fot.: Nikolai Ulltang, Pexels.com

felietony

Gdyby Bóg słuchał rapu. Modlitwy z polskiego podwórka

Bóg, seks, polityka – można powiedzieć, święta trójca punktów spornych i tematów wzbudzających niemałe zainteresowanie w towarzystwie. O ile seks i polityka dryfują w twórczości artystycznej jako tematy niezmiennie gorące, o tyle temat dotyczący transcendencji może wzbudzać ambiwalentne odczucia. Myśląc stereotypowo, rap-podwórko mogłoby być szczególnie trudnym gruntem dla rozwoju myśli o Bogu. Jak się okazuje – nic bardziej mylnego! Co ciekawe, interesująca nas tematyka pojawia się również w tekstach przedstawicieli New Schoolu – młodych, często zbuntowanych, poruszających kwestie im najbliższe: od zabawy, aż po trudne doświadczenia osobiste. Wystarczy przedrzeć się przez warstwę imprezowych hitów, by móc zauważyć, jak wielu z nich skłania się w kierunku rapu inteligenckiego. Wśród szczerych, niejednokrotnie dobitnie zaakcentowanych wypowiedzi snują się również przemyślenia dotyczące transcendencji. Urokiem całego tego zamieszania związanego z kwestią Boga jest to, że sposób w jaki zostanie ona poruszona, jest determinowany przez filozofię, doświadczenia i mentalność jednostki. Rap jest specyficznym gatunkiem muzycznym, w którym każda próba zatracenia autentyczności jest szczególnie wyczuwalna, a gra w otwarte karty nad wyraz ceniona.

Bezpośredniość i szczerość bijąca z przekazów hip-hopowych rzuca światło na samych artystów – ich poglądy, fascynacje czy dewizy życiowe. Raperzy, starając się przekazać (parafrazując tytuł utworu Sokoła – weterana polskiego rapu) ,,czystą brudną prawdę” o sobie i świecie, nieraz dzielą się tym, czy i jakie znaczenie ma dla nich transcendencja.

Niekiedy ten wymiar staje się kwestią pierwszorzędną, jak w przypadku przedstawicieli rapu chrześcijańskiego, dużo częściej jest subtelną deklaracją, że czują obecność Boga w świecie.

Jedną z pierwszych postaci, która może być modelowym potwierdzeniem powyższego stwierdzenia, jest raper i autor tekstów, związany z wytwórnią SBM Label – Bedoes:

“Tłumaczę sobie, że Bóg przykłada rękę do mojej kariery i mojego rozwoju, ale teraz mamy takie czasy, gdzie w modzie jest bycie ateistą. Zawdzięczam sukces ciężkiej pracy, ale zawdzięczam sukces też mojej rodzinie oraz Bogu”.[1]

Co ma do powiedzenia reszta rap-podwórka? Jak się okazuje bardzo dużo. Postać Boga, jeśli pojawia się w tekstach utworów hip-hopowych, bywa traktowana jako odnośnik, konstrukt kulturowy, hasło rzucone zaczepnie, mimochodem, żartem, często półsłowem. Bywa wplatane, przeplatane i doplatane do wcześniej skrojonych na miarę hitu wersów. Czasami dlatego, że się rymuje, czasami do końca nie wiadomo dlaczego – temat zdaje się pojawiać i podświadomie wypływać w tekstach z pozoru tematycznie odległych. Polskie rap-podwórko do Boga się porównuje, od Boga się odżegnuje, czasem krytykuje lub się przedrzeźnia – najczęściej po prostu szuka swojej prawdy.

Bardzo ciekawą w tym kontekście relacją jest ta, którą przybliża nam Taco Hemingway. Jest to walka sprzeczności skonstruowana tak, że niejeden z nas mógłby w zupełności utożsamić się z rozterkami rapera. Z jednej strony deklaracja jestem ateistą (,,6 zer”), z drugiej chyba nade mną ktoś czuwa (,,Ściany mają uszy”). Wszystko to podszyte jest splotem myśli ukierunkowanych na to, kim jestem dla Niego i kim On jest dla mnie – jeśli faktycznie jest. Taco przyznaje: Mam kłopoty z Bogiem (,,Następna stacja”), do Boga nie modlę się wcale, bo nie chcę się Bogu narzucać (,,Ściany mają uszy”), później dodaje: kiedyś trafię na spowiedź (,,Następna stacja”) i pyta: co u Ciebie, Boże? U mnie git. (,,Grubo chude psy”).

Podobną relację buduje raper Quebonafide, który epizodycznie krąży wokół transcendencji, zaznaczając, że próbuje ogarnąć umysłem ten ogrom, którym niby steruje Bóg (,,Kyrie eleison”), by po latach przyznać: myślę dziś o Bogu częściej, niż o domu (,,Art-B”).

Idąc o krok dalej, można wspomnieć również o skomplikowanej relacji z transcendencją, którą przedstawia Słoń. Na swojej głośnej płycie Demonologia, opowiadającej o okrutnej naturze ludzkiej, wspomina: dziś nie pomoże Ci nawet ukrzyżowany cieśla (,,Początek końca”) lub Twój zbawca zaśmiał się na dźwięk słowa łaska – to kara za 2000 lat bałwochwalstwa (,,Początek końca”). Bóg staje się według tej wizji obserwatorem, który miałby niemal czerpać przyjemność z manifestowania obojętności wobec ludzkich krzywd.

Wspomniane zagajenia skupione na transcendencji są formą opowieści przeważnie zamykającej Boga w ramy narracji trzecioosobowej. Polska twórczość hip-hopowa jest jednak pełna elementów zaskoczenia i nieszablonowych występów poza określone granice podejścia do tematu. W nielicznych, a przez to wyjątkowych przypadkach następuje zamiana – Bóg nie jest tym, o którym mówię, Bóg jest tym, do którego mówię. Wykorzystanie przez artystów apostrofy determinuje myślenie, że wewnętrzny konflikt opozycji nie ma – jest skłania się ku tej drugiej opcji. Utwory, które uważam za warte wyszczególnienia, to trzy zupełnie różne od siebie podejścia do tematu. Pierwszy z nich jest rozmową, będącą kontrolowanym żartem. Kolejny przedstawia wzbudzającą silne emocje relację z Tym, którego bierność w sprawach świata budzi gniew i żal. Trzeci utwór to sentymentalne spojrzenie w przeszłość i przyszłość, dostrzegające Boga w codzienności – pomiędzy tostami a planem lekcji z Lionelem Messim.

TOP 3 MODLITWY z POLSKIEGO PODWÓRKA

1. Łona – Rozmowa z Bogiem

Wczoraj Bóg zadzwonił do mnie…

Pierwszym utworem jest Rozmowa z Bogiem, którego wykonawcą i autorem jest Łona – szczeciński raper, którego twórczość charakteryzują przemyślane teksty, poruszanie spraw społecznie istotnych, jak i dbałość o poprawność językową. Utwór pojawił się na płycie zatytułowanej Koniec Żartów, ale czy to naprawdę koniec? Rozmowa z Bogiem jest napisana w cudownie lekkim stylu, przypominającym bardziej rozmowę z kumplem, niż psalm pochwalny. Raper posłużył się wszystkimi możliwymi formami komizmu: od sytuacyjnego, przez językowy, kończąc na samej formie wykonania:

Ciąg dalszy rozmowy był taki, że Bóg zaczął wrzeszczeć:

— Zrobiłem już jeden potop, mogę zrobić go raz jeszcze!

— Bój się Boga!

— Kogo?

— O, przepraszam…

Łona zgrabnie unika zbędnego patosu, za to w zgiełku zabawnych dialogów (gdyż Rozmowa z Bogiem jest dialogiem ze Stwórcą w sensie dosłownym) znalazło się miejsce na ważne przesłanie.

2. Z.B.U.K.U ft. Czeski, Green, Sylwia Dynek – List do Boga

Ludzie listy piszą Bogu z piekła, nigdy ze szczęścia (…)

Kolejnym artystą, który postanowił dotknąć tematu transcendencji jest Z.B.U.K.U. Raper porusza kwestię szorstkiej, gorzkiej relacji z Bogiem, który nie reaguje na krzywdy i niesprawiedliwość tego świata. List do Boga jest falą wątpliwości, pytań, wyrzutów związanych z bezsilnością wobec zła, ale przede wszystkim pragnieniem zrozumienia i dotarcia do prawdy:

…weź mi wytłumacz, bo niewiele rozumiem, a nie wyjaśnią mi niczego w niedzielę na sumie.

Utwór nieustannie kojarzy mi się z wierszem Stanisława Barańczaka NN próbuje sobie przypomnieć słowa modlitwy – w obu tekstach, w poezji Barańczaka oraz wersetach rapera, wyczuwam pokrewną nutę łaknienia obecności. Warstwa tekstowa jest bogata w wiele trafnych, acz cierpkich spostrzeżeń, wprowadzających słuchacza w stan refleksyjności.

3. Mata  Żółte flamastry i grube katechetki

A pamiętasz, jak nieraz przed spaniem rozmawialiśmy o przeróżnych rzeczach? I czasem głupich nawet. 

Żółte flamastry i grube katechetki to utwór szczególny. Intrygujący tytuł na samym początku może zbić słuchacza z tropu i odwieść od faktycznego charakteru przekazu. Być może taka była intencja twórcy. Mata zwraca się do Boga w sposób bardzo intymny, rozmawia z Nim jak z dawnym przyjacielem jednocześnie nie wykluczając, że przyjaciel ten istnieje tylko jako osobisty fantazmat. Wspomina chwile spędzone w katolickiej szkole oraz ówczesną bliskość Boga w codzienności, która jest tutaj elementem kluczowym. Prywatny charakter rozmowy podkreśla również teledysk, będący splotem nagrań z rodzinnego archiwum rapera. Momentami bardzo wzruszający tekst przeplata się z symbolicznymi obrazami tęczy, czy promieniami słońca, świadczącymi o wypatrywaniu Bożej obecności w świecie. Szukanie tej obecności rozgrywa się również w warstwie tekstowej, gdzie raper zauważa, że słowo stawało się ciałem, dalej wtrącając (…) całowaliśmy ten chleb gdy upadał, a teraz błagam, Ty też mnie pocałuj (…). Mata bawi się słowem i robi to bardzo wdzięcznie, chociażby wtedy, gdy przywołuje w jednym zdaniu doświadczenie trzech zmysłów:

A teraz dotknij mnie, jeśli to słyszysz, bo tak bardzo chciałbym wiedzieć, że patrzysz.

Utwór Maty odbił się echem również w samym środowisku hip-hopowym – jeden z polskich raperów, Miuosh, skomentował go następująco:

„Wspaniale jest mówić coś o Stwórcy w wersach między smarowaniem masłem kromki chleba a przeganianiem kota z kanapy, bo to wtedy ma zupełnie inny wymiar. Ten chłopak to potrafi w wieku dwudziestu lat, teraz, a nie wiadomo kiedy ten utwór napisał (…) to trafia w gościa, który ma trzydzieści cztery lata”.[2]

Żółte flamastry i grube katechetki to splot wersów, które bez problemu trafiają do rzeszy słuchaczy  zdecydowanym atutem jest to, że każdy może dostosować poziom interpretacji do siebie, swojej wrażliwości i intuicji.

Wybrane ze względu na formę przypominającą modlitwę, wyjątkowe ze względu na podejście do tematu  w przedstawionych utworach raperzy kruszą figurę Boga nieosiągalnego. Konwenanse, teatralność i nadęcie omijają szerokim łukiem, rozmawiając z Nim żartobliwie, krytycznie, czy w sposób intymny. Wychodzą tym samym poza ramy sztywnego rozumienia i schematycznych interpretacji, co jest jakąś formą buntu. A Bóg podobno lubi buntowników.

 

 


ŹRÓDŁA NETOGRAFICZNE:

1. M. Natali, Bedoes: Sukces zawdzięczam ciężkiej pracy, rodzinie i Bogu, popkiller.pl, grudzień 2017, [dostęp: 31.08.2020].

2. https://www.youtube.com/watch?v=Fod5DyB29J8, [dostęp: 1.10.2020].


Partnerem Meakultura.pl jest Fundusz Popierania Twórczości Stowarzyszenia Autorów ZAiKS

ZAiKS Logo

Wesprzyj nas
Warto zajrzeć