recenzje

Patronat MEAKULTURY: Muzyczny pasjans Włodzimierza Nahornego

Od 16 lutego 2013 roku, po ponad czterdziestoletniej przerwie, w sklepach muzycznych na terenie Polski znaleźć będzie można reedycję albumu Jej portret Włodzimierza Nahornego, wzbogaconą o sześć unikatowych radiowych nagrań z lat 1965-1970. Nahorny to muzyk wszechstronny – nagradzany w świecie solista, kompozytor muzyki filmowej i teatralnej, akompaniator, aranżer. Prekursor nurtu chopinowskiego w polskiej muzyce jazzowej i inspiracji dorobkiem kompozytorów muzyki poważnej. Interpretator, przez współpracę z instrumentalistami i wokalistami (m. in. z Novi Singers, Marianną Wróblewską, a ostatnio także Lorą Szafran) ukazujący nieznane, napiętnowane emocjami oblicza znanych przebojów i standardów jazzowych. Taki właśnie obraz polskiego multiinstrumentalisty kreśli Jej portret – wydawnictwo, którego patronem medialnym jest MEAKULTURA.

Materiał z proponowanego przez wytwórnię GAD Records albumu powstał na długo przed słynnym Rien ne va plus czy jazzowym spojrzeniem na Mity Karola Szymanowskiego. Pomysł solowej płyty multiinstrumentalisty narodził się latem 1970 roku, a w twórczej burzy mózgów uczestniczyła trójka tytanów polskiego jazzu – Jan Ptaszyn-Wróblewski, Tomasz Stańko i Tadeusz Ochalski. To właśnie pod dyrekcją Ptaszyna różnorodny materiał (oparty na najpopularniejszych przebojach polskiej muzyki rozrywkowej) przygotowywał towarzyszący soliście duży zespół instrumentalny. Wśród utworów, a zwłaszcza w pierwszej, oryginalnej, instrumentalnej wersji Jej Portretu, legendarnej Namiastce czy Zapomnianym emigrancie szukać można rdzennego stylu Włodzimierza Nahornego, łączącego garść wielogatunkowych inspiracji i nowatorskich koncepcji z niekwestionowanym talentem technicznym.

Otwierający wydawnictwo tytułowy Jej portret (1970) to emblemat lirycznej pianistyki Nahornego, przez wielu krytyków muzycznych nazywanego najbardziej słowiańskim muzykiem jazzowym czy Arturem Rubinsteinem i Ignacym Paderewskim w jednym. Dzisiaj, 30 lat po koncercie Mikrofon i Ekran i przełomowym występie Bogusława Meca, na kompozycję tę patrzymy głównie przez pryzmat poruszającej poezji Jonasza Kofty. Dobrze znany temat, rozwinięty w barwnej, dwuminutowej improwizacji Nahornego to oszczędnie nakreślone wyznanie miłości, pasjans (z samych serc, czy dźwięków?), który układał podmiot liryczny Kofty. Umieszczenie Jej portretu na pierwszym miejscu chciałabym interpretować jako oglądanie się wstecz właśnie – drogowskaz w stronę tego, co usłyszymy w ciągu kilkudziesięciu albumowych minut.

Pianistyczny talent Nahornego objawia się także w interpretacjach hitów Cała jesteś w skowronkach z repertuaru Skaldów, Mówiły mu Stefana Rembowskiego (senny dialog fortepianu i smyczków) czy jazz-walczyku Jest Warszawa Bogusława Klimczuka. Interesującą miksturę brzmień znajdziemy również w interpretacji Takiego dnia – liryczny akompaniament pełnego zespołu smyczkowego przeciwstawiony jest tu solowej partii klawesynu (!), realizowanej przez Nahornego.

Autor Jej portretu jawi się także jako doskonały instrumentalista dęty. Popis umiejętności Nahornego w zakresie gry na flecie znajdziemy m. in. w Melodii do filmu “Dziura w ziemi” (1970), Niech pan mi nie odsłania wnętrza (ang. Leave me alone) o charakterze lekkiej bossa novy czy w Obok nas – utworze, któremu sławę przyniosła interpretacja Czesława Niemena. Między dwoma wersjami dostrzec można więcej różnic, niż podobieństw – miękkie brzmienie fletu nadaje utworowi lekkości, a akompaniament orkiestry przywodzi na myśl narracyjny charakter filmowych ścieżek (nie zapominajmy, że Nahorny album stwarzał w złotej dekadzie polskiego filmu!). Na szczególną uwagę zasługuje zaś aranżacja Trzymając się za ręce, eksponująca ekspresyjne, najeżone technicznymi trudnościami solo fletu Nahornego i prominentną linię basu, otwarta i zakończona chwytliwym motywem w partii instrumentów dętych. Jeśli tak brzmieć miałyby wszystkie najpopularniejsze hity, to z pewnością doszlibyśmy w końcu do porozumienia pomiędzy sferami muzyki lekkiej i poważnej.

W Powiedzieliśmy już wszystko zespołu Breakout (utworze, w którego nagraniu Nahorny uczestniczył jako muzyk realizujący partię fletu) sięgnął po saksofon altowy, zmieniając – a raczej łagodząc – psychodeliczny charakter hipnotyzującej kompozycji Tadeusza Nalepy. Swoistym wyrazem lirycznej natury multiinstrumentalisty są szerokie frazy Wrócę do ciebie – uspokajającej, równoważącej dynamizm wcześniejszych utworów kompozycji Tadeusza Ochalskiego. Idealnie potrzebny wydaje się tu każdy dysonans, przeciwstawiony słodkiej, wiodącej linii melodycznej. Czyżby cały album był wielką metaforą miłości?

Sześć ostatnich utworów to wcześniejsze (1965-70), niezależnie powstałe aranżacje utworów m. in. T. Ochalskiego i M. Urbaniaka oraz oryginalne kompozycje Nahornego, zarejestrowane przy akompaniamencie Zespołu Rozrywkowego Rozgłośni Gdańskiej (Zapomniany Emigrant), Zespołu Perkusyjnego Jerzego Bartza (Namiastka) czy dużych zespołów instrumentalnych Polskiego Radia: Big Bandu (Melodia dla Zofii) i Orkiestry (Zacząć jeszcze raz). Na uwagę słuchacza zasługują szczególnie Zapomniany Emigrant (1965) – dynamiczna, wielowarstwowa, stopniowo budująca napięcie rozmowa fortepianu i saksofonu, prowadząca do szerokiego, lirycznego komentarza orkiestry pod batutą Jana Tomaszewskiego, statyczny Waltz nr 29 (1966) czy nagrana w studio Wytwórni Filmów Dokumentalnych w Warszawie Namiastka (1969) – przykład nieprzewidywalnej, dynamicznej muzyki perkusyjnej z orientalnie brzmiącym solo fletu Nahornego.

Za jedyny mankament wydawnictwa możnaby uznać fakt kojarzenia prezentowanego nań materiału z nurtem easy listening – to z pewnością nie jest przykład nieobciążającej intelektualnie, prostej muzyki tła, choć  większość składających się na ten longplay utworów ma niezobowiązujący, przyjemny charakter. Celebrować należy wolność, jaką dają nam, słuchaczom, takie właśnie albumu – ja przynajmniej wiem, że po ciężkim dniu sięgnę po taką właśnie, pozbawioną słownej etykiety muzykę instrumentalną. Piosenka tak bardzo zdominowała współczesną muzykę rozrywkową, że utwór instrumentalny aby podołać konkurencji musi wyróżniać się doprawdy niezwykłymi walorami, czytamy w dołączonej do płyty wkładce. Pomijając oczywiste walory techniczne czy wrażliwość Nahornego, na pierwszy plan wysuwają się najbardziej atrakcyjne zalety utytułowanego multiinstrumentalisty – otwartość i szczerość w podejściu do kompozycji, muzyków, instrumentów…

Różnorodność zawartych na najnowszym albumie artysty kompozycji to swoisty emblemat wszechstronności Nahornego, przez lata zostawiającego ślad swojej marki w różnych sferach polskiego życia muzycznego. Był takim artystą, jakim tylko chciał być – psychodelicznym rockmanem, jazzowym saksofonistą, pozostającym w cieniu wokalisty akompaniatorem, liderem bandu, lirycznym pianistą… czy taki właśnie komfort nie jest domeną kultury?

Kończąc, za moim oknem to deszcz, to śnieg. Mogłabym więc napisać, że osiemnaście utworów z Jej portretu to idealny, rozgrzewający akompaniament dla post-zimowej melancholii. Ale to przecież muzyka na każdą okazję – będzie tym, czym zechcemy, by była.

———————–
Włodzimierz Nahorny, Jej Portret. GAD Records 2013

1. Jej portret
2. Powiedzieliśmy już wszystko
3. Cała jesteś w skowronkach
4. Melodia z filmu “Dziura w ziemi”
5. Taki dzień
6. Mówiły mu
7. Niech pan mi nie odsłania wnętrza
8. Wrócę do ciebie
9. Jest Warszawa
10. Obok nas
11. Właśnie tego dnia
12. Trzymając się za ręce
13. Zapomniany emigrant
14. Waltz nr 19
15. Namiastka
16. Swing dla Włodka
17. Melodia dla Zofii
18. Zacząć jeszcze raz

Wesprzyj nas
Warto zajrzeć