TimFotolia.com

felietony

Ranking z kwintą w basie, czyli muzyczne tam i z powrotem [odcinek 6]

Rozdrażnione Szczeniaki,

czyli o fenomenie krewnych i znajomych Królika

Odkąd tylko zaczęłam swoją przygodę z rankingiem, wiedziałam, że prędzej czy później cały odcinek poświęcony zostanie IM. Wierzcie mi lub nie, ale ICH chciałam Wam przedstawić, jak nikogo na świecie. Serio. Marzyło mi się, że kiedy zarzucę już Was tymi wszystkimi utworami, dla których sama tracę głowę od ponad dwóch lat, przepadniecie. Dacie mi znać, czy tak się stało?

Otóż… ONI. Snarky Puppy. Dzisiejszy numer jeden i myśl przewodnia tego odcinka. Dziś opowiem Wam nie tylko o całym bandzie, ale i o czterech jego muzykach, których indywidualne projekty wyjątkowo mnie urzekły i po raz kolejny przekonały o potędze muzycznego potencjału tej niezwykłej grupy.

Filarem ich twórczości jest unikalne połączenie jazzu, funku, popu, soulu i world music. Każdym kolejnym projektem, ba! Każdym kolejnym koncertem dbają o stworzenie czegoś, czego jeszcze nie było. Są  p i e k i e l n i e utalentowani i – jak się zaraz przekonacie – nie ma w tym cienia przesady. Wiem, że moje „tym razem naprawdę nie było łatwo coś wybrać” powoli zaczyna tracić na znaczeniu, ale wierzcie mi – jako zagorzałej fance wszystkiego, co stworzyli – naprawdę nie było! Z racji specyfiki tego odcinka, wyjątkowo polecam czytać go od miejsca pierwszego. Myślę, że większa frajdę będziecie mieli z zapoznania się najpierw z całym zespołem, a dopiero później z tym, czym kilkoro z Puppy’s zajmuje się, kiedy nie są Snarky!

Miejsce 5.

FORQ – założony w 2014 roku zespół w składzie: Michael League – bas, Henry Hey – klawisze, Chris McQueen/Adam Rogers – gitara, Jason “JT” Thomas – perkusja. Mówią o sobie, że choć każdy z nich zakorzeniony jest w innym gatunku, razem tworzą spójną całość, nad którą unosi się duch garażowego grania. Mocno osadzeni w jazzie, nie boją się z nim eksperymentować. Początkowo trudni tak w odbiorze, jak i w zrozumieniu, z czasem okazują się być wyzwaniem, któremu aż chce się sprostać.

Lenburu

 

Miejsce 4.

Banda Magda – Magda Giannikou to urodzona i wychowana w Atenach wokalistka, akordeonistka, pianistka, kompozytorka i producentka. Odkąd zagościła na szczeniakowym Family Dinner vol. 1 (polecam cudowne Amour Te’s La!), jej Banda często gra przed nimi jako support. Magda to artystka o niezwykle barwnej scenicznej osobowości i o nieskazitelnym, jasnym. aksamitnym głosie. Muzyka, którą tworzy się jej zespół to brzmienia z pogranicza jazzu i world music. Album Yerakina zabiera słuchacza w podróż w głąb krainy melodyjnych francuskich ballad i greckich folkowych pieśni; nie brak również utworów opartych na rytmach wywodzących się z peruwiańskich i kolumbijskich tańców ludowych. Z grona krewnych i znajomych Królika (ze Szczeniaków, czyli), poza samą Magdą udział wzięli: Marcelo Woloski – perkusja, Chris Bullock – klarnet i Mike Maher – trąbka.

Trata

Miejsce 3.

Cory Henry – multiinstrumentalista i producent muzyczny, klawiszowiec Snarky Puppy. Grę na ogranach (które są jego głównym instrumentem) zaczął już w wieku dwóch lat. W wieku lat sześciu dostał się do finału prestiżowego konkursu talentów, organizowanego przez nowojorski Apollo Theatre. W 2010 roku wydał swój pierwszy album Christmas with You, na którym znalazły się jego interpretacje znanych świątecznych piosenek; z każdym kolejnym utworem Henry coraz bardziej wyraziście prezentował swoje improwizatorskie umiejętności. To właśnie one uchodzą dzisiaj za jeden z jego znaków rozpoznawczych. Henry współpracował z wieloma wybitnymi artystami gospelowej, soulowej i jazzowej sceny muzycznej. Wśród nich warto wymienić między innymi Arethę Franklin, Kirka Franklina, Roberta Glaspera, Sarę Bareilles, Mary Mary czy zespół Boyz 2 Men. W Snarky Puppy gra od samego początku ich istnienia. Bez brzmienia jego organów, bez jego szaleństwa i spontaniczności, całość – choć wciąż prezentująca się na bardzo wysokim poziomie – wiele by straciła. Jeśli macie ochotę, na youtube znajdziecie nagrania z całych koncertów jego zespołu The Funk Apostles. Bardzo przyjemne są również filmiki z warsztatów, które prowadził razem z League’m – ich jammowanie to prawdziwa uczta! Teraz jednak chciałabym pokazać Wam Cory’ego solo. To w zupełności wystarczy. Panie, Panowie, niech się dzieje!

The Revival Project

Miejsce 2.

Bill Laurance – pochodzący z Londynu multiinstrumentalista, producent muzyczny i wokalista. Podobnie jak Henry, w Snarky Puppy Laurance odpowiada za klawisze. Korzystając ze swojego prawa do całkowicie subiektywnej oceny, w skali od 1 do 10, Billowi przyznaję 12. Jego pierwsze dwie solowe płyty – Flint (2014) i Swift (2015) to ucieleśnienie wszystkiego, co w muzyce mnie pociąga, co w niej cenię i czego szukam. Bajka na fortepian – klasyczny i jazzowy, smyczki, bas (w rękach Mike League, oczywiście) i perkusję (za którą siedzi Robert „Sput” Searight). Trzeci krążek – Aftersun (2016), wydany zaledwie dwa tygodnie temu, to dla mnie wciąż niezbadany obszar. Dużo w nim eksperymentalnego myślenia, dużo elektroniki – aż mnie skręca z ciekawości, w którą stronę tym razem Bill zdecydował się pójść? Pytany o muzyczną przynależność, odpowiada, że całą swoją twórczością stara się złamać bariery, stojące na granicy każdego z gatunków, po który sięga. Chce wznieść się ponad nie i stworzyć coś zupełnie innego, świeżego. I zapewniam Was, że – abstrahując już nawet od płomiennego uczucia, jakim go darzę – naprawdę mu się to udaje! Gdybym chciała opisać, co dzieje się w jego kompozycjach, nie wystarczyłoby mi dnia. Może tym razem po wysłuchaniu tego, co proponuję, to Wy powiecie mi, co słyszycie?

 Ready Wednesday

Miejsce 1.

Snarky Puppy – zespół założony w 2004 roku przez basistę, kompozytora i aranżera Mike’a League’a. Poza basem, niepowtarzalne brzmienie Szczeniaków tworzą: klawisze – Bill Laurance. Cory Henry, Justin Stanton, Shaun Martin, trąbka – Justin Stanton, Jay Jennings, Mike Maher, saksofon – Chric Bullock, Bob Reynolds, gitara – Chris McQueen, Bob Lanzetti, Mark Lettieri, perkusja + perkusjonalia – Nate Werth, Marcelo Woloski, Robert „Sput” Searight, Keita Ogawa, Larnell Lewis i Jason „JT” Thomas. Chociaż na ich stronie w zakładce „band” doliczyć się można aż 19 muzyków (których nie po prostu nie mogłam tutaj nie wymienić), koncertująca ekipa składa się przeważnie z 12/13 wspaniałych. Miałam to szczęście być na ich koncercie dwukrotnie – za każdym razem grali w nieco innym składzie. Za każdym razem również miałam silne poczucie, wróć, pewność! uczestniczenia w tworzeniu czegoś o naprawdę niespotykanej sile wyrazu. Wydawać by się mogło, że repertuar będący syntezą tych kilku gatunków, które wymieniłam we wstępie, to nic nowego i że wydanie 11 albumów w tym duchu to gruba przesada. Nic bardziej mylnego! Szczeniaki od samego początku tworzą nową jakość. Oczywiste składniki łączą w sposób dający najbardziej nieoczywiste rezultaty. Każdym kolejnym projektem sięgają dalej, docierają głębiej i – co najpiękniejsze – zostają bardziej docenieni. Family Dinner, vol. 1 – z tej płyty pochodzi utwór Something, nagrany z obłędną (śpiewającą w dwudźwiękach, poniżej dowód) Lalah Hathaway to coś absolutnie nieprawdopodobnego; coś, co nawet przyznana im za to Grammy zdaje się honorować jedynie w części. Sylva – płyta nagrana z holenderską Metropole Orkest pod batutą Julesa Buckley’a – druga Grammy, tym razem w kategorii Best Contemporary Instrumental Album. Orkiestrowe aranże League’a otwierają uszy na doznania przekraczające czasami granice pojmowania. Family Dinner, vol. 2 – kolejni niezwykli goście z różnych zakątków (postrzeganego geograficznie i muzycznie) świata i kolejna wykonana w stu procentach misja. Misja zaaranżowania przestrzeni, w ramach której zespół będzie lśnił równie mocno, jak mocno wyeksponowana zostanie esencja twórczości każdego z zaproszonych artystów. Brzmi sucho? Przynudzam? Za dużo superlatywów? Być może. Zanim jednak uznasz mnie za egzaltowaną do szpiku kości, check it out. Widzimy się po drugiej stronie!

 Something feat. Lalah Hathaway

 The Curtain feat. Metropole Orkest

Sing to the Moon – feat. Laura Mvula & Michelle Willis

Wesprzyj nas
Warto zajrzeć