11. Międzynarodowy Festiwal Chopin i Jego Europa, foto: kulturaliberalna.pl

recenzje

Echa 11. Międzynarodowego Festiwalu Muzycznego Chopin i Jego Europa. Moc dźwięku i ciszy

Kolejki po wejściówki, eleganckie samochody, flagi różnych krajów zdobiące fasadę gmachu Filharmonii Narodowej… Między 15 a 29 sierpnia odbył się 11. Międzynarodowy Festiwal Muzyczny Chopin i Jego Europa Przed wielkim Konkursem. Od Chopina do Skriabina. Pośród 32 koncertów: symfonicznych, kameralnych oraz recitali każdy mógł znaleźć coś dla siebie[1].

Kupiłam bilety na występy z udziałem Rosyjskiej Orkiestry Narodowej pod batutą Mikhaila Pletneva oraz Philharmonia Orchestra, którą poprowadził Vladimir Ashkenazy. Usłyszałam, jak grają słynni i utytułowani pianiści: Yulianna Avdeeva, Krzysztof Jabłoński, Ingolf Wunder, Nelson Freire, Lukas Geniušas i Dang Thai Son. Pierwszy raz zobaczyłam Apollon Musagète Quartett, a po raz kolejny − Orkiestrę Filharmonii Narodowej. Nie będę opisywać wszystkich wysłuchanych występów, ponieważ Festiwal accelerando schodzi do otchłani pamięci, ustępując miejsca XVII Międzynarodowemu Konkursowi Pianistycznemu im. Fryderyka Chopina. Myślę, że warto spróbować podsumować sierpniowe koncerty, przynajmniej te, które zabrzmiały w gmachu Filharmonii Narodowej. Spośród wysłuchanych wybrałam dwa, które zrobiły na mnie największe wrażenie. Jeden pokazał tytułową moc dźwięku, a drugi – ciszy.

Chopin trzech Laureatów

Wszyscy równi pod względem technicznym, każdy inny − tak podsumowałabym grę trzech laureatów Konkursu Chopinowskiego: Yulianny Avdeevy, Ingolfa Wundera i Krzysztofa Jabłońskiego. Pianistom towarzyszyła Orkiestra Filharmonii Narodowej pod batutą Jacka Kaspszyka. 29 sierpnia na Koncercie Finałowym jako pierwsza zaprezentowała się zwyciężczyni ostatniego Konkursu Chopinowskiego – Yulianna Avdeeva. Wykonała Rapsodię na temat Paganiniego op. 43 Siergieja Rachmaninowa. Muszę przyznać, że pianistka zrobiła na mnie bardzo dobre wrażenie. Jej technika i energia świetnie sprawdziły się w wirtuozowskiej Rapsodii, gdzie szczególnie brawurowo zabrzmiała coda. Artystka pokazała również urzekające, delikatne piana; fragmentom forte niekiedy brakowało głębi brzmienia. Niestety, mimo to utwory Chopina w interpretacji Yulianny Avdeevy wciąż nie do końca mnie przekonują. Zagrany na bis mazurek odznaczał się pięknym piano, jednak nagromadzone rubato zaburzało frazę, przeszkadzając w słuchaniu.

Następnie usłyszeliśmy Ingolfa Wundera w Koncercie fortepianowym f-moll op. 21 Fryderyka Chopina. Artysta pokazał muzykalność i świetną technikę, jednak brakowało mi wyjątkowego dźwięku, którym dysponuje np. Dang Thai Son. W interpretacji pianisty najbardziej przekonująco wypadła trzecia część Koncertu. Zabrzmiała elegancko i z finezją, przypominając charakterem wiedeński walc. W popisowym bisie Ingolf Wunder zaprezentował fenomenalną technikę. Początek utworu urzekł mnie pięknym dźwiękiem w dynamice piano, jednak forte było uderzane, a nie brzmiące. Spodziewałam się więcej po laureacie nagrody za najlepsze wykonanie koncertu, ale późniejszy z nich cenię znacznie wyżej. Cieszę się, że Krzysztof Jabłoński sprostał moim oczekiwaniom, świetnie wykonując Koncert e-moll op. 11 Fryderyka Chopina. Oprócz widocznej wirtuozerii, artysta bardzo dobrze operował rejestrami. Zarówno jego piano, jak i forte były dźwięczne. Momentami brakowało mi liryzmu, ale to już kwestia gustu. Orkiestra Filharmonii Narodowej pod batutą Jacka Kaspszyka zaprezentowała się przekonująco. Najmocniejszą sekcję stanowią smyczki, świetnie prowadzone przez Marię Machowską. Oprócz precyzji intonacyjnej mogą poszczycić się bardzo ładnym brzmieniem, dostosowanym do charakteru melodii. Niestety, dużo niedociągnięć intonacyjnych pojawiło się w partiach instrumentów dętych. Ta sekcja znacznie lepiej prezentowała się na festiwalu w orkiestrach zagranicznych, szczególnie w Rosyjskiej Orkiestrze Narodowej, założonej i świetnie prowadzonej przez Mikhaila Pletneva. To dyrygent bardzo oszczędny w ruchach, ale precyzyjny i inspirujący dla zespołu. Jacek Kaspszyk odpowiednio dobrał tempa utworów, a Filharmonicy Warszawscy bardzo umiejętnie towarzyszyli solistom. Po występie Krzysztofa Jabłońskiego oklaskom nie było końca. Wysłuchawszy na bis Etiudy c-moll op. 10 nr 12 „Rewolucyjnej”, publiczność nie chciała rozstać się z artystą. Zabrzmiał zatem Polonez As-dur op. 53. W obu utworach artysta potwierdził zarówno fenomenalną technikę, jak i wspaniałą muzykalność. Jego Etiuda odznaczała się wielką precyzją, a Polonez głębokim zrozumieniem oraz polskim wyczuciem muzyki Chopina. Po koncercie w studenckim gronie z dumą komentowaliśmy występ Krzysztofa Jabłońskiego. Cieszyliśmy się, że uświetni Inaugurację Roku Akademickiego Uniwersytetu Muzycznego Fryderyka Chopina – naszej Alma Mater.

Panowie czapki z głów, oto geniusze!

Absolwentami warszawskiej uczelni muzycznej są Paweł Zalejski, Bartosz Zachłod i Piotr Szumieł – członkowie Apollon Musagète Quartett, zespołu, który zdobył Paszport Polityki w 2014 roku. Tylko wiolonczelista, Piotr Skweres, od początku studiował w Wiedniu. Tam powstał ich zespół, który po roku i jedenastu miesiącach działalności wygrał 57. edycję Międzynarodowego Konkursu Muzycznego ARD w Monachium. Jak przyznali artyści, praca była katorżnicza, „ale rozumieliśmy, że to ma cel i sens”[2]. Apollon Musagète Quartett istnieje od 2006 roku. Zespół współpracował z BBC Symphony Orchestra i Dresdner Philharmoniker, koncertował m.in. w nowojorskim Carnegie Hall, wiedeńskim Konzerthaus czy londyńskim Wigmore Hall. Członkowie Apollon Musagète Quartett prowadzą kursy mistrzowskie, popularyzują polską muzykę kameralną, a nawet komponują – przykładem może być utwór „Multitude”, zainspirowany kwartetem Witolda Lutosławskiego. W 2011 roku amerykańska rockowa wokalistka i pianistka znana jako Tori Amos zaprosiła muzyków do nagrania płyty dla wytwórni Deutsche Grammophon[3]. Jak wspominał Piotr Szumieł: „43 koncerty przed ogromnymi audytoriami, nastolatki wbiegające na scenę… Trudno nam się było potem odzwyczaić od takiego temperamentu publiczności”[4].

Polscy słuchacze po koncercie Apollon Musagète Quartett pokazali coś znacznie cenniejszego niż temperament. Wróćmy jednak do samego występu. W poniedziałkowy wieczór zabrzmiały: Kwintet fortepianowy Es-dur op. 44 Roberta Schumanna oraz Kwartet smyczkowy C-dur op. 61 Antonína Dvořáka. W pierwszym utworze artystom towarzyszyła utytułowana rosyjska pianistka, Plamena Mangova. Członkowie kwartetu świetnie się porozumiewali, zarówno między sobą, jak i z pianistką. Brzmienie zespołu było niezwykle wyrównane. Artyści w Kwintecie tworzyli ogromne kontrasty pomiędzy fragmentami lirycznymi i przepełnionymi energią. Ich Schumann był jak kryształ, w którym mieniły się wszystkie kolory tęczy. Subtelne, a zarazem brzmiące piano kazało słuchaczom wstrzymywać oddech, a pięknie wykończone frazy przenosiły widownię do krainy baśni. W Kwartecie artyści zaprezentowali płynne legato oraz wirtuozerię, szczególnie pierwszy skrzypek – Paweł Zalejski. Gra Apollon Musagète Quartett była przepełniona ekspresją nawet we fragmentach pizzicato. Tak samo, jak w utworze Schumanna, tak też w kompozycji Dvořáka członkowie kwartetu pokazali brzmienie o ogromnej palecie barw, od fragmentów kantylenowych po wirtuozowskie. Świetnie budowali napięcie oraz eksponowali tematy w różnych głosach. Nic dziwnego, że po mistrzowskim wykonaniu publiczność domagała się bisu. Wybór padł na Etiudę cis-moll op. 25 nr 7 Fryderyka Chopina. Kiedy wybrzmiała, na sali długo panowała niezmącona cisza. Tak jakby każdy ze słuchaczy zadumał się, zastanowił nad utworem, a może uległ czarowi muzyki Chopina i odpłynął razem z nią? Publiczność pokazała więc o wiele więcej niż temperament – wrażliwość na piękno.

 

 

Spoglądam na autograf Pawła Zalejskiego, pierwszego skrzypka Apollon Musagète Quartett, i ciśnie mi się na usta jedno słowo: Dziękuję. Dziękuję za to, że przypomnieliście nam − słuchaczom, że muzyka to nie są wyścigi samochodowe, gdzie o sukcesie decyduje szybkość, a ryk silnika przyciąga uwagę widzów. „Szybko i głośno” może coraz częściej gwarantują zwycięstwo w konkursie, ale na pewno nie dostarczają wyjątkowych wrażeń publiczności. A wspomnienie z Waszego koncertu pozostanie w mojej pamięci z pewnością do następnego Festiwalu, a może i na długie lata.

Francuski pisarz i dyplomata Paul Claudel stwierdził: „Od muzyki piękniejsza jest tylko cisza”[5]. Trudno nie zgodzić się z jego słowami, wysłuchawszy występu Apollon Musagète Quartett. Nie tylko piękny dźwięk ma wielką moc. Cisza również.



[1] https://pl.chopin.nifc.pl/festival/, stan z 13.09.2015.

[2] https://www.polityka.pl/tygodnikpolityka/paszporty/1568307,1,rozmowa-z-czlonkami-kwartetu-apollon-musagte.read stan z 13.09.2015.

[3] Książka programowa 11. Międzynarodowego Festiwalu Muzycznego Chopin i Jego Europa, s. 216.

[4] https://www.polityka.pl/tygodnikpolityka/paszporty/1568307,3,rozmowa-z-czlonkami-kwartetu-apollon-musagte.read

[5] https://pl.wikiquote.org/wiki/Paul_Claudel, stan z 13.09.2015.

Wesprzyj nas
Warto zajrzeć