recenzje

Kto zasiał Frument? „MBTM”, trzeci półfinał

Zaskakujących rozstrzygnięć półfinałowych ciąg dalszy. Mamy za sobą dość interesujący odcinek – i jak to zwykle bywa, dobrych wykonawców poza finałem.

Bardzo trudne zadanie postawił przed sobą zespół TaLLib z Lublina. Prosto z serca to liryczna odsłona tej grupy po dynamicznej castingowej piosence Witamy w dżungli. Obydwa utwory zresztą są ciekawe i, co ważne, autorskie. Widzę, że staracie się o to, by być zespołem zawodowym – zauważyła Ela i ja tę obserwację potwierdzam. Jestem zauroczona piosenką Prosto z serca, mimo iż twórcy nie uniknęli ani pułapek kompozycyjnych, ani wykonawczych. To, co nazywam trudnością, to na pewno sięgnięcie po nieoczywistą, a świetnie się tu sprawdzającą, linię melodyczną i niekonwencjonalne dla muzyki reggae wysokie rejestry wokalu.  Większość fragmentów śpiewanych falsetem wymaga co prawda poprawy – pierwsze wejście całkowicie zawyżone, później było trochę lepiej – wokaliście na dobre wyszłoby kilka lekcji śpiewu klasycznego. Niemniej jednak podoba mi się, że ten człowiek naprawdę śpiewa! Nie krzyczy, nie rapuje, nie markuje – to spory atut zespołu. Partie instrumentalne zaaranżowano sprawnie, miło się tego słucha. Całość bardzo przekonująca, tekst po polsku (tutaj nie omieszkam nadmienić, że słowo „towarzyszą” w języku polskim, podobnie jak wiele innych, ma akcent paroksytoniczny i dobrze by było go nie zmieniać). Jeśli TaLLib już ma komfort śpiewania w języku ojczystym, radzę stale pracować nad tekstami – unikać frazesów, dowartościowywać udane rozwiązania. Prosto z serca pod tym względem oceniam pół na pół. Ale jest to szklanka do połowy pełna.
4 TAK


Duet PeterBeth za pierwszym razem zachwycił mnie do tego stopnia, że nie wyobrażałam sobie finału bez Izy i Piotra. Po dzisiejszym występie ten finał bez nich sobie wyobraziłam, ale nie na długo. Tego wieczoru na scenę wkradł się stres, choć również widoczne było duże skupienie uczestników. Obydwa głosy są bardzo obiecujące pod względem barwy, świetnie też, że Piotrek nie odgrywa tylko roli akompaniatora, ale współzawodniczy wokalnie (nierzadko zbierając większe pochwały niż Iza, mam nadzieję, że dziewczyna się tym nie przejmuje – po prostu ma świetnego muzyka w zespole). PeterBeth sprawdza się w pełnych melancholii balladach – ciekawe, czy duet planuje głównie z nich układać swój repertuar, czy sięgnie też po coś szybszego (może nie jest to konieczne). Waszym obowiązkiem jest dzielenie się waszym talentem z ludźmi – zaapelował do uczestników Adam.
3 TAK

Ośmioletnia Natalia Walczak wraz z zespołem z repertuaru dziecięcego „przerzuciła się” na One Way Or Another Blondie. To ciekawe doświadczenie – dziewczynka po raz kolejny dowiodła, że scena, kamery, wielka publiczność nie stanowią dla niej absolutnie żadnego problemu. Ruch sceniczny, przygotowanie utworu po angielsku, zgranie z instrumentalistami i z chórkiem – wszystko to Natalia ma opanowane. Odczuwam pewną pretensjonalność takiego występu bardzo młodej osoby, nie odmawiam jednak dziewczynce talentu. Podobało mi się bardziej niż na castingu. Natalka ma przed sobą wiele możliwości, a nade wszystko – muzyczne środowisko w zasięgu ręki, w domu. Oby pokierowały nią dobre ręce, niekoniecznie wysyłających SMS-y telewidzów.
3 TAK

I oto największy przegrany (a może jednak wygrany?) tego odcinka: zespół Frument Project. Zespół dojrzały, kosmicznie inteligentny, zgrany na koncertach, na ulicach – taki, który porozumiewa się spojrzeniami. Wielka radość słyszeć coś tak wysublimowanego na tej scenie – powiedział Adam. Frument Project ponownie przedstawił folkową kompozycję instrumentalną, niesłychanie oryginalną. Bardziej różnorodną, mozaikową niż Polka Znachora. Wszyscy instrumentaliści wypadli wspaniale, po raz kolejny jednak pragnę pochwalić lidera. Patryk Walczak – pomysłodawca FP, akordeonista, autor kompozycji i aranżacji, członek takich zespołów, jak: Terefere, Kapela Bez Pardonu, Tygiel Folk Banda. Piękny umysł. A finał ma na co dzień – i zawsze wygrywa.
4 TAK

MMS, czyli Marika, Milena i Sebastian – nadal w repertuarze polskim, w podobnym klimacie, choć poprzeczka jurorów powędrowała w górę. Ja doceniam wybór piosenki – pasującej tematycznie i wyrazowo do dialogu sióstr, nawet bardziej niż do przekazu Braci. Pewne pomysły tu się więc sprawdziły. Przy świadomości i akceptacji różnorodnych usposobień (muzycznych, a może i charakterologicznych również) Mariki i Mileny, w półfinale zdecydowanie brakowało mi wokalnego współzawodniczenia. Starsza z sióstr wyraźnie zdominowała wykonanie, młodsza – poddała się prawie bez walki. Dwugłos także opiera się na prostych tercjowych rozwiązaniach, a to – przy braku własnego repertuaru – za mało.   
4 NIE -> 1 TAK

Janusz Cielecki także i tym razem pokusił się o zmierzenie z przebojem grupy Bee Gees – do półfinału wybrał To Love Somebody. Nie do końca wyobrażam sobie miejsce Janusza na rynku muzycznym. To zupełnie nowa jakość – „Elvis żyje”, ale w wydaniu osobliwie ujmującym. Coś jednak w tym śpiewaniu musi być, skoro uczestnik zdobywa głosy publiczności. A „Must Be The Music” nie jest pierwszym programem typu talent show, w którym próbuje on swoich sił. Ma pan w sobie to coś, co scena kocha – powiedziała Kora. Pan się po prostu o 30 lat za późno urodził – dodał Adam.
3 TAK

Asia Ash nie zachwyciła mnie w odcinku castingowym, mimo że jurorzy zacierali ręce z radości nad pojawieniem się akcentu muzyki klubowej w programie. Występ półfinałowy przekonał mnie. Niby zespół ten sam, ale brzmienie gęstsze, intensywniejsze (może za sprawą klawiszy), bardzo konkretne. Sama frontmanka autentyczna, wie, po co wchodzi na scenę. Jeden z najlepszych występów tej edycji – pochwalił Sztaba.
4 TAK

John Banzaï postanowił zmierzyć się z legendą swojej młodości i legendą polskiego przymrużonego oka – repertuarem Franka Kimono. King Bruce Lee Karate Mistrz zabrzmiał na pewno oryginalnie, także jurorzy chwalili udaną aranżację. Mimo wszystko to nie zasługuje na finał – oceniła Ela. Dzisiaj pokazałeś za dużo – zawyrokował Piotr. Ode mnie zaś brawa za wspaniałą wymowę!
4 NIE

W tobie się kłębi tajemnica – stwierdził Piotr, gdy Luiza Ganczarska dała upust rockowym emocjom za sprawą Tak… tak… to ja… Obywatela G. C. Występ podobał mi się bardziej niż ten na castingu. Tego wieczoru Luiza pokazała zaplecze aktorskie, osobowość sceniczną. Kluczowy dla utworu melizmat nie był może wykonany perfekcyjnie, ale pod względem barwy i emocji zaczyna się robić efektownie.
3 TAK

Grupa Workplace wystąpiła z utworem Alone. Mocne uderzenie, ale żeby zadziałało, życzę sobie niefałszowania. Wokal główny wypadł natomiast pretensjonalnie i nieczysto – zwłaszcza w zwrotce. Refreny już brzmiały prawie dobrze i – zgodnie z planem – monumentalnie. Chwalę za to własne pomysły zespołu. Bardzo podobała mi się na przykład ciężka instrumentalna końcówka.
2 TAK


Muzycznie odcinek zakończył zagraniczny gość, Rea Garvey, który wykonał wraz z triem Wild Love (udany refren przypomina mi irlandzkie pieśni) oraz Can’t Say No. Decyzją jurorów w finale usłyszymy Janusza Cieleckiego i PeterBeth. Ciekawie.

Wesprzyj nas
Warto zajrzeć