Hartmann Weinberg Shostakovich. Wartime Consolations, foto: challengerecords.com

recenzje

Hartmann, Weinberg, Szostakowicz. Nieśmiertelne pocieszenie Linusa Rotha

„Każda prawdziwa sztuka wyrasta z tego, co ludzkie”[1]– stwierdził Edward Grieg. Jego słowa okazują się szczególnie trafne, kiedy słuchamy utworów związanych z czasami II wojny światowej. Jej doświadczenia odcisnęły głębokie piętno na wszystkich, nie omijając najbardziej wrażliwych − artystów. Nawet w muzyce – sztuce asemantycznej – można wychwycić echa II wojny światowej, obecne m.in. w twórczości Karla Amadeusa Hartmanna, Mieczysław Weinberga i Dymitra Szostakowicza. Kompozytorów, którzy podczas wojny w sztuce próbowali szukać również pocieszenia.

Trudno jest pisać o tym, czego się nie przeżyło. Koszmar II wojny światowej znam tylko z filmów, książek, seriali telewizyjnych, wizyt w Muzeum Powstania Warszawskiego. Mogę cieszyć się i dziękować Bogu, że nie przyszło mi żyć w tamtych latach. Czasach, kiedy sukcesem było godnie przeżyć 24 godziny, a prawdziwym szczęściem zastać w ocalałym mieszkaniu wszystkich domowników.

Wydawałoby się, że podczas II wojny światowej mało kto myślał o sztuce. Paradoksalnie, muzyka była obecna w obozach koncentracyjnych – warto wspomnieć premierę Kwartetu na koniec czasów Olivera Messaiena[2] czy występy czeskiej pianistki Alice Herz-Sommer – najstarszej osoby ocalałej z Holocaustu[3]. W 2014 roku Sinfonia Varsovia nagrała trzypłytowy album Antologia polskiej muzyki współczesnej 1939-1945[4],na którym znalazły się utwory m.in.: Witolda Lutosławskiego, Andrzeja Panufnika, Grażyny Bacewicz i Mieczysława Weinberga[5]. Dwie kompozycje ostatniego z nich: Concertino op. 42 i Rapsodia na tematy mołdawskie op. 47 nr 3 w aranżacji Eweliny Nowickiej wykonuje niemiecki skrzypek Linus Roth. Warto zaznaczyć, że artysta nie tylko przekonująco interpretuje i nagrywa dzieła Mieczysława Weinberga, ale także popularyzuje życie i twórczość kompozytora, zakładając w 2015 roku Międzynarodowe Towarzystwo Weinberga (International Weinberg Society)[6].

Mieczysław Weinberg (1919-1996) to, pomimo ogromnego dorobku artystycznego (m.in. 22 symfonie i 18 koncertów na różne instrumenty solowe z orkiestrą[7]) postać wciąż dosyć mało znana w kulturze muzycznej, dlatego w kilku słowach pozwolę sobie przedstawić jego sylwetkę. Artysta był pianistą, skrzypkiem, kompozytorem i dyrygentem żydowskiego pochodzenia. Bardzo wcześnie objawiając talent muzyczny, w wieku 12 lat wstąpił do Konserwatorium Warszawskiego, notabene kierowanego wówczas przez Karola Szymanowskiego. Po ukończeniu studiów pianistycznych w 1939 roku, we wrześniu uciekł z Warszawy i przedostał się do ZSRR, gdzie imię Mieczysław zmieniono mu na Mojsiej. W Mińsku studiował kompozycję w klasie Wasilija Zołotariowa. Po napadzie III Rzeszy na ZSRR, chory na gruźlicę Weinberg uciekł do Taszkientu – obecnie stolicy Uzbekistanu[8]. „Tam pracował jako korepetytor w operze, poznał przyszłą żonę Natalię Wowsi-Michoels oraz nawiązał kontakt z Dymitrem Szostakowiczem, któremu wysłał kopię swojej I Symfonii. Szostakowicz, pozostając pod wielkim wrażeniem utworu, przesłał Weinbergowi oficjalne zaproszenie do Moskwy”[9]. Ostatnia przeprowadzka w 1943 roku nie zwiastowała końca koszmaru wojny i jej skutków.

Do najokrutniejszych należało prześladowanie ludności żydowskiej. 12 stycznia 1948 roku teść Mieczysława Weinberga, znany aktor Salomon Michoels, na rozkaz Stalina został zamordowany. Po ciele ofiary przejechała ciężarówka, aby upozorować wypadek samochodowy. Zbrodnia doszła do uszu Weinberga podczas I Wszechzwiązkowego Zjazdu Kompozytorów Radzieckich, na którym zarzucano artyście „kosmpolityzm”, równoznaczny z antysemityzmem. Właśnie w 1948 roku Weinberg po raz pierwszy sięgnął po formę koncertu, komponując Concertino op. 42 na skrzypce i orkiestrę smyczkową. Utwór został wydany kilka lat po śmierci kompozytora, a premiera poza granicami Rosji odbyła się w…2009 roku[10].

Trzyczęściowe Concertino otwiera Allegretto cantabile, utrzymane w jasnym kolorycie z nutą melancholii[11]. Linus Roth od pierwszych taktów czaruje miękkim, delikatnym dźwiękiem, dostosowaną do sytuacji wibracją i muzykalnością. Równie wysoki poziom artystyczny reprezentuje Württemberg Chamber Orchestra Helibornn, którą prowadzi Ruben Gazarian. Nienaganna intonacja zespołu, spokój gry oraz dialogowanie z solistą wnoszą istotny wkład w kreację dzieła, którego sama forma zasługuje na uwagę. Po dwutematycznej delikatnej pierwszej części następuje namalowana znacznie grubszą kreską kadencja. W niej Linus Roth pokazuje głębię i szeroką paletę możliwości brzmieniowych skrzypiec Antonio Stradivariego „Dancla” z 1703 roku[12]. Mocne akordy orkiestry poprzedzają kantylenową melodię skrzypiec, która skokiem oktawowym nawiązuje do tematu pierwszej części. O ile jednak Allegro cantabile było liryczne, ale jasne, o tyle Lento-Adagio przepełnia tęsknota, smutek, żałość, która przeradza się w natarczywe żądanie. Dźwięki grane marcato z gęstą wibracją uspokaja powracający motyw oktawowy. Incipit solisty z pustą struną G jest łabędzim śpiewem drugiej części. W ostatnim ogniwie falista lista melodyczna z akompaniamentem pizzicato na pierwszą miarę taktu przywodzi na myśl wirującego walca. Drugi temat stanowią wirtuozowskie wznoszące się pochody czterodźwiękowe. Bardzo ciekawie brzmi jednoczesne zestawienie tematów: walc grany pizzicato przez solistę i szybkie pochody w niskim rejestrze smyczków. Linus Roth przejmuje drugi temat, by w wirtuozowskim stylu zakończyć Concertino. Załączam Państwu nagranie III części w wykonaniu Eweliny Nowickiej z Bremerhaven Stadtorchester pod batutą Stephana Tetzlaffa.

 

Po wybrzmieniu Concertina na płycie słyszymy Rapsodię na tematy mołdawskie op. 47 nr 3[13]. Utwór powstał rok po zarzutach „kosmopolityzmu” (1949)[14] i „wydaje się próbą połączenia muzycznego zamysłu Weinberga z oczekiwaniami i wytycznymi sowieckiej biurokracji”[15]. Efekt został osiągnięty: przeznaczona początkowo na orkiestrę Rapsodia odniosła tak wielki sukces, że Weinberg stworzył jeszcze dwie obsady: na skrzypce z zespołem smyczkowym lub z fortepianem – ostatnia wersja, zaprezentowana przez Davida Ojstracha w lutym 1953 roku, była często przez niego wykonywana na bis[16].

W Rapsodii od pierwszych taktów słychać rytmikę ludową oraz użycie skal. Pomimo homogenicznego brzmienia kolorystyka utworu jest bardzo bogata: fragmenty żywe przeplatają się z melancholijnymi. Bardzo podoba mi się początkowy kontrast pomiędzy średnim rejestrem solisty a niskim smyczków. Rapsodia zawiera wiele trudności technicznych, m.in: różne rodzaje artykulacji, fragmenty utrzymane w bardzo szybkim tempie, grę na początku podstrunnicy. Linus Roth doskonale radzi sobie ze wszystkimi wyzwaniami, potwierdzając olbrzymią muzykalność i wyczucie ludowych klimatów. Nie tylko bałkańskich: te „mołdawskie” tematy są przesiąknięte muzyką żydowską, której Weinberg nie mógł nazywać wprost. „Słuchając utworu, można nabrać ochoty do tańca”[17]. W wykonaniu Linusa Rotha Rapsodia jest raz pełna gracji, wdzięku, delikatności, to znów ognista, pędząca, kipiąca energią. Istny majstersztyk.

W zupełnie innym klimacie utrzymane jest Concerto funebre Karla Amadeusa Hartmanna[18]. Nie bez powodu – kompozycja powstała w 1939 roku. Złowieszczo brzmi już pierwszy zwrot półtonowy, wielokrotnie powtarzany w orkiestrze. Melodia solisty o wąskim ambitusie repetowanych dźwięków podkreśla apatyczny nastrój, który niespodziewanie przerywa tremolo smyczków. Rozpoczyna się druga część – Adagio. Żałobna pieśń nabiera kolorów, bywa dramatyczna, bardzo niespokojna. Opadające kwinty są przebłyskami światła w ponurym klimacie kroków sekundowych przypominających marsza. „Podczas pierwszego słuchania trzecia część brzmi o wiele bardziej upiornie aniżeli optymistycznie. Słychać w niej odniesienia do twórczości Szostakowicza, z tym że Hartmann nawet w Allegro di molto umieści wolny fragment, przypominający Haydna. Ponowny związek z Szostakowiczem powraca w finałowym Chorale, opartym na marszu pogrzebowym ku czci ofiar Rewolucji Rosyjskiej, którego niemiecką wersję tekstu stworzył dyrygent Hermann Scherchen. Początkowy motyw pieśni Unsterbliche Opfer występuje również w XI Symfonii Dymitra Szostakowicza”[19].

Płytę wieńczy Niedokończona Sonata na skrzypce i fortepian rosyjskiego symfonika. Utwór dotąd nienagrywany, znaleziony przez Linusa Rotha w paryskim Towarzystwie Dymitra Szostakowicza. Sonata powstała w czerwcu 1945 roku, miesiąc po zakończeniu II wojny światowej[20]. Kompozycja ujmuje liryzmem, nie brakuje w niej jednak tak charakterystycznej dla Szostakowicza groteski i ironii. Całkowicie zgadzam się ze słowami Linusa Rotha: „W Sonacie dużo bardziej słychać ból i żałobę po śmierci ofiar aniżeli radość z zakończenia wojny”[21]. Moim zdaniem nawet ta radość jest słodko-gorzka, świadoma nieodwracalnej straty.

Mogłabym jeszcze wiele pisać o tej płycie, ale po prostu trzeba skoncentrować się na słuchaniu. Światowa premiera i trzy bardzo rzadko wykonywane kompozycje w rewelacyjnym wykonaniu – czy można oczekiwać czegoś więcej? Linus Roth po raz kolejny zaskakuje: nie tylko świetną techniką, ogromną muzykalnością i otwartością na nowe utwory, ale także inteligencją. Zatytułował album „Pocieszenie wojenne”, ponieważ według artysty w muzyce, a szczególnie podczas komponowania w trudnych czasach, można znaleźć ulgę, której szukali Hartmann, Weinberg i Szostakowicz[22]. Za sprawą Linusa Rotha pocieszenie w sztuce mogą dziś znaleźć powojenni słuchacze.

Dla mnie to nie tylko pocieszenie wojenne, ale nawet pocieszenie nieśmiertelne. Polaka, Niemca i Rosjanina stojących po różnych stronach barykady łączy jedno: sztuka. Materia, w której ludzie szukali, szukają i będą szukać wolności, a co za tym idzie – pocieszenia. „Wolność przetrwa, nawet jeśli my sami zostaniemy zniszczeni”[23] stwierdził Karl Amadeus Hartmann. Co jest inną unikalną cechą sztuki? Chyba nieśmiertelność. Piękne wykonania utworów muzycznych i największe dzieła sztuki przetrwają setki lat, wciąż na nowo oddziałując na odbiorców: przynosząc radość, miłość, pokój, pocieszenie, ulgę albo motywację do działania i wolę walki. Nie mylił się Fiodor Dostojewski. „Prawdziwa sztuka jest zawsze współczesna”[24].

 

 


[3] https://pl.wikipedia.org/wiki/Alice_Herz-Sommer, stan z 23.09.2015. O Alice Herz-Sommer dowiedziałam się podczas konferencji we Wrocławiu dzięki referatowi pt. Muzyczne wspomnienia Shoah. Punkty wieloznaczności w Etiudach Fryderyka Chopina z perspektywy Alice Herz-Sommer autorstwa Piotra Krajewskiego (Akademia Muzyczna w Poznaniu), któremu chcę bardzo serdecznie podziękować.

[5] Recenzję z trzypłytowego albumu napisał Grzegorz Dąbrowski, któremu również serdecznie dziękuję: https://www.meakultura.pl/recenzje/antologia-polskiej-muzyki-wspolczesnej-1939-1945-868, stan z 23.09.2015.

[6] J. F. Laurson, omówienie do płyty Hartmann Weinberg Shostakovich Wartime Consolations, Challenge Classics 608917268027, Austria 2015, s. 16. Wszystkie tłumaczenia pochodzą od autorki.

[9] J.F. Laurson, op.cit., s. 9.

[10] Ibid, s. 10.

[11] Ibid.

[12] Ibid, s.17.

[13] Rapsodia op. 47 występuje w kilku wersjach. Opus 47 nr 1 to oryginalna, przeznaczona na orkiestrę. Opus 47 nr 3 to wersja na skrzypce i fortepian. Opus 47 nr 2 to nie zaginione opracowanie na skrzypce i orkiestrę, ale inny utwór: Polskie melodie na orkiestrę. Podobnie opus 47 nr 4, pod którym kryje się Serenada na orkiestrę. Ibid., s. 11.

[15] J. F. Laurson, op. cit., s. 11.

[16] Ibid., s. 11.

[17] Fragment wypowiedzi Artysty z serwisu YouTube: https://www.youtube.com/watch?v=v7YozxeB0kE, stan z 27.09.2015.

[18] Karl Amadeus Hartmann (1905-1963) kompozytor uważany przez niektórych za najwybitniejszego niemieckiego symfonika XX wieku: po 1945 roku stworzył osiem utworów należących do tego gatunku. Ponadto w jego dorobku znajdują się dwa kwartety smyczkowe, dwie sonaty skrzypcowe, kilka oper. Twórczość Karla Amadeusa Hartmanna nie cieszy się dużą popularnością, szczególnie w krajach anglojęzycznych. https://en.wikipedia.org/wiki/Karl_Amadeus_Hartmann, stan z 28.09.2015.

[19] J. F. Laurson, op. cit., s. 8.

[20] L. Roth, op. cit., s. 15.

[21] Fragment wypowiedzi Artysty z serwisu YouTube: https://www.youtube.com/watch?v=v7YozxeB0kE, stan z 27.09.2015.

[22] Ibid.

[23] J. F. Laurson, op. cit., s. 7.

Wesprzyj nas
Warto zajrzeć