publikacje

Kabaret Piwnicy pod Baranami, czyli o satyrze na rzeczywistość 2. połowy XX wieku

Według słownika terminów literackich termin satyra oznacza utwór literacki ośmieszający lub piętnujący ukazywane w nim zjawiska – wady i przywary ludzkie, obyczaje, osoby, grupy i stosunki społeczne, postawy światopoglądowe i orientacje polityczne, instytucje życia publicznego, sposoby zachowań i mówienia. W dalszym toku rozważań posługiwać się będę terminem wypowiedź satyryczna, który wyraża krytyczny stosunek autora do określonych zjawisk życia, wyrasta z poczucia niestosowności, szkodliwości czy absurdalności pewnych sytuacji, nie proponuje jednak żadnych rozwiązań pozytywnych, wzorców lub ideałów, a jej naturalnym żywiołem jest ośmieszająca negacja. Przedstawia ona rzeczywistość w „krzywym zwierciadle”, zdeformowaną przez komiczne wyolbrzymienie lub pomniejszenie.

By zaprezentować interesującą mnie problematykę dotyczącą kabaretu Piwnicy pod Baranami, podejmę aspekt satyry. Działalność instytucji powołanej do życia przez krakowskich studentów dotyczyła w głównej mierze działań polegających na bezceremonialnym zmierzeniu się z różnymi dziedzinami życia, poprzez wykorzystanie talentu aktorskiego, plastycznego, dramatycznego i w pewnym zakresie literackiego. Należy podkreślić również zasługi krzewienia kultury niezależnej, a więc wolnej od cenzury, popularyzacji muzyki jazzowej i wykształcenie ambitnego nurtu poezji śpiewanej.

Po roku 1945 piewsze kroki stawiają otwarte na nowo po wojnie konserwatoria muzyczne, teatry operowe, filharmonie oraz redakcje czasopism. Powojenna rzeczywistość jednak nie była łaskawa dla żadnej dziedziny życia, ponieważ władza narzuciła olbrzymie obostrzenia na niemal każdą z nich, krępując wolność obywatelską, w tym również artystyczną. Przełomowy okazał się rok 1956, który przyniósł ze sobą powiew wolności, rozluźnienie krępujących okowów, odwilż. Właśnie wtedy z podziemia mogły wyjść instytucje i inicjatywy kultywowane przez muzyków i ludzi kultury. Świadczy o tym między innymi fakt narodzin jednego z najsłynniejszych polskich festiwali muzyki współczesnej, jakim jest Warszawska Jesień, czy powstanie Stowarzyszenia Polskich Artystów Muzyków.

O historii Piwnicy pod Baranami można mówić od roku 1956, kiedy to władze udostępniły grupie studentów pomieszczenie – piwnicę Pałacu pod Baranami, będącego jednocześnie Krakowskim Domem Kultury. Rok ten okazał się znaczącym momentem w polskiej historii II połowy XX wieku., gdyż odczuwalna zmiana była konsekwencją przemian w Europie Wschodniej po śmierci Józefa Stalina. Cenzura osłabła, dopuszczając do druku dzieła dotąd zakazane; uchylenie wrót żelaznej kurtyny pozwoliło na bardziej obiektywną ocenę wydarzeń II wojny światowej i napływ zachodniej sztuki: poezji, prozy, filmu, teatru, muzyki.

Pierwszym zwiastunem działaności Piwnicy był Klub Młodzieży Twórczej. Młodzi pasjonaci kabaretu spotykali się tam by wymieniać doświadczenia, dyskutować, bawić się. Uczestnicy tych spotkań jako poszukujący młodzi artyści, otwarci na nową rzeczywistość polityczną i społeczną realizowali swoje idee śpiewem, grą aktorską, recytacją, improwizacją. Już wówczas nie nakładano grupie żadnych ram, nie przedstawiano oczekiwań, a najistotniejsza była spontaniczność i kreatywność tych działań. W efekcie Piwnica stała się kuźnią talentów.

26.05.1956 roku Piwnica została oficjalnie otwarta. W pierwszym programie brali udział:

Boguś Zarzycki – Debussy, Ravel
Janina Garycka – Bajka o słowikach
Marysia Nowotarska – „Pocałunki” Marii Pawlikowskiej – Jasnorzewskiej
Wawrzoń – „Ogórek” Gałczyńskiego (deklamacja)
Passakas Jurek – wiersze i proza własna
Jaś Adamski – Villon i inni (deklamacja)

poza tym wystawa reprodukcji malarzy współczesnych: Kadinsky, Léger, Soutine, Picasso…[1]

Wówczas Wanda Altendorf, przyjaciółka Janiny Garyckiej (żeńskiego filaru Piwnicy), wypowiedziała znamienne słowa: A może zaczyna się tu coś niezwykłego. Coś co zaważy na kulturze Krakowa?

Od pierwszych dni działalności Piwnica adresowała swoje programy do wybranej publiczności. Poza ścisłym gronem założycieli, niewielu mogło przekroczyć jej próg. Warukiem było uzyskanie zaproszenia od Piotra Skrzyneckiego lub należało być wprowadzonym przez kogoś, kto już należał do społeczności Piwnicy. Być może również ten fakt pewnej elitarności miejsca przyczynił się do jego niezwykłej popularności, a krążące opinie, czy wręcz legendy dodawały temu intrygującemu dla wielu miejscu niezwykłości i aury tajemniczości.

Piotr Skrzynecki, fot. Paweł Grawicz (www.piwnicapodbaranami.pl)

Osobą, która w pewien sposób zainicjowała powstanie kabaretu była Janina Garycka, proponując realizację Orfeusza Cocteau i rozdzielając kolejność czytania poszczególnych fragmentów. Piotr Skrzynecki, posiadający własną wizję Piwnicy, odmówił udziału w tym przedsięwzięciu i ze słowami Gram węża rzucił się do stóp Janiny i zaczął wić jak wąż, co stało się przyczynkiem do kolejnych inscenizacji. Wtedy to po raz pierwszy w głowach młodych ludzi zakiełkowała myśl o stworzeniu kabaretu.

Można postawić sobie pytanie czy czytanie jednego tekstu z podziałem na role zadecydowało o przyszłości kabaretu? W pewien sposób tak. Od tej pory studenci na spotkania przynosili wszystko to, co w jakiś sposób ich zainteresowało, bądź zainspirowało. To między innymi poezja, ulotki, artykuły z gazety codziennej, zasłyszana rozmowa, którą następnie rozwijali w dłuższy dialog uzupełniając nasuwającymi się anegdotami. Przykładowo: na pierwszy program kabaretowy składało się: trochę z Gałczyńskiego, trochę z Preverta, trochę ze Spinozy, trochę z Kołakowskiego, trochę z „Wiadomości Literackich” i ze współczesnej prasy, dowcipy własne i cudze, parodia Saganki i haseł wyborczych[2]. Kluczowym słowem jest tu improwizacja, gdyż to właśnie ona w głównej mierze determinowała spontaniczność przebiegu każdego programu kabaretowego.

Dnia 16.12.1956 miał miejsce pierwszy program kabaretowy stworzony przez zespół – Polska stajnia narodowa. Nie można uznać tego wydarzenia jako sukcesu, gdyż sami wykonawcy nie byli z siebie zadowoleni, nie wspominając już o Piotrze Skrzyneckim, który następnego dnia wyraził swą bardzo krytyczną opinię, nie oszczędzając nikogo. Wspólnie dokonano zmian, chociaż ta najważniejsza dokonała się przypadek. Okoliczności zmusiły Piotra Skrzyneckiego, aby podjął się roli konferansjera. Początkowo bardzo stremowany, mamroczący pod nosem i sepleniący, z programu na program czuł się w tej roli coraz swobodniej, odnajdując w tym zajęciu niezwykłą, niemalże dziecięcą radość, jak również podporządkowując sobie publiczność, która w tej roli zaakceptowała go od pierwszego występu. Stopniowo sława Piwnicy, także dzięki Przekrojowi, rozszerzała się na całą Polskę, każdy chciał zobaczyć z bliska to, o czym wszyscy mówili. Piwniczna trupa nie otworzyła jednak drzwi dla szerokiej publiczności. Dlatego w okienku od strony ulicy św. Anny gromadziły się tłumy, by móc choć kątem oka ujrzeć to, czego nie mogli w pełni doświadczyć.

Kabaret piwniczny był coraz bardziej ambitny, co obrazują przykłady przytoczonych poniżej fragmentów lub całości numerów kabaretowych. Warto więc przedstawić między innymi program Polska Stajnia Narodowa, który rozpoczynał się odśpiewaniem hymnu Piwnicy:

LEOKADIA [3]

Ja ci śrubkę wkręcę w radio,
O Leokadio,
Ja ci śrubkę i tak dalej
Na skraju alej.

Nie wiem czego dotyczą te zwrotki
Nie wiem czemu śpiewam je czule
Leokadio masz w oknie prymule
Leokadio – ja mam nagniotki…

Mej miłości chcę dać ci próbkę
Stoję w oknie, błagam cię nocą
Ach, pozwól mi wkręcić ci śrubkę w radio
Sam nie wiem po co…

Ja ci śrubkę wkręcę w radio, o Leokadio
Ja ci śrubkę i tak dalej – na skraju alej.
Ja ci śrubkę wkręcę w radio
O Leokadio

Lecz czy czyn ten sens by miałby
Nie wiem, choć chciałbym…

Kolejnym przykładem, który chciałabym zaproponować są:

ROZMÓWKI CHŁOPSKIE POD TYTUŁEM SOCJALISTYCZNIE DALEKO [4] autorstwa Andrzeja Bursy, w wykonaniu Jana Güntnera i Krzysztofa Litwina. Dialog, zainspirowany rozmową dwóch chłopów, komentuje pojawiające się coraz częściej w kulturze nowe prądy artystyczne, co było bardzo częstym zjawiskiem na piwnicznej scenie.

– A co wam powim, to wam powim. Bo ja tak: Picassa rozumiem, Piniona szanuję, ale tych taszystów to nam tu nie potrza.
– Eeee – co wy tam godota.
– A propos Godota. Znacie tę śtukę „Czekając na Godota?” To je fajna śtuka, cisty egzystencyalizm.
– A bedziecie to w spółdzielcej świetlicy wystawiać?
– Wicie kumie, u nas we wsi to som trzy partyje. Przewodniczący to by chciał wystawić Żirodu lebo onego uja, uja… jak mu tam… Anuja, a sekretarz partyji mówi: Ni, nam potrza śtuki narodowej i kazuje wystawić Gombrowicza. A najgorzy to jest ze księdzem, ten ci zebrał wszystkie dzieuchy ze wsi i mówi im, że trza Moriaka na scenę przerobić a wystawić. I bądźże tu chłopie mądry, z oną kulturą i perwersyją…
– A u nas to jeszcze gorzy. Przyjechali plastycy z Krakowa dekurować świetlicę i widzicie co zrobili? Cysty kapizm! Jak to przewodniczący zobaczył, jak sklon, co wy se myślicie, pado, tak se możecie gdzie na indywidualnym, a na spółdzielczym to by mi się zdało tak bardziej abstrakcyjnie, taka wicie, plastyko muzycno rytmicno.
– O muzyce żeście gadali bo ja tak: najbardziej się lubuje w tej punktualistycznej, konkretnej a jak usłyszę dodekafonistyczną to mi się tak nogi do tańca rwą że aż.
– Eeeee kumie, wyście to taki snob. Mówicie o tej muzyce syntetycnej, a przejść koło waszej chałupy to nic, ino cięgiem Bach i Bach…
– Eeee, to babka słucha – wicie, stare pokolenie…

W programach kabaretu pojawiał się również tak zwany czarny humor:

ZŁOTA RÓŻDŻKA [5] (Janusz Minkiewicz, wyk. Barbara Nawratowicz)

Ja wychodzę po ciasteczka, rzekła mama do Juleczka
Sprawuj mi się tu przykładnie, nie ssij palców, bo nieładnie.
Dziecię mamy nie słuchało, palce ssało, nie płakało.
Wtem ktoś z hukiem drzwi otwiera, wpada krawiec jak pantera!
Uśmiechając się okrutnie – Juleczkowi palce utnie!
Stoi Julek w wielkiej trwodze, a paluszki na podłodze.
Krew się leje, tryska ciurkiem, a paluszki już pod biurkiem.
Krawiec pracy swej dokończył, obcinając resztę kończyn.
Dookoła jest krwi rzeka, bo z tułowia krew ucieka.
A Juleczek krzyczy bieda, Już mi mama ciastka nie da!
Mama wchodząc srogo doda: dla tułowia ciastka szkoda!

W twórczości piwnicznych artystów nie brakowało głębokiej refleksji osadzonej w filozoficznych kontekstach, co odzwierciedla monolog:

ŻYWOTY MĘDRCÓW POLSKICH [6] – autor i wyk. Krzysztof Zrałek

Piotr Kołyszko – niepiśmienny. Informacje o nim zawdzięczamy zapobiegliwości sąsiadów. Drażniące go od lat zagadnienie adekwatnego zdefiniowania bytu wyrażał na różnych etapach swego życia różnymi sposobami:

I tak brzmienie pierwotne:

Oj – życie, życie…

uległo zmianie na:

Bo życie jest życiem
a ludzie są ludźmi

by w końcu pozostać dla potomnych w formie bardziej zwartej:

Bo w tym życiu – kurwa –
to nigdy nic nie wiadomo…

Zmarł niedawno na niedoczynność tarczycy. Cześć jego pamięci.

MAJOR PYĆ, CZYLI PODETNIJ NIECO SKRZYDŁA SWOJEMU LIRYZMOWI [7] – Tekst ten dedykowany był podczas występu bardziej znanym gościom, a także często komuś, kto reprezentował ówczesną władzę. Bezpośrednią konsekwencją jednego z występów było czasowe zamknięcie Piwnicy. Niniejszy tekst zaczerpnięty został z występu amatorskich teatrów lat 20. W Krakowie wykonywał go Krzysztof Litwin.

Jestem ciemny, głupi chłop
Ni mom smaku, ni ubioru,
Nie ucony bez poloru
Wymłócony jako snop.
W ciemię bito mnie od dziecka
Ale nie znam co to gniewy…
Tyś jest ziarno, a jo plewy…
Dziś nam pachnie jedna kiecka.

CZYM JEST SOCJALIZM [8] to niezwykle atrakcyjny utwór Leszka Kołakowskiego, który jednoznacznie nawiązywał do koncepcji i formy litanii, poprzez typowe zawołanie realizowane przez chór : Wybaw nas, Panie i Zachowaj nas, Panie. Publiczność czynnie włączała się w wykonanie utworu.

Powiem wam, czym jest socjalizm, ale najpierw powiem Wam, czym nie jest.
…od społeczeństwa, gdzie pewien człowiek, który nie popełnił przestępstwa, czeka w domu na przyjście policji…

Chór: WYBAW NAS, PANIE!

…od społeczeństwa, w którym jeden człowiek jest nieszczęśliwy, ponieważ mówi to, co myśli, a inny jest nieszczęśliwy, ponieważ nie mówi tego, co myśli…

…od społeczeństwa, gdzie pewien człowiek żyje lepiej, ponieważ nie myśli w ogóle…

Chór: ZACHOWAJ NAS, PANIE!

…od społeczeństwa, którego kierownicy mianują siebie sami na swoje stanowiska…

Chór: WYBAW NAS, PANIE!

…od państwa, z którego nie można wyjechać…

…od państwa, gdzie jest więcej szpiegów, niż pielęgniarek i więcej miejsc w więzieniach niż w szpitalach…

…od państwa, gdzie adwokaci są w zgodzie z prokuratorem…

…od państwa, które daje nagrody grafomanom oraz lepiej od malarzy wie, jakie malarstwo jest najlepsze…

…od państwa, którego rząd określa jakie swobody przysługują obywatelom, natomiast obywatele nie określają, jakie swobody przysługują rządowi…

…od państwa, które paktując ze zbrodniarzami, dorabia światopogląd do tego paktu…

…od państwa, które chce, żeby jego ministerstwo spraw zagranicznych kształtowało bieżący światopogląd dla całej ludzkości…

…od państwa, które nie odróżnia rewolucji społecznej od zbrojnego najazdu…

Chór: ZACHOWAJ NAS, PANIE!

…od państwa, którego rząd zawsze wie, jaka jest wola ludu, zanim go zapyta o zdanie…

Chór: WYBAW NAS, PANIE!

…od państwa, gdzie pewien pogląd na historię świata jest obowiązujący wyłącznie…

…od państwa, gdzie wyniki głosowania w parlamencie zawsze się dają nieomylnie przewidzieć…

Chór: ZACHOWAJ NAS, PANIE!

…od państwa, które wierzy, że wszyscy się nim zachwycają, chociaż jest przeciwnie…

Chór: WYBAW NAS, PANIE!

…od państwa, które samo określa kto i jak może je krytykować…

…od państwa, które bardzo nie lubi, żeby jego ustrój analizowali uczeni, a bardzo lubi, kiedy to robią lizusi…

…od państwa, które zawsze lepiej wie, na czym polega szczęście każdego człowieka lepiej, niż on sam…

…a teraz powiem wam, czym jest socjalizm: otóż socjalizm jest to bardzo, bardzo dobra rzecz.

Na marginesie twórczości kabaretowej narodził się nurt poezji śpiewanej. Początkowo nie mający większego znaczenia, z czasem stanowiący równoważną część kabaretu, by w efekcie stać się jego integralną częścią. Duże znaczenie miało pojawienie się w Piwnicy Zygmunta Koniecznego – pierwszego profesjonalnie wykształconego muzyka i kompozytora, który zdecydował się współpracować z Kabaretem. Dzięki niemu piosenki uzyskały unikalną oprawę muzyczną. Niedługo potem w progi Piwnicy zawitała Ewa Demarczyk – artystka wyjątkowa, którą nazywa się polską Edith Piaf. Wraz z Zygmuntem Koniecznym stworzyli nową jakość – poezję śpiewaną. W bardzo krótkim czasie powstały najsłynniejsze przeboje, takie jak Karuzela z madonnami, Grande Valse Brilliante czy Groszki i róże. Wyjątkowy w swej barwie głos Ewy Demarczyk i zdolność Zygmunta Koniecznego do podkreślania melodią nastroju wiersza przysporzyła obojgu ogromnej popularności. To był jeden z nielicznych przypadków, kiedy Piwnica przypominała „gniazdo żmij” – zjawisko nieobce żadnemu środowisku artystycznemu.

Kolejną zasługą dla kultury II połowy XX wieku było otwarcie drzwi dla muzyki jazzowej. W czwartkowe i sobotnie wieczory występował zespół Jazz Believers, powołany do życia przez Krzysztofa Trzcińskiego, znanego szerzej jako Krzysztof Komeda. W skład zespołu wchodzili również: Andrzej Trzaskowski, Andrzej Kurylewicz, Roman Dyląg. Za nimi przybyli inni, niestety z powodu niewystarczających zarobków emigrowali do Warszawy. Niemniej to Piwnica propagowała w tym czasie jazz, surowo zabroniony jako coś podejrzanego zarówno politycznie, jak i moralnie.
Co tyczy się recepcji: każdorazowo widownia Piwnicy była wypełniona po brzegi. Rozentuzjazmowana publiczność żądna bisów nie pozwalała szybko zakończyć programu, a tłum ciekawskich nie odstępował na krok okienka przy ul. Św. Anny. Pojawiali się tu znamienici goście, z francuskim konsulem i premierem Cyrankiewiczem na czele. Gdzie pojawia się władza, tam pojawiają się również funkcjonariusze tajnych służb, badających poprawność polityczną numerów wystawianych na scenie. Przez ich raporty Piwnica kilkukrotnie była zamykana, w 1961 roku nawet na okres trzech lat. Dnia 11.12.1957 Wojewódzki Urząd Kontroli Prasy oraz Wydział Kultury zobligowali klub do pisemnego przedstawiania numerów kabaretowych, w celu uzyskania pozwolenia na występ. Urzędnicy wówczas przychodzili do Piwnicy i z uwagą śledzili wypowiadane kwestie, doszukując się w nich drugiego dna. Zespół, uprzedzony o wizycie „wyjątkowych” gości, dobierał odpowiednie skecze i zza kulis lub jawnie ze sceny drwił z urzędników. Odpowiedzialnym za kontakty z cenzurą uczyniono Piotra Skrzyneckiego, którego wysoki profesjonalizm i nieustępliwość pozwoliły na zachowanie przedstawianych programów. W efekcie Piwnica mogła działać względnie bez zakłóceń i kolejnych interwencji władz.
Piwnica była miejscem unikatowym. Publiczność w pełni doceniała doniosłość tego miejsca, tłumnie przybywając na każde przedstawienie. Dzięki specyfice kabaretu, jego wyrafinowanego inteligentnego humoru, odnajdywała namiastki normalności w wypaczonej rzeczywistości. Częstymi gośćmi bywali także Andrzej Wajda, Roman Polański czy Sławomir Mrożek, którego niepublikowane gdzieś indziej teksty były podstawą niektórych skeczów. Każdy z tych wielkich artystów niezwykle ciepło wspomina przyjaźń ze środowiskiem Piwnicy pod Baranami.

Roman Polański w Piwnicy pod Baranami, fot. Piotr Rybak (www.piwnicapodbaranami.pl)

Dlaczego to miejsce uzyskało taką renomę i stało się tak sławne? Występujący bez strachu wypowiadali głośno to, o czym większość jedynie myślała, dając tym samym nadzieję na lepsze jutro. Poczucie wyjątkowości klimatu Piwnicy do dziś unosi się w jej salach. Autentyczność skeczów, pomysłowość i oryginalność tekstów nie będących żadną kopią, przyciągały jak magnes. Przede wszystkim jednak to satyryczne traktowanie rzeczywistości, niezwykle odważne poruszanie zakazanych tematów i niemalże rodzinna atmosfera, która tworzyła się w czasie trwania każdego przedstawienia sprawiły, że Piwnica pod Baranami działa po dziś dzień i nadal przyciąga tłumy widzów na każde przedstawienie.

Tekst pierwotnie został wygłoszony na konferencji Neofonia odbywającej się 22–23 listopada 2012 roku w Poznaniu, nad którą MEAKULTURA objęła patronat honorowy, por.: https://meakultura.pl/aktualnosci/poznanska-neofonia-350

——————————————

[1] J. Olczak – Ronikier, Piwnica pod Baranami, czyli Koncert ambitnych samouków, Warszawa 1997, str. 26

[2] Tamże, str. 45

[3] B. Nawratowicz – „Piwnica pod Baranami – początek i rozwój”, Kraków 2010, str. 29 – 30

[4] J. Olczak – Ronikier – „Piwnica pod Baranami, czyli Koncert ambitnych samouków” Warszawa 1997, str. 63

[5] B. Nawratowicz, „Piwnica pod Baranami – początek i rozwój”, Kraków 2010, str. 19-20

[6] B. Nawratowicz – Tamże, str. 35

[7] B. Nawratowicz – Tamże, str. 56

[8] B. Nawratowicz – Tamże, str. 59 – 61

———————————————

Anna Chowaniec – studentka Teorii Muzyki na Akademii Muzycznej w Poznaniu. Ukończyła z wyróżnieniem Szkołę Muzyczną I stopnia im. Grażyny Bacewicz w Radomsku i Poznańską Ogólnokształcącą Szkołę Muzyczną II stopnia im. Mieczysława Karłowicza w klasie skrzypiec. Obecnie studiuje na II roku, należy do Koła Artystyczno-Naukowego Studentów Teorii Muzyki i Kompozycji. W kręgu jej zainteresowań znajduje się m. in. kultura muzyczna XX wieku.

Wesprzyj nas
Warto zajrzeć