fot. Renata Orlińska

wywiady

Ania Broda i muzyka elficka

Karolina Kizińska: Określasz swoją muzykę jako “elficką” co to znaczy? 

Ania Broda: Dla mnie słowo i określenie elficka muzyka związane jest z faktem, że moja muzyka przekracza granice gatunków. Nie gram tylko dla dzieci, tworzę różną muzykę  dla różnych grup odbiorców. Powiedziałaby , że jestem gatunkiem sama w sobie. Muzyka elficka nie znosi granic. Muzyka elficka ma charakter szlachetnej i harmonijnej mieszanki dźwięków. Służy rozwojowi człowieka. Ma pozytywny przekaz. Jest pogodna i poetycka. Sięga gwiazd. Prowadzi narrację bez słów. Jest przepełniona duchowością związaną z przekonaniem, że muzyka to coś więcej niż tylko układ nut. To pewien rodzaj etosu- muzyka wrażeń i duchowa ścieżka sztuki.

K.K.: Podoba mi się, że do swojej muzyki podchodzisz w tak holistyczny sposób. A jak tworzysz? Skąd pomysły, inspiracje? No i jak wygląda realizacja?

A.B.: Trudno jest opowiedzieć o procesie twórczym, to rodzaj tajemnicy, którą niechętnie zdradzam J, chyba że dzieciom, z nimi dzielę się tajemnicami bez końca. Ale tak na poważnieto tworzę na wiele sposobów. Trenuję techniki tworzenie do tekstu lub na odwrót, zaczynania od samej melodii a potem znajdowania słów. Często przy tworzeniu ważny jest czas. Jeśli złapie mnie twórczy zapał muszę niemal porzucić wszystko, co mam do zrobienia według planu dnia, muszę kierować się intuicją i szybko łowić dźwięki. Zwykle nie zapisuję, robię notatki w formie nagrań. Najczęściej śpiewam melodie. Staram się podchodzić do tworzenia w różny sposób, kierując się rytmem lub nastrojem melodii. Melodia generalnie jest moim najbardziej nośnym tworzywem. Jednak w głębi siebie czuję, że to rytm decyduję o żywotności melodii.

Są melodie,  które tworzyłam w drodze lub w domu. Są takie, które składałam z elementów, ale też takie, które powstały natychmiast. Pamiętam swoje dylematy sprzed kilku lat, kiedy martwiłam się, że może już nie wymyślę kolejnej tak pięknej piosenki. Nasłuchiwałam, czy znowu usłyszę w sobie coś ciekawego. Na to na pewno trzeba zrobić  wewnętrzne miejsce.

To też budzi we mnie niezwykłą dawki energii, rodzaj twórczej adrenaliny.

K.K.: Czy uważasz że wyróżniasz się na rynku muzycznym?

A.B.: Zdecydowanie tak. Ze względu na instrument i głos. Ze względu na trudną do uchwycenia i powtórzenia interpretację. Dynamika i liryka. Generalnie niezwykle trudno znaleźć podobną osobę, a już śpiewający cymbalista opowiadający takie historie w piosenkach  właściwie nie ma t odpowiednika nawet na światowym rynku muzycznym. Połączyłam dwie formy –cymbały i wokal jako integralne części jednego systemu.  To rzadki okaz pięknej formy muzycznej.

K.K.: No właśnie, bo twój wokal to nie typowy na rynku rodzaj śpiewu ale śpiew biały. Czy taki śpiew ma szanse powrócić w wielkim stylu, wejść na salony?

A.B.: Myślę, że to się właśnie dzieje, tu i teraz. Myślę że to przyszłość muzyki, że czerpanie z folku jest niezwykle inspirujące. Siła głosu, jaka prezentowana jest w śpiewie białym, skala, ozdobniki, dynamika, oddziaływanie na słuchacza, to daje dużo możliwości, które mogą rozwinąć nowe kierunki w muzyce. Energię i potencjał, jaki ukryty jest w tej technice, wykorzystuje się na całym świecie. Głos naturalny. Dla mnie to rodzaj wołania, niekoniecznie krzyku.

K.K.: Prowadzisz warsztaty i pokazy dla najmłodszych. Co lubisz w tej pracy?

A.B.: Wszystko. Szczerość odbiorców, to, że żywo reagują na sztukę. Są jak termometr, który mierzy z dokładnością  co do jednego uśmiechu, czy piosenka działa czy nie. Lubię bliski kontakt z odbiorcą , lubię kiedy dzieci mówią co czują, uwielbiam, kiedy mogę obserwować surrealistyczne pomysły na ciąg dalszy . U dzieci bardzo często muzyka wiąże się z ekspresją w ciele. One bardzo ekspresyjnie oddają to, co słyszą, zaczynają natychmiast tańczyć – to też jest dla mnie niezwykle wartościowe i staram się to naśladować. W skrócie mówiąc – praca z dziećmi to wymiana doświadczeń i uczuć.

K.K.: A czy muzyka tworzona dla dzieci powinna być Twoim zdaniem inna niż muzyka tworzona dla dorosłych?

A.B.: Nie do końca. Ja tak samo traktuję muzykę dla dzieci, jak dla dorosłych. Nie jestem zwolennikiem tworzenia dziecinnej muzyki. Myślę, że popularność moich piosenek dla dzieci związana jest z faktem, że traktuję je poważnie. Zmienia się tylko podmiot liryczny. Mam czasem potrzebę śpiewać o miłości między kobietą a mężczyzną, a to jest temat na piosenki dla dorosłych. Mam też wrażenie, że czasem dorośli tworzą te podziały na muzykę dla dzieci i dorosłych. Szczególnie kiedy słyszę że dzieci z równą uwagą słuchają ballady Kalina Malina z płyty dla dorosłych i nie mają intelektualnej bariery. Lubią słuchać mnie, moich opowieści, więc tak naprawdę te granice są trochę sztuczne.

K.K.: Ja też nie przepadam za “dziecinnymi” piosenkami. Myślę, że dzieci są bardziej kompetentne do odbioru skomplikowanej muzyki i tekstów, niż nam się wydaje. A zapytam teraz inaczej – czy uważasz, że dzieci odbierają twoją muzykę inaczej niż dorośli?

A.B.: Dzieci odbierają muzykę bardziej naturalnie i emocjonalnie. Dorośli bardziej przez rozum, intelektualnie. Muzyką jest sztuka użytkową, moim zdaniem ważne jest, jak się czujemy słuchając wybranej muzyki. Ja wybieram zawsze taką, przy której czuję się szczęśliwa.

K.K.: Czy twoim zdaniem edukacja muzyczna dzieci jest ważna?

A.B.: Jest coraz ważniejsza, tym bardziej, im mniej jej jest w naszym otoczeniu. Im więcej korzystamy z przetworzonego dźwięku, tym większa jest i będzie potrzeba korzystania z akustycznych doznań muzycznych. A takie niesie ze sobą edukacja muzyczna. To ma ogromne znaczenia dla prawidłowego rozwoju dziecka, ponieważ śpiew i muzyka to też rodzaj oddziaływania na ciało. Poprzez śpiewanie uruchamiamy odpowiednie rezonatory w ciele, które mają dobroczynny wpływ na kształtowanie się osobowości i zdrowia dziecka.

K.K.: Czy zaskoczyła cię nagroda w konkursie “Świat Przyjazny Dziecku” organizowanym przez KOPD (Komitet Ochrony Praw Dziecka 2011) za album A ja nie chcę spać?

A.B.: Tak, ale uważam że ten album zasługuje na niejedną nagrodę. Mijają lata, a te piosenki się nie starzeją i dewaluują. To niesamowite. Jestem wdzięczna za te wyróżnienie, to dodaje sił do dalszej pracy i rozwoju.

K.K.: Czy świadomie tworzysz piosenki w rytmach nieregularnych i w skalach?

A.B.: Tak. Uwielbiam takie zabawy. To jak rozwiązywanie krzyżówek. To moja ulubiona gra ze sobą. Czasem wymyślam tę sama melodię w kliku rytmach, przekładając ją z rytmu do rytmu jakbym przymierzała muzyczne kapelusze z różnych stron świata.

K.K.: Przyznam Ci, że to właśnie te rytmy na 5 i 7 urzekły mnie w Twoich projektach. A czy na nowej płycie, którą chcesz teraz wydać, również znajdą się piosenki skierowane do najmłodszych?

A.B.: Aktualnie pojawi się już za moment album związany z muzyka tradycyjną z Warmii i Mazur. To niezwykły dla mnie projekt, bo bardzo osobisty, ze względu na to,  że urodziłam się i wychowałam w tym regionie. Oczywiście będzie na tej płycie akcent specjalnie  poświęcony tematowi dziecka, ale całość jest dość zróżnicowana ze względu na rok obrzędowy. Tu chciałam pokazać wielość form i treści w kontekście tradycji. Ale chwilę po tym będzie kolejna płyta z Kołysankami, a więc  plany wobec dzieci są już nawet w trakcie prób i aranżacji .

K.K.: Teraz pytanie z innego worka – Dlaczego cymbały wileńskie?

A.B.: Dostałam je w prezencie od kolegów wiele lat temu, kiedy zaczęłam odkrywać piękno muzyki tradycyjnej. Wileńskie, ponieważ autorem tych cymbałów był pan Szczepan Ozdoba – nieżyjący już cymbalista z Kętrzyna na Warmii i Mazurach , człowiek, który został, tak jak wielu innych, przesiedlony po wojnie z Wileńszczyzny. Przywiózł swoją tradycję . Ta tradycja była jeszcze żywa w latach 50. XX wieku. Teraz szczęśliwie jego cymbały nie wiszą na ścianie w muzeum ale bardzo często czarują słuchaczy na koncertach.

fot. Renata Orlińska

K.K.: Z pewnością nie spodziewałabym się ujrzeć cymbałów wileńskich w Mam Talent. Co skłoniło Cię do występu w tego typu programie? I jakie są tego rezultaty?

A.B.: Mam Talent trafił się zupełnie przypadkiem. Dostałam propozycję uczestnictwa w castingu. Pomyślałam, że skoro to do mnie samo przyszło,  warto spróbować. Lubię przygody i tak też potraktowałam udział w tym programie. Nie jestem zwolennikiem ścigania się o puchar w zawodach, ale ciekawiło mnie, kogo spotkam na swojej drodze oraz jak poradzę sobie w sytuacji live solo. Myślę że to był bardzo dobry krok. Wielu ludzi odkryło moja muzykę i od tej pory jest ze mną. Wiem że zdobyłam nowy krąg słuchaczy i fanów. Było dla mnie zaskoczeniem, jak wiele osób z wrażliwością podeszło do piosenki Jak wyglada wiatr, ludzie pokochali tą piosenkę. Wiele razy słyszałam, że słuchając tego występu mieli dreszcze emocji lub byli kompletnie zaskoczeni, że taka osoba jest w Polsce i że taka muzyka istnieje. To piękne. Niczego nie żałuję i jestem z siebie dumna.

K.K.: Myślę, że w dzisiejszych czasach nie można z góry zakładać, gdzie znajdzie się odbiorców dla swojej muzyki, a gdzie nie. Czy uważasz, że trudno się utrzymać na dzisiejszym rynku muzycznym ?

A.B.: To zależy od kilku czynników. Przede wszystkim siły przekazu, charyzmy i talentu. Po drugie pracowitości i determinacji. To są moim zdaniem ważne elementy, dzięki którym możesz utrzymać się na rynku muzycznym, a nawet rozwijać się. Nie wierzę, że konkurencja szkodzi, uważam, że świetne rzeczy zawsze znajda swojego odbiorcę. Na pewno napotykam sama na trudności i problemy  w codziennym życiu np. promocja w mediach i dystrybucja, ale to tylko kolejne wyzwania, a dla mnie są one  jak młyn na wodę. Dzięki temu mogę bawić się w muzycznego rycerza i walczyć o swoje wolne, nieskrępowane, autorskie melodie.

K.K.: Mam nadzieję, że tę walkę wygrasz. Dziękuję ci za rozmowę.

fot. Hanna Łozowska

Wesprzyj nas
Warto zajrzeć