Okładka płyty

recenzje

Wagneryzm po polsku czyli Manru Paderewskiego

111 lat od powstania opery “Manru” ukazała się pierwsza w historii światowej fonografii płyta DVD z tym tyłułem, nagrana przez Operę Nova w Bydgoszczy.

Opera Manru na podstawie powieści Chata za wsią Józefa Ignacego Kraszewskiego to ostatnia premiera bydgoskiej Opery Nova. Chociaż gdyby nie jej polski tekst, rustykalny klimat oraz elementy polskiej obyczajowości i folkloryzmu, można by śmiało uznać, że oglądamy… dzieło Wagnera. Motywy przewodnie, ciężkie, wymagające prowadzenie głosów stawiające przed wykonawcami nie lada trudności, dramatyzm orkiestry oraz przewaga ensembli ze znaczącym udziałem chóru to przecież stylistyka Wagnerowska w czystej postaci.

Kiedy słyszymy: Ignacy Jan Paderewski, myślimy: polityk, minister spraw zagranicznych, premier, pianista odbywający światowe tournee… Dopiero na końcu przychodzi do głowy: kompozytor. Dlaczego? Komponował stosunkowo krótko i czynność tę porzucił na rzecz polityki i wykonawstwa muzycznego (znane są jego interpretacje dzieł m.in. Chopina). Twórczość operowa Paderewskiego wpisuje się w dziewiętnastowieczny nurt monumentalizmu. Wiele przestudiował librett, zanim wybór padł na Chatę za wsią Kraszewskiego. Żadne inne nie przypadło w takim stopniu do gustu kompozytora, a zainteresowanie utworem Kraszewskiego zbiegło się zamówieniem od opery drezdeńskiej na utwór sceniczny. Tekst zostać przetłumaczony na język niemiecki.

Historia typowa, wręcz banalna. Tytułowy bohater to Manru, rozdarty między życiem rodzinnym a dawnym czasem spędzonym w taborze cygańskim. Do tego dodajmy dwie kobiety, z jednej strony kochająca Ulana, z którą główny bohater ma syna, a z drugiej kusząca dawna miłość – Cyganka, Aza.

Postacią będącą motorem przebiegu akcji jest Urok, stary czarownik znający tajniki przyrządzania miłosnych eliksirów. Do tego nie sposób pominąć rustykalnego klimatu, elementów folkloru wyrażonych zarówno w muzyce, jak i strojach bohaterów. A jak to w dziewiętnastowiecznej operze bywa, nie może być happy-endu. Manru odzyskuje swoje szczęście i spełnienie, zostając królem Cyganów (jednak nie na długo). Pierwszą jego ofiarą staje się Ulana, która zdesperowana skacze w wodną otchłań. Po niej Urok, by pomścić Ulanę, zabija Manru, jednak sam także umiera. Paderewski nie oddał wiernie tekstu Kraszewskiego. Za wyjątkiem Azy pozmieniał imiona bohaterów oraz dodał dramatyzmu finałowi utworu. U Kraszewskiego Ulana po samobójstwie męża samotnie wychowuje dziecko.

Czy można uznać Manru za tani melodramat? Trudno dać na to pytanie jednoznaczną odpowiedź. Opera jest rzeczywiście naszpikowana przesadnym patosem. W wyniku ilości umierających postaci patrzymy na kolejne ofiary bez uczuć, ich śmierć przestaje dla odbiorców cokolwiek znaczyć. W warstwie muzycznej dzieło bywa męczące. Powtarzalne motywy i rymy częstochowskie nie dodają mu wartości. W kwestii motywów przewodnich zwracają uwagę dwa – rzewna melodia skrzypiec grana przez tajemniczego Cygana – Jagu oraz solowy motyw cymbałów.

Interpretację bydgoskiej Opery Nova nie wyróżnia nic szczególnego spośród innych, dotychczasowych przedstawień Manru. Reżyser (Laco Adamik) zachowuje spójną wizję opery Paderewskiego bez modnych obecnie wycieczek w eksperymenty. Pomimo niezbyt ambitnego libretta oraz braku wyraźnego przesłania płynącego z opery interpretacja ta broni się obsadą. Osobą zasługującą na szczególną uwagę jest Urok (Leszek Skrla) – baryton, który buduje swą postać od początku do końca perfekcyjnie, zarówno w warstwie wokalnej, jak i aktorskiej. Tytułowemu Manru (Janusz Ratajczak) brakuje ognia, każdą emocję przekazuje niemalże tak samo, ale za to Aza (Monika Ledzion) – mezzosopran, choć ma partię niewielką (zaledwie III akt), broni się szczerym i przekonującym zaprezentowaniem swej roli. Postać Ulany (Wioletta Chodowicz) jest zbyt patetyczna i przez to męcząca, jednak śpiewaczka mimo to udźwignęła jedną z trudniejszych partii. Wartym odnotowania zabiegiem scenograficznym (Milan David) jest umiejscowienie II aktu w kuźni. Ma ona stanowić metaforę losu Manru, który jest przecież jego kowalem. Orkiestra (pod dyrekcją Macieja Figasa) gra poprawnie, stara się uwypuklić motywy przewodnie i poruszyć słuchacza, jednak, niestety, brakuje jej blasku.

Czy Manru może się podobać? Dla miłośników estetyki Wagnera będzie to ważny punkt repertuarowy (choć Paderewskiemu daleko do mistrza z Bayreuth). Natomiast dla osób nieznoszących patosu i przesadnego melodramatyzmu – raczej niekoniecznie. Mimo wszystko, choć jest to niszowe i rzadko wystawiane dzieło (doczekało się wprawdzie przedstawienia w Metropolitan Opera!), warto z nim się zapoznać. Polska opera to nie tylko Stanisław Moniuszko. Przychylniejszym okiem spójrzmy więc na inne rodzime kompozycje i oceńmy sami.

————————————————–

Partie solowe na płycie wykonują:
Manru – Janusz Ratajczak (tenor)
Ulana – Wioletta Chodowicz (sopran)
Jadwiga – Barbara Krahel (mezzosopran)
Urok – Leszek Skrla (baryton)
Aza – Monika Ledzion ( mezzosopran)
Oros – Jacek Greszta ( bas)
Jagu – Łukasz Goliński (bas)
Młody Cygan – Marcin Naruszewicz (tenor)
Młoda Dziewczyna – Magdalena Polkowska (sopran)
solo skrzypcowe – Krzysztof Jakowicz
solo na cymbałach – Ihor Llomaha
Chór, Balet i Orkiestra Opery Nova pod batutą Macieja Figasa

Wydawca – Firma DUX

       

Wesprzyj nas
Warto zajrzeć