Fot. www.festivalmazurki.pl

recenzje

W poszukiwaniu zapomnianych brzmień

Jedne instrumenty są gwiazdami, inne pariasami. Dlaczego tak wielu została przyznana poślednia rola orkiestrowych statystów? Dlaczego inne obsadzono w rolach głównych? Spacerując od stoiska do stoiska na Targowisku Instrumentów, które towarzyszy co rok festiwalowi Wszystkie Mazurki Świata, pozostaje tylko żałować, że na status poszczególnych instrumentów ma wpływ tak wiele pozamuzycznych czynników.

Forteca u Kręglickich to jedna z części Cytadeli Warszawskiej. Niegdyś słychać tu było szczęk broni. Dziś pejzaż dźwiękowy tego miejsca jest już zupełnie inny. W sobotę 28 kwietnia 2018 troku pomieszczenia forteczne wypełniła polifonia rzadko spotykanych dźwięków i radosny gwar ludzkich głosów.


Army of Love (for Music)

Wytwórcy instrumentów i ich muzyczny arsenał w warszawskiej Fortecy u Kreglickich… Przed wielością i różnorodnością brzmień nie sposób było się obronić! Kreatywność, pasja, miłość do muzyki i radość tworzenia zatriumfowały, bombardując gości Targowiska ze wszystkich stron. Wystawcy (a było ich bardzo wielu, bo około 120!) przywieźli ze sobą instrumenty, będące owocem ich żmudnej pracy, uczucia i pasji. Trudno było przed tym wielobarwnym chórem nie skapitulować!

W ramach festiwalu Wszystkie Mazurki Świata do Fortecy, oprócz budowniczych instrumentów ściągają  co rok również muzycy poszukujący nowych, oryginalnych brzmień – tych dawno już zapomnianych, archaicznych i historycznych, tych z odległych krajów, a także i tych, powstałych całkiem niedaleko, na mazowieckich, świętokrzyskich czy podhalańskich wsiach. Instrumenty zapominane i pogardzane są tutaj najbardziej pożądane. Muzycy chcą na nowo odkrywać uśpione brzmienia.


Kalejdoskop do słuchania

Twórcy instrumentów odkrywają natomiast coraz to nowe luki rynkowe. Muzycy coraz częściej sięgają po portatyw, który, jak się okazuje, bynajmniej nie spoczął jeszcze w grobie niepamięci. Na nowo odkrywają uroki regału, chcą znowu grać na fisharmonii. Chcą odbywać muzyczne podróże w najdalsze zakątki kuli ziemskiej, pragną podsłuchiwać dźwięki towarzyszące rodzącej się cywilizacji ludzkiej z jej zamierzchłych stuleci. Na Targowisku znajdziemy repliki instrumentów z najdalszych regionów świata, a także kopie instrumentów historycznych z odległych historycznych epok.

Zrekonstruowane dawne instrumenty dostarczają dwojakiego rodzaju przyjemności. Z jednej strony, paradoksalnie, ekscytują świeżym, nieobecnym we współcześnie brzmieniem, z drugiej, niosą ze sobą bagaż swojej historii, losów swoich twórców i ich artystycznych poszukiwań. W dźwięku zapisane są momenty ich największej chwały.


 

Ze wszystkich stron świata

Wymieńmy kilka z najbardziej „egzotycznych” instrumentów, jakie mają do zaoferowania wystawcy Targowiska. Wędrówkę rozpoczynamy w Ameryce Południowej. Quena to jeden z najbardziej nobliwych bohaterów spotkania w Fortecy. Pochodzi z terenów dzisiejszego Peru. To starożytny instrument dęty drewniany używany przez Inków, prawdopodobnie jeden z najstarszych fletów świata. Instrument możemy kupić u Andrzeja Kozłowskiego z Białegostoku. Tajemnicze drewniane pudła stojące na trawniku przed Fortecą to cajóny – skrzynki perkusyjne z zamocowanymi wewnątrz strunami. Narodziły się w tym samym rejonie geograficznym co quena, ale w zupełnie innej epoce i w całkowicie odmiennym kontekście kulturowym. Stworzyli je afrykańscy niewolnicy. Cajóny kupimy m.in. u Michała Kwiatkowskiego z Żyrardowa, Dawida Bednarka z Lublińca i Andrzeja Włodarczyka z Kiełczowa.

Skaczemy na antypody! Przelatując nad Oceanem Spokojnym, przenosimy się do Australii i spotkamy z didgeridoo. Jest to starożytny instrument dęty Aborygenów, aerofon z historią równie długą jak quena. To spécialité de la maison takich wytwórców jak Sewer Niedźwiecki z Gdyni, Tomasz Bozdek-Kozdraj z Kamionki i Kamil Owczarski z miejscowości Potyry.

I jeszcze jeden skok przez ocean – tym razem Indyjski. Perkusyjna tabla to starożytny, wynaleziony w Indiach instrument perkusyjny z grupy membranofonów. A klawiszowe harmonium zostało przeszczepione do Indii  z Zachodu w czasach kolonialnych. Obydwa instrumenty zaprezentowali podczas specjalnego warsztatu Jignesh Sheth i Mandar Purandare.

 

Stary Kontynent – chór instrumentów

Wracamy do Europy, ale w drodze powrotnej zahaczamy o Afrykę. Udu to instrument perkusyjny z Nigerii. Mają go w ofercie Nikodem Bąkowski z Warszawy oraz Tomasz Drozdek i Wojtek Dzienniak z Katowic… Kalimba to instrument afrykański z grupy idiofonów szarpanych – kupimy go u Kiryla Kaluhina z Warszawy i Pawła Myczkowskiego z Wólki Krasienińskiej. Za tymi dwoma instrumentami stoją dziesiątki innych przybyszy z Afryki. Lista oferowanych na Targowisku instrumentów z Czarnego Kontynentu jest bardzo długa.

Z powrotem na Starym Kontynencie! Alboka to instrument dęty w kształcie rogu z jednego z najbardziej tajemniczych miejsc w Europie – Kraju Basków. W jego budowie specjalizuje się Krzysztof Busk z Warszawy. Półwysep Bałkański reprezentowany jest m.in. przez dęty drewniany kaval. Ma go w ofercie Andrzej Kozłowski z Białegostoku. Kilka kroków na wschód i jesteśmy w Grecji. Buzuka i baglamas to greckie instrumenty strunowe szarpane, przypominające mandolinę lub lutnię, powstające w warsztacie Akaya Sadettina. Instrumenty z kręgu kultury bałtyckiej przywiózł ze sobą Łukasz Hołuj. W jego pracowni można znaleźć takie między innymi wspaniałości jak kantele, jouhikko czy telharpa.

 

Wywoływanie muzycznych duchów

A skoro jesteśmy z powrotem w Europie, wsiadamy do wehikułu czasu. Coraz większą popularnością wśród muzyków cieszą się instrumenty sprzed wieków, które lata swojej świetności mają już dawno za sobą. Wracają w kopiach, tworzonych przez współczesnych budowniczych i zachwycają brzmieniem. Miękkie, anielskie dźwięki, które docierają z jednego ze stanowisk Targowiska, wydaje portatyw sprowadzony do Warszawy przez swojego budowniczego Bartosza Żłobińskiego. Obok stoi fisharmonia. Instrument, który w XIX i XX wieku cieszył się szaloną popularnością, popadł w całkowite zapomnienie, zapewne między innymi z powodu skojarzeń z muzyką sakralną. Gdy jednak jeden z gości Targowiska gra na nim temat ze ścieżki dźwiękowej Clinta Mansella do „Requiem dla snu”, okazuje się, że instrument może zaprezentować się bardzo intrygująco nie tylko w sakralnym kontekście. Może czeka go wkrótce filmowa kariera?

Instrumenty wskrzeszane przez współczesnych budowniczych powstają często w oparciu o malowidła i rzeźby z epoki. Budując portatyw, Bartosz Żłobiński potraktował ikonografię z epoki jedynie jako inspirację. Ale na Targowisku spotykamy też lutnika, który zdecydował się, jak spora grupa budowniczych, stworzyć wierną replikę instrumentu uwiecznionego na malowidle z epoki. To jeden z najmłodszych wystawców, Adam Bucholc. Młody lutnik ożywił dźwięki fideli zaklęte w dziele Taddeo di Bartolo z 1408 roku znajdującym się w Palazzo Pubblico w Sienie.

Wytwórcy kopii europejskich instrumentów dawnych – viol da gamba, klawesynów, lutni byli na targowisku licznie reprezentowani. Michał Koszel przyjechał z własnoręcznie stworzonym klawesynem, kopią instrumentu włoskiego. Gości Fortecy u Kręglickich zachwycały też lutnie wyeksponowane na stanowisku Michała Wiśniewskiego z Warszawy.

 

Już i jeszcze nie istniejące

Nad wszystkimi czuwał mistrz wielu z wystawców – Matthiew Farley z Krakowa. W jego pracowni powstają instrumenty europejskie z czasów średniowiecza, renesansu i baroku, takie, jak m.in. fidel średniowieczna, rebek, viola da braccio, viola da gamba (renesansowa i barokowa).

Farley jest muzykiem amatorem. Zajmuje się lutnictwem od 2011 roku. Jak to się zaczęło? „Zupełnie przypadkowo. Kiedyś pracowałem jako nauczyciel języka angielskiego. Jednym z miejsc, gdzie uczyłem, była niewielka szkoła wyższa pod Rzymem, w Zagarolo. A jednym z moich studentów okazał się być szlifujący swój angielski lutnik. Zaczęliśmy rozmawiać, potem pojechaliśmy z żoną obejrzeć jego warsztat i wkrótce dotarło do mnie, że chciałbym spróbować tego zajęcia. Niedługo potem Marco [Salerno] przyjął mnie do terminu. Nauczył mnie, jak robić średniowieczne skrzypki, viole da gamba, lutnie, skrzypce oraz… pizzę! […]

Pracownia Basso Diviola, fot. Michał Mancewicz

Teraz skupiam się na rozwoju mojej tożsamości i indywidualnego stylu lutniczego. […] Terminując u mistrza brałem czynny udział w konstrukcji ponad stu instrumentów. Odkąd zacząłem pracować samodzielnie, wykonałem ich prawie pięćdziesiąt” – opisuje swoją drogę twórczą Matthew Farley.

Jednym z najoryginalniejszych eksponatów Targowiska był liguralion koncertowy. Instrument w budowie pokazywany przez zespół Rare Musical Instruments czyli duet Mark Kudriaszow i Krzysztof Strzelecki. Ta oryginalna dwójka ma w dorobku m.in. klawikord zbudowany w 2017 roku w oparciu o plany instrumentu Silbermanna z 1775 r.

 

Za pół miarki pszenicy

Ale głównymi bohaterami Targowiska, odbywającego się przecież jako jedna z imprez towarzyszących festiwalowi Wszystkie Mazurki Świata, były oczywiście instrumenty ludowe.

Na jednym ze stoisk zastajemy pana Stanisława Wyżykowskiego z Podkarpacia – nestora polskich lirników. Pan Stanisław to jeden z najstarszych i najbardziej zasłużonych twórców polskich lir korbowych. Rocznik… 1927! Grał na skrzypcach od najwcześniejszych lat, wyrastał w atmosferze zamiłowania do muzyki. A skąd w jego życiu wzięła się lira?

Jak sam wspomina, będąc dzieckiem, miał okazję przysłuchiwać się domowym dyskusjom na temat liry korbowej, kupionej przez zaprzyjaźnioną z jego rodziną kapelę Szajnów za pół miarki pszenicy. Po wojnie instrument ten wrócił do niego w zaskakujących okolicznościach. Dwustuletnia, rozbita lira Szajnów, przechowywana była w muzeum w Krośnie. Pan Stanisław podjął się ją naprawić, co dało mu możliwość dokładnego zapoznania się z budową instrumentu. W 1967 roku wykonał pierwszą własną lirę.

Ogromnym zainteresowaniem cieszyła się wyeksponowana na stoisku pana Stanisława surdynka – odmiana skrzypiec miniaturowych rozmiarów. Tego rodzaju skrzypce używane były niegdyś przez nauczycieli tańca.

Swoje liry korbowe prezentował też uczeń pana Wyżykowskiego – Lucjan Kościółek z miejscowości Krasne spod Rzeszowa. Oprócz lir pan Lucjan buduje skrzypce i surdynki, stworzył też violę da gambę. „Do każdego projektu staram się podchodzić indywidualnie. Nie interesuje mnie masowe powielanie modeli – warsztat lutniczy nie jest fabryką. Instrumenty są jak ludzie, mają duszę” – pisze o sobie na stronie Targowiska instrumentów.

Lira korbowa dziadowska, fot. z archiwum Lucjana Kościółka

Głosy wielkopolskiej puszczy

Na stoisku Mateusza Raszewskiego przykuwają uwagę piękne dłubane basy i gęśle. Raszewski kontynuuje tradycje warsztatu prowadzonego przez jego pradziadka. Pracownia powstała przed stu laty, a okres największej świetności przeżywała w czasach dwudziestolecia międzywojennego.

pracownia Mateusza Raszewskiego, fot. z archiwum Mateusza Raszewskiego

Mateusz Raszewski buduje instrumenty z drewna pochodzącego z lokalnej, wielkopolskiej puszczy. Proces tworzenia instrumentu rozpoczyna od wyboru odpowiedniego starodrzewu i własnoręcznego przetarcia go na podwórku pod pracownią. Następnie tak przygotowany materiał układa do sezonowania na powietrzu. W jego pracowni powstają m.in. basy dłubane z jednego pnia, dłubane bębny sznurowe i bębenki obręczowe, a także gęśle.

Wśród instrumentów z polskim rodowodem nie mogło zabraknąć suk biłgorajskich, fideli płockich, czy harmonii trzyrzędowych. Krajobrazu dopełniały bębenki, dudy, fujarki i instrumenty pasterskie.

Bębny obręczowe, fot. z archiwum Anny Szyszki
 
 

Spis treści numeru  Czego potrzeba, by powstała muzyka?

Felietony

Karol Furtak, Czy fortepian może być prawdziwie „ludzki”? Kilka uwag o „Królu Olch” Liszta jako fortepianowej wersji pieśni „prawdziwie romantycznej”.

Małgorzata Wojciechowska, Czy gra na instrumencie może być wege?

 

Wywiady

Agnieszka Homa, „Najtrudniejsze na scenie jest bycie sobą” – wywiad z Wojciechem Kulczyckim

Dorota Relidzyńska, Benedyktyńska robota – rozmowa z Michałem Koszelem

 

Recenzje

Aleksandra Bliźniuk, Nowoczesne narzędzie do nauki muzyki

Dorota Relidzyńska, W poszukiwaniu zapomnianych brzmień

 

Publikacje

Paweł Miczka, Użycie strun jelitowych w instrumentach smyczkowych w latach 1880-1945

Magdalena Nowicka-Ciecierska, Muzyk i jego instrument – instrument i jego muzyk. Wizerunek kontrabasisty w prozie Philipa-Dimitri Galása i Patricka Süskinda

 

Edukatornia

Bartosz Miler, Perkusista – czyli kto?

Ryszard Lubieniecki, Amplifikacja instrumentu akustycznego. Idea i praktyka

 

Kosmopolita

Iwona Granacka, Orkiestra z wysypiska – największy skarb Paragwaju

Wojciech Krzyżanowski, Kontrowersyjne szkice podręcznika do gry na YOUTUBE

 

Rekomendacje

Międzynarodowy Konkurs Muzyczny im. Michała Spisaka

I Międzynarodowy Konkurs Muzyczny im. Karola Szymanowskiego

 
Dofinansowano ze środków Narodowego Centrum Kultury w ramach Programu Kultura – Interwencje



Wesprzyj nas
Warto zajrzeć