okładka książki, materiały prasowe

recenzje

Optymiści mogą wszystko – Richard Buckle „Diagilew"

Każdy, kto kiedyś był na przynajmniej jednej lekcji tańca klasycznego wie, że droga tancerza baletowego nie jest ani łatwa, ani przyjemna. Balet, jak chyba żaden inny taniec, wymaga ogromnej ilości pracy, samodyscypliny i wytrwałości, a i to nie zawsze gwarantuje zadowalające efekty. Być może to właśnie dlatego, balet jako gatunek sceniczny nie odniósł takiego sukcesu jak np. opera. Kto wie, czy teraz nie byłby sztuką całkowicie marginalną, gdyby nie bohater naszej książki.

Diagilew stworzył nową formę artystyczną: balet jako “Gesamtkunstrwerk”, czyli widowisko trwające nie dłużej niż godzinę, którego wszystkie elementy, to znaczy fabuła (jeśli ją posiadało), muzyka, scenografia i choreografia były przez niego zamawiane z myślą o tym, by tworzyły jedność[1]. Była to postać niezwykła i zdeterminowana, która swoją miłością do muzyki i baletu rosyjskiego chciała zarazić praktycznie cały świat. Diagilew nie tylko rozkochał ludzi w swojej ojczystej sztuce, ale przede wszystkim nadał jej niepowtarzalny odcień.

Biografię Richarda Buckle czyta się praktycznie jak pamiętnik osoby, która nie odstępowała Diagilewa na krok – ilość detali przytoczonych w książce z początku jest nieco przytłaczająca (zwłaszcza że autor skupia uwagę nie tylko na tytułowym bohaterze, ale wnikliwie analizuje też historie ludzi, którzy go otaczali). Taka ilość szczegółów ma jednak swoje plusy – tworzy bardzo dokładny kontekst epoki, zwyczajów, a często również obraz charakterów i zachowań ludzkich. Biografia ta jest więc nie tylko życiorysem słynnego impresario, ale w pewnym sensie odzwierciedleniem całego czasu, w którym żył i pracował.

Inną pozytywną cechą tej pozycji książkowej jest prowadzenie narracji – pomimo że, jak już wcześniej wspomniałam, ilość nazwisk, dat i miejsc jest po prostu ogromna, to sam sposób, w jaki jest ona prowadzona jest przejrzysty, klarowny i ciekawy. Panuje tutaj układ chronologiczny z podziałem na okresy działalności, a w nich na poszczególne lata. Elementem „rozluźniającym” są anegdoty, z których przytoczę tę, która najbardziej zapadła mi w pamięć (wspomnienie księżny Tieniszewej):

Pewnego dnia, gdy siedziałam przy obiedzie, zatelefonowano z pałacu, że w porze poobiedniej wystawę odwiedzi cesarz. Natychmiast zamówiłam powóz, a uświadomiwszy sobie, że nie zdążę się przebrać, postanowiłam jechać tak, jak stałam. […] Nikt nie wiedział, gdzie można znaleźć Diagilewa ani gdzie jada on obiady, toteż nie było ani jego, ani żadnego z artystów, których chciał przedstawić Najjaśniejszemu Panu, musiałam więc witać cesarza sama. Jedynie Korowin, który był tego rana przedstawiany wielkiej księżnej Elżbiecie Fiodorownej i który przypadkiem wpadł na wystawę, by spotkać się z przyjaciółką, znalazł się tam w surducie. W halu zderzył się z Diagilewem, którego w końcu odnaleziono i który teraz biegał w kółko zrozpaczony, że nie zdąży się przebrać. Nie mając na sobie fraka, nie mógł pokazać się cesarzowi i był tym okropnie zdenerwowany. Ujrzawszy Korowina, poprosił go, żeby zamienił się z nim ubraniem, co też niezwłocznie uczynili, schowawszy się za jakimś stoiskiem wystawowym. Jednak Korowin był znacznie niższy od Diagilewa i bardzo szczupły, podczas gdy Diagilew był mężczyzną silnie zbudowanym i otyłym. […] Gdy dokonywałam prezentacji, spostrzegłam, że rękawy sięgają mu zaledwie do nadgarstków, mankiety wystają, że ruchy ma ograniczone i twarz nabiegłą krwią – prawie nie mógł oddychać[2].

To czego brakuje mi w tej publikacji to zdjęcia i ilustracje – pojawia się zaledwie po jednej, na początku każdego rozdziału. Wydawca we wstępnie zaznaczył, że zdjęcia i rysunki są inne niż oryginale książki, więc trudno mi powiedzieć, jakie obrazki wybrałby sam autor. Być może ograniczenie liczby grafik spowodowane było czynnikami ekonomicznymi (cena druku) czy praktycznymi (już teraz książka ma trochę ponad 750 stron), jednakowoż parę zdjęć z przedstawień baletowych byłoby na pewno przyjemne dla oka.

Diagilew Richarda Buckle to nie tylko bardzo solidna praca naukowa i źródłoznawcza, ale też świetny obraz klimatu, jaki panował w rewolucyjnej pierwszej połowie XX wieku. Tym samym nie jest to oczywiście łatwa lektura do poduszki, ale też nie na tyle, żeby nadawała się do czytania tylko przez badaczy naukowych. Obowiązkowa pozycja dla amatorów baletu, muzyki rosyjskiej i dekadencji!

 

Spis treści numeru tematycznego „Cały ten taniec”

Meandry:

Wstęp redakcyjny (Anna Kruszyńska)

Felietony:

Balet (nie)męska sprawa?  (Katarzyna Gardzina-Kubała)

Zatańczyć o współczesnym świecie  (Aleksandra Chmielewska)

Wywiady:

„Różnorodność jest bogactwem, z którego staram się czerpać”. Wywiad z Jackiem Przybyłowiczem (Ewa Schreiber, Anna Kruszyńska)

„W balecie wszystko zaczyna się od głowy”. Wywiad z Maksimem Woitiulem  (Anna Kruszyńska)

Recenzje:

Jak to się robi w Ameryce, czyli „Terpsychora w tenisówkach. Taniec post-modern” Sally Banes  (Katarzyna Bartos)

Optymiści mogą wszystko – Richard Buckle  „Diagilew”   (Anna Wyżga)

Publikacje:

Opowieść o samotności. Matthew Bourne, „Jezioro łabędzie” i krótka historia pierwowzoru  (Renata Dobkowska)

Wybrane elementy techniki ruchu Rudolfa Labana w kształceniu na specjalności rytmika na wyższej uczelni muzycznej  (Magdalena Sawicka)

Edukatornia:

Mityczne korzenie klasycznego tańca indyjskiego  (Renata Dobkowska)

Edukacja taneczna w amatorskim ruchu artystycznym. Realizacja autorskiego programu “Myśl w ruchu”  (Marta Zawadzka)

Kosmopolita:

Zwycięskie kroki przeznaczenia  (Katarzyna Trzeciak)

Bronisława Niżyńska  (Aleksandra Szyguła)

Rekomendacje:

Instytut Muzyki i Tańca: Portale (taniecPOLSKA.pl i tance.edu.pl); Polska Platforma Tańca

Wydawnictwa wydane we współpracy z Instytutem Muzyki i Tańca



[1] R. Buckle, Diagilew, Kraków 2014, s. 234.

[2] R. Buckle, Diagilew, s. 55. 

Wesprzyj nas
Warto zajrzeć