Okładka albumu

recenzje

Fenomen…? „A Thousand Thoughts” Kronos Quartet

A Thousand Thoughts – płyta nagrana specjalnie z okazji 40-lecia działalności Kronos Quartet wciąż cieszy się dużą popularnością, dość szybko znikając z półek sklepów muzycznych. Ponieważ od nagrania albumu minął rok, można zdobyć się na krótką refleksję w kwestii fenomenu A Thousand Thoughts, który – przyznaję, nie do końca jest dla mnie zrozumiały…

 

Komercyjny sukces krążka nie jest dla mnie zaskoczeniem. Już sama nazwa „Kronos Quartet” przyciągnie wielu sympatyków organizowanych przez Kronosów spektakularnych muzycznych widowisk, jak i kinomanów, zwłaszcza darzących szczególną atencją filmy Darrena Aronofsky’ego.

 

 

Marka „Kronos” jak zawsze poszczycić się może doskonale zarejestrowanym materiałem dźwiękowym przygotowanym przy pomocy sztabu akustyków, efektowną i atrakcyjną szatą graficzną albumu jak i rzetelnie przygotowanymi opisami poszczególnych kompozycji, napisanymi plastycznym językiem (i co ważne, zrozumiałym dla odbiorców niekoniecznie zaznajomionych z muzyczną materią). Dodatkowo (nie mogło przecież być inaczej) kwartet zaprosił do współpracy plejadę muzyków z niemal wszystkich zakątków świata, ze szczególnym uprzywilejowaniem artystów azjatyckich. Niemniej uważam, że pojawiające się na cześć „Kronosów” i ich A Thousand Thoughts peany wypełnione epitetami gęstymi od „genialności” są zdecydowanym nadużyciem.

 

Choć w poszczególnych utworach na płycie słuchacz styka się z istną różnorodnością etnicznych instrumentów, w rzeczywistości poza nimi kolejne propozycje pozbawione są silnie autonomicznych rysów. Narracja niemalże każdej z nich kształtowana jest według reguł bliskich minimal music. Konstrukcja muzyki etnicznej bazuje co prawda na transformacji wybranej komórki melodyczno-rytmicznej, myślę jednak, że inwencja Kronos Quartet nie powinna ograniczać się jedynie do prostej transpozycji tego zabiegu i to praktycznie w każdym utworze, skutkując monotonią i rozczarowaniem odbiorców, liczących na większą dawkę artystycznych wrażeń – zwłaszcza w czwartą dekadę istnienia zespołu.

 

 

Wśród kompozycji zawartych na płycie trzy zasługują na szczególną uwagę. Cry a Lady to utwór napisany dla „Kronosów” przez Terry’ego Riley’a – jednego z czołowych minimalistów, od trzydziestu lat współpracującego z amerykańskim kwartetem. Kompozycja intryguje zastosowanymi strukturami harmonicznymi w połączeniu z mikrotonowością. Wyróżnia ją również silny ładunek emocjonalny, jaki niosą ze sobą frazy intonowane przez bułgarski chór żeński.

Drugi z utworów również przeznaczony jest na głos – piosenka Mera Kuchh Saaman wzięta została wprost z bollywoodzkiej produkcji. Asha Bhosle czarującym i tkliwym głosem jak mantrę powtarza charakterystyczny temat melodyczny zawierający tytuł utworu, z towarzyszeniem m.in. elektrycznego sitaru.

Trzecia kompozycja to w rzeczywistości propozycja dobrze znana wszystkim fanom Kronos Quartet. Mowa bowiem o jednym z najbardziej rozpoznawalnych znaków zespołu – Asleep Astora Piazzoli. Pełna nostalgii pierwsza część cyklu Five Tango Sensations zamieszczona na płycie zarejestrowana została z udziałem samego kompozytora.

Bez wątpienia po wysłuchaniu A Thousand Thoughts do głowy przychodzą (zgodnie zresztą z tytułem) tysiące myśli na temat ostatniego albumu amerykańskiego kwartetu. Jedna z nich zdaje się jednak prosić o szczególną artykulację: przykre, ale fenomenem, to on nie jest…

 ————

Wesprzyj nas
Warto zajrzeć