źródło: www.deutschegrammophon.com

recenzje

Vivaldi 401. – "Recomposed by Max Richter"

Brytyjski kompozytor Max Richter podjął się, na zlecenie wytwórni Deutsche Grammophon, zadania doprawdy karkołomnego. W ramach serii Recomposed zdecydował się wskrzesić prawdopodobnie najbardziej wyeksploatowane przez przemysł reklamowy koncerty skrzypcowe, czyli Cztery pory roku Antonia Vivaldiego. Z jakim skutkiem?

To zależy… Zależy do tego, jak postrzegamy sam cykl Czterech pór roku. Czy jest to epokowe dzieło, którego kolejne nagrania z uwagą śledzimy, czy może uciążliwy „przebój muzyki klasycznej”, bezdusznie wykorzystywany w reklamach, programach przyrodniczych i dzwonkach telefonów. Dla sympatyków kompozycji Vivaldiego płyta Recomposed by Max Richter: Vivaldi, The four seasons może się okazać przyjemną rozrywką. Jest to bowiem bardzo dobrze zrobione nagranie, w którym wzięli udział muzycy Konzerthaus Kammerorchester Berlin pod dyrekcją André de Riddera. Zespół ten nie specjalizuje się w muzyce dawnej, dlatego jedyny instrument historyczny stanowi w nagraniu klawesyn, natomiast pozostałe – smyczkowe oraz harfa – są współczesne. Brzmienie orkiestry zostało dodatkowo wzbogacone o dźwięk syntezatora Mooga, na którym gra sam kompozytor, a partię solową skrzypiec, wykonał Daniel Hope. Wykonanie to z pewnością może porwać. Gorzej jest niestety z samą treścią.

Spring 1

Jeśli bowiem ktoś oczekuje od kompozycji Maxa Richtera odkrywczego spojrzenia na muzykę Vivaldiego, będzie dość zawiedziony. Płyta rozpoczyna się, od utworu Spring 0, który stanowi bardzo krótkie preludium – elektronicznie przetworzone echo Czterech pór roku. Po tym fragmencie już konsekwentnie kompozytor numeruje wszystkie części pór roku od 1 do 3, a każda bardzo wyraźnie odnosi się do konkretnej części koncertu Vivaldiego, zatem Spring 1 jest odbiciem części I „Wiosny”, a np. Winter 3 ostatniej części „Zimy”. Po 12 częściach następuje jeszcze pięć kompozycji zatytułowanych Shadows 1-5, których materiał stanowi wyłącznie muzyka z syntezatora przeplatana odgłosami natury.   

W książeczce dołączonej do płyty czytamy, że podczas pracy na utworem Richter „wchłonął Cztery pory roku do swojego muzycznego krwioobiegu”[1], ale też „odrzucił około trzy czwarte oryginału Vivaldiego”. Jeśli spojrzeć np. na część Winter 2, to faktycznie kompozytor zrezygnował tu całkowicie z partii orkiestry, zastępując ją jednym elektronicznym współbrzmieniem, a z oryginału pozostawił jedynie partię solową. Czy jednak, oprócz ograniczania materiału oryginalnego, dał również coś od siebie? W innych częściach Richter wybiera zwykle jeden motyw, który uporczywie powtarza, zmieniając niekiedy jedynie akcentację lub opuszczając niektóre wartości rytmiczne (Autumn 1, Winter 1). Emocjonalizm muzyki Vivaldiego, w opracowaniu Richtera jest doprowadzony do granic wytrzymałości – często na jednym motywie nabudowywane są kulminacje, które nagle urywają się, bez rozwiązania (Spring 1). W częściach Summer 1 i 3 oraz Winter 1, pod względem estetycznym, partia solowa ociera się wręcz o styl Vanessy Mae. Wybór zastosowanych technik nie wykracza daleko poza muzykę baroku. Znajdziemy więc liczne sekundowe zejścia basu, ostinato, powtarzane struktury. Z drugiej strony w komentarzu Richter dostrzega pewne powiązanie między regularnymi schematami muzycznymi Vivaldiego, a estetyką post-minimalizmu, w której sam tworzy, co tłumaczy to ograniczenie środków. Ostatnich pięć kompozycji (Shadows) nawiązuje w brzmieniu do tzw. muzyki relaksacyjnej. Stanowi bowiem połączenie śpiewu ptaków, bzyczenia owadów, szumu wiatru z pulsacyjną partią elektroniki – przetworzonych nagrań wcześniejszych części.       

Kompozycji Richtera nie można zatem zarzucić, że jest nieprzyjemna, a raczej po prostu mało pomysłowa i jednostajna. Choć kompozytor poetycko porównuje pracę nad partyturą Vivaldiego do „kopania głębokiego szybu w kopalni i odkrywania diamentów, których nie może wydobyć na powierzchnię”, to nie przekłada się to niestety na pogłębioną analizę tego utworu. A może to wina oryginału? Przecież o muzyce Vivaldiego Igor Strawiński wypowiedział się kiedyś dość złośliwie, że jest to jedna kompozycja, napisana 400 razy. W stosunku do płyty Recomposed by Max Richtermożna by zatem zadać pytanie: „Po co nam 401. wersja tej kompozycji?”.

 

Szczegóły na: https://www.recomposed.net/



[1] Wszystkie cytaty pochodzą z książeczki dołączonej do płyty Recomposed by Max Richter: Vivaldi, The four seasons Deutsche Grammophon 2014. Tłumaczenie E.Ch. 

Wesprzyj nas
Warto zajrzeć