źródło: https://www.facebook.com/cdromance

felietony

Kontrowersyjne szkice podręcznika do gry na YOUTUBE

Jak powszechnie wiadomo, YouTube jest dzisiejszym odpowiednikiem instrumentu bardzo popularnego w dawnych epokach – pianina. Pianino było instrumentem stworzonym do odtwarzania popularnych melodii w warunkach domowych. W związku z niskim stopniem mechanizacji odtwarzanie na nim melodii wymagało fizycznej pracy operatora. Przeważnie wykorzystywano w tym celu dzieci oraz młode kobiety. Sytuacja uległa zmianie, kiedy stworzono prototyp robota, który umiejętnie pełnił rolę operatora pianina – ten wynalazek znany jest jako pianola. Nie wchodząc w detale ewolucji tego instrumentu, warto natomiast wspomnieć, że kolejnym krokiem milowym stało się powszechne wprowadzenie radia. Odkąd radio pojawiło się w gospodarstwach domowych, zniknęła potrzeba odtwarzania muzyki przy pomocy drgających strun. Od tej pory głównym źródłem brzmienia muzyki w domostwach stały się membrany głośników.

Można by się kłócić, że repertuar radia oraz pianoli był dobierany na diametralnie innej zasadzie – radio mianowicie repertuar narzuca, a pianola oraz pianino pozwalały na całkowicie dowolny dobór. Trudno jednak taką perspektywę obronić, kiedy weźmiemy pod uwagę społeczne zasady funkcjonowania obu repertuarów. W rzeczywistości na pianinach oraz pianolach wykonywano wyłącznie te utwory, do których odpowiednie nuty były dostępne na rynku. Czyli repertuar dobierano kolektywnie, na zasadzie generalnego gustu odbiorców. Tak samo radio w gruncie rzeczy nadawało oraz wciąż nadaje takie treści, których słuchacze chcą słuchać.

W roku 1951 John Cage stworzył kompozycję Imaginary Landscape no. 4, w której instrumentarium stanowi orkiestra dwunastu radioodbiorników. Legenda głosi, że jedną z inspiracji kompozytora było wychodzenie na amerykańskie plaże, na które to niemal każdy plażowicz przynosił własny radioodbiornik. Dało się słyszeć więc wiele utworów oraz audycji jednocześnie. Dla wprawionego oraz skupionego słuchacza taka audiosfera zawiera w sobie polimetrię, polirytmię, jednoczesne różne narracje dźwiękowe, nieprzewidywalność oraz wiele innych smaczków.

W celu przećwiczenia gry na YouTube warto pokusić się o pewien wariant wykonania Imaginary Landscape no. 4. Zalogowanym użytkownikom serwis YouTube proponuje pewne filmiki do obejrzenia, m.in na podstawie materiałów, które oglądaliśmy wcześniej:

Spróbujmy odtworzyć wszystkie 8 proponowanych kart jednocześnie oraz posłuchać rezultatu! Wszystko, czego potrzebujemy, to dosyć dobre połączenie internetowe oraz sprawnie działający komputer. Klikamy ikonkę każdego filmu prawym przyciskiem myszki oraz wybieramy otwarcie w nowym oknie.

 

Nasz miks prawdopodobnie faktycznie brzmi trochę jak miejski zgiełk, rozmowy w tłumie wymieszane z muzyką dwóch różnych kawiarni jednocześnie. Może jednak być zupełnie inaczej, w zależności od wybranych źródeł dźwięku.

Co więcej, głośnościami każdej z kart możemy manipulować w prosty sposób przy pomocy zmiany głośności jej odtwarzania. Jeśli uważamy, że dźwięk danej karty w danej chwili nie pasuje do reszty, możemy ją wyciszyć, lub zwyczajnie wyłączyć. W ten sposób tworzymy naszą własną youtubową orkiestrę, domowe intonarumori epoki internetu.

Możemy też tworzyć bardziej ‘klasyczne’ miksy, nawiązując do formy setów DJ-skich. YouTube obfituje w ogromną ilość ciekawych treści, które to możemy w interesujący sposób połączyć. Wystarczy odtwarzać jeden filmik za drugim lub tworzyć pomiędzy nimi przejścia, w których słychać dwa, lub więcej filmików, które w ciekawy sposób na siebie zachodzą. Nikt nie broni nam również dodawania dźwięków z innego oprogramowania oraz instrumentów. Przechodzimy wtedy bardziej do formy tzw hybrydowego DJ seta. (Ewentualnie, skoro DJ to Disc Jockey, TJ to Tape Jockey, może potrzebujemy terminy YJ – YouTube Jockey?) Przykładowy set YJski:

Co z kwestią praw autorskich? Czy miks, który tworzymy, na pewno jest nasz? Warto w takiej sytuacji pomyśleć o plądrofonicznej postawie Chrisa Cutlera. Grając na YouTube, możemy korzystać ze wszystkich dostępnych nam dźwięków, tak samo, jak pianista grając na pianinie, może korzystać ze wszystkich klawiszy swojego instrumentu. Podczas publicznych wystąpień faktycznie mogą pojawić się pewne problemy prawne… ale w zaciszu domowym granie muzyki nielegalnej jest tym bardziej ekscytujące!

Kolejnym, może nawet najbardziej kreatywnym narzędziem w grze na YouTube jest korzystanie z wbudowanego samplera. Sampler sam w sobie to urządzenie bardzo podobne do klawiatury w pianinie  – naciśnięcie odpowiedniego klawisza powoduje odezwanie się określonego dźwięku. W pianinie dźwięki te różnią się przede wszystkim wysokością. W YouTube zaś naciśnięcie klawisza oznaczonego cyframi od 1 do 9 powoduje odtwarzanie filmu w określonym momencie jego przebiegu. 1 odpowiada 10% filmu, 2  20% itd. Łatwo więc uzyskać następujący efekt:

Sampling to technika niezmiernie popularna w wielu gatunkach muzycznych. Często pierwszym skojarzeniem z samplingiem jest sampler – instrument elektroniczny, który wydobywa określone, wgrane wcześniej próbki, w momencie wciśnięcia określonego klawisza.

Na zdjęciu widać mój prywatny, zakurzony sampler (kontroler) firmy korg. Pomimo pełnej funkcjonalności tego instrumentu, trudno zmusić się do tego, żeby go wykorzystać, jeśli można uzyskać podobne efekty w ciągu kilku sekund przy pomocy samplowania z YouTube.

Fizyczny sampler nie jest potrzebny do samplowania, czyli wykorzystywania krótszych lub dłuższych ‘pożyczonych’ próbek dźwięku.

Samplowaniem w całym tego słowa znaczeniu zajmował się już Eugeniusz Rudnik, tworząc swoje kolaże taśmowe. Warto więc zauważyć, że wiązanie samplingu jednoznacznie z muzyką popularną jest błędne. Tworzenie własnej ekspresji z ‘cudzych’ dźwięków stoi u podstaw polskiej oraz światowej tradycji artystycznej muzyki elektroakustycznej:

Tradycja tworzenia taśmowych kolaży oraz pozyskiwania w ten sposób sampli jest wciąż podtrzymywana. Na polskiej scenie niezależnej zajmuje się tym Adam Frankiewicz, grający m.in. w projektach Grupa Etyka Kurpina oraz Dolby:

[youtube.com=cuozl8njIgQ]

Zapytałem Adama, co myśli o samplowaniu z YouTube, oraz dlaczego upodobał sobie akurat medium kasety magnetofonowej:

Myślę, że kaseta jest alternatywną rzeczywistością youtuba. Dla mnie to podróż przez nagrania. Nie lubię algorytmów portalowych. Skupiłem się na nośniku, który spełnia jednocześnie trzy kryteria: najpopularniejszy, najtańszy, najstarszy. Najpopularniejszy jest raczej CD-r, pewnie już zanieczyszcza oceany, ale nie jest znowu taki stary. Najstarszy jest vinyl – ale nie jest za darmo. A kasety często są za darmo… albo za 1 zł. Jakże to pozytywne. Spójrz chociażby na awesome tapes from africa, cassete culture i nagrania wykonane przy okazji rodzinnych imprez na całym świecie. Fascynujące, nieoczywiste i często zapomniane. Grzebanie się w śmietniku to taka nasza wspólna idea 🙂 Nawet nie wiesz, ile tego jest nagrywane własnym magnetofonem od lat 60… Lubię, kiedy ludzie przychodzą do mnie po występie i zgadują, co słyszeli. Powiem Ci, że często nie wiem, o czym mówią! Cieszę się z tych przypadkowo zauważonych przez słuchaczy proweniencji. Ciekawe, co czuje taki słuchacz, który słyszał w kolażu ‘swoje’ … Myślę, że to miłe i budujące, swego rodzaju nobilitacja słuchacza. Zgadł – wiedział.

Kultura grania setów oraz kolaży z kaset w XXI wieku jest więc powiązana z kulturą recyklingu. Odnajdujemy zaginione, osobiste dźwięki, które ktoś porzucił jak pustą butelkę po piwie lub niechcianego kotka. Czy można ten walor odnaleźć w grze na YouTube? W pewnym sensie tak – docieranie do zapomnianych filmików, których liczba wyświetleń nie przekracza setki lub nawet tysiąca, ma coś w sobie z wyszukiwania kaset w lumpeksie. Ważniejszy jest jednak inny walor – apologia setów DJ-skich. W środowisku muzyki poważnej, współczesnej, a nawet popularnej DJ-e wciąż często traktowani są jako nie-artyści, ponieważ ‘nie tworzą’. Co najwyżej wybierają pewne utwory i prezentują je w pewnej określonej kolejności. Optyka tego zjawiska zmienia się jednak, jeśli spojrzymy na to zjawisko od strony samplingu i tworzenia kolaży jako działania artystycznego. Wtedy definicja DJ-a oraz kompozytora muzyki fortepianowej może wyglądać tak samo: jest to osoba, która odnajduje w swoim otoczeniu pewne dźwięki, oraz odtwarza je w określonej kolejności, aby uzyskać pewien określony efekt artystyczny. Czy każdy pianista buduje swój instrument od zera? Czy tworzy swój własny system harmoniczny, czy może korzysta już z bardzo dokładnie określonej puli ‘nie swoich’ dźwięków, i jedynie dobiera pewną kolejność ich odtworzenia?

Trudno przypuszczać, jak wyglądała kwestia ‘posiadania’ dźwięków przed wynalezieniem instytucji praw autorskich. Warto wspomnieć, że nawet J.S. Bach tworzył kontrafaktury utworów Vivaldiego oraz innych kompozytorów włoskich. Praktyka ta była wyrazem najwyższego szacunku – podpisanie cudzych fragmentów własnym nazwiskiem oznaczało pełną aprobatę oraz gotowość przepłacenia za ewentualną złą recepcję utworu własną posadą i pozycją społeczną. Co więcej, oprócz rzeczywistości prawnej, trudno mówić o jako takim tworzeniu i posiadaniu dźwięków na własność. Eugene Khutoryanski w swoim youtubowym wykładzie na temat transformaty fouriera mówi, że:

Wszystkie sygnały, które słyszymy w codziennym życiu, można rozumieć jako pewną dynamiczną kombinację nieskończonej liczby fal sinusoidalnych, która istniała od początku czasu, i która będzie istniała wiecznie.

Zatem – siadając do swojej pierwszej domowej sesji gry na YouTube, nie warto przejmować się takimi ideami jak twórczość, odtwórczość, oryginalność, własność… Pod egidą recyklingu oraz Djskiej apologii twórzmy nową, kolażową rzeczywistość!

Spis treści numeru  Czego potrzeba, by powstała muzyka?

Felietony

Karol Furtak, Czy fortepian może być prawdziwie „ludzki”? Kilka uwag o „Królu Olch” Liszta jako fortepianowej wersji pieśni „prawdziwie romantycznej”.

Małgorzata Wojciechowska, Czy gra na instrumencie może być wege?

 

Wywiady

Agnieszka Homa, „Najtrudniejsze na scenie jest bycie sobą” – wywiad z Wojciechem Kulczyckim

Dorota Relidzyńska, Benedyktyńska robota – rozmowa z Michałem Koszelem

 

Recenzje

Aleksandra Bliźniuk, Nowoczesne narzędzie do nauki muzyki

Dorota Relidzyńska, W poszukiwaniu zapomnianych brzmień

 

Publikacje

Paweł Miczka, Użycie strun jelitowych w instrumentach smyczkowych w latach 1880-1945

Magdalena Nowicka-Ciecierska, Muzyk i jego instrument – instrument i jego muzyk. Wizerunek kontrabasisty w prozie Philipa-Dimitri Galása i Patricka Süskinda

 

Edukatornia

Bartosz Miler, Perkusista – czyli kto?

Ryszard Lubieniecki, Amplifikacja instrumentu akustycznego. Idea i praktyka

 

Kosmopolita

Iwona Granacka, Orkiestra z wysypiska – największy skarb Paragwaju

Wojciech Krzyżanowski, Kontrowersyjne szkice podręcznika do gry na YOUTUBE

 

Rekomendacje

Międzynarodowy Konkurs Muzyczny im. Michała Spisaka

I Międzynarodowy Konkurs Muzyczny im. Karola Szymanowskiego

Dofinansowano ze środków Narodowego Centrum Kultury w ramach Programu Kultura – Interwencje
Wesprzyj nas
Warto zajrzeć