiesz się świętym gniewem wobec zbombardowania ofiar? Nie jesteś człowiekiem! To nieludzkie! Ale czy aby na pewno? Bo na przykład socjopaci, ludzie wytrepanowani z emocji i empatii wobec innych, są zdolni do prawdziwie zdumiewających rzeczy: na przykład tworzą multimiliardowe korporacje, które z sukcesem produkują elektryczne samochody i strzelają nimi w stronę marsa, albo gadżety z godłem nadgryzionego jabłka, które choć zbudowane z tego samego szajsu co reszta, wyglądają i działają dziesięć razy lepiej, oraz kosztują pięć razy więcej od konkurencji. Ponoć oficerowie SS, oprawcy powstania arszawskiego, byli tak uduchowieni i przesiąknięci wysoką kulturą germańską od Schillera, Goethego do Wagnera, że przechadzając się pośród dymiących ruin, potrafił taki człowiek (?) zatrzymać się i uronić łzę nad kulejącym pieskiem. Podobnie tatusiowie zarządzający piekłem Belgijskiego Konga po powrocie z kolonii, brali na kolana dzieciaczki i robili im wesołe „kosi kosi łapci”. Więc jak to jest z tą emocjonalnością? Jest dobra czy zła? Czy może być wyznacznikiem czegokolwiek? I najważniejsze, czy jest nam w ogóle do czegoś potrzebna? 

fot.Robert Gogol

Tysiące oper, miliony wierszy, góry książek, lasy rzeźb, nieba obrazów! Tysiące malin, miliony ogórków, góry bułek, lasy szczypioru, nieba plastrów salcesonu! Jeszcze tysiąc festiwali, jeszcze milion płyt, jeszcze siedemset wagonów książek! Jeszcze tysiąc patisonów, jeszcze milion kiełbas, jeszcze siedemset wagonów kefiru!   

fot. Robert Gogol

Jako gatunek na polu eksploatowania emocjonalności ogołociliśmy już wszystkie pokłady złóż w obrębie szeroko i zdroworozsądkowo pojętej normalności. Przebodźcowanie ludzkości jest tak potworne, że aby widzowie mogli poczuć coś np. w kinie podczas oglądania filmu, prezentuje się na ekranie super realistyczne sceny wyrafinowanych tortur i najwymyślniejszych form mordu. Filmy Tarantino czy Smarzowskiego dosłownie, literalnie rażą i smażą (nomen omen) ludzkie dusze prądem sadystycznego, psychotycznego fekału. Ale najdziwniejsze jest to, że w kinach nie epatują się tymi filmami śliniący się psychopaci. Nie, na widowni siedzą spokojnie dobrze odżywieni i ładnie ubrani tatusiowie i mamusie, zakochane pary, urzędnicy skarbówki, farmaceutki, prawniczki oraz sporadycznie operatorzy wózków widłowych; normalni ludzie? Jeśli normalność wyznacza większość, to tak.

fot.Robert Gogol 

Noise *

W świetle tego co powyżej, artysta dźwiękowy pragnący dotrzeć do otumanionego emocjami, przebodźcowanego słuchacza, może spróbować:

1. generować odbiorcy jeszcze silniejszą od otaczających emocjonalną opresję;

2. odbiorcę zresetować i wydobyć poza sferę emocji/ człowieczeństwa.

Opisu pierwszego przypadku się nie podejmę, ale drugi chętnie rozwinę. Odbiorcę można resetować na różnych poziomach. Można go też zawirusować, sformatować, ale o tym innym razem. Wyróżnijmy „reset miękki” i „reset twardy”. W obu przypadkach posługujemy się tym samym bodźcem tyle że w różnym natężeniu. 

Bodźcem tym jest noise czyli szum, hałas, ściana dźwięku. Nazywajmy to po prostu noise. To ładne słowo. Noise w małym natężeniu, szum cichy, tworzy tło, czyli ambient. Ambient resetuje na miękko – sennie wystawia poza emocjonalną wańkę-wstańkę i lekko głaszcząc, wozi po przestrzennym peryhelium.

Noise w wielkim natężeniu wykrwawia uszy. Reakcje na noise ekstremalnie głośny są już czysto biologiczne, bo hałas to zagrożenie. To już jest reset twardy. Bardzo wysokie natężenia dźwięku prowadzą do doświadczeń granicznych – jak przejażdżka roller coasterem – kiedy system nerwowo-endokrynologiczny przejmuje kontrolę nad ciałem i rozpoczyna program ratowania życia, nie ma już miejsca na emocje. Pojawia się adrenalina i rozkazuje: cała energia dla mięśni. Mózg to już tylko perforowana taśma sekwencji ataku lub ucieczki. Ego zostaje odwieszone na gwoździu. Siłą rzeczy przekraczasz siebie. Transcendencja? Już możesz krzyczeć.

fot.Robert Gogol

 

www.robertgogol.pl | Poznań luty 2019 

Pisane przy: Minilogue „Blomma”; Aa Re Pritam Pyaare: Sajid Wajid, Mamta Sharma, Sarosh Sami; Rowdy Rathore: Dhadhang Dhang, Chinta Ta Ta Chita Chita, Chamak Challo Chel Chabeli | Prem Ratan Dhan Payo: Preem Leela, Jalte Dyie, Jab Tum Chaho, Title Song, Tod Tadaiyya | Jab We Met: Nagada Nagada | Heyy Babyy: Mast Kalandar | Devdas: Dola Re Dola – Aishwarya Rai & Madhuri Dixit, Devdas | Hum Dil De Chuke: Nimboda Nimboda | Bajirao Mastani: Deewani Mastani.

Dedykuję Wojtkowi Krzyżanowskiemu.

* W drugiej części poniższego tekstu, pisząc o działaniu muzyki NOISE na istotę ludzką, bazuję na moich osobistych, bardzo intensywnych choć krótkotrwałych odczuciach, kiedy to zostałem poddany działaniu tego rodzaju bodźców przez samego mistrza gatunku, tj. Zbigniewa Karkowskiego, podczas pamiętnego wykładu / “Warsztatu Konstrukcji Dźwieku – Karkowski / Lisek / Gallareta” na Poznańskiej Akademii Muzycznej, w którym miałem nieszczęście uczestniczyć w piątek 25 maja 2012 roku od godziny 10.30 do godziny 10.37.
Kiedy tylko główny prelegent Zbigniew Karkowski przemówił, i zaczął bogato ilustrować przeraźliwym, nie do zniesienia głośnym, sonicznym pandemonium swój wywód – po prostu uciekłem z sali. Widziałem, że innych literalnie sparaliżowało – ale ja miałem dosyć siły aby uciec, może dzięki temu, że ratowałem się założonymi na głowę studyjnymi słuchawkami w systemie zamkniętym. Ale to nie natężenie dźwięku mnie wygoniło, to bym jeszcze zniósł – uciekłem, bo odkąd tylko prelegent przemówił czułem, że coś zimnego ciemnego i pokręconego wślizguje się we mnie, usiłując zgwałcić i splugawić moją duszę).

* * * 

* * * 

Spis treści numeru Emocje w muzyce 

Felietony

Karol Furtak, Bajka o sporze Jasia i Małgosi

Robert Gogol, „BPM”. Bóg – Przestrzeń – Miłość, czyli sekretna mechanika muzyki

Wywiady

Joanna Stanecka, Miłość w Des-dur na cztery struny, smyczek i wiolonczelę. Wywiad z Izą Połońską

Wojtek Krzyżanowski, PanGenerator: na styku sztuki i inżynierii

Recenzje

Wojtek Krzyżanowski, Hatsune Miku: watashi wa ningen! Jestem człowiekiem!

Robert Gogol, Diabeł decybelem

Publikacje

Szymon Atys, Szymanowski – „Kochanek”

Ewa Schreiber, Drugi dom. Dominik Połoński i muzyka współczesna

Edukatornia

Magdalena Kajszczak, Retoryka w służbie ekspresji w wybranych utworach Karola Szymanowskiego

Dorota Relidzyńska, Parasolkami, zębami, pazurami. Obrońcy muzyki w akcji

Kosmopolita

Dorota Relidzyńska, Sophie Karthäuser: od emocji ważniejsza jest…

Dorota Relidzyńska, Paryż. Miasto miłości… do muzyki!

Rekomendacje

Karol Furtak: „Jako artyści powinniśmy dążyć do prawdy” – rozmowa z Maestro Kazimierzem Kordem

 


Wesprzyj nas
Warto zajrzeć