Wincenty Krawczyk, zdjęcie: Imagosilesia

wywiady

Na straży praw wykonawców – wywiad z Wincentym Krawczykiem, sekretarzem Zarządu STOART (część I)

Ochrona praw artystów wykonawców wpisana jest w życiorys Wincentego Krawczyka z wielu perspektyw. Jest altowiolistą Narodowej Orkiestry Symfonicznej Polskiego Radia z siedzibą w Katowicach. Ma przyjaciół wśród wykonawców, powiązanych z różnymi gatunkami muzycznymi (w szczególności jazzem, bo ten wręcz genetycznie związany jest z bliskim mu akademikiem Parnas przy ul. Krasińskiego w Katowicach). Jednocześnie pełni funkcję sekretarza Zarządu Związku Artystów Wykonawców STOART – organizacji zbiorowego zarządzania prawami autorskimi lub prawami pokrewnymi, której celem pozostaje ochrona i zarządzanie prawami do artystycznych wykonań utworów muzycznych i słowno-muzycznych.

Podczas rozmowy z dr adw. Anną Wilińska-Zelek padły pytania o praktyczne aspekty działania organizacji zbiorowego zarządzania jaką jest STOART (część I), przechodząc następnie do ważkich pytań o przyszłość organizacji i artystów (część II). Rozmówcy poruszyli przy tym zagadnienia nie tylko istotne w dobie pandemicznej i postpandemicznej rzeczywistości, lecz przede wszystkim w okresie, gdy nowe technologie stawiają artystom kolejne, nieznane dotąd wyzwania. II część zostanie wkrótce również opublikowana na stronie meakultura.pl.

Anna Wilińska-Zelek: STOART jest jedną z kilkunastu organizacji zbiorowego zarządzania, które funkcjonują na polskim rynku. Czy może Pan opisać jej rolę, zwłaszcza w działalności wykonawców?

Wincenty Krawczyk: Pracujemy w obszarze praw do artystycznych wykonań. Wykonawcy utworów muzycznych i słowno-muzycznych to ta kategoria uprawnionych, którymi się opiekujemy zgodnie z zezwoleniem Ministra Kultury, Dziedzictwa Narodowego i Sportu.

W 1994 roku, kiedy w Polsce pojawiło się zagadnienie dotyczące praw pokrewnych, praw sąsiednich i prawa do artystycznych wykonań, po raz pierwszy w obrocie prawnym zaczęły się rozmowy o tym, żeby stworzyć organizację, która zajmowałaby się działalnością artystów wykonawców, by wesprzeć ich w wykonywaniu swoich uprawnień (w szczególności poprzez aktywny udział w negocjowaniu umów, ich zawieraniu oraz pobieraniu wynagrodzeń). Stowarzyszenie Polskich Artystów Muzyków, Polskie Stowarzyszenie Jazzowe i Stowarzyszenie Muzyków Rozrywkowych w Polsce STOMUR postanowiły powołać wspólną organizację, która skupia wszystkich artystów wykonawców szeroko rozumianej muzyki rozrywkowej/użytkowej.

STOART działa w formie stowarzyszenia i wspiera wykonawców w takim zakresie, w jakim ich samodzielne działanie stanowiłoby problem (z uwagi na znaczne rozproszenie ich uprawnień).

Przykładowo – trudno sobie wyobrazić, by artysta wykonawca w swoim imieniu śledził wszystkie akty nadań, zwłaszcza publicznego odtwarzania, reemisji itd. i następnie dochodził ewentualnych roszczeń, podobnie jak trudno sobie wyobrazić, żeby ktoś, kto usłyszy przez siebie nagrany utwór np. w gabinecie kosmetycznym, negocjował następnie z jego właścicielem wartość użytku utworu przy okazji prowadzenia działalności gospodarczej.

STOART realizuje również wiele innych zadań, takich jak podział wynagrodzeń, czynności repartycyjne, poszukiwanie uprawnionych, docieranie do nich, ustalanie prawomocności wypłaty itd. Jest organizacją non profit, która z kwot inkasa pobiera środki przeznaczane na pokrycie kosztów bieżącej działalności.

A.W.Z.: Warto wskazać, że korzystacie Państwo z wielu różnych, wypracowywanych latami instrumentów, które pozwalają w części zautomatyzować realizowane czynności. Dysponujecie Państwo m.in. ogromnymi bazami danych…

W.K.: Tak. Obserwowałem z pewną fascynacją to, jak organizacja się rozwija (jestem z nią związany 15 lat). Musimy sobie uświadomić, że działalność zbiorowego zarządzania, którą aktualnie prowadzimy, była w Polsce działaniem prekursorskim. Wiele metod trzeba było wypracowywać samodzielnie. Cała obsługa IT była budowana wieloma latami, ale dzięki temu obecnie STOART może pochwalić się jednym ze sprawniej działających systemów informatycznych. Działalność organizacji jest bardzo wysoko oceniana w rankingach regulatorów międzynarodowych.

A.W.Z.: Odnosząc się do poruszonego wątku międzynarodowego, przyznam, że byłam zaskoczona tym, że mechanizmy organizacji zbiorowego zarządzania funkcjonujące w Polsce uznawane są za bardzo ciekawe, inspirujące dla podmiotów zagranicznych i nierzadko tam są stawiane za wzór, jeżeli chodzi o możliwość uregulowania tej materii w innych krajach…

W.K.: Miło to słyszeć, ale rzeczywiście słowa Pani Mecenas potwierdzają moje doświadczenia. W tej chwili jesteśmy w pewnym sensie biznesowym źródłem know-how dla organizacji, które działają na wschód od naszej granicy, prowadzimy pewne rozmowy np. z organizacjami na Ukrainie. Tam otoczenie prawne i istniejące regulacje są znacznie bardziej liberalne, co prowadzi do nadmiernego rozdrobnienia podmiotów, które starają się uzyskać zezwolenie na czynności zbiorowego zarządu. To z kolei powoduje, że prawa są skupione w kilku ośrodkach (działają m.in. różnego typu organizacje joint, które skupiają np. prawa producentów fonogramów jednocześnie z prawami artystów wykonawców). My w Polsce przyjęliśmy już w połowie lat 90. model, w którym producenci fonogramów mają dosyć jasno określony swój zakres zbiorowego zarządu, a artyści wykonawcy mają ten zakres nieco szerszy.

A.W.Z.: Wykonawcy, którzy chcą z Państwem współpracować, mogą Państwu powierzyć w zarząd swoje prawa. Możliwe jest również uzyskanie członkostwa Państwa organizacji. Co ma przekonać wykonawcę do tego, by został członkiem Państwa organizacji?

W.K.: Sam jestem czynnym muzykiem od wielu lat (prawie 40) i spotykam się z różnymi środowiskami branżowymi. Rozmawiam często z młodymi ludźmi, którzy bagatelizują rolę organizacji zbiorowego zarządzania, twierdząc, że obrót ich prawami ich nie interesuje. Wskazują, że organizacja zbiorowego zarządzania stwarza bariery i trudniej o promocję, co uwidoczniło się np. w momencie wzmożonego zainteresowania tzw. wolnymi licencjami. Młodzi ludzie udostępniają w celu promocji swoją twórczość za darmo, w łatwym nośniku jakim jest Internet. Niestety taka praktyka odbija się później czkawką, bo w momencie komercyjnego wykorzystywania ich dorobku zgłaszają się do nas, by uzyskać wynagrodzenie z tego tytułu. Obserwacja praktyki nieuchronnie prowadzi do wniosku, że sprawnie działająca, wydajna organizacja, która rzetelnie realizuje za pomocą prerogatyw przyznanych jej w ustawie swoje zobowiązania wobec uprawnionych artystów, jest czymś koniecznym. Bez tego nie sposób funkcjonować w normalnych, klasycznych polach eksploatacji. Aktualnie nie mamy kłopotu z naborem członków – mamy ich już blisko 14 000 (dane dotyczą polskich artystów), a dzięki umowom wzajemności z organizacjami zagranicznymi mamy blisko 700 000 członków na całym świecie. To jest naprawdę spory katalog, rzadko która organizacja w Europie ma takie portfolio.

Warto dodać, że STOART dysponuje funduszami na działalność społeczną, kulturalną, socjalną. Staramy się nimi gospodarować oszczędnie, ale jednocześnie promować działalność naszych członków oraz organizację i przyświecające jej cele.

Szersze informacje dotyczące warunków, zasad członkostwa oraz powodów, dla których może być ono atrakcyjne, zostały opisane na naszych stronach w zakładce „Dla wykonawców” [Członkostwo w STOART – przyp. aut.].

A.W.Z.: W ramach rozmowy poruszamy wiele wątków związanych z korzyściami, które odnoszą artyści w związku z tym, że powołuje się do życia organizacje zbiorowego zarządzania. Z drugiej strony przedsiębiorcy nierzadko krytykują działalność organizacji, wskazując, że płacą na ich rzecz „haracz”. Mówi się o tym, że jeśli podmiot prowadzący działalność gospodarczą korzysta z utworów muzycznych, to może on zostać „zaatakowany” przez wiele różnych organizacji zbiorowego zarządzania jednocześnie. Skąd takie negatywne nastawienie przedsiębiorców?

W.K.: Mówimy tu o działalności organizacji zbiorowego zarządzania na polu eksploatacji „publiczne odtwarzanie”. Publiczne odtwarzanie to są wszystkie te sytuacje, w których muzyka funkcjonuje w przestrzeni publicznej i towarzyszy przedsięwzięciom gospodarczym. Wspólnie ze ZPAV (Związkiem Producentów Audio-Video) kilka lat temu prowadziliśmy badanie, w którym ocenialiśmy, w jaki sposób odtwarzana muzyka miała wpływ na obrót przedsiębiorców. Uwzględnialiśmy wiele różnych parametrów – zarówno z perspektywy różnych środowisk czy obszarów prowadzonej działalności gospodarczej. Wyniki badania jasno wykazały, że muzyka odtwarzana w lokalach miała wpływ na dochody, stąd trudno się dziwić, że przedsiębiorcy tak chętnie korzystają z możliwości odtwarzania muzyki w swoich lokalach.

Wczoraj wysłuchałem wywiadu z Aleksandrą Sewerynik, który został przygotowany dla meakultura.pl, o przyszłości artystów w kontekście rozwoju muzyki wytwarzanej przez sztuczną inteligencję, do którego to wątku warto się odnieść [TUTAJ – przyp. aut.]. Ja bym się aż tak bardzo nie obawiał ekspansji takiej muzyki. Wiemy, że duże sieci handlowe odchodzą od tego pomysłu i coraz chętniej zawierają umowy dotyczące utworów tradycyjnych. Podobnie sytuacja wygląda w gastronomii – pracownicy restauracji często nie wytrzymują pracy przy muzyce tworzonej przez sztuczną inteligencję.

A.W.Z.: Czyli problem tkwi w jakości muzycznej?

W.K.: Tak, możemy tutaj mówić o pewnym psychicznym dyskomforcie związanym z rodzajem odtwarzanej muzyki. Ta sytuacja jest jednak płynna, staramy się ją oczywiście monitorować.  

Wracając do problematyki działalności organizacji zbiorowego zarządzania na polu eksploatacji „publiczne odtwarzanie” – jako organizacja zbiorowego zarządzania określamy, kiedy muzyka pełni rolę pierwszoplanową, czy jest elementem towarzyszącym czy zupełnym tłem, co ma następnie wpływ na wysokość opłat. Do pierwszej grupy, czyli grupy przedsiębiorców, którzy bez muzyki nie mogliby funkcjonować, należą dyskoteki czy kluby muzyczne. Zupełnie inaczej będziemy kwalifikowali przedsiębiorców prowadzących działalność handlową czy gastronomiczną. Zawsze istniał problem z zakładami usługowymi, zwłaszcza tymi małymi. Brakuje przepisów, które zwalniałyby organizację zbiorowego zarządzania z obowiązku wystąpienia z propozycją zawarcia umowy do każdego przedsiębiorcy odtwarzającego muzykę w swoich lokalach, w tym też do bardzo małych przedsiębiorców. Co więcej, organizacja zbiorowego zarządzania nie może zawierać umów na stawki niższe niż przewidziane w tzw. tabelach wynagrodzeń, bo one z mocy prawa tracą wtedy swoją ważność [tabele wynagrodzeń określają stawki wynagrodzeń za korzystanie z utworów na poszczególnych polach eksploatacji; są zatwierdzane przez Komisję Prawa Autorskiego – przyp. aut.].

A.W.Z.: Organizacja zbiorowego zarządzania w tym momencie stoi na straży praw wykonawców, by otrzymali oni rekompensatę za odtwarzanie ich utworów w lokalach przedsiębiorców…

W.K.: Tak, oczywiście. Gdzieś jest jednak obszar zdrowego rozsądku i w zakresie części lokali są przypadki, które rozpatruje się kazualnie. Jeżeli mamy do czynienia z małym zakładem fryzjerskim, to nikt nie będzie oczekiwał zawarcia umowy na olbrzymią wartość. Warto podkreślić, że stawki za publiczne odtwarzanie dla niewielkich punktów usługowych czy gastronomicznych są naprawdę symboliczne w stosunku do obrotu przedsiębiorców.

Co więcej, od dwóch lat sytuacja na rynku jest uporządkowana – STOART został wybrany tzw. jednym inkasentem w efekcie bardzo wyczerpującego i długotrwałego postępowania przed organem nadzoru, czyli Ministrem Kultury. W związku z tym obecnie mamy do czynienia z dwoma podmiotami, które na podstawie przepisów ustawy o zbiorowym zarządzaniu powinny współpracować i zmierzać do realizacji w praktyce koncepcji one stop shop (tj. doprowadzić do tego, by jeden przedsiębiorca mógł zawierać jedną umowę dotyczącą stawek wynagrodzeń za publiczne odtwarzanie). Aktualnie trwają bardzo zaawansowane rozmowy pomiędzy nami a ZAIKS-em w tym zakresie – rozmawiamy np. o możliwości wystawiania jednej faktury na rzecz jednego przedsiębiorcy. Sytuacja, w której organizacje prześcigały się w prowadzeniu działań na swoją rzecz, należy do przeszłości. Był jednak pewien okres, w którym mogło dochodzić do zaistnienia po stronie przedsiębiorców niepewności co do tego, ile organizacji się u nich pojawi w celu uzyskania wynagrodzenia.

Autor: Max SkorwiderA.W.Z.: Warto pamiętać, że przedsiębiorca odtwarzający utwory w swoim lokalu jakąś korzyść uzyskuje (niezależnie w jakiej formie – zwiększonego obrotu czy dobrostanu pracowników). Świadomie podejmuje decyzję, że chce odtworzyć konkretne utwory…

W.K.: Ależ oczywiście. Warto pamiętać też, że bardzo często spotykamy się z przedziwnymi przypadkami prób obchodzenia prawa, natomiast muszę też powiedzieć, że w okresie pandemii stosowaliśmy system zwolnień z opłat dla przedsiębiorców. Część z nich (nadspodziewanie wielu) zwracała się do nas z propozycją, by nie stosować żadnych zniżek czy zwolnień, bo zależy im na tym, by w tym trudnym okresie wspomóc artystów. Oczywiście nie było to zjawisko masowe, ale można było je zaobserwować. Często trudno przewidzieć reakcje ze strony przedsiębiorców…

A.W.Z.: Jak rozumiem wpływy do Państwa organizacji zdecydowanie spadły w okresie pandemii?

W.K.: Nie mamy jeszcze precyzyjnych kalkulacji dotyczących ubiegłego roku 2020, ale spodziewamy się piku do poziomu co najmniej 70–75% w zakresie wpływów z tytułu publicznego odtwarzania utworów.

A.W.Z.: Tym bardziej warto pochylić się nad Państwa inicjatywą, czyli nadzwyczajnym funduszem socjalnym STOART. Jakie są Państwa doświadczenia z nim związane? Jak ocenia Pan efekty prowadzonych działań? Z rozmów kuluarowych wiem, że wykonawcy bardzo docenili inicjatywę.

W.K.: Wydaje się, że najistotniejsze dla artystów i środowiska było to, że zrobiliśmy formalnie ruch jako pierwsi. Nie oczekiwaliśmy wniosków, nie oczekiwaliśmy wypełniania jakichś formularzy, aplikacji. Fundusz pochodził z ryczałtów gromadzonych w związku ze zmianami legislacyjnymi, w tym spodziewaną implementacją dyrektywy o zbiorowym zarządzaniu. Fundusz został uruchomiony i wydany bez najmniejszego uszczerbku dla bieżących wypłat oczywiście dla artystów i postanowiliśmy go zegalitaryzować. Nie mamy takich możliwości formalnych, logistycznych czy ludzkich, by oceniać lub kwalifikować wnioski. Wypłaty były z mocy uchwały tego zebrania delegatów przyznane wszystkim naszym członkom zwyczajnym oraz wszystkim tym, którzy bez ograniczeń terytorialnych i bez żadnych wyłączeń powierzyli nam prawa.

Reakcja środowiska naprawdę przerosła nasze oczekiwania – ludzie kontaktowali się z nami, by przekazać dobrą energię, co nas naprawdę cieszyło.

Realizacja wypłat z Funduszu to była kolosalna praca zwłaszcza dla naszej bazy członkowskiej, gdzie do dzisiaj pewne dane są jeszcze weryfikowane. Dział członkowski organizacji składa się z trzech osób i osoby te zrezygnowały ze swoich wakacji, ponieważ byli zaangażowani w obsługę działań pomocowych.  Niezręcznie mi mówić o względach wizerunkowych, bo nie one były motywem naszego działania, zależało nam na tym, by naprawdę pomóc. Uznaliśmy, że zachodzi konieczność działania w sytuacji, gdy naprawdę wielu artystów (zwłaszcza artystów studyjnych) z dnia na dzień straciło źródło utrzymania. Ci ludzie do dziś nie mają jeszcze żadnych zabezpieczeń społecznych czy zasiłków chorobowych. Niestety środowisko muzyczne postrzega się jako takie, które korzysta z popularności, a nie do końca cechuje je etos pracy. Konflikt pojęcia „celebryta” z pojęciem „artysty”, który rzetelnie pracuje, naprawdę jest odczuwalny. Jest ogromna rzesza ludzi, którzy bardzo rzetelnie i ciężko pracują w przemyśle kreatywnym, jakim jest muzyka, i nie żyją na poziomie średniej krajowej…

A.W.Z.: Jeżeli chodzi o artystów, to sytuacja nadal jest dramatyczna…

W.K.: Nadal dysponujemy funduszem socjalnym stałym. Możemy wspierać roczną zapomogą, choć to pomoc dla naprawdę potrzebujących artystów, zazwyczaj w podeszłym wieku, takim, którzy już bardzo często nie wykonują zawodu. Takie osoby mają bardzo skromny dochód z wynagrodzeń przez nas pobieranych i to jest bardzo często jedyne źródło utrzymania tych osób, bo np. nie mają ubezpieczeń społecznych. Musimy jednak weryfikować stan majątkowy.

STOART logo

Wesprzyj nas
Warto zajrzeć