felietony

X Factor – rozpoczęła się nowa edycja popularnego programu

3 marca rozpoczął się drugi sezon telewizyjnego talent-show X Factor. Jest to format stworzony przez producentów z Wielkiej Brytanii (pomysłodawcą był Simon Cowell), który – w swoich założeniach – miał zastąpić i być udoskonaloną wersją Idola. Podobnie do starszego propotypu, w X Factor piosenkarze konkurują ze sobą, by – oprócz promocji – wygrać kontrakt na wydanie płyty w Sony BMG oraz 100 tysięcy złotych. Różnica w porównaniu do Idola polega m.in. na dopuszczeniu do eliminacji zespołów muzycznych (w konkursie bowiem uczestnicy podzieleni są na trzy kategorie: soliści do 25-tego roku życia, soliści powyżej 25-tego roku życia oraz grupy wokalne), a także na zwiększeniu znaczenia jury, które nie tylko ocenia śpiewających, ale wciela się również w rolę mentorów majacych pomagać wybranym przez siebie wykonawcom. Efekt jest… różny, być może dlatego, że nie wszyscy są ekspertami, a ci którzy są dobrymi wykonawcami niekoniecznie potrafią nauczać i dobierać innym odpowiedni repertuar. Przykładem może być Maja Sablewska, której niemerytoryczne uwagi wpłynęły pośrednio na usunięcie jej z programu. W najnowszej odsłonie zobaczymy zatem: Kubę Wojewódzkiego, Czesława Mozila i (w zamian za Sablewską) nieco zapomnianą przez media – Tatianę Okupnik.
 
Na świecie X Factor cieszy się olbrzymią popularnością (w samej Wielkiej Brytanii jest oglądany przez blisko 13 milionów widzów). Czy jednak odnajduje się dzięki niemu prawdziwe gwiazdy? W polskiej edycji na razie można stwierdzić, że nie. Odnaleziono za to:
 
– sprawną wokalistkę z mniej rzucającą się w oczy osobowością (Ada Szulc),
– kontrowersyjnego ekscentryka (Michał Szpak),
– przyzwoitego wokalistę ze skomplikowaną historią życia (Gienek Loska w roli drugiego wcielenia Ryśka Ridla).  

To jest zresztą jeden z największych zarzutów wobec tego typu formatów, które (może z wyjątkiem Must be the Music) kładą nacisk na dobre odśpiewanie znanego wszystkim utworu (niczym na konkursie karaoke), zamiast na promowanie wybitnych talentów muzycznych prezentujących oryginalne kompozycje (dzięki czemu dostrzega się prawdziwą osobowość artysty). Fetyszem staje się więc tutaj sama rywalizacja, potyczki słowne jurorów, wygląd zewnętrzny wykonawców (szara myszka przemieniona w modelkę). W tym kontekście warto też wskazać na zasadę jaką producenci kierują się przy doborze finalistów zaproszonych do dalszych etapów. Najlepiej, żeby skład był różnorody, aby zadowolić jak największą liczbę widzów. Takim szybkim, „podręcznym” zestawem, który zawsze się sprawdza, jest:

– starsza pani domu (dla znudzonych obowiązkami gospodyń), 
– metroseksualny przystojniak (dla gejów i nastolatek),
– przystojniak z testosteronem i ślicznotka około dwudziestego piątego roku życia (dla wszystkich),
– niepełnosprawny (dla wrażliwych i dla wizerunku stacji).

W innych programach (np. Mam talent), dodają jeszcze małą, smutną, nieśmiałą dziewczynkę, tutaj jednak regulamin nie zezwala na udział osób poniżej 16-tego roku życia. Taki zabieg pomaga producentom nie tylko w zwiększeniu oglądalności ale i w uaktywnieniu większej rzeszy widzów skłonnych wysłać konkursowego smsa. Ten kij ma jednak dwa końce, bo często drogą brutalnej kalukuacji eliminuje się z programu prawdziwe talenty. Pierwszą osobą, która przychodzi mi na myśl, jest niezwykle utalentowana Kasia Sawczuk z Mam talent (zaśpiewała na castingu Tańczące Eurydyki), a także Dawid Podsiadło (zbyt mało medialny „produkt” dla kultury masowej):

 
Mam nadzieje, że Dawid będzie po prostu krok po kroku rozwijał swój talent i promował własny, niszowy projekt muzyczny jakim jest formacja Curly Heads. Choć z drugiej strony niewątpliwie trudno mu będzie oprzeć się startowaniu w kolejnych programach. Taki trend zaczyna być bardzo zauważalny – stanowi wśród wielu młodych wokalistów swoistą pielgrzymkę w intencji przyszłego medialnego sukcesu. A i producenci mają dzieki temu szanse na naprawienie błędu. Tak się stało w przypadku Kacpra Sikory, który nie został zauważony w pierwszej edycji X Factor, a następnie wygrał Mam talent (swoja drogą jest to ciekawe – jeden program go odrzuca, w drugim odnosi spektakularny sukces…). Tylko czy uda mu sie zaistnieć na dłużej? Czy sam talent wokalny wystarczy? Większość piosenkarzy zapomina, iż wiele osób ma dobry głos, ale bycie autorem własnych piosenek to już inny poziom wtajemniczenia muzycznego.
Jaka więc zatem będzie druga edycja programu? Czy odnalezione zostaną osoby posiadające tajemniczy faktor X? Obserwować to będziemy już od przyszłego tygodnia. A MEAKULTURA z uwagą zamierza zdawać relacje z każdego odcinka w dziale Recenzje (można w nim obecnie przeczytać archiwalne sprawozdania z programu The Voice of Poland i Must be the Music).
Wesprzyj nas
Warto zajrzeć