recenzje

Śpiewają, ale tak sobie. MBTM, odcinek 6

Pierwszy z dwóch dodatkowych odcinków za nami. Pytanie, czy konieczne było rozszerzenie części castingowej, skoro prawie nie ma już interesujących wykonań? Dziś wyróżniam Das Moon i Chwilkę.

The Best nie była Sylwia Piotrowska – obdarzona słuchem i nawet ciekawą barwą głosu, ale raczej nie talentem twórczym. Ile jest w Polsce dziewczyn tak śpiewających? Tanie karaoke, a tego nie chcemy – skomentował Adam Sztaba. Szukamy kogoś, kto coś wniesie na scenę od siebie – powtórzył programową mantrę Łozo. Pani Sylwia zawodziła, zawodziła… i zawiodła.

Solidnie zagrane i zaśpiewane – podsumowała występ zespołu Goście z Lublina Ela Zapendowska. SexiBack z repertuaru Justina Timberlake’a w ich wykonaniu nabrało nowych kolorów. Podobał mi się klimat niepokoju i skradania, jaki stworzyli muzycy. Korespondencja wokalisty i chórków też godna pochwały. Sam frontman musi popracować nad jakością długich dźwięków w górnych rejestrach – jęczenie to nie najlepsze rozwiązanie.

Musicalowe zdolności pokazał Maciej Zieliński, wykonując romantyczną piosenkę Belle. Maciej od pierwszych dźwięków przypominał mi znanego z musicalu Romeo i Julia Krzysztofa Rymszewicza. Zaskoczyłeś mnie swoim wykonaniem – oceniła Kora. Macieju, fajny, prawdziwy z ciebie chłop – dodał Łozo. Racja – wiarygodność to bardzo mocna strona tego sympatycznego wykonawcy. Śpiew wymaga jeszcze pracy – zwłaszcza warto popracować nad upłynnieniem poszatkowanej frazy.

Jedno z ważniejszych odkryć tego odcinka, żeby nie powiedzieć, że jedyne ważne – Das Moon, czyli połączenie elektroniki, industrial, punku, rocka i popu, a w kilku słowach – specjaliści na swoim miejscu. W Polsce mało jest takich propozycji, grupa może więc wstrzelić się w niszę. Mam nadzieję, że przysporzy elektronice fanów – ostatnio z tym zadaniem mierzy się duet Rebeka. Niewątpliwie atutem Das Moon jest zapamiętywalna wokalistka Daisy ze swoją niską i chłodną barwą głosu. Będzie dobrze, idzie ku dobremu – zawyrokował Adam. Street to utwór do śledzenia – od początku do końca.

Nie ma miłości bez zazdrości, ale niestety nie ma też jurorów radości bez własnej twórczości. Doświadczyć tego mogła Jadwiga Szufrajda, która porwała się na repertuar Violetty Villas. Myślę sobie, że znakomitym ruchem byłoby zaaranżowanie piosenek legendarnej diwy np. na jazzowo czy rockowo. Pani Jadwiga jednak postanowiła zaśpiewać tradycyjnie. Zgubiła ją niestety chęć kopiowania Villas. Przydługie vibrato i inne maniery skarykaturalizowały jej lekki głos. 

Zaskoczył mnie Paweł „Sołtys” Sulik, który piosenkę Bal wszystkich świętych z repertuaru Budki Suflera zaśpiewał w miarę czysto, ale niestety naśladując Krzysztofa Cugowskiego. W naśladownictwie przeszkodził dziwny sposób atakowania dźwięku i dźwięki niepotrzebnie przedłużane. Ale możesz na festynach śpiewać. Ja ci pozwalam – pozwoliła Ela Zapendowska.

Zafascynowana stylistyką glam metal wrocławska grupa Jaywalk zagrała interesujący autorski utwór Booze Me Up. Sądzę, że porwaliby za sobą niewybredne tłumy, nie zadowolili jednak wymagających jurorów. Nie umiecie ani grać, ani śpiewać – surowo ocenił Sztaba. Niestety pan śpiewa troszkę beznadziejnie – dodała Kora. Ekspresja to nie wszystko – liczy się też warsztat i sceniczna charyzma.

Zdumieć mógł wybór piosenki dokonany przez czternastoletnią Elizę Kanię. Utwór Tańczące Eurydyki Anny German stworzył ryzyko wielu pułapek. Nie można powiedzieć, że Eliza wpadła we wszystkie, ale na pewno pozostawiła wrażenie zachwiania decorum. Dziewczyna ma bardzo dobry słuch, przyjemny głos, umiejętnie zmienia rejestry. Świetnie, że w tej trudnej piosence uniknęła pseudoopery, ale źle, że nadała jej sznytu rodem z festiwalu w Kołobrzegu. Myślę, że jak troszkę podrośniesz, będziesz bardzo dobrze śpiewać – powiedziała Ela. Ja też tak myślę, o ile rodzice pozwolą Elizie na spokojny tryb muzycznej pracy. Nie wydaje mi się, aby dobrym pomysłem było ciąganie uzdolnionej dziewczyny po wszystkich programach telewizyjnych, bo MBTM nie jest pierwsze.

Raczej nie eksploatowaną w MBTM kulturą japońską powiało za sprawą Julii „Aralki” Bernard, która w stosownym stroju zaśpiewała Children Of The Night z repertuaru Kago Ai. Nie zawsze czysto. Jesteś bardzo interesującą artystką, natomiast estetycznie jakoś mnie to nie złapało – wyjaśnił swoje NIE Adam Sztaba. Doceniam zainteresowanie egzotyką, lecz nie była to propozycja wyśmienita. Julia, już gwiazda japońskiego show-biznesu, znająca język, otwarta na kulturowe wpływy, ma ogromny dar. Być może kryteria artystyczne Dalekiego Wschodu jej sztukę w pełni akceptują, moje – nie do końca. Jesteś bardzo, bardzo fajną laleczką – powiedziała Kora. Tylko czy bycie laleczką Julię zadowala?

Ciekawy pomysł wizualny w postaci okularów incognito zastosowali członkowie grupy Sarcast. Ich utwór Ile to całkiem sensowny przekaz, a właściwie szereg pytań kierowanych do współczesnego człowieka. Nie zaszkodziłoby popracować jeszcze nad urozmaiceniem takiego grania – pochwalić na pewno trzeba niesztampowy bit, nawiązujący nawet do folku. Jurorzy zwrócili też uwagę na jeszcze nieprecyzyjny timing. Docenili jednak całokształt: Super pomysł na projekt – skwitował Łozo.

Bardzo na topie chciał chyba być Paweł Urbanek, decydując się na zaprezentowanie w programie własnej kompozycji Off You Go. Kompozycji skądinąd udanej, czego zaś nie można powiedzieć o wykonaniu. Paweł śpiewa bardzo płasko, trudną do zaakceptowania barwą (moja muzyka nie jest dla każdego – sam to tak komentuje). Szkoda, bo linia melodyczna piosenki i harmonia w akompaniamencie sugerują, że uczestnik ma z muzyką coś wspólnego. Ja ci dałam TAK tylko dlatego, że bardzo lubię, gdy ktoś komponuje – podsumowała swoją decyzję Ela. Może więc Paweł powinien szukać swej przyszłości jako kompozytor?

To jest piekielnie trudny utwór o niesamowitej rozpiętości kolorytu wokalnego. Nie sposób odmówić pani talentu – powiedziała po występie Sandry „Peggy Brown” Konarskiej Kora. Nie da się ukryć, piosenką Wuthering Heights Kate Bush wysoko postawiła poprzeczkę wszystkim swoim ewentualnym naśladowczyniom. Sandra tworzyła swoim wykonaniem trochę niezrozumiałe połączenie pomiędzy klasycznym śpiewem operowym a śpiewem rozrywkowym. Brakuje jej warsztatu, ale może warto zdecydować się na kilka lekcji, by podnieść jakość brzmienia? 

Jeden z najlepszych występów tego odcinka zaserwowały widzom trzy nastolatki z zespołu Chwilka. Spodziewałam się, że będzie szkolnie i topornie, dziewczyny zaś błysnęły finezją, talentem i doskonałym brzmieniem. Ludowa pieśń Kukułeczka w znakomitej aranżacji Grażyny Auguścik i Urszuli Dudziak została świetnie przejęta przez młodziutkie adeptki sztuki wokalnej. Owacje na stojąco za finałowe improwizacje dziewczyn! Wróżę im wielką przyszłość w jazzie. I jeszcze jedno – fantastyczne wykonanie Dudziak & Auguścik jest nie do podrobienia, ale dziewczęta z Chwilki mają inny atut: w ich ustach tekst ludowy brzmi autentyczniej.

Kreujący się na zabawnego Kacper Szymczak wykonał All My Loving z repertuaru The Beatles. W refrenie można było dostrzec własną inwencję uczestnika, co warto pochwalić. Dałam ci TAK, bo uważam, że masz świetne brzmienie – powiedziała Ela. To niestety jedyne, co było świetne. Poza tym męczyłam się razem z uczestnikiem.

To nie jest muzyka dla ludzi po szkołach muzycznych – zadeklarowała perkusistka formacji Shadok po tym, jak jej grupa otrzymała od jurorów aż 3 NIE za Well Alright. Podstawą wyjścia na scenę jest rzemiosło. Trzeba się nauczyć grać i śpiewać – objaśnił uczestnikom Adam. Mnie ten zespół zaciekawił (klimat, dozowanie obsady), ale też zniechęcił. Jestem po szkołach, więc chyba nie grają dla mnie.

Yana Bazhychka – piękna Białorusinka pokazała Polakom, jak się czysto śpiewa. Śmiem nawet twierdzić, że piosenkę Mama zaśpiewała lepiej niż wokalistka grupy Iowa. Wiarygodnie, dynamicznie, trochę zadziornie. Szkoda tylko, że mało w tym alternatywnej przyszłości, a tylko pop i pop. Ta estetyka mnie w ogóle nie poruszyła – skomentował Adam Sztaba, dając jedyne NIE.

Wielka masa dźwięku się na mnie wylała i nic z tego nie wyniknęło – ocenił Sztaba po minikoncercie metalowego zespołu Death Notice. Better Place było na pewno popisem wytrzymałości gardła growlującego frontmana. Tylko i wyłącznie ze względu na muzyków dałam TAK – podkreśliła Kora. Mnie muzycy bardziej by przekonali, gdyby pobawili się rytmem.

Das Moon ma charyzmę, pomysły i siłę twórczą. W napięciu czekam na pokaz półfinałowy i… zrewolucjonizowanie rynku.

Sylwia Piotrowska

4 NIE

Goście

4 TAK

Maciej Zieliński

4 TAK

Das Moon

4 TAK

Jadwiga Szufrajda

1 TAK

Paweł „Sołtys” Sulik

4 NIE

Jaywalk

1 TAK

Eliza Kania

3 TAK

Julia „Aralka” Bernard

3 TAK

Sarcast

4 TAK

Paweł Urbanek

2 TAK (po dogrywce)

Sandra „Peggy Brown” Konarska

1 TAK

Chwilka

4 TAK

Kacper Szymczak

1 TAK

Shadok

1 TAK

Yana Bazhychka

3 TAK

Death Notice

3 TAK

 

 

Wesprzyj nas
Warto zajrzeć