Mój pierwszy duet / fot. archiwum prywatne

felietony

16 lat piosenki w mojej głowie

Przygotowuje tą piosenkę o papugach na konkurs piosenki w Mieroszynie. Ładna jest, ale wolałabym śpiewać piosenke Kaji „Prawy do lewego”, bo bardziej wesoła jest ale pan powiedział, że nie jest dla mnie odpowiednia pisałam w swoim kolorowym pamiętniku w roku 2001. Piosenka „o papugach”, to oczywiście Pod papugami Czesława Niemena, którą wybrał dla mnie nauczyciel muzyki, nieczuły na moje prośby o weselszy repertuar.

Tekst utworu Niemena zrozumiałam długo po tym, gdy przestałam ją wykonywać; długo po tym, gdy ostatnie sprzedane na szkolnym kiermaszu płyty, na których pan od muzyki nagrał zdolne dzieci ze szkoły podstawowej, raz wysłuchane znalazły miejsce na strychach mieszkańców mojej wsi. Dla dziewięcioletniej Oli Pod papugami była piosenką o tym, co znajduje się pod papugą, czyli huśtawki, parkiety i mosty, wiadomo. Wcześniej w moim repertuarze znalazły się utwory Kasztany oraz Do lata. I dlatego dostrzegam jakąś niekonsekwencję w tym, że ktoś uznał piosenki o miłości damsko-męskiej za odpowiedniejsze dla dziewczynki niż utwór o chlaniu na imprezie. Przecież ja i tak bym to inaczej zinterpretowała! Skoro w Kasztanach fascynowało mnie słowo rudylecągrad, a wykonując przebój Bajmu mało obchodził mnie tekst, bo tylko czekałam na refren i „nanananana” ustawicznie zmieniane przeze mnie na „banananana”, to przecież Prawy do lewego na pewno byłby w mojej głowie historią o kierunkach świata! A, że „balony pani Mani”? A które dziecko, przepraszam bardzo, nie chciałoby śpiewać o balonach? Także, w moim przekonaniu, to ja zapoczątkowałam erę małych, poważnych dziewczynek śpiewających smutne piosenki. A że wówczas nie było Idola i Must be the Music i zamiast roniącej łzy Małgorzaty Foremniak musiały wystarczyć mi mokre oczy kierowniczki domu kultury? Cóż, jakoś to przeżyłam, ale już nie śpiewam.

Era smutnych dziewczynek śpiewających poważne piosenki, dla których najważniejsze zadanie przed ukończeniem 10 lat stanowi zawycie Dziiiiwnyyy jeet teeeeeen śwaaaaat trwa nadal. Jest jednak promyk nadziei dla tych, którzy chcieliby, aby ich dzieci zachowywały się jak dzieci. I żeby ich, tych małych skarbów, wrażliwa psychika nie została nadszarpnięta przez warszawskie talent show. No i wreszcie, co tu dużo pisać, żeby teksty tych piosenek dostosowane były do wieku. Bo balony Pani Mani prędzej czy później świadomością zostaną dotknięte, a potem to już nawet Freud nie pomoże, wiadomo. Wracając do wątku — jest nadzieja. Oto bowiem Przedszkole Miejskie nr 19 im. Jana Brzechwy w Gorzowie Wielkopolskim opublikowało dwa teksty piosenek autorstwa Katarzyny Kowalskiej: Jak to dobrze być dziewczynką i Jak to dobrze być chłopakiem[1]. Kilkuletnie wychowanki tej placówki śpiewają:

Bez powodu można płakać –
tym za serce chłopców łapać (…)
Można stroić się do woli,
co chłopakom nie przystoi.
Można wzdychać godzinami,
można płacić uśmiechami (…)
Serca podbić słodką minką…
Tylko trzeba być dziewczynką (…)

Chłopcy zaś:

Można bawić się w kowboi,
co dziewczynkom nie przystoi (…)
Figle płatać starszej siostrze,
na motorach znać się dobrze (…)
Można zawojować światem,
tylko trzeba być chłopakiem (…)

No i tu już wszystko jest proste, jasne i łatwe — dziewczynki płacą uśmiechami, chłopcy zawojują świat. Prawda to uniwersalna, utrwalona latami praktyki, powtarzana do znudzenia tak wiele, wiele, wiele razy, że nie warto już się nad nią zastanawiać. I nie ma tu pola do interpretacji. Przecież to jasne jak słońce i każde dziecko to zrozumie.


Przypisy:

[1] https://www.p19.edu.gorzow.pl/?view=k&lng=1&k=150&t=1610

Wesprzyj nas
Warto zajrzeć