okładka płyty

recenzje

Holly Blue: "first flight"

Celastrina argiolus (ang. holly blue), po polsku modraszek wieszczek – motyl o błękitnej barwie, skrzydła samic posiadają szeroką ciemną obwódkę. Spód biało-niebieski z czarnymi plamkami. Poza gablotą entomologa Holly Blue widziana również na polskiej scenie muzycznej, na której pod postacią Soni Kopeć w 2011 r. pojawiła się najpierw nieśmiało, w towarzystwie muzyków z grupy Soundpetersburg, a obecnie promuje swoją solową płytę first flight wydaną w śląskiej oficynie Falami.

Trudno się zgodzić z tezą, że porównania służą artystom. Wprawdzie „robią PR”, na początku scenicznej aktywności zwłaszcza upragniony, ale artystycznie bez wątpienia szufladkują. Dlatego od razu nabrałam dystansu, gdy już za pierwszym kliknięciem wciągnięta zostałam w nudną grę „Połącz w pary”, w którą show biznes gra z godnym podziwu zaangażowaniem. „Polska Regina Spector”, „polski odpowiednik Tori Amos” przeczytałam już w pierwszych linijkach opisów Soni Kopeć i jej artystycznych prób. Słuchając jednak first flight, pomyślałam po prostu: „cóż za pozytywna muzyka!”

Pierwszy solowy album siedemnastoletniej (sic!) wokalistki z Mysłowic daje bez wątpienia wiele satysfakcji. Prawie czterdzieści pięć minut bardzo porządnego popu z wycieczkami w inne rejony muzyczne (współtwórca muzyki: Emil Blant z Soundpetersburg) to profesjonalnie zagrana muzyka (udział wzięli znani skądinąd: Krystian Różycki, Michał Fetler, Artur Rumiński), porządnie zmiksowana i wyprodukowana (Emil Blant). Ale choćby się chciało wyobrazić sobie Sonię Kopeć jako samodzielną i samowystarczalną artystkę, do głowy faktycznie przychodzi wciąż Regina Spector czy nawet nasza rodzima Ania Dąbrowska.

Sporo w tej muzyce znanych z innych produkcji chwytów (prosty, od niechcenia jakby śpiew, akompaniamenty fortepianowe przeplatane aranżacjami na gitarę solo, po których zaraz w kolejnym utworze pojawia się pełna obsada, rytmy funkie, intro perkusji w rytmie na cztery i efekt nagrania w nagraniu). Trudno więc szukać w tej muzyce jakiejś szczególnej rewolucji. Instrumentacyjnie również nie przeżyjemy większych zaskoczeń: oprócz sekcji mamy jeden dęty instrument (saksofon), a grupę smyczkowych reprezentuje wiolonczela. Nie znaczy to jednak, że płyta nie zasługuje na uwagę. Zasługuje, nawet bardziej niż się z pozoru wydaje.

Bardzo sensownie rozplanowany rozkład materiału decyduje o tym, że godzina lekcyjna spędzona w towarzystwie śpiewającej po angielsku Holly Blue jest godziną czystej radości, porządną dawką nieprzesadzonej, uroczej muzyki. Czasem tylko głos wokalistki znuży nieco jednostajnością. Bezpretensjonalność brzmienia staje się czasem wrogiem artystki – pozbawiony vibrata, niesięgający po inne techniki vocal ociera się czasami o brzmienie płaskie, infantylne wręcz. Dziecięco brzmiące głosy mają swoich entuzjastów, tu też niekiedy jest on strzałem w dziesiątkę, ale czasami szkoda jednak, że artystka nie proponuje nam nic oprócz tego. No i jedna techniczna uwaga: radzimy jak najmniej śpiewać w górnych rejestrach.

Recenzja tej płyty nie mogłaby powstać bez choćby akapitu poświęconego samemu wydawnictwu. Płyta wydana przez wytwórnię Falami jest po prostu tak piękna, że nie sposób o niej nie wspomnieć. Kwadratowe pudełko, w którym za szybką, jak w gablocie, umieszczony jest błękitny motyl (płyta) wpięty na swoje miejsce odpowiednią „szpilką”. Chcecie pooglądać całą kolekcję? Zapraszamy do środka! – zdają się mówić wydawcy. Dostajemy specjalnie przygotowane do tego celu szkiełko – lupa znajdująca się w pudełku pozwala obserwować motyle w towarzystwie słów każdej piosenki i zdjęć artystki. Galeria Holly Blue jest całkiem pokaźna – dwanaście utworów, wśród nich znany już Lemon (w wersji oryginalnej i remix), Tic-Tac Sound (też w dwu wersjach) i ciekawy cover ’74-’75 Mike’a Connella.

Śląscy muzycy wypływają na szerokie wody. Wytwórnia Falami pracowicie im w tym pomaga, dzięki czemu polska scena muzyczna bogaci się w zjawiska nowe, nawiązujące łączność między lokalnością a wymiarem ogólnopolskim. Holly Blue została już doceniona poza sceną śląską, wystąpiła w ostatnim czasie na Sealesia Festival i Slot Art, a niebawem supportować będzie koncerty Selah Sue w Krakowie, Warszawie i Poznaniu.

    fot. Stanisław Nolywajka, Dominika Gordocka

Holly Blue: first flight

Wydawca: Falami

fala012

Wesprzyj nas
Warto zajrzeć