Toy Dolls, Proxima, Warszawa, fot. Andrzej Skórzyński

felietony

40 lat zabawy w punk

Lata 70. w Wielkiej Brytanii to najpierw narodziny hard rocka, potem punka, a wreszcie zjawiska nazwanego Nową Falą Brytyjskiego Heavy Metalu (New Wave Of British Heavy Metal – NWOBHM). Dzisiaj pominiemy metali” i przyjrzymy się gatunkowi punk, a konkretnie zespołowi Toy Dolls.

Punk od początku jawił się jako muzyka buntu. Przejawiało się to zarówno w tekstach, jak i warstwie muzycznej – prostej, hałaśliwej, ostrej. Do tego dochodził charakterystyczny wygląd i zachowanie. Chociaż, akurat, sama muzyka szybko ewoluowała i klasyczny punk (nazywany później ’77), reprezentowany przez zespoły takie jak Sex Pistols, Buzzcocks, Damned czy Sham 69, zaczął dzielić scenę z The Clash czy Joy Division, których muzycy poruszali się w nieco innej stylistyce (z czasem zaczęto ten nurt nazywać post-punk). Pomimo tych różnic, nadal spoiwem był sprzeciw: w stosunku do społeczeństwa, polityków, klasy średniej, konsumpcjonizmu, alienacji jednostki. Każdy z wymienionych zespołów dosyć poważnie podchodził do wyznawanych wartości, co w przypadku np. Sex Pistols i głoszonemu nihilizmowi wkrótce doprowadziło do tragicznego końca działalności.

W tej sytuacji założenie kapeli, która stale będzie poruszała się w podobnej stylistyce, a jednocześnie będzie daleka od buntowniczego przekazu, wydawało się zabiegiem dosyć dyskusyjnym i odważnym. Jednak na taki pomysł wpadło w 1979 r. czterech muzyków i w ten sposób powstał zespół, który przez następne czterdzieści lat będzie bawił swoimi piosenkami tak antagonistycznie nastawione do siebie grupy jak punki i skinheadzi stając się symbolem sceny Oi! (Punx And Skins Unite And Winpunki i skini, zjednoczeni i zwycięzcy). Przez ten cały czas jedynym nieprzerwanie działającym muzykiem jest Michael „Olga” Algar, który pełni rolę gitarzysty, wokalisty, odpowiada za cały repertuar i zajmuje się produkcją albumów zespołu.

Toy Dolls to zespół kontrastów: jak wspomniałem, od początku całkowicie zrezygnowali z ostrego przekazu, na ich koncertach bawią się przedstawiciele różnych subkultur, a sami muzycy wcale nie opierają się na bezmyślnym graniu kilku akordów. Oczywiście wszystko jest podporządkowane stylistyce punk, ale umiejętności lidera i jego wyobraźnia muzyczna daleko wykraczają poza schemat. Stąd pojawiające się przeróbki takich utworów jak „Blue Suede Shoes” Carla Perkinsa (rozsławiony przez Elvisa), „No Particular Place To Go” Chucka Berry’ego, ale także „Toccata D-mol” Bacha czy „Taniec z szablami” Arama Khachaturiana! Nie, to nie nie przypadek i nieudolna próba – „Olga” jest bardzo sprawnym gitarzystą i nie wygląda żeby sprawiało mu to jakąś szczególną trudność. Reszta zespołu (a zmian przez te wszystkie lata było co niemiara) także daje radę. Całość dopełniają wesołe, czasem trochę absurdalne teksty.

Pierwszy album został wydany w 1983 r. pod tytułem „Dig That Groove Baby”. Przyniósł utwory, które dotąd stanowią żelazny repertuar koncertowy. Oprócz tytułowego, to „Glenda And The Test Tube Baby” i jeden z największych przebojów czyli „Nellie The Elephant” – dziecięca piosenka z 1956 r., oczywiście w wersji punk.

Dwa lata później pojawił się następny – „A Far Out Disc” z przebojem „She Goes To Fino’s” i kolejną przeróbką, czyli „Wipe Out”. Rok późniejszy, „Idle Gossip”, znowu wzbogacił repertuar o przeboje „The Lambrusco Kid” i „Harry Cross (A Tribute To Edna)”.

Konsekwentnie przyjęto, że albumy będą stosunkowo krótkie, nieco powyżej pół godziny. Dodatkowo, właściwe utwory są poprzedzone krótkim wstępem, a cała płyta kończy się powtórzeniem tego tematu, często w postaci wariacji. Prawie każdy album zawiera nową wersję utworu innego autora. W zasadzie każde wydawnictwo, z niewielkimi wyjątkami, opatrzone jest wesołą, kolorową komiksową okładką.

Popularność Toy Dolls jest niezwykła. Na ich koncerty przychodzą już trzy pokolenia fanów, a trasy obejmują wiele krajów. Mają wielbicieli w rodzimej Anglii, ale także w Niemczech, Hiszpanii, Japonii i oczywiście w Polsce. Jeżeli już jesteśmy przy Japonii, to w 1990 r. został wydany świetny koncertowy album „Twenty Two Tunes Live From Tokyo” z czasu promocji rok młodszego studyjnego wydawnictwa „Wakey Wakey With Toy Dolls”.

Generalnie koncerty to absolutny żywioł. Zarówno muzycy jak i publiczność dają się ponosić spontanicznej zabawie, stąd najlepszym miejscem na występy są kluby. Stały punkt stanowią układy choreograficzne „Olgi” z basistą (ostatnio jest nim Tom „Tommy Goober” Blyth). Pod sceną zawsze odbywa się pogo i chóralne śpiewy.

Toy Dolls, Proxima, Warszawa, fot. Andrzej Skórzyński

Toy Dolls, Proxima, Warszawa, fot. Andrzej Skórzyński

Algar zawsze zachowuje się tak samo: jest niezwykle aktywny, ma świetny kontakt z publiką, widać, że granie na żywo jest dla niego niezwykle fajnym przeżyciem. Patrząc na jego dynamiczne popisy muzyczno-taneczne, niezmienny, nieco histeryczny śpiew i ciągły uśmiech aż trudno uwierzyć, że to gość dobiegający sześćdziesiątki! Co ciekawe, na pierwszy rzut oka, nawet szczególnie nie zmienił się z wyglądu. To ciągle ten sam „Olga”: chuderlak z nastroszonymi włosami, strojący śmieszne miny i stale naturalnie udowadniający, że Toy Dolls jest prawdziwy, autentyczny i stanowi katalizator doskonałej zabawy.

Przez mijające 40 lat kapela dorobiła się kilkunastu albumów z premierowym materiałem, kilku wydawnictw koncertowych (zarówno audio jak i wideo – początkowo w postaci kaset VHS, a teraz płyt DVD) i wielu kompilacji.

W Polsce mieliśmy okazję gościć ich kilkukrotnie. Pierwszy raz odwiedzili nas w połowie lat 90. podczas trwania trasy promocyjnej albumu „Orchestrated” (1995). Na następną wizytę trzeba było czekać prawie 20 lat! Pomimo problemów z polskim promotorem, ostatecznie udało się doprowadzić do koncertu i od tego czasu starają się być u nas możliwie regularnie.

Toy Dolls, Proxima, Warszawa, fot. Andrzej SkórzyńskiToy Dolls, Proxima, Warszawa, fot. Andrzej SkórzyńskiOstatnie dwa występy były związane ze światowym tourne na czterdziestolecie zespołu i promocją albumu „Episode XIII”. Wystąpili we Wrocławiu (Sala Gotycka – Stary Klasztor) i w Warszawie (Proxima). Oba miejsca zostały całkowicie wyprzedane, a publika dostała po kilkadziesiąt minut nieprzerwanego szaleństwa i zabawy. Sami muzycy ciepło wyrażali się o atmosferze w trakcie tych koncertów i przyjęciu przez fanów.Miejmy nadzieję, że zespół dowodzony przez „Olgę”, jeszcze wiele następnych lat będzie dostarczał nam tyle radości, co przez ostatnie cztery dziesięciolecia.Dofinansowano ze środków Funduszu Popierania Twórczości Stowarzyszenia Artystów ZAiKS

Wesprzyj nas
Warto zajrzeć