Krzysztof Komendarek-Tymendorf, fot. G. Gawryszewski – Verden Foto

felietony

Altówka – brzydkie kaczątko czy urodziwy łabędź bez kompleksów rodziny smyczkowej?

Od redakcji

Numer poświęcony tematyce altówki eksploruje głównie zagadnienia historyczne związane z tym instrumentem, jak również rozważania o literaturze altówkowej, kwestiach społecznego przyjmowania instrumentu etc. Mamy świadomość, że znajdujemy się na styku teorii i praktyki, stąd nie zapominamy jednak o altowiolowej praktyce wykonawczej. Z tego względu poprosiliśmy Krzysztofa Komendarka-Tymendorfa o sformułowanie 10 nawyków dobrego altowiolisty. Mimo że skierowane są one głównie do adeptów altówki, to z powodzeniem można je przeszczepić na grunt innych instrumentów.

10 nawyków dobrego altowiolisty

  1. Intonacja oraz prawidłowy puls to podstawa.
  2. Sprawdzaj poprawną postawę ciała, aparatu gry przed lustrem.
  3. Ćwicz rano, jeśli to możliwe, wtedy gdy umysł jest najbardziej produktywny i wypoczęty.
  4. Warm up – codziennie zaczynaj od gam, pasaży, dwudźwięków, sposobów artykulacji, wprawek, wibracji, etc.
  5. Nie przegrywaj utworów tylko w całości, ćwicz wolno (umysł wówczas najszybciej zapamięta to, nad czym obecnie pracujesz).
  6. Wypracuj systematyczną własną rutynę i timing ćwiczenia. Trzymaj się codziennego planu treningów jak w sporcie – zasada przepracowania 10 000 godzin.

  7. Open Minded – przyjmuj konstruktywną krytykę, występuj jak najczęściej przed publicznością.
  8. Regularnie nagrywaj video, audio – kolejnego dnia odsłuchaj i wyciągaj samokrytyczne wnioski względem własnej gry, aparatu oraz interpretacji.
  9. Ucz się repertuaru jak najszybciej na pamięć, interpretuj każdą nutę (sic!).
  10. Codziennie uzupełniaj wiedzę i inspiruj się czytając biografie kompozytorów, muzyków, artystów – ludzi sukcesu. Bądź cierpliwy względem przyswajania wiedzy, samo udoskonalania i tempa rozwoju Twojej kariery.


Altówka – brzydkie kaczątko czy już urodziwy łabędź bez kompleksów rodziny smyczkowej?

Czy to nie altówka właśnie była pierwsza w rodzinie smyczkowej? Czy dowcipy o altówce nie są już passé? Dlaczego przez tyle wieków była pomijana w hierarchii instrumentacji? A może gra dla altowiolisty jest bardziej wymagająca pod względem technicznym niż dla skrzypka? Na te oraz inne aspekty postaram się zwrócić uwagę i odpowiedzieć.

Od pierwszych dźwięków altówka urzeka, fascynuje swoją niepowtarzalną barwą brzmienia, bliską tembru człowieka i skalą, która mieści się w średnicy ludzkich głosów.

Naukowcy wciąż spekulują, który instrument strunowy został zbudowany jako pierwszy. Znane są różne formy instrumentu fidel, ale jedno jest pewne: swoją genezę wywodzi od włoskich instrumentów opieranych na ramieniu – liry da braccio, violi da braccio, violi da spalla, wreszcie tenorek brazzo, które de facto Niemcy przejęli później do własnej nomenklatury, określając altówkę jako Bratsche. Większość źródeł datuje powstanie na pierwszą połowę XVI wieku. Co ciekawe, to właśnie altowioliści są specjalistami od dywagowania na temat milimetrów czy centymetrów dotyczących menzury i korpusu, ale wynika to właśnie z przeróżnych rozmiarów oraz modeli instrumentu w przeszłości. Obecnie są dostępne nawet małe altóweczki, ale pełne spektrum wielkości jest rozszerzone – aż do 51 centymetrów menzury, czyli aż 20 cali. Historia budowy altówek to wiele eksperymentów z kształtem, modelem czy rozmiarem. Przez wieki lutnicy poszukiwali optymalnej formy w celu poprawy przede wszystkim walorów brzmieniowych.

Viola da braccio
Viola da braccio; źródło: wikipedia.org

Brytyjski ojciec altówki Lionel Tertis zasłynął nie wyłącznie ze względu na propagowanie instrumentu oraz swój kunszt wykonawczy, ale również jako poszukiwacz własnego udoskonalonego modelu poprzez autorskie badania, czego wynikiem było opracowanie Tertis Model Viola (42,55 centymetra). Ta wersja altówki miała węższą górną, a szerszą dolną konstrukcję i wyższe sklepienia. To potęgowało objętość powietrza w korpusie instrumentu, emitowało więcej dźwięku, którego Tertis tak poszukiwał, jednocześnie pozwalając muzykowi na łatwy dostęp do wyższego rejestru dla komfortu lewej ręki względem wymagań dotyczących aplikatury.

Intrygujące są również inne prototypy altówek, m.in. model Cutaway Otta Erdesza, który ma wycięty prawy górny tzw. policzek płyt rezonansowych, aby ułatwić wykonawstwo w wyższych pozycjach, czy model Oak Leaf Erica Benninga, który ma dwie dodatkowe wypustki w kształcie liścia dębowego.

Poza standardowymi instrumentami 4-strunowymi swoją popularność również zyskały takie jak węgierska, folkowa kontra tzw. háromhúros brácsa (g, d1, a), włoska viola pomposa (C, G, D, A, E), viola d’amore, tzw. altówka miłosna (A, d, a, d1, fis1, a1, d²) czy viola da spalla (C, G, d, a, e1).

Jedną z największych altówek zbudował wybitny niemiecki lutnik Hermann Ritter. Instrument ten otrzymał przydomek viola alta, mierzył około 48 centymetrów (19 cali), a przeznaczony był głównie do wykonawstwa w operach Richarda Wagnera.

Jeden z najlepszych polskich lutników I połowy XX wieku Tomasz Panufnik również zasłynął autorskim modelem altówki o nazwie Polonia z charakterystyczną kobiecą główką zamiast ślimaka. Eksponat jest dostępny w Muzeum Instrumentów Muzycznych w Poznaniu.

Kwartet PoloniaKwartet Polonia Tomasza Panufnika, fot. Sonia Bober; źródło: kulturaupodstaw.pl

Te wszystkie eksperymenty oraz badania nad akustyką altówki, szczególnie zwiększanie rozmiaru korpusu, zaowocowały znacznie głębszym tonem, upodabniającym ją do wiolonczeli.

Aspekty wykonawcze i wymagania techniczne stawiane przed altowiolistami mogą się wydawać podobne do techniki skrzypcowej. Wbrew pozorom altówka jest bardziej wymagającym instrumentem. Nie ustępuje żadnym technikom wiolinistów – spiccato, sautillé, staccato, ricochet, bariolage, dwudźwiękami, akordami, biegłością lewej ręki, pełną rozpiętością aplikatury czy wykorzystywaniem całej topografii gryfu. Altówka podobna jest do innych prototypów instrumentów fidel, bo przecież także jest 4-strunowa, ale jednak z większą głębią i ciemniejszym dźwiękiem niż skrzypce, ponieważ strojona jest o kwintę niżej. Do uzyskania prawdziwej esencji barwy i bogactwa dźwięku wymagane jest – przez grubsze i dłuższe struny – m.in. znacznie intensywniejsze oparcie prawej ręki, większy rozstaw palców lewej ręki, cięższy i dłuższy smyczek. Dźwięk uważany jest przez muzykologów za szlachetniejszy lub po prostu łagodniejszy, niższy niż dźwięk skrzypiec, rezonujący bardziej z ludzką harmonią.

Dziedzictwo oraz historia altówki na przestrzeni wieków są nader intrygujące, zapewne można by napisać niejedną książkę na ten temat. Analizując dzieje oraz ewolucję, nietrudno dostrzec, jak przez epoki była niedocenianym, mniej urodziwym członkiem rodziny smyczkowej.

A jednak to nie przypadek, że altówka była ulubionym instrumentem m.in.: Jana Sebastiana Bacha, Wolfganga Amadeusza Mozarta, Ludwiga van Beethovena, Antonina Dvořáka, Franza Schuberta, Felixa Mendelssohna, Michaiła Glinki, Paula Hindemitha, Benjamina Brittena, a grywali na niej nie tylko wspomniani kompozytorzy, ale i plejada znamienitych skrzypków, chociażby: Niccolò Paganini, Henri Vieuxtemps, Joseph Joachim, Eugène Ysaÿe, Dawid Ojstrach, Yehudi Menuhin, Pinchas Zukerman, Julian Rachlin, Maksim Vengerov czy Nigel Kennedy.

Podróż altówki do pełnej emancypacji oraz autonomii (nota bene do teraźniejszego momentu w historii, którą teraz bezwzględnie przeżywamy) była niezwykle długa oraz skomplikowana. Przez lata była wykorzystywana stricte jako wypełnienie harmonii w orkiestrze bądź innych ansamblach instrumentalnych. Pierwsze znane pozycje solowe to koncerty Georga Philippa Telemanna czy VI Koncert Brandenburski BWV 1051 Jana Sebastiana Bacha. Nieco bardziej dostrzeżono ją w kwartetach smyczkowych klasyków wiedeńskich, nie mówiąc już o szerokiej spuściźnie samego wirtuoza altówki i kompozytora w jednej osobie, zwanego Paganinim altówki, czyli Alessandra Rolli. Natomiast abstrahując od fundamentalnych koncertów Carla Stamitza, Franza Antona Hoffmeistra czy symfonii koncertujących Wolfganga Amadeusza Mozarta, Karla Dittersa von Dittersdorfa, Ignaza Josefa Pleyela, z całą pewnością solowo zaczyna promienieć altówka w XIX wieku przy tak kluczowych pozycjach jak Symfonia Harold w Italii Hectora Berlioza czy słynna Sonata per la Grand Viola Niccola Paganiniego.

Alessandro RollaVincenzo Raggio – Alessandro Rolla; źródło: wikipedia.org

Wiek XX to istny rozkwit i metamorfoza wioli przede wszystkim za granicą, ale również i w Polsce. W Niemczech w owym czasie najwybitniejszy altowiolista to Paul Hindemith, w Rosji Vadim Borisovsky, w Wielkiej Brytanii Lionel Tertis, a w Stanach Zjednoczonych legendarny William Primrose. Dzięki agitacjom tych autorytetów powstają utwory m.in. Béli Bartóka, Ernesta Blocha, George`a Enescu, Dmitrija Szostakowicza.

Przełomowym momentem w historii było zawiązanie w roku 1968 Altówkowego Towarzystwa Badawczego (Viola Forschungsgesellschaft) w niemieckim Kassel przez m.in. Franza Zeyringera, Waltera Lebermanna, prof. Wolfganga Sawodnego i prof. Dietricha Bauera. Nie wszyscy byli altowiolistami, reprezentowali także inne dziedziny wiedzy. Organizacja zainicjowała swą działalność założeniem archiwum – wnikliwie badała historię, katalogowała literaturę, dyskografię, nuty, wykonawców, twórców czy pamiątki. Towarzystwo organizowało i sponsorowało coroczny International Viola Congress.

W 1971 Myron Rosenblum założył American Viola Research Society. Pięć lat później Franz Zeyringer opublikował książkę pt. Literatur für Viola, doskonale prezentującą niebotyczną spuściznę, co wreszcie skutecznie obala mit o skromnej i niewystarczającej literaturze na ten instrument. W 1979 roku David Dalton zapoczątkował Primrose International Viola Competition na cześć wielkiego szkocko-amerykańskiego altowiolisty Williama Primrose’a. Stowarzyszenie działa do chwili obecnej pod nazwą American Viola Society i zajmuje się organizacją kongresów, konkursów, publikowaniem artykułów czy biuletynów, archiwizacją, internetowymi projektami wydawniczymi i edukacyjnymi.

Pomijając sztandarowe koncerty takich kompozytorów jak Béla Bartók, William Walton, Paul Hindemith Der Schwanendreher, to niewątpliwie inne dzieła koncertowe – stworzone przez m.in. Sofię Gubaidulinę, Yorka Bowena, Alfreda Schnittkego, a w Polsce przede wszystkim Tadeusza Bairda, Krzysztofa Pendereckiego, Aleksandra Tansmana, Grażynę Bacewicz, Romana Palestera, Marka Stachowskiego czy Marka Sewena – wzbudziły najwyższy szacunek i wyniosły altówkę na szczyty, bez kompleksów względem skrzypiec czy wiolonczeli.

Paul HindemithLino Salini – Paul Hindemith; źródło: commons.wikimedia.org

W naszej ojczyźnie największymi protagonistami, tzw. „adwokatami” altówki w XX wieku byli: Jan Rakowski, Tadeusz Gonet, Mieczysław Szaleski, Stefan Kamasa, Jerzy Kosmala, Błażej Sroczyński, Janusz Pisarski czy Irena Albrecht. W 2013 roku w Krakowie powołane zostało Polskie Towarzystwo Altowiolowe, którego przewodniczącą została Bogusława Hubisz-Sielska. Związek zrzesza środowisko altowiolistów naszego kraju, organizuje szereg wydarzeń i intensywnie działa na rzecz altówki oraz jej popularyzacji.

Działalność dydaktyczna, koncertowa, edytorska powyższych jest nader imponująca i przyczyniła się do ukształtowania kolejnych wyróżniających się pokoleń altowiolistów. Ich osiągnięcia nie ustępują misji, jaką zrealizował dla propagowania wiolonczeli najsłynniejszy hiszpański wiolonczelista Pablo Casals. To dzięki wytrwałym poczynaniom wybitnych polskich belfrów oraz solistów dzieje altówki zaprowadziły nas do obecnego stanu, tj. nauczania gry już w szkołach muzycznych I stopnia, mnogości konkursów, kongresów, seminariów, warsztatów, albumów fonograficznych, nut oraz nowej literatury na ten fascynujący instrument.

Z wielkim entuzjazmem obserwuję w programach polskich filharmonii, sal koncertowych, festiwali czy też w nowych kompozycjach ogromne zaintrygowanie oraz docenienie wyjątkowego brzmienia altówki. W polskich ośrodkach akademickich odbywają się regularne konferencje i konkursy altówkowe.

W dzisiejszych czasach komponowanie na altówkę stało się modne. Muzycy wykonują nader chętnie na recitalach dzieła m.in. Krzysztofa Pendereckiego, Mieczysława Wajnberga, Jana Astriaba, Marka Sewena, Piotra Mossa, Bogusława Schaeffera, Marka Czerniewicza, Ewy Fabiańskiej-Jelińskiej, Artura Kroschela, Anny Rocławskiej-Musiałczyk, Tadeusza Dixy, Sławomira Czarneckigo czy Martyny Koseckiej. Natomiast światowymi pionierami w innowacyjnym podejściu do wykonawstwa są zapewne: Garth Knox (Irlandia) czy Atar Arad (Izrael, USA).

Jako wykładowca klasy altówki i kameralistyki Akademii Muzycznej im. Stanisława Moniuszki w Gdańsku aktywizuję studentów do odkrywania arkan technik gry na tym instrumencie, a prócz koncertów solowych, kameralnych czy wydawania solowych albumów staram się budować społeczną świadomość, włączając się w ogólnopolską kampanię Save the Music. Odczarowuję ten instrument, promując go poprzez organizację warsztatów, seminariów, prelekcji, konkursów, koncertów Viva Viola Festivity, ogólnopolską akcję edukacyjno-informacyjną w szkołach – ReVIOLAtion. Zainicjowałem projekt 3V – Vision Viola Voyage, czyli próbę sprowadzenia altówki najwybitniejszego obecnie lutnika na świecie Samuela Zygmuntowicza z USA, opracowuję transkrypcje, nuty oraz prowadzę kursy mistrzowskie zarówno w kraju, jak i za granicą.

Altówka w moim przekonaniu zasługuje na miano Damy w rodzinie instrumentów smyczkowych. Jest wszechstronnym i autonomicznym instrumentem, tak jak skrzypce czy wiolonczela, nie ma więc powodu do jakichkolwiek kompleksów. Osobiście podejmuję niełatwe wyzwanie kontynuowania „altówkowej rewolucji” – rozpoczętej wraz z debiutanckim albumem ReVIOLAtion (Naxos, 2020) – łamania stereotypów, propagowania w naszym społeczeństwie zmiany postrzegania tego, jakże wyjątkowego, instrumentu.

Wszystkich melomanów muzyki klasycznej zachęcam do eksplorowania nadzwyczajnego dziedzictwa altówki, a młodych adeptów sztuki altówkowej szkół muzycznych już I stopnia zapraszam do ekscytującej od początku, niepowtarzalnej przygody z muzyką. Praca z altówką to nie tylko zachwyt, ale też nauka cierpliwości, pokory oraz nieustającego samorozwoju: zarówno udoskonalania techniki gry, jak i rozszerzania perspektyw wyobraźni muzycznej.

Jak w fabule każdej bajki, nawet z początku smutną historię kończy happy end – cieszę się niezmiernie, iż w przypadku drogi altówki przez wieki mamy do czynienia z przeobrażeniem tego brzydkiego kaczątka. Przez wiele epok nie znajdowała przychylności, zrozumienia aż do momentu, gdy wyrosła na pięknego łabędzia. To dzięki reprezentacji oraz mnogości pracy wielkich autorytetów przeżywamy obecnie renesans tego instrumentu. Niewątpliwie XX wiek przyniósł przełom, przeobrażenie brzydkiego kaczątka w dojrzałą urodę, a w wieku XXI – w piękną osobowość łabędzia, wreszcie uznawanego, respektowanego i traktowanego na równi z innymi instrumentami.


Źródła:

  1. Dalton D., Playing the viola, Conversations with Wiliam Primrose, Oxford 1990.
  2. Kusiak J., Skrzypce od A do Z, PWM, Kraków1999.
  3. Menuhin Y., Primrose W, Violin and Viola, London 1990.
  4. Mozart L., Gruntowa Szkoła Skrzypcowa, Stowarzyszenie Miłośników Kultury i Sztuki, Poznań 2007.
  5. Tertis L., Cinderella No More, Peter Neville, London 1953.
  6. Tertis L., My Viola and I, Elek Ltd., London 1974.
  7. Zeyringer F., Literatur für Viola, Neuausgabe, Hartbereg, Austria 1976.

 

Partnerem Meakultura.pl jest Fundusz Popierania Twórczości Stowarzyszenia Autorów ZAiKS

ZAiKS Logo

Wesprzyj nas
Warto zajrzeć