źródło: unsplash.com

felietony

Sen o różnorodności

Muzyka to nie tylko dźwięk, ale również cała barwna powłoka, która otacza jego rdzeń. Współcześnie wszystko odbywa się w sieci na scentralizowanych, korporacyjnych serwerach z udostępnionymi kompozycjami na żądanie. W pełni pozbawione materii, zredukowane do abstrakcyjnych, migawkowych zer i jedynek, zaczynają one bardziej przypominać przygrywające melodyjki rodem z wind niż faktyczne utwory, którym można się bezgranicznie oddać. To, w jaki sposób konstruowanie dzisiejszej muzyki negatywnie wpływa na naszą kulturę słuchania, to temat na nieco inny tekst. Moja krótka konstatacja będzie dotyczyć bezpośredniego doświadczenia, nie zaś samej świadomej refleksji nad owym.

Do problemu można podejść na dwa sposoby:

  • prosty – skoro mam uszy, to mogę słuchać bez zobowiązań;
  • rozwinięty – ponieważ zestaw zmysłów dostarcza mi pogłębionej informacji na temat utworu, artysty, materiału inspiracji itp. Z niego właśnie czerpię motywację do własnych aktywności związanych z cyrkulacją kapitału społeczno-symbolicznego. 

W niniejszym tekście skupię się na drugim stanowisku, jako że pierwszy punkt widzenia niewiele może wnieść poza biernym uczestniczeniem w dynamicznym życiu kultury.

Człowiek to istota poszukująca i twórcza. Z gruntu zatopiona w środowisku kreuje wokół siebie świat rzeczy i abstrakcji. Twórczo angażuje się w konstruowanie wymiaru kultury materialnej, dodając tym samym i rozwijając obszar wszelkich tekstów kultury jak film, dźwięk, słowo pisane itp. Z uwagi na to, że jesteśmy zwierzętami potrafiącymi kumulować szum zmysłów w jeden fascynujący strumień wyobraźni, budujemy struktury oparte na wielu wątkach naraz. Na potrzeby niniejszego tekstu potraktujemy ciało jako linię odgraniczającą „ja” od „oni”. A zatem przekonanie o jednostkowej podmiotowości wyłoni się z przeświadczenia o prawdziwości wewnętrznego strumienia myśli i istnienia autonomicznego „ja”. To, czego słuchamy (oraz jak owa treść słuchanego kawałka buduje naszą tożsamość), jest wsobnym komunikatem – takim, który jest skierowany do wewnątrz.

Muzyka nie tylko wyraża czy wzbudza emocje, ale – co równie istotne – pogłębia rozumienie świata, pomaga przetrwać niejeden kryzys egzystencjalny i wyłania się z wizerunku słuchającego.

Poza linią ciała, a nawet włączając do równania samo ciało (ponieważ uprzednio należy doświadczyć siebie), rysuje się przed człowiekiem terra incognita. Nieznany świat, z którym nie można uniknąć wzajemnego współżycia z innym. Ciało staje się żywym symbolem ekspresji ludzkich, ukrywanych dotąd, „zakamarków”. Tak jak „ja” wysyłało komunikat do wewnątrz, tak teraz „ja” poprzez ciało komunikuje się z otoczeniem. Odtwarza się i reprodukuje zachowania w unikatową formę postrzeganego przez innych przedstawienia. Sygnały są różnego rodzaju.

Najprostszym z nich jest założona na ciało koszulka bądź czapka z nazwą zespołu. Następnie dochodzą do tego inne części garderoby, dodatkowo w różnych barwach i krojach. U niezależnych, odważnych jednostek ekspresywność nie zna granic (i to jest najpiękniejsze!). Dzisiaj, kiedy uzbrojeni w telefony możemy chować muzykę do kieszeni, wypad na miasto to jeden bezgraniczny performance – teatr, na którego deskach gramy główne role. Niniejsze słowa nabierają znaczenia szczególnie w okresie, kiedy podczas szalejącej pandemii człowiek nie jest w stanie prezentować się na zewnątrz z uwagi na obostrzenia i regulacje dotyczące możliwością zakażenia SARS-CoV-2. Ciało jest bogatym nośnikiem wszelkich dziwności, lęków i geniuszu jednostki, które na scenie życia rezonuje z Innością, wchłania ją i akceptuje. Wtedy pole społecznych interakcji stwarza nowe możliwości dla człowieka, zatopionego we współczesnej rzeczywistości.

Aby zachować dialektyczną relację dynamiki społeczności, musi nastać również moment sprzeciwu wobec niezrozumiałych zmian w wymiarze ludzkiej obiektywnie widzianej ekspresji. Coraz bardziej kolorowa i „dziwna” ulica zacznie produkować impuls konserwatywnego reakcjonizmu. To nieuniknione. Częstym sygnałem, świadczącym o niebezpiecznej unifikacji społeczeństwa, jest zanikanie różnorodności na ulicach. Ta informacja świadczy o tym, że pomimo stabilizacji społeczno-ekonomicznej, konformizm wspólnoty bierze górę, a dotychczasowe aktywności zaczynają zamieniać się w skostniałą tradycję. Tak skonsolidowana wizja przemyka niezauważona do głów nowych pokoleń, które będą zmuszone z nią walczyć, aby przekroczyć granice narzuconego im przedwcześnie więzienia lokalnych wierzeń, zachowań itp.

Muzyka bez ciała byłaby niepełna, pusta. Bez dotyku, gestu, tańca rzeczywistość stałaby się nie do zniesienia. Poza tym wyobraźmy sobie świat, w którym słysząc najwspanialszy utwór, nie jesteśmy w stanie poruszać się w jego rytm. Zatańczyć czy potrząsać głową. Inność jest piękna i warta kultywacji – to jedna z wielu podpowiedzi, jakie daje nam konstelacja ciała, ego i harmonie połączone w spójną całość brzmień. Inność to wreszcie świetny rozmówca, z którym prowadząc dialog, odkryjemy przed sobą niezbadane dotąd zakamarki naszego umysłu. Trwajmy i dajmy trwać tej tajemniczej sile rytmicznie wystukiwanych stopą tupnięć.

Wesprzyj nas
Warto zajrzeć