pixabay.com

recenzje

Wolność, równość, braterstwo albo śmierć wykonania muzycznego

Jak język wpływa na postrzeganie roli akompaniatora oraz pianisty? Dlaczego granie zespołowe jest gorsze od grania solowego? Czy istnieje siedem grzechów głównych grania zespołowego? Jak wyglądają wykonania, gdy współwykonawca jest dyktatorem? 

Nadszedł czas na rewolucję w środowisku muzycznym. Należy zakończyć rządy totalitarne w zespołach muzycznych, dążyć do równości i demokracji, by odzyskać wolność i samorealizację każdego z wykonawców. Czas, by granie zespołowe było traktowane tak samo jak indywidualne. A terminy akompaniator i akompaniament trzeba wyrzucić ze słowników.

W najnowszej książce Muzyczne partnerstwo Jerzego Marchwińskiego możemy znaleźć zbiór osobistych przemyśleń autora – pianisty, kameralisty oraz pedagoga, którego wielkie doświadczenie w tych dziedzinach nie budzi wątpliwości. Marchwiński pisze o tym, jak powinny wyglądać relacje pomiędzy profesorem, a studentem na uniwersytecie i co wnosi relacja partnerska do budowania pewności siebie oraz interpretacji muzycznej. Autor stwierdza, że partnerstwo nie może być jednostronne, a jest to wzajemna relacja pomiędzy wszystkimi wykonawcami. 

Książka powstała na bazie długoletniej praktyki w zakresie kameralistyki, gry zespołowej oraz pianistyki. Marchwiński odwołuje się do kilku przykładów muzycznych, które załączone są na końcu książki, co pozwala na prześledzenie nut z uwzględnieniem omawianej problematyki. 

materiały prasowe

Jako że Marchwiński jest pianistą, w dużej mierze skupia się właśnie na roli pianisty – zaznacza, że pianista może pełnić wiele rozmaitych funkcji oraz występować w różnych składach. Autor jest także inicjatorem powołania Katedry Kameralistyki na dzisiejszym Uniwersytecie Muzycznym im. Fryderyka Chopina w Warszawie, opisuje więc jej historię, założenia oraz prognozy. Przedstawia także idee, które przyświecały jej twórcom. Zgodnie z jedną z nich termin akompaniator został zastąpiony terminem partner. Interesujące jest to, że Katedra Fortepianu oraz Katedra Kameralistyki Fortepianowej podlegają tej samej jednostce, choć pierwsza uczy gry solowej, a druga gry zespołowej. Są one jednak sobie równorzędne, co podkreśla że oba sposoby wykonawcze są komplementarne.

Interesujące jest to, że Marchwiński potraktował swój esej jak utwór muzyczny, nie tylko nazywając rozdziały częściami utworu takimi jak uwertura, temat z wariacjami, rapsodia oraz epilog, ale także poprzez formę, która przybiera postać swobodnego dzieła muzycznego. Charakterystyczne jest to, że niektóre frazy i zdania powracają w niezmienionej lub tylko nieco zmienionej formie, lecz w innym kontekście. Taki zabieg ma w zamyśle autora – „kompozytora tekstu” – przypominać cały czas o głównym temacie. Marchwiński jest świadomy tych powtórek i stara się z tego wytłumaczyć między innymi ideą lejtmotywu, jednak czyni to dopiero w Epilogu książki. Gdybym wiedziała o tym od początku, może zmieniłoby się moje postrzeganie tych repetycji. W trakcie czytania nie musiałabym się zastanawiać i frustrować, dlaczego po raz kolejny natykam się na ten sam lub podobny przykład. Sądzę, że, pomimo objaśnienia, liczne powtórki mogą drażnić spore grono czytelników. Jednak nie powinno to przysłaniać idei, która przyświeca książce.

W Wariacjach Marchwiński pokazuje rozmaite układy, jakie istnieją wśród muzyków. Jak wygląda partnerstwo z debiutantem, a jak z gwiazdą, śpiewakiem czy skrzypkiem. Umieszczony jest tam także dodekalog muzycznego partnerstwa, w którym autor umieszcza najważniejsze według niego wartości, którymi powinno się kierować, aby dbać o atmosferę równości wśród wykonawców. Natomiast w Rapsodii pisze o tym, jak ważne jest przygotowanie do wykonania zespołowego i jak to zrobić, w zależności od tego, czy występujemy ze śpiewakiem czy z instrumentalistą. Polecam skupić się na początek na jednej z relacji, najlepiej tej, która nas najbardziej interesuje, gdyż przeczytanie wszystkiego naraz może być przytłaczające, ze względu na dużą liczbę informacji. W Rapsodii znajdziemy m.in. refleksje dotyczące edukacji muzycznej oraz rady, jak najlepiej przygotować się do pierwszego spotkania z partnerem muzycznym.

Wariacje, czyli luźno zebrane przemyślenia autora dotyczące partnerstwa muzycznego to pewnego rodzaju kompendium tego, co znajdziemy w kolejnych częściach książki. Esej jest treściwy i wymaga wiele skupienia. Z pewnością warto zastanowić się nad każdym zagadnieniem poruszonym przez Marchwińskiego. Sam autor zachęca także do czytania tylko tych wątków, które czytelnika w danej chwili interesują.

Epilog nie jest zbiorem podsumowujących tez lecz kolejnymi przemyśleniami Marchwińskiego. Autor wymienia tam siedem grzechów głównych grania zespołowego. Myślę, że każdy z nas mógłby pośród nich znaleźć coś, nad czym powinien popracować. Według Marchwińskiego najgroźniejszym grzechem jest niewystarczająco dobre przygotowanie utworu – na co nie pozwolilibyśmy sobie, gdybyśmy występowali solo. Kolejnym problemem jest wykonywanie utworu z partnerem, tak jakby muzycy nie mieli żadnego powiązania ze sobą oraz w ogóle się nie dostrzegali. Utwór ten nie jest wtedy dialogiem lecz dwoma monologami. Inne dwa grzechy dotyczą interpretacji utworu, czyli złego frazowania oraz problemów związanych z agogiką, artykulacją oraz dynamiką, na które w graniu zespołowym trzeba zwrócić szczególną uwagę i uzgodnić wykonanie tych elementów z pozostałymi wykonawcami. Oznacza to, że należy cały czas być wrażliwym na resztę współwykonawców. Następną ważna kwestią jest brak zaznajomienia się z partiami pozostałych muzyków, co przeszkadza w dostrzeżeniu relacji pomiędzy instrumentami. Przedostatnim problemem jest brak uzmysłowienia sobie tego, że wszyscy muzycy grają całość utworu, a nie jego indywidualną część. Natomiast ostatnim grzechem jest brak rozpoznania elementów wiodących i wtórujących w danym fragmencie utworu oraz brak śledzenia relacji między nimi.

Ciekawe, że wiele elementów z gruntu muzycznego można przenieść na życie codzienne, w którym relacje partnerskie są przecież tak samo ważne. Marchwiński stworzył wcześniej wspomniany dodekalog, w którym opisuje najważniejsze wartości muzycznego partnerstwa, takie jak odpowiedzialność, otwartość na dialog, gotowość rozumienia odmienności partnera, szacunek i zaufanie, a także akceptowanie niedoskonałości partnera i swoich. Te uniwersalne wartości przywodzą na myśl życie codzienne i różne relacje społeczne, rodzinne, czy zawodowe. 

Bardzo ważną częścią książki są wątki pedagogiczne, które mogą być cennymi wskazówkami dla nauczycieli oraz profesorów.

Jeżeli w zespole zabraknie idei partnerstwa, to muzycy nie będą mieli wolności wykonania, a co za tym idzie, wykonanie muzyczne będzie dalekie od doskonałości. Każdy z muzyków jest tak samo ważny, jeśli chodzi o wykonanie utworu.

Bardzo ucieszyłoby mnie większe zainteresowanie tematem partnerstwa w środowisku muzycznym. Sądzę, że może otworzyć on oczy na wiele spraw jednocześnie zmieniając jakość wykonania wielu utworów kameralnych i zespołowych. Jerzy Marchwiński, oprócz Muzycznego partnerstwa, jest autorem jeszcze kilku publikacji dotyczących równości wykonawców. Liczę, że z czasem temat ten stanie się powszechniejszy i coraz częściej poruszany w środowisku muzycznym.


Dofinansowano z środków Funduszu Popierania Twórczości Stowarzyszenia Autorów ZAiKS.

Wesprzyj nas
Warto zajrzeć