Alessandro Ventrella, źródło: https://alessandroventrella.it

felietony

Recepta na szczęście czy źródło łez?

Pytanie bardzo proste. Dwie odpowiedzi. Na dodatek skrajne. Albo lewo, albo prawo. Albo coś jest czarne, albo białe. Bo przecież albo nas coś bawi, albo smuci. A ta cała reszta pomiędzy nie ma znaczenia – człowiek i tak zawsze jest bardziej przychylny jednej ze stron. Wracając do tych skrajności – mnie na przykład nie bawią kabarety, natomiast moja mama, gdy je ogląda, śmieje się do łez. Moja siostra parsknęła śmiechem, kiedy dowiedziała się, że straciła pracę, za to jej przyjaciółka płacze, podczas oglądania reklam psiej karmy w telewizji. Mogłabym poświęcić jeszcze około dziesięciu stron na wymienianie takich (dość dziwnych) oksymoronicznych przykładów. Mogłabym, gdyby to nie był felieton (a tym bardziej pisany, by zaliczyć przedmiot na studiach).

Przechodząc zatem do meritum – zadam Ci pytanie. Co czujesz, słuchając piosenki Lemon Tree Fools Garden? Na pewno ją znasz. Codziennie leci w radiu, słyszymy ją wszędzie – w galerii, w domu, w aucie, a nawet w publicznej toalecie. Powiedz mi, drogi Czytelniku, jakie odczucia budzi w Tobie ta wesoła melodia? Pozytywne? Czujesz narastającą zadumę? Masz ochotę tańczyć czy raczej nakryć się kocem i wypić gorącą herbatę? Pytanie bardzo proste. Dwie odpowiedzi. Na dodatek skrajne. Tyle, że… Nie jestem pewna, czy zdajesz sobie sprawę, że autor słów śpiewa tu o swojej zmarłej, ukochanej dziewczynie. O cytrynowym drzewie, w które wjechała samochodem. O stracie, jakiej doświadczył. I o tęsknocie, przez którą prawdopodobnie wpada już w stan transu. Jeśli dopiero teraz, drogi Czytelniku, zdałeś sobie z tego sprawę, to włącz tę piosenkę jeszcze raz. Idź, włącz i dopiero tu wróć. Ja poczekam. I jak? Co czujesz? Czy Twoje uczucia są inne niż za pierwszym razem? Nie zgrywaj się Czytelniku, nie ma nad czym myśleć! Oczywiście, że są.

Jedyną prawdą na tym pogmatwanym świecie jest fakt, że nic nie jest stałe. Dziś możesz robić fikołki do wybrzmiewających nut Chopina, a jutro do tej samej melodii będziesz rozmyślał nad sensem swojej egzystencji.

I tak, jasne, że z reguły tercja mała zasmuci Cię bardziej niż wielka, że skrzypce stworzą romantyczniejszą atmosferę niż tuba i że szybciej zaśniesz, słuchając bełkotu Mozarta w postaci dźwięków Sonaty fortepianowej nr 9 D – dur (liczę, że podzielasz moje zdanie) niż gdy posłuchasz piosenek Beyonce. Ale zrozum, że za pół roku ta wstrętna sonata może stać się najważniejszym i najszczęśliwszym utworem, jakiego będziesz miał okazję słuchać. Drogi Czytelniku, przejdę już do puenty, która będzie prawdopodobnie tą jedną z dziwniejszych, jaką miałeś okazję czytać.

Muzyka nie jest albo.

Muzyka nie jest albo wesoła albo smutna. Tu nie ma wyboru. Wybór to przyznanie pierwszeństwa jakiemuś elementowi. Gdy podejmujemy decyzję, powinna być ona zgodna z naszymi wartościami, tożsamością i osobowością, które nie zmieniają się przecież z dnia na dzień (a jeśli Tobie się zmieniają, odwiedź dobrego lekarza). W muzyce nigdy nie podejmiesz stałej decyzji. Twoje odczucia względem Lemon Tree pewnie zmieniły się drastycznie podczas ostatnich trzech minut, prawda? W jednym momencie ta piosenka mogła być powodem do wygłupów na parkiecie, by za chwilę wziąć Cię w objęcia zamyślenia. A zresztą, każdy jest inny i każdy z nas inaczej widzi, słyszy i odczuwa. Autorka Sarah Dessen napisała kiedyś: Wszyscy jednakowo postrzegamy, czym jest kolor niebieski, ale zmuszeni do opisania go dokładnie, podamy różne odniesienia: ocean, lazuryt, niebo, czyjeś oczy. Nasze definicje różniły się tak jak my sami.

Zatem… Czy Lemon Tree to recepta na szczęście czy źródło łez? Cóż, za dwadzieścia minut wybije północ, a humor mam dość średni. Dla mnie w tym momencie to źródło łez. Daj znać jak u Ciebie, drogi Czytelniku.

Wesprzyj nas
Warto zajrzeć