Fot.: Star Maker, źródło: flickr.com

felietony

Nie oceniaj płyty po okładce?

Mówią „nie oceniaj książki po okładce”. Jest to słuszna uwaga, ponieważ to, co najważniejsze, znajduje się w treści. Nie zmienia to faktu, że okładka jest pewnego rodzaju wizytówką, i to często ona sprawia, że zwracamy uwagę na konkretną pozycję i kojarzymy ją. Można nawet powiedzieć, że jest to wartość dodana, ponieważ niektóre z nich są wręcz artystyczne.

Podobnie rzecz się ma w przypadku albumów muzycznych. Okładki stanowią zupełnie osobny temat. Mogą być to np. zdjęcia przedstawiające wykonawcę, grafiki związane z miejscem powstania krążka, przedmioty kojarzone z danym zespołem, abstrakcje itd. Przykłady można mnożyć niemal w nieskończoność. Niektóre z okładek stały się tak rozpoznawalne i wręcz kultowe, że ludzie kojarzą nieraz bardziej grafikę, niż samą muzykę. Myślę tu np. o pryzmacie zdobiącym The Dark Side of the Moon Pink Floyd. Warstwa wizualna i muzyczną stanowią tu jakby dwa niezależne byty. Książka od fizyki, w której znajdziemy rycinę zjawiska rozszczepienia światła pozostaje z pewnością daleko w tyle.

Pink Floyd, Dark Side Of The Moon, okładka płyty; materiały prasowe

Pink Floyd, Dark Side Of The Moon, okładka płyty; materiały prasowe 

Wykonawcy muzyczni i ich wydawcy różnie podchodzą do warstwy graficznej albumów. To, jak pudełko, książeczka i dysk wyglądają w środku zależy oczywiście zwykle od budżetu, natomiast okładkę posiada chyba każde wydawnictwo.

Okładka płyty nie jest jedynie dodatkiem czy wypełniaczem przestrzeni. Może także nieść określone przesłanie.

Można rzec, ile artystów, tyle pomysłów na grafikę prezentującą materiał. Jest jednak grupa twórców, którzy przykładają do okładek niemniejszą wagę niż do tworzonych przez siebie utworów. Często zlecają innym artystom ich sporządzenie, dodając nierzadko rozpoznawalne elementy. Tak np. The Beatles wraz Blake’em i Jannem Hawoth’em stworzyli okladkę uważaną przez wielu za arcydzieło. Psychodeliczna okładka albumu „Sgt. Pepper’s Lonely Hearts Club Band” przedstawia zespół w czasie ówczesnym i w młodości w towarzystwie doklejonych twarzy znanych ludzi. Nie stało się to dla zespołu jednak zasadą, ponieważ ich okładki są bardzo zróżnicowane. 

The Beatles, Sgt. Pepper's Lonely Hearts Club Band, okładka płyty; materiały prasowe

The Beatles, Sgt. Pepper’s Lonely Hearts Club Band, okładka płyty; materiały prasowe 

Do równie znanych zaliczyć możemy album „Nevermind” Nirvany, którego wizytówką jest obraz autorstwa Roberta Fishera, fotografia przedstawiająca niemowlaka pod wodą z banknotem dolarowym zawieszonym na haczyku wędkarskim. Jako ciekawostkę można dodać, że pierwotnie grafika miała przedstawiać poród pod wodą, ale ten pomysł nie został zrealizowany. 

Nirvana, Nevermind, okładka płyty; materiały prasowe

Nirvana, Nevermind, okładka płyty; materiały prasowe

Nieraz do zaprojektowania okładki zatrudniani byli znani artyści. Tak oto The Velvet Underground na swoim pierwszym albumie wykorzystał okładkę zaprojektowaną przez Andy’ego Warhola, przedstawiającą banana. Grafika zajęła ważną pozycję w kulturze i jest jednym z najbardziej rozpoznawalnych dzieł tego artysty. Najbardziej znaną wersją jest banan cały w skórce, jednak we wkładce do płyty jest również wersja banana z odwiniętą skórką oraz banan całkiem obrany. 

Velvet Underground, The Velvet Underground & Nico

Velvet Underground, The Velvet Underground & Nico, okładka płyty; materiały prasowe

Niektórzy muzycy wykorzystują gotowe już prace innych artystów i swoje krążki zdobią np. znanymi obrazami lub ilustracjami nie tworzonymi absolutnie z myślą o danym wydawnictwie. Takich przykładów możnaby znaleźć bardzo dużo. Norweski projekt black metalowy Burzum, którego założycielem jest Varg Vikernes każdy swój materiał „opakował” w obraz lub rysunek, wykorzystując najczęściej dzieła autorstwa Theodora Kittelsena. 

Burzum, Hvis Lyset Tar Oss, okładka płyty; materiały prasowe

Burzum, Hvis Lyset Tar Oss, okładka płyty; materiały prasowe

Poruszając temat okłądek trudno nie wspomnieć o tym, co widzimy chwytając pierwszy album Led Zeppelin. Jako ilustrację okładkową wykorzystano tu słynne zdjęcie katastrofy sterowca Hindenburga, który podczas lotu stanął w płomieniach. 

Led Zeppelin, Led Zeppelin I

Led Zeppelin, Led Zeppelin I, okładka płyty; materiały prasowe

Znaną fotografię wykorzystał np. również zespół Rage Against The Machine, który na swój debiutancki krążek wybrał zdjęcie Malcolma Browne’a przedstawiające wietnamskiego mnicha dokonującego aktu samospalenia. 

Rage Against The Machine, Rage Against The Machine

Rage Against The Machine, Rage Against The Machine, okładka płyty; materiały prasowe

Jak już wspominałem, niektóre zespoły mają koncepcyjne okładki, które łączy jakiś wspólny element. Sprawia to, że patrząc na grafikę, już wiemy, kto jest wykonawcą. Przykładem jest zespół Iron Maiden – bohaterem wszystkich okładek tej grupy jest maskotka Eddie, która w zależności od tytułu bądź tematyki albumu jest pokazana w różnych rolach i kreacjach.

Iron Maiden, Killers

Iron Maiden, Killers, okładka płyty; materiały prasowe

Amerykanie z Megadeth również mają swoją maskotkę. Jest nią Vic Rattlehead, czyli szkieletowa postać, zazwyczaj ubrana w garnitur. Czaszka posiada metalowe elementy zakrywające oczy i uszy oraz zaciskające usta. Symbolizuje ona cenzurę. Podobnie jak Eddie z Iron Maiden, również występuje na każdej okładce zespołu. Mówiąc o okładkach Megadeth warto przypomnieć postać rysownika Eda Repki, którego prace zdobią szereg płyt, głównie thrash i death metalowych. 

Megadeth, Rust In Peace

Megadeth

Megadeth, okładki płyt; materiały prasowe

Charakterystyczną postacią jest także żniwiarz, zdobiący płyty fińskiego zespołu Children of Bodom, który, dodając na marginesie, niedawno zakończył działalność.

Children Of Bodom, Hatebreeder

Children Of Bodom, Hatebreeder, okładka płyty; materiały prasowe

Istnieją również tacy, którym zależy, żeby ich okładki były jak najbardziej drastyczne czy wręcz obrzydliwe. To oczywiście w większości przedstawiciele grup brutal death metalowych. Jednym z najbardziej znanych z tej odmiany death metalu i zarazem ekstremalnych okładek jest amerykańska grupa Cannibal Corpse. Krew, trupy, ciała w rozkładzie, tortury itp. to stali bywalcy tych grafik. W niektórych krajach wydawnictwa musiały wprowadzić okładki zastępcze, ponieważ nie uzyskano zgody, by takie albumy leżały na półkach i straszyły co bardziej wrażliwych ludzi w tym dzieci.

CANNIBAL CORPSE, BUTCHERED AT BIRTH

Cannibal Corpse, Butchered At Birth, okładka płyty; materiały prasowe

Temat okładek płyt jest niezwykle szeroki i nie jest możliwe wyczerpać go w jednym artykule. Powyżej posłużyłem się jedynie kilkoma ciekawymi przykładami na to, że okładka płyty nie jest jedynie dodatkiem czy wypełniaczem przestrzeni. Może także nieść określone przesłanie, być elementem wyróżniającym daną grupę, nadawać drugie życie fotografiom a nawet stać się dziełem sztuki.

Partnerem Meakultura.pl jest Fundusz Popierania Twórczości Stowarzyszenia Autorów ZAiKS

ZAiKS Logo

Wesprzyj nas
Warto zajrzeć