Szalone Dni Muzyki 2015, źródło: http://www.szalonednimuzyki.pl/

recenzje

Szalone Dni Muzyki. Powołanie, pracowitość i pasja

Pasje serca i duszy – pod takim hasłem przebiegała szósta polska edycja międzynarodowego festiwalu La Folle Journée. Od 25 do 27 września odbyło się 60 koncertów, podczas których wystąpiło 950 artystów. Szacuje się, że słynne nazwiska i bardzo przystępne ceny przyciągnęły około 40 000 słuchaczy[1]. Miejmy nadzieję, że wielu z nich odkryło w grze artystów „trzy wielkie p”: powołanie, pracowitość i pasję.

Pomysłodawcą i dyrektorem artystycznym festiwalu La Folle Journée jest René Martin[2]. Wspominając niesamowity entuzjazm tłumu na koncercie U2, zapragnął, by podobna atmosfera towarzyszyła słuchaniu muzyki klasycznej[3]. „Zastanawiał się, które z barier trzeba przełamać, żeby przyciągnąć ludzi w podobnych ilościach. Stwierdził, że muzyka się należy wszystkim bez względu na status majątkowy. Ale sednem tego festiwalu jest co innego – wytworzenie atmosfery niezwykłego wydarzenia”[4]. Pierwsze Szalone Dni Muzyki miały miejsce w Nantes dwadzieścia jeden lat temu − podczas jednego dnia odbyło się 36 koncertów [5]. W ramach tegorocznej edycji Festiwalu, od 28 stycznia do 1 lutego muzyka zabrzmiała 350 razy. Sprzedano, bagatela, 154 000 biletów[6].

Od kilku lat La Folle Journée odbywają się również poza granicami Francji: w Polsce, Hiszpanii i… Japonii. „To, co odróżnia Nantes od innych edycji – „córek”, to odbywający się na tydzień przed festiwalem objazd po regionie, w promieniu 120 kilometrów od miasta. W kilkudziesięciu małych ośrodkach, gdzie nie ma Sali koncertowej, ale jest np. hala sportowa czy kościół, występują festiwalowi artyści, czasem wręcz sławy, i grają niekiedy po trzy koncerty dziennie, żeby dojechać z muzyką tam, gdzie jej na co dzień nie ma. Chcemy to samo zrobić na Mazowszu, może się uda już za dwa lata”[7] – żywi nadzieje Janusz Marynowski, dyrektor Orkiestry Sinfonia Varsovia, organizatora Szalonych Dni Muzyki.

Podczas festiwalu miałam ogromną przyjemność wysłuchać gry Richard Galliano Sextet i właśnie Orkiestry Sinfonia Varsovia. Zespołów, które różni narodowość, obsada oraz repertuar, ale łączy jedno: pasja i radość z muzykowania.

Akordeon – instrument-orkiestra

Bilety na koncerty Richarda Galliano mimo ceny kilkunastu euro rozchodzą się błyskawicznie. W warszawskim Teatrze Wielkim za około dwanaście złotych można było wysłuchać zespołu wybitnego akordeonisty i to aż trzykrotnie: w piątkowy wieczór podczas Koncertu Inauguracyjnego oraz sobotnim przed i popołudniem. Za każdym razem artyści zaprezentowali inny repertuar. Wybrałam się na ostatni koncert, podczas którego zabrzmiały zarówno utwory barokowych mistrzów, jak i Astora Piazzolli oraz samego maestro akordeonu.

Richard Galliano jest jednym z muzyków, którzy „przyczynili się do przełamania przestarzałego stereotypu akordeonu. Galliano, Francuz, w którego żyłach płynie włoska krew, za namową Astora Piazzolli powrócił do tradycyjnego repertuaru, a potem oddał się jazzowi. W 1996 roku nagrał w Stanach Zjednoczonych płytę „New York Tango”, za którą otrzymał francuską nagrodę Victoire de la musique. Łączy wiele stylów muzycznych, czerpie z różnych tradycji, występując solo, w duetach i big-bandach u boku takich artystów jak Jan Garbarek, Wynton Marsalis”[8].

Tym razem Richardowi Galliano towarzyszył kwintet smyczkowy w składzie: Bertrand Cervera (I skrzypce), Saskia Lethiec (II skrzypce), Jean-Paul Minali Bella (altówka), Eric Levionnois (wiolonczela) i Sylvain Le Provost (kontrabas). Członkowie zespołu są laureatami międzynarodowych konkursów i muzykami najlepszych światowych orkiestr[9]. Artyści rozpoczęli koncert od Zimy z Czterech pór roku Antonia Vivaldiego. Bardzo ciekawie zabrzmiało rozciąganie miechu akordeonu, imitujące odgłosy natury. Momentami gra kwintetu wydawała mi się nieczysta, ale może to kwestia szklistego brzmienia, jakie starali się osiągnąć muzycy. Bez wątpienia wirtuozerii i zgraniu Richard Galliano Sextet może pozazdrościć niejeden zespół. Co prawda, tempo III części Koncertu c-moll na skrzypce i obój Jana Sebastiana Bacha wydało mi się nieco za szybkie – bardzo wymagającą partię solową Bertrand Cervera grał na granicy swoich możliwości, a niektóre przebiegi nie były precyzyjne. Mimo to soliście należały się wielkie brawa za dobre wykonanie odpowiedzialnego zadania. Mój Tata stwierdził, że zespół potrzebował czasu, aby się „rozkręcić” i zaprezentować prawdziwy artyzm w utworach Astora Piazzolli i Richarda Galliano. Ich kompozycje cechuje połączenie niezwykłej energetyki ze wzruszającym liryzmem. W bardzo dobrym wykonaniu momenty liryczne potrafią rozkołysać serce, zaś przy żywszych fragmentach noga podryguje, a ciało radośnie kołysze się w takt muzyki. Tak było i tym razem; siedząc wysoko na drugim balkonie widowni Teatru Wielkiego, upust emocjom dawałam poprzez poruszanie się i promienny uśmiech, śledząc grę artystów. Ich ruchy, ekspresyjne i zsynchronizowane, mogłyby swoją energią rozświetlić estradę. Warszawskie wykonanie wypadło jednak dosyć blado w porównaniu z internetowym, na którym Richardowi Galliano towarzyszy kwintet fortepianowy w składzie: Jean-Marc Phillips-Varjabédian (I skrzypce), Sebastien Surel (II skrzypce), Jean-Marc Apap (altówka), Henri Demarquette (wiolonczela), Stéphane Logerot (kontrabas) i Hervé Sellin (fortepian). W moim odczuciu fortepian dodaje muzyce Astora Piazzolli drapieżności i smaku, dzięki czemu Otoño Porteño (Jesień z Buenos Aires) iskrzy się odcieniami melancholii i niezwykłej energii:

Jedno jest pewne: zarówno artystom kwintetu fortepianowego, jak i towarzyszącym Richardowi Galliano podczas Festiwalu nie można było odmówić wielkiej muzykalności i temperamentu. Muzykę Astora Piazolli trzeba mieć po prostu „we krwi”.

Richard Galliano jest nie tylko wybitnym akordeonistą, ale także świetnym kompozytorem. W Teatrze Wielkim zabrzmiały dwa utwory maestra: Tango pour Claude oraz La Valse à Margaux. Kompozycje skontrastowane charakterem i tempem, ale obie od pierwszego słuchania przemawiające do słuchacza. Wielbicielom argentyńskich energetycznych rytmów gorąco polecam Tango, natomiast miłośnikom muzyki francuskiej – La Valse.

Kto z Państwa jeszcze nie dowierza, że na akordeonie można zagrać niemalże wszystko, powinien posłuchać Menuetu i Badinerie z II Suity orkiestrowej h-moll BWV 1067 Jana Sebastiana Bacha, które zabrzmiały na bis. Richard Galliano grał na bardzo rzadko prezentowanym instrumencie – accordinie wynalezionej przez Andrè Borela w latach 30. XX wieku. Na tym instrumencie dźwięk wydobywa się poprzez wdmuchiwanie powietrza, zmienia wysokość brzmienia, naciskając guziki bądź klawisze. Połączenie harmonijki ustnej z akordeonem zyskało miano accordiny[10]. Bardzo ucieszyłam się, kiedy znalazłam nagranie Richarda Galliano z kwintetem smyczkowym w niecodziennej odsłonie fragmentów Suity Bacha:

Nie wiem, kiedy Richard Galliano z zespołem znów zawita do Polski. Szalone Dni Muzyki były unikatową okazją, aby usłyszeć artystów na żywo. I przekonać się, że akordeon to instrument-orkiestra.

Orkiestra Sinfonia Varsovia jest jak najlepszy tokaj – im starsza, tym lepsza[11]

Bardzo dobrych instrumentalistów w Polsce nie brakuje. Jeśli działają oni razem, to sukces gwarantowany. Na tle polskich zespołów symfonicznych wyróżnia się Orkiestra Sinfonia Varsovia, utworzona w 1984 roku. Impulsem do powstania był przyjazd Sir Yehudiego Menuhina, który w charakterze skrzypka i dyrygenta miał wystąpić u boku Polskiej Orkiestry Kameralnej. „By sprostać wymaganiom zaplanowanego repertuaru, orkiestra zwiększyła skład, zapraszając do współpracy wybitnych muzyków z całego kraju. Pierwsze koncerty zespołu pod batutą Yehudi Menuhina spotkały się z entuzjastycznym przyjęciem publiczności i uznaniem krytyków, a sam Lord Menuhin bez wahania przyjął propozycję dyrektora Waldemara Dąbrowskiego oraz Franciszka Wybrańczyka, obejmując funkcję pierwszego gościnnego dyrygenta nowo powstałej orkiestry symfonicznej. Przyjęła ona nazwę Sinfonia Varsovia”[12]. Od trzydziestu jeden lat zespół nieprzerwanie koncertuje na całym świecie – od Japonii po Kanadę, występując w najbardziej prestiżowych salach koncertowych m.in. nowojorskiej Carnegie Hall, paryskiej Théatre des Champs Elysées czy wiedeńskim Musikverein. Orkiestra Symfonia Varsovia posiada imponujący dorobek fonograficzny: od 2010 roku ukazało się 99 albumów CD i DVD z repertuarem kompozytorów polskich i zagranicznych. Zespół prowadzi również kilka projektów edukacyjnych: Smykofonię na Grochowskiej, Akcję Labirynt i Akademię Sinfonia Varsovia[13]. Pomimo wielu zmian, w Orkiestrze Sinfonia Varsovia wciąż zasiadają bardzo dobrzy muzycy, mogący pochwalić się wieloma osiągnięciami na arenie międzynarodowej. Zespół prowadzili m.in. Jerzy Semkow, Jacek Kaspszyk, Valery Giergiev, Yehudi Menuhin, Jerzy Maksymiuk i Bruno Weil, zaś dyrektorami muzycznymi byli Krzysztof Penderecki[14] i Marc Minkowski. Obecnym dyrektorem muzycznym jest Janusz Marynowski. Orkiestra Sinfonia Varsovia jest związana z Festiwalem od jego pierwszej edycji w Nantes. Warto wiedzieć, że zespół uświetnia wszystkie zagraniczne edycje La Folle Journée[15], dając świadectwo wysokiego poziomu artystycznego polskich orkiestr symfonicznych. W 2010 roku Orkiestra Sinfonia Varsovia zorganizowała Szalone Dni Muzyki, którą to tradycję kontynuuje do dziś.

Wysłuchałam IV Symfonii f-moll op. 36 Piotra Czajkowskiego pod batutą Nicholasa Miltona. Australijski dyrygent wywarł na mnie bardzo pozytywne wrażenie: odpowiednio dobrał tempo każdej części, a jego bardzo ekspresyjna i jednocześnie precyzyjna gestykulacja mogła zainspirować każdy zespół. Sinfonia Varsovia zagrała świetnie intonacyjnie, pokazując przy tym niezwykłą muzykalność. Każda sekcja zespołu jest równie dobra i wyrównana pod względem brzmienia. Moim zdaniem, szczególne wyrazy uznania należały się waltorniom otwierającym pierwszą część i instrumentom dętym drewnianym za ich fragmenty solowe. Największe wrażenie wywarł na mnie finał. Zagrany w wirtuozowskim tempie, promieniował blaskiem i radością. Aby mogli Państwo łatwiej wyobrazić sobie moc IV części Symfonii, załączam nagranie San Francisco Symphony Orchestra pod batutą Michaela Tilsona Thomasa:

Po Szalonych Dniach Muzyki pozostają nie tylko piękne wspomnienia, ale również refleksje. Poprzednie edycje poświęcone były konkretnym kompozytorom lub epokom[16]. W tym roku Martin poprosił artystów, aby zaproponowali swoje ulubione utwory; kompozycje, w których muzycy mogą najlepiej wyrazić swoje emocje. „Za każdym utworem muzycznym kryją się bowiem uczucia. Pasje duszy, takie jak męka Chrystusa i cierpienie Matki Boskiej, oraz pasje serca, czyli wielkie ludzkie namiętności, leżą u podstaw twórczości tak wybitnych kompozytorów jak Beethoven, Brahms czy Schumann…”[17].

Aby wyrazić emocje zawarte w muzyce, trzeba je mieć i nie wstydzić się ich pokazać. Grać z pasją, to porwać publiczność swoim występem, dostarczyć niezapomnianych wzruszeń i emocji. Pasja to moim zdaniem ostatni krok do osiągnięcia jakiegokolwiek celu, nie tylko muzycznego. Pierwszy krok to powołanie. Odkrycie predyspozycji i pójście „za głosem serca”. Wbrew opiniom, że wybrane studia są mało perspektywiczne, a upragniony zawód nie da stabilizacji. Kolejny krok to pracowitość. Nawet wybitnie uzdolnieni muzycy muszą ćwiczyć, chociaż pewnie nie zawsze mają na to ochotę. Udane koncerty i wygrane konkursy robią wrażenie, ale przecież są okupione czasem tysiącami godzin ćwiczeń. I wreszcie pasja. Uczucie, które pomaga przezwyciężyć lenistwo, porażki, nieprzychylnie nastawione otoczenie.

Pasja bywa zaraźliwa. Organizatorzy Festiwalu mają nadzieję, „że w przyszłości potomkowie tych właśnie dzieci przyprowadzanych na Szalone Dni będą tworzyć publiczność koncertów muzyki klasycznej”[18]. A może z niektórych młodych uczestników wyrosną światowej sławy artyści, którzy będą zarażać swoją pasją do muzyki?



[1] https://www.szalonednimuzyki.pl/po-festiwalu-pelnego-muzycznych-pasji/, stan z 3.10.2015.

[2] Rene Martin ukończył administrację, zarządzanie i studia muzyczne. Następnie we francuskim Nantes założył Centre for Artistic Research and Creation, którego pozostaje dyrektorem artystycznym od 1979 roku. Rene Martin jest nie tylko twórcą  Festwalu La Folle Journée. Wcześniej zorganizował m.in. Międzynarodowy Festiwal Fortepianowy w La Roque d’Anthéron oraz Festival de la Grange de Meslay w regionie Turenii. Rene Martin otrzymał wiele odznaczeń. W 2011 roku podczas Szalonych Dni Muzyki Les Titans został uhonorowany Medalem Zasłużony Kulturze GloriaArtis przez Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego Bogdana Zdrojewskiego. https://www.szalonednimuzyki.pl/festiwal/dyrektor-artystyczny/, stan z 3.10.2015.

[3] Anna S. Dębowska, Ta muzyka jest dla wszystkich – wywiad z Januszem Marynowskim, dyrektorem Orkiestry Sinfonia Varsovia, organizatora Szalonych Dni Muzyki. Co jest grane – dodatek do Gazety Wyborczej, 18.09.2015, s. 2.

[4] Ibid.

[5] Ibid.

[6] https://follejournee.fr/en/retrospective/passions, stan z 3.10.2015.

[7] Anna S. Dębowska, Ta muzyka jest dla wszystkich…, op.cit.

[8] Anna S. Dębowska, W tym szaleństwie jest metoda, op. cit.

[9] https://www.szalonednimuzyki.pl/artysta/richard-galliano-sextet/, stan z 3.10.2015.

[10] https://www.accordinas.com/index.php?lg=1&rbq=1, stan z 3.10.2015.

[11] Powszechne przekonanie, że im starsze wino, tym lepsze, jest błędne. Tylko mniej niż 1% win można przechowywać dłużej niż dziesięć lat. „Wyjątek stanowią żółte wina z francuskiej Jury i najlepsze tokaje, które trwać mogą ponad stulecie”. https://www.winkolekcja.pl/winwiedza/im-starsze-tym-lepsze/, stan z 5.10.2015.

[12] https://www.sinfoniavarsovia.org/pl/orkiestra.html, stan z 4.10.2015.

[13] https://www.sinfoniavarsovia.org/pl/dzialalnosc-edukacyjna.html, stan z 4.10.2015.

[14] Krzysztof Penderecki pozostaje dyrektorem artystycznym Orkiestra Sinfonia Varsovia. https://www.sinfoniavarsovia.org/pl/orkiestra.html, stan z 4.10.2015.

[15] Anna S. Dębowska, Ta muzyka jest dla wszystkich…, op.cit.

[16] Ibid.

[17] Program Szalone Dni Muzyki Pasje serca i duszy, wypowiedź René Martina, s. 2.

[18] Anna S. Dębowska, Ta muzyka jest dla wszystkich…, op.cit

Wesprzyj nas
Warto zajrzeć