Materiały prasowe, fragment plakatu, źródło: http://www.mminowroclaw.eu/artykul/zdjecie-plakat-konce

edukatornia

Chopin u Jagodzińskiego

W historii muzyki polskiej wyróżnić można zjawisko o charakterze artystycznego fenomenu, określanego mianem polskiej szkoły jazzu. Począwszy od rozkwitu gatunku w Polsce, będącego swoistego rodzaju odpowiedzią artystów na twarde realia komunistyczne, kompozycje nadwiślańskich jazzmanów były projekcją słowiańskiego ducha (zjawiska trudnego, swoją drogą, do zdefiniowania słowami, lecz wyraźnie, instynktownie wyczuwalnego). Tym, co w polskiej wariacji na temat jazzu pozostaje oryginalne i nie mające odpowiednika za granicą, jest ponadto obecność inspiracji chopinowskich, czyli jazzowe parafrazy i opracowania muzyki Fryderyka Chopina. 

Sięganie i inspirowanie się językiem muzycznym urodzonego w Żelazowej Woli kompozytora nie jest dzisiaj niczym rewolucyjnym. Nie wywołuje także negatywnych odczuć – indywidualne spojrzenie na dzieła wybitnego kompozytora nie prowadzi  przecież do zubożenia czy profanacji oryginałów, które tak dobrze znamy. Masowe zainteresowanie twórczością Chopina jako nośnikiem interpretacyjnych pomysłów ma źródła jeszcze w latach siedemdziesiątych, w poczynaniach artystycznych pianisty Mieczysława Kosza i grupy wokalnej Novi Singers. Upowszechnienie zjawiska, które obecnie nazywamy nurtem chopinowskim, polski jazz zawdzięcza jednak Andrzejowi Jagodzińskiemu.  Począwszy od sześciu kompozycji skompilowanych na wydanym w 1994 roku albumie Chopin, muzycy Andrzej Jagodziński Trio sięgnęli po utwory z różnych okresów twórczości kompozytora – mazurki, nokturny, walce, etiudy, polonezy, a nawet sonatę.

Warto byłoby jednak zapytać najpierw: dlaczego Chopin? Nietrudno przecież zdefiniować, co w poetyce muzycznej Fryderyka Chopina pociąga jazzmanów. W warstwie muzycznej nietuzinkowość tematów, bogactwo harmoniki (sam akord zwany chopinowskim niesie w sobie potencjał jazzowy!) i rytmiki, zróżnicowanie fakturalne, wewnętrzna równowaga i doskonałość formy. Multum gatunków – od kilkunastotaktowych, anegdotycznych kompozycji po rozbudowane, do dziś frapujące muzykologów formy cykliczne. Bogactwo odcieni nastrojów – od dramatycznej ekspresji po wysublimowaną, kontemplacyjną lirykę.  I wreszcie – romantyczna legenda, tak naturalnie korespondująca z idiomem jazzu jako muzyki nocy.

Na swój użytek ukułem teorię, że by dobrze grać Chopina, trzeba być jazzmanem. Według mnie, ta muzyka daje duże pole do popisu wykonawcy – dużo miejsca do zabawy z dźwiękami, z czasem, z rytmem. Wiadomo, że te zabawy są przede wszystkim uprawiane przez jazzmanów, przyznał szczerze pianista. I rzeczywiście, ta właśnie naturalna swoboda cechuje interpretacje Jagodziński Trio. Zachowując oryginalne tonacje utworów, muzycy rozluźniają jednakże narzucany przez aprioryczne formy rygor, nie stroniąc od improwizacji wzbogacających znacznie energetykę przebiegu utworów. Swobodnie traktują chopinowskie tematy zmieniając nieco rysunek oryginalnych melodii i wydobywając z nich nowe jakości. Nowy kształt kompozycji kreowany jest przez cały jazzowy ensemble, a nie tylko, jak gotowi bylibyśmy oczekiwać, przez fortepian. Z kombinacji romantycznej tradycji i nowoczesnych pomysłów powstaje jazz śmiały i różnorodny – raz pulsujący i taneczny, innym razem melancholijny i nokturnowy.

Jagodzińskiemu, przy jednoczesnym uniknięciu banału i bylejakości, z sukcesemu udało się  przełożyć język solistycznych utworów fortepianowych na zespół trzech muzyków.

Zachwyca Preludium h-moll op. 9 nr 3, gdzie z fortepianowego ostinata wyprowadza Jagodziński snujące się, improwizowane arabeski, podczas gdy główna, silnie ekspresyjna linia melodyczna preludium prowadzona jest w partii kontrabasu. Fortepian, na równi z perkusją, ogranicza się zatem do roli dźwiękowego tła – to ciemne, głębokie brzmienie kontrabasu decyduje o osiągnięciu określonego rodzaju ekspresji. Odczytana w ten sposób miniatura, przez Tomaszewskiego zaliczana do elegijnych, zyskuje jeszcze bardziej przejmujący, tragiczny charakter. Nowatorstwo interpretacji, a zwłaszcza w kwestii akompaniamentu, uderza również w słynnym Polonezie-fantazji As-dur op. 61 oraz Polonezie c-moll op. 40 nr 2 Nowe barwy nocy odkrywa Trio w Nokturnie H-dur op. 9 nr 3, ujmującym świeżą, naiwną wręcz melodyjnością i prostotą godnej jazzowej serenady. Subtelna, nokturnowa aura bije również z Etiudy h-moll op. 25 nr 10 oraz Mazurka op. 68 nr 4.

Zdarzają się jednakże u Jagodzińskiego intepretacje pełnego prawdziwego agitato. Wyraźną zmianę dostrzec można w słynnym Walcu Des-dur op. 61 nr 1, zwanym Minutowym, gdzie interesującym zabiegiem było wprowadzenie dysonujących, przywodzących na myśl grę ludowej kapeli akordów (inspiracje folklorystyczne słychać również w motorycznej części B), na tle których rozgrywa się szalona, figuracyjna gonitwa. Efektowna jest również Etiuda f-moll op. 25 nr 2, postępująca na zasadzie swobodnie rozwijającej się improwizacji. Wzburzony charakter utworu łagodzi nieco dialog kontrabasu z fortepianem. Swingującym, dynamicznym charakterem zaskakuje natomiast najbardziej znany z nokturnów Chopina – Nokturn Es-dur op.

Dojrzałość Jagodzińskiego jako pianisty-interpretatora podkreśla Nokturn f-moll op. 55 nr 1. Słuchając pierwszych taktów można byłoby pomyśleć, że będzie to kolejna klasyczna jego interpretacja. Pianista szybko zaczyna jednak urozmaicać kolejne okresy, barwiąc konsonansowe współbrzmienia i stopniowo wypełniając dźwiękami kontur chopinowskiej melodii. Całość potęgowana jest przez trafnie wprowadzone, wyważone rubato.

Ukoronowaniem chopinowskich prób jest zarejestrowana w 200 Sonata  b-moll op. 35 – późna kompozycja-zagadka, sprawiająca trudności interpretacyjne nawet doświadczonym pianistom. Jak podkreśla pianista, jest to dzieło wyjątkowe i w inny sposób kojarzy mi się z Chopinem niż pozostałe jego utwory. Ładunek dramatyczny, jaki zawarty jest w materii dźwiękowej, jak i w sposobie skonstruowania formy, nie ma odpowiednika wśród innych jego dzieł[1].

Choć jazz z założenia nie jest muzyką wielkich form (a Grave nie zwiastuje nic dobrego, jak pisze w monografii chopinowskiej Mieczysław Tomaszewski), muzykom Jagodziński Trio udało się stworzyć z cyklicznego dzieła spójną, blisko czterdziestominutową całość.  Główny, figuracyjny, pędzący temat pierwszego ogniwa (tu realizowany na tle statycznego walkingu kontrabasu) wydaje się być wprost stworzony do tego typu zabiegów interpretacyjnych. To umiejętnie rozplanowana (również za sprawą umiejętnego operowania akompaniamentem perkusyjnym – od równomiernej pulsacji, po zawieszające narrację tremolo werbli) gra napięć i odprężeń. Improwizacja (pobrzmiewająca echem głównego tematu) naturalnie stapia się z materiałem nakreślonym ręką kompozytora. Zaskakuje następnie kontrastowe, raz żartobliwe, a raz liryczne Scherzo, gdzie na uwagę zasługują łącznikowe, kantylenowe, odciążające solo kontrabasu. Dzięki efektownym, swobodnym improwizacjom przemianie ulega następnie Marche funebre – ogniwo w interpretacji Jagodzińskiego dość tradycyjnie zdominowane przez fortepian. Jest to bez wątpienia zapowiedź ekstatycznego Finale. Presto, które analogicznie do części pierwszej, zwiastuje perkusyjny, potęgujący napięcie wstęp. Trio zatraca się następnie w figuracyjnej fiksacji – być może byliśmy o krok od rozwiązania zagadki finału Sonaty b-moll?

Zapytany o stosunek do dzieł tworzącego w Paryżu kompozytora Andrzej Jagodziński podkreśla: Chopin wykonywany w sposób [klasyczny] […] nie ma sensu. Chopin daje możliwości interpretacji z uwzględnieniem własnego talentu, wyobraźni muzycznej, pomysłów interpretacyjnych[2].

I tak, na przestrzeni lat udało się ukazać Jagodzińskiemu różne oblicza twórczości Fryderyka Chopina i wydobyć indywidualny charakter każdej z wybranych przez Trio kompozycji. W pracy nad utworami, obok Adama Cegielskiego i Czesława Bartkowskiego, udział wziął również Janusz Olejniczak, znany jako doskonały interpretator chopinowskich mazurków. Życie parafraz nie skończyło się również wraz z wydaniem albumu – podczas występów koncertowych pomysły Jagodzińskiego wciąż ewoluują, w efekcie tworząc kolejną porcję interpretacji. Jak mówi pianista, na jazzmana oddziałowują zwykle takie warunki, jak publiczność, jej reakcje, instrument, to, jak się czuje. Wszystkie te czynniki opowiadają się za tym, że dwa koncerty nigdy nie będą takie same[3].

Mierzenie się z dorobkiem kompozytora, głównie ze względu na niesłabnącą popularność jego utworów, może być w odczuciu niektórych posunięciem zuchwałym. Jednak aranżacje tworzące płytę Chopin w roku powstania zostały nagrodzone ogólnopolskim Fryderykiem właśnie, przyznawanym przez radiową Trójkę Mateuszem oraz nagrodą Stowarzyszenia Miłośników Muzyki Jazzowej w Łodzi. W świadomości wielu Chopin inny, to właśnie Chopin jazzowy. Trudno byłoby odmówić Andrzejowi Jagodzińskimu zasług w dziedzinie propagowania twórczości polskiego romantyka. Niezależnie od tego, w jakiej formie, aranżacji oraz z jaką śmiałością przyszłe pokolenia jazzmanów sięgać będą po chopinowskie tematy, osiągnięcia wrocławskiego Trio stanowić będą dlań swoisty punkt odniesienia. Rolę parafraz podkreśla także Mieczysław Tomaszewski, największy autorytet polskiej chopinologii: znam genialne momenty w jazzie. Wielokrotnie sam w audycjach chopinowskich cytowałem transkrypcje jazzowe. Przede wszystkim Andrzeja Jagodzińskiego, który był pierwszym znakomitym jazzowym chopinistą[4].

Dotychczasowy dorobek Andrzeja Jagodzińskiego to synteza muzyki ówczesnej i dzisiejszej – połączenie romantyczności ze współczesnością. Być może także świadectwo na istnienie owego słowiańskiego ducha?


[1] Jagodziński A., w: Spasojewska O., Andrzej Jagodziński – Sonata b-moll, dostępna na: https://www.polskieradio.pl/6/244/Artykul/214540,Andrzej-Jagodzinski-Sonata-bmoll [dostęp: 2.02.2014].

[2] Video-wywiad z Andrzejem Jagodzińskim, dostępne na: https://www.youtube.com/watch?feature=player_embedded&v=Ioqsc5KR0Qg [dostęp: 16.01.2014].

[3] Video-wywiad z Andrzejem Jagodzińskim, dostępne na: https://www.youtube.com/watch?feature=player_embedded&v=Ioqsc5KR0Qg [dostęp: 16.01.2014].

[4] Tomaszewski M., w: Rigamonti M., Nie strzelajcie do Fryderyka Chopina!, w: “Newsweek” (2010), dostępne na: https://kultura.newsweek.pl/nie-strzelajcie-do-fryderyka-chopina-,62273,1,1.html [dostęp: 16.01.2014].

Wesprzyj nas
Warto zajrzeć