felietony

Płacę, bo szanuję

Przedstawiamy kolejny tekst należący do BLOGOSFERY. Sławomir Czarnecki komentuje w nim wyniki badań przeprowadzone na zlecenie MTV:

Może nie jest aż tak źle z filter bubble skoro trafiłem dzisiaj na nowego bloga i omówienie badań, o których nie słyszałem wcześniej. Na dodatek ich wyniki mnie zaskoczyły.

Badano osoby w wieku 19-25 lat, na zlecenie MTV (tak, tego MTV). Szukano odpowiedzi na pytanie, czego ludzie urodzeni na przełomie wieków oczekują od relacji z artystami. Wymagania mają spore, odsyłam do komunikatu z badań.

Zaskoczyło mnie to jakie znaczenia przypisują kupowaniu muzyki. Jak podkreślają autorzy badania to jest pokolenie, które wzrastało razem z serwisami Napster i Kazaa i nigdy nie miało potrzeby/nie musiało kupować muzyki. Na dodatek badani uważają, że muzyka powinna być dostępna za darmo. Mimo to kupują, chociaż nieliczni (28% kupiło muzykę w ciągu ostatniego miesiąca).

Kupują tylko dlatego, żeby wyrazić swój szacunek dla artysty (tak twierdzi 68% kupujących). Szacunek i wsparcie dla artysty, z którym czują się związani. Im bliższa jest ich relacja z artystą, tym większa wola kupowania nagrań.

Taka motywacja zakupu mnie nie dziwi, pamiętam dobrze hasło “wspieraj lokalną scenę”. Kojarzyłem je jednak dotychczas raczej z muzycznymi niszami. Zaskakuje mnie, że ten typ myślenia o wspieraniu twórców pojawia się po pierwsze w mainstreamie, po drugie w pokoleniu, które raczej Mać Pariadki nie czytało. Może jest jakaś nadzieja w dzieciach MTV?

Pozytywnie zdumiewa mnie określanie relacji między odbiorcą a artystą w kategoriach odpowiedzialności. Nie kupuję dlatego, że to jedyny sposób na zdobycie nagrania, nie ze strachu przed sankcją (to nie to pokolenie). Kupowanie staje się relacją (etyczną?). Powinnością, ale nie koniecznością. Ciekawie koresponduje z badaniami wypowiedź Tymona Tymańskiego, który o swoich muzyczny zakupach mówi tak: nie kupiłem tego dlatego, że ja tej płyty nie znam ja znam, one sobie leżą i ja nie słucham. Ale kupiłem z szacunku do syna Coltrane’a, do syna Lennona, ja im płacę za to tantiemy za to, że na nich wzrosłem. (…) ja to kupiłem po to, że ja mam dług karmiczny wobec dzieci tych ludzi. [Całą rozmowę z Tymonem oraz innymi artystami i artystkami można obejrzeć na stronie projektu Kultura ponad prawem].

Bardzo podoba mi się taki sposób myślenia o płaceniu za kulturę. Pewnie lepiej działa w sytuacji, gdy kontakt między twórcą a odbiorcą jest naprawdę bliski. Chociaż badania MTV dotyczyły globalnego obiegu gdzie funkcjonuje raczej poczucie bliskości niż bliskość.

Tak czy inaczej, o wiele łatwiej kupuje mi się bilet na wydarzenie, na którym obok kwoty nie jest napisane “opłata za wstęp”, ani nawet swojskie “wjazd”, a – jak na zdjęciu poniżej – “wsparcie”. To najlepiej definiuje moją relację z twórcami, a w tym przypadku z lokalną sceną soundsystemową. Każdy z Was ma pewnie takie swoje sceny, artystów których szanuje i wspiera. Kto wie, może da się z tego zrobić model biznesowy? Na dodatek etyczny.

—————–

Sławomir Czarnecki – z wykształcenia filozof, pracuje w Instytucie Kultury Miejskiej w Gdańsku. Od dziesięciu lat związany z zarządzaniem i public relations w kulturze. Prowadzi blog o kulturze Widownia: www.widowniablog.pl

Wesprzyj nas
Warto zajrzeć