Źródło: materiały prasowe

recenzje

Boćki, sukienki i chłopiec na KontraBasie – recenzja „Oj tak!”

Pierwsza nagroda Sceny Otwartej Mikołajków Folkowych w Lublinie, drugie miejsce w konkursie na XIII Folkowym Festiwalu Polskiego Radia „Nowa Tradycja”[1], udział w finale trzeciej edycji programu „Must Be The Music”… Wszystko to ważne osiągnięcia w historii zespołu Chłopcy kontra Basia. Ważne, choć dla ludzi tak artystycznie niezależnych chyba nie najistotniejsze. Przyznam (…), że szczególną sympatią darzę II nagrodę na Ogólnopolskim Przeglądzie Piosenki Poetyckiej w Oleśnie, kiedy to pierwszy i jedyny raz dostaliśmy nagrodę wyróżniającą nasze teksty[2] – mówi w rozmowie z Mariuszem Rodziewiczem wokalistka grupy i autorka wielu tekstów, Basia Derlak. Tekstów, które – dodajmy – pretendują do swego miana.

Zespół w najnowszej odsłonie można podziwiać na poświęconej Grzegorzowi Ciechowskiemu składance Spotkanie z legendą. Numer 11 to piosenka A gdzież moje kare konie. Zaproszenie tria Chłopcy kontra Basia do współpracy przy zrealizowanym z ambicjami projekcie koncertowo-płytowym pamięci Ciechowskiego dowodzi, że są to muzycy, z którymi warto się liczyć. Debiutancki album zespołu z 2013 roku dostarcza zaś spójnych argumentów na rzecz tej tezy.   

Konstytutywnych elementów zespołu jest kilka, a charyzmatyczna wokalistka to, choć najważniejszy, tylko jeden z nich. Wokół tej zwiewnej postaci nadbudowano inne składowe treści, którą trio konsekwentnie przekazuje swoim słuchaczom.

Po pierwsze więc, muzyka ludowa. Chłopcy kontra Basia nie są ani pierwszym, ani ostatnim polskim zespołem, który porwał się na poszukiwania esencji kultury ludowej, po rozcieńczeniu podawanej w świeżym, nowoczesnym, przystępnym, a wciąż ambitnym wydaniu. To są drzwi już dawno otwarte, stale wskazujące drogę coraz młodszym odtwórcom, twórcom i prze-twórcom, zainspirowanym dawną polską tradycją, dla których rzeczą oczywistą stało się sięganie do tekstów źródłowych. To jednak, co udało się grupie Chłopcy kontra Basia, to zrealizowanie z powodzeniem pomysłu na oszczędny w środkach muzyczny spektakl jednego aktora, który zachwyca tą surowością właśnie – surowością bynajmniej nie warsztatową. Jak osiągnąć sukces za sprawą do bólu niekomercyjnego projektu? Pozostać niekomercyjnym. I przy tym wiernym sobie.

Naszą główną inspiracją jest sztuka ludowa w jej nieprzetworzonej formie i brzmieniu. Nie interesują nas aranżacje na chóry czy na zespoły pieśni i tańca, ale muzyka, którą możemy usłyszeć od grających jeszcze wiejskich muzykantów. Staramy się docierać do nich osobiście, ale posługujemy się także archiwalnymi nagraniami i filmami sprzed kilkudziesięciu lat. Możemy usłyszeć na nich oszałamiające melodie, a także niezwykle działające na wyobraźnię teksty. Następnie włączamy elementy ludowe do tego co aktualnie gra nam w sercach. Kiedy jesteśmy na świeżo osłuchani z Jamiroquai, czy piosenkami macedońskimi to bardzo łatwo usłyszeć to w naszych improwizacjach – przyznała we wspomnianym wywiadzie Basia[3].

Ludowość prezentowana na płycie Oj tak! wykorzystuje stałe motywy tematyczne – miłość wiejskich kochanków, nierzadko ich dramatyczne losy, topos dwóch sióstr czy pożegnanie panny młodej z matką (Sukienka). Pojawiają się wskazówki topograficzne („za tą górą i rzeką”), pojęcia oraz przedmioty w ludowym świecie znaczące: korale, koń, ptaszek, wiano… Nie znajdziemy tu jednak arcyznanych ludowych pieśni – raczej operowanie parafrazą niż cytatem. Nucić wraz z Basią można, choć rzadko. Materiał z Oj tak! to wysublimowana wariacja na temat naszych korzeni.

Po drugie, instrumentarium i po trzecie, gra aktorska. Ludowość wiążemy często ze skrzypcami, gęślami, akordeonem… Dla tria Chłopcy kontra Basia twórcze przetworzenie materii pierwotnej polega na poddaniu jej wyrafinowanej obróbce, w znacznej mierze, słownej. Basia nie tylko śpiewa. Basia mówi, recytuje, deklamuje na tle muzyki, dopowiada, prawi, powiada, rzecze i przestrzega. Trudno nazwać tę eteryczną kobietkę wiejską babą czy starą wieszczką (co najwyżej cukrową), niewątpliwie jednak jej rolą jest tu właśnie gawędziarstwo, a obrany przez zespołu sposób przekazu wyraźnie odwołuje się do oralnego charakteru pierwotnej ludowej twórczości (co dobrze widać na przykładzie Kasi a cappella). Muzycy wybrali dość wybredną oprawę słowa – realizowaną przede wszystkim na instrumencie perkusyjnym i basowym, bez konieczności wprowadzania instrumentów melodycznych czy harmonicznych. Pojawiają się one wprawdzie w wybranych kompozycjach, ale na zasadzie dopowiedzenia i są dozowane z umiarem (dla przykładu: partia fortepianu w Sekrecie pozwala zestawić ten utwór z liryczną Północą Domowych Melodii, która to piosenka zdobyła ogromną popularność wśród fanów oszczędnych brzmień). Taki wybór instrumentarium dowodzi, że odbiór tej muzyki wymaga od słuchaczy określonej wrażliwości estetycznej i, co istotne, wsłuchiwania się w tekst. „Wsłuchiwanie się”, albo też „nasłuchiwanie”  to  chyba terminy dość precyzyjnie oddające istotę kontaktu odbiorcy z dziełem grupy Chłopcy kontra Basia. Są na pewno lepsze niż „słuchanie”, a tym bardziej – „przesłuchiwanie”. Postać sceniczna, którą kreuje Basia Derlak, daleka jest od dosłowności ludowych informatorów – źródeł inspiracji, przepełniona jednak ich wiarygodnością. Można jej tylko słuchać. A jednocześnie, co paradoksalne, trzeba ją oglądać. Postać to niezdefiniowana – bajarka i zadziorna dziewczynka w jednym.

Po czwarte wreszcie – różnorodność. Wcale nie ta repertuarowa, gdyż pod względem stylistycznym zespół zajmuje konsekwentne stanowisko. O szerokim spojrzeniu na artystyczne możliwości materiału ludowego mówią niuanse. Mistrzostwem i znakiem charakterystycznym wokalistki jest sposób artykulacji – niestraszne jej trudne do wykonania skoki interwałowe w Oj tak lub w Boćku czy też uzasadnione treścią piosenki accelerando w wypowiadanych słowach (O Martusi pchełce). Różnorodność jest dostrzegalna także w wariantywności pewnych paralelnych konstrukcji (np. w Jerzym: „z rana na na na na” versus „z rana”), w stosowaniu rozbudowanych wzorów rytmicznych: nieparzystych metrów (Lament) lub parzystych i nieparzystych – wymiennie (Mam ja męża, Hej zagraj muzyczko) oraz w rozwiązaniach stylistycznych: Chłopcy kontra Basia próbują realizacji iście hiphopowej (Hej zagraj muzyczko) czy nawet fragmentu rockowego (O Martusi pchełce). Znanym z pieśni ludowych refrenom („la la la…”) lub wezwaniom („o laboga”) towarzyszą nowe zaśpiewy („tak tak taka rak tak”) i zabawa słowem (np. w Boćku: „nogi jak ogień w piekle kle kle kle”, „iskra kra kra kra”).

Mimo deklarowanych inspiracji muzyką źródłową, efekt pracy zespołu Chłopcy kontra Basia to jednak muzyka ludowa w wysokim stopniu przetworzona. Solistka nie śpiewa białym głosem – po stylizację na śpiew ludowy sięga tylko momentami (np. w utworze Jerzy). Motywom typowym dla wiejskich wyobrażeń towarzyszą ujęcia na wskroś oryginalne, świeże (O Martusi pchełce). Przy przewadze elementu melodycznego nie brak jednak melorecytacji (Oj tak) czy fragmentów instrumentalnych (znaczące jazzowe solo instrumentalne w O Martusi pchełce. W użyciu pozostają skale (Lament). Album Oj tak! przesiąknięty jest balladową grozą (Sukienka, Wieczerza), silnie kontrastującą z beztroską barwą głosu wokalistki.

Muzykę ludową albo się podziwia, albo nie. Nie wiem, czy trio Chłopcy Kontra Basia sprawia, że więcej osób sięga do szuflady z napisem „folk”. Na pewno jednak ci, którzy tam zaglądają, są zadowoleni i mogą potwierdzić, że szuflada ta jest głębsza niż się wydawało.

Chłopcy Kontra Basia, Oj tak!, ART2 Music 2013.

Spis utworów:

 

1.      Mam ja męża
2.     
Oj tak
3.     
Hej zagraj muzyczko
4.     
Krzywa noga
5.     
Jerzy
6.     
Kasia
7.     
Sukienka
8.     
Bociek
9.     
O Martusi pchełce
10. 
Wieczerza
11. 
Lament
12. 
Sekret

Barbara Derlak (klarnet, basklarnet, śpiew),
Marcin Nenko (kontrabas),
Tomasz Waldowski (perkusja, perkusjonalia, futujara i fortepian),
gościnnie: Mariusz Obijalski (Wurlitzer piano)[4].

 

Wesprzyj nas
Warto zajrzeć