Źródło: Wikipedia

felietony

Cztery kwartety życia

Niedawno przeczytałam, że muzyka, której słuchamy do okresu dojrzewania, zostaje z nami już do końca. Jeżeli to prawda, ścieżka dźwiękowa mojego życia będzie składać się głównie z utworów czterech kwartetów rockowych lub/i popowych.

Zaczęło się niewinnie od tego, że Rodzice zaszczepili we mnie uwielbienie do The Beatles i Abby. Oba zespoły osiągnęły ogromną sławę, wciąż wykonywane są ich utwory i prawie każdy umiałby zanucić choć jedną piosenkę obu grup. Utwory obu kwartetów posłużyły do stworzenia fabuły musicali – Across the Universe (The Beatles) i Mamma Mia (ABBA). Ten ostatni, zekranizowany w 2008 roku (reż. Phyllida Lloyd, scen. Catherine Johnson), w którym gra Meryl Streep, Colin Firth i Pierce Brosnan, to ulubiony film mojej Mamy, Cioci i mój. Za każdym razem wzruszają mnie słowa Slipping Through My Fingers i adekwatność tekstu The Winner Takes It All.

Z Fab Four łączy się moje najwcześniejsze muzyczne wspomnienie. Ob-La-Di, Ob-La-Da to zdecydowanie numer jeden mojego dzieciństwa. Dziś dużo bardziej interesuje mnie spokój Across The Universe lub fantastyczna, prześmieszna piosenka You Know My Name (Look Up The Number) czy „nieudana” próba wykonania And Your Bird Can Sing (kiedy to cały zespół zaczyna chichotać) z Beatlesowej Antologii 2.

I to właśnie Beatlesi pośrednio wpłynęli na moje zainteresowanie muzyką współczesną, kiedy na okładce ich ósmej płyty – Sgt. Pepper’s Lonely Heart Club Band znalazłam Karlheiza Stockhausena a później dowiedziałam się, że kwartet i niemiecki kompozytor poważnie rozważali podjęcie muzycznej współpracy. Och, gdyby im tylko się udało…

Z Abbą kojarzy mi się jedno z niewielu wspomnień z podstawówki. Pewnego dnia ogłoszono mini playback show i zgłosiłyśmy się – uczennice IIA – Kasia i Ania. Ubrałyśmy się na biało w typowo sceniczne stroje z mnóstwem koralików i śpiewałyśmy Dancing Queen. Widowni chyba takim „starociem” nie porwałyśmy, za to same bawiłyśmy się świetnie. I do dziś tak wspaniale bawię się, kiedy tylko usłyszę tę piosenkę. Jest w niej ogromny optymizm, nie można nie chcieć wstać i ruszać się w takt tej żywej piosenki z lat 70.

Trzecim kwartetem, jaki zostanie ze mną do końca, będzie Queen. Nie mogę nadziwić się nad kunsztem Bohemian Rhapsody i choćbym słyszała mnóstwo coverów, żaden nie jest tak doskonały jak oryginał. I nie będzie, chociaż, kto wie? Freddy Mercury miał niesamowity dar do bawienia się głosem, używania różnych rejestrów, kombinowania. Nie bał się tego. Przede wszystkim wkładał w wykonanie każdej piosenki serce i emocje, które sprawiają, że słuchaczom przechodzą po ciele ciarki.

Ostatni zespół to już grupa z XXI wieku. Co ciekawe, wszystkie z wymienionych przeze mnie zespołów z jakichś powodów się rozpadły. Nie ominęło to i ostatniego w tym zestawieniu Panic! At the Disco. Członkowie zespołu co jakiś czas zmieniali swoją nazwę. Pierwsza płyta, zawierająca dość dużą dawkę rocka połączonego z elektroniką, na której znalazły się także utwory inspirowane latami 20. XX wieku, wydana została pod nazwą Panic! At the Disco. Wykrzyknik wstawiony został chyba z przekory. Po kilku latach członkowie zespołu spoważnieli, ich druga płyta to typowa klasyka rocka, z mądrymi zestawieniami instrumentów akustycznych (szczególnie smyczkowych) i elektrycznych. „Poważna” grupa wykrzyknik z nazwy kwartetu wyrzuciła. Powrócił on po rozłamie zespołu, wraz z wydaniem trzeciej płyty, w której muzycy starali się nawiązać do tego, co zaproponowali na początku swojej muzycznej drogi – i tak zostało, na szczęście, do dziś. Frontman grupy – Brendon Urie – w pewien sposób przypomina mi połączenie Beatlesów i Freddiego Mercurego. Tak jak członkowie Fab Four, gra z powodzeniem na wielu instrumentach i tak jak wokalista Queen, obdarzony jest niesamowitym głosem, którym również nie boi się bawić i eksperymentować.

 

Jeżeli to prawda, że muzyka, której słuchało się do okresu dojrzewania, ma ze mną pozostać, to już wiem, że będzie to pełna optymizmu i energii ścieżka muzyczna, obfitująca w mądre życiowo teksty.

Wesprzyj nas
Warto zajrzeć