Źródło: pixabay.com

edukatornia

Muzyka w rozwoju językowym dziecka

Jako ludzie dorośli bardzo często pamiętamy piosenki i wiersze, zwane wierszykami, których uczono nas, gdy byliśmy dziećmi. Wyliczanki i symbole, które zapadają w pamięć na lata. Od początku naszych dni, umysł w pierwszej kolejności przyswaja dźwięki i melodie.

Od samego zalążku życia, już w łonie matki, słysząc szerokie spektrum dźwięków, uczymy się ich brzmienia, przypisując im tym samym znaczenie. Dzieci, wokalizując swoje potrzeby dźwiękiem, uczą się komunikacji z dorosłymi. Proste sylaby, którym w cyklu życia nadawane jest znaczenie, pomagają wyrazić potrzebę, która będąc zaspokajana, buduje schemat komunikacji.

We współczesnym, kosmopolitycznym świecie trend uczenia poprzez dźwięki, będący sposobem wczesnej nauki języków, popularyzuje się w krajach Europy. Wynika to nie tylko z silnego wpływu Zachodu, ale i w tym wypadku krajów skandynawskich.

Rodzice zabierają swoje pociechy na zajęcia muzyczne, gdzie te, słuchając prostego na pozór sylabizowania, nawiązują między sobą więź językową – na tym etapie w wymiarze dźwięków, a nie sekwencji słów i pełnych zdań.

W dorosłym życiu muzyka, odgrywając potężną rolę w stabilizowaniu szeroko pojętego samopoczucia i balansowania emocji, stanowi również analogiczny kanał rozumienia dźwięków i poszerzania naszej skali pojmowania języków obcych.

Naturalnie, poszczególne osoby reagują na te impulsy na różnych poziomach, niemniej mają one wspólny rdzeń, gdzie melodia, łączona ze słowami, stanowi pierwotną kasetę, której taśma, kręcąc się wciąż i wciąż, zapisuje kluczowe dla nas pod względem estetyki informacje.

O wiele łatwiej jest i było zapamiętać utwór aniżeli wiersz czy fraszkę. Dlaczego? Otóż nasze mózgi, mówiąc medycznie, w układzie tak zwanej podkory posiadają swego rodzaju dysk, w którym powtarzalność brzmień, połączona z wokalizą, pobudza tryb pamięci długotrwałej. Dlatego właśnie pod nosem nucimy nasze ulubione piosenki, nawet jeśli nie słyszeliśmy ich od dawna.

Biorąc pod uwagę powyższe, warto zastanowić się nad wpływem dźwięków i muzyki na naukę języków obcych.

W zależności od rodzin językowych, których gramatyka, semantyka, fonetyka są ułożone na różnych poziomach, poszczególne rodzaje muzyki ułatwiają nam ich przyswajanie.

Język angielski, jako niemal obowiązkowy już punkt na liście wymagań dorosłego człowieka, posiada najszerszą gamę propozycji muzycznych, jako że znamienita większość popularnych utworów artystycznych wywodzi się z regionów Anglii i Ameryki. Ten punkt, również istotny, poprzez społeczne przywiązanie do symboli, będących częścią naszej kultury, wzmaga umiejętność zapamiętywania, a co za tym idzie – gruntowania warstwy pamięciowej, która z kolei utrwala słowa, zdania, idiomy czy nawet całe teksty liryczne, które rozumiemy.

W przypadku innych języków, sytuacja jest analogiczna, niemniej z racji mniejszej komercjalizacji muzyki francuskiej, niemieckiej czy skandynawskiej, bez wcześniejszej z nią styczności, jak w przypadku anglojęzycznej muzyki popularnej, wracamy do źródła dziecięcego analizowania brzmienia słów, które nasza głowa literuje. Paradoksalnie, w tym przypadku łatwiej zapamiętujemy całe zdania, jako że bez uprzedniej analizy znaczeń, które bywają znajome, samo brzmienie słowa jest dla naszego ośrodka pamięci zdecydowanie prostsze – jak kilkukrotne klaśnięcie w dłonie.

Powszechnie wiadomo o wpływie muzyki klasycznej na rozwój płodu. Przyjęte jest, że na przykład Mozart to kompozytor, którego muzyka działa kojąco. Jednakże warto mieć na uwadze fakt, że sekwencje orkiestrowe, w których roi się od smyczków i instrumentów dętych, pobudzają ośrodek kreatywności, a co za tym idzie – utwór w narracji bajkowej nakierowuje umysł na wizualizacje obrazów, które kojarzymy ze spokojem, dobrem i rodziną, a finalnie z bezpieczeństwem. Jeżeli do tego dźwięku dodamy odpowiednią sekwencję słów, czyli lirykę tekstową, wówczas w umyśle osoby słuchającej rysuje się świat przedstawiony w utworze.

Naturalnie proces ten przebiega stopniowo i na ogół, siedząc w barze i słysząc swój ulubiony utwór sprzed lat, nie dziwi nas zupełnie fakt, że zdzieramy gardło płynnie wyśpiewując tekst. Większość procesów w naszym umyśle, jak i ten, zachodzi bezwiednie, a raczej nie na poziomie świadomym. Stąd też należy pamiętać, że nie wystarczy posłuchać symfonii Beethovena, bohemy, francuskich akordeonów czy japońskich bębnów, łączonych z sopranowym fortepianem, by płynnie władać wybranym językiem.

Kluczowym jest jednak wspaniała i rewelacyjna zdolność ludzkiego organizmu do odbierania wrażliwości syntetycznie, a co najlepsze – nasze emocje, związane z dźwiękami, pięknie przedstawiają obraz człowieka jako istoty rozumnej i wrażliwej.

Piękne, prawda?

Wesprzyj nas
Warto zajrzeć