Max Richter, źródło: Wikipedia

recenzje

Muzyka dogłębniej – koncert Maxa Richtera w krakowskim ICE

Mniej więcej tydzień temu opisywałam Wam album Maxa Richtera, Songs From Before, obiecując relację z koncertu. Chociaż mija już drugi dzień od wydarzenia (przypomnę, że miało miejsce 1 maja), to dalej jestem pełna wrażeń i emocji, jakie wyniosłam z tej dwugodzinnej muzycznej uczty.

Przypomnę, że Max Richter to kompozytor pochodzenia niemieckiego, ale mieszkający od dziecka w Wielkiej Brytanii. Jego twórczość nawiązuje do nurtu post-minimal, ale także elektroniki czy muzyki popularnej. Kompozytor ma w swoim dorobku muzykę instrumentalną, ale także sceniczną i filmową. Na koncercie zabrzmiały dwie płyty artysty: Recomposed by Max Richter: Vivaldi – The Four Season oraz The Blue Notebooks. Było pięknie. W Cztery Pory zostało tchnięte nowe życie, a solistka (Mari Samuelsen) prowadziła swoją partię z takim przekonaniem i kunsztem, że porywała słuchaczy od pierwszej do ostatniej nuty, natomiast w kulminacjach powodowała gęsią skórkę. The Blue Notebooks był bardziej wyważony, o charakterze refleksyjnym, pełnym zadumy i zastanowienia, ale w pełnej gamie barw i emocji. Warto wspomnieć też o samej sali – koncert był nagłośniony, co z jednej strony trochę zniekształcało dźwięk, ale z drugiej, właśnie dzięki temu wszystko było dobrze słyszalne, co przy tak małym składzie okazało się korzystnym rozwiązaniem. Dodatkowo występ wzbogacono o różne animacje świetlne, które w większości podkreślały klimat poszczególnych utworów, ale czasem sprawiały wrażenie „dyskotekowych”, nie mówiąc już o momentach, kiedy świeciły prosto w oczy publiczności (to głównie w pierwszej części koncertu, bo przy The Blue Notebooks wizualiacje podkreślały już melancholijny nastrój utworów). O popularności kompozytora może świadczyć fakt, że sala ICE była wypełniona po brzegi.

Nie chcę pisać za wiele, żeby nie utopić tych prostych, ale i urzekających uczuć w sztucznych i kwiecistych słowach. Ta muzyka, z jednej strony bardzo piękna i emocjonalna, jest jednocześnie pełna pokory do świata sztuki i jej mistrzów. Mam wrażenie, że Max Richter odnajduje samo sedno, które trafia w nas bezpośrednio. Chcę więcej.

Wesprzyj nas
Warto zajrzeć