publikacje

Muzyka ponad podziałami – historia Lili Marleen

Okres II Wojny Światowej to dla większości z nas biała plama w historii muzyki – niepisana granica, dzieląca kulturalny dorobek ludzkości na dwa rozdziały – przed i powojenny. Symbolem trwającej sześć długich lat degradacji sztuki stały się traumatyczne relacje artystów, którzy tak jak miliony niewinnych ludzi dotknięci zostali działaniem totalitarnego aparatu terroru. Treść propagandowych pieśni i filmów, mnogość militarnych marszy, a także przymusowa działalność więziennych i obozowych orkiestr zdawały się potwierdzać przesłanie łacińskiej maksymy: inter arma silent musae (dosł. wśród szczęku broni milczą muzy). Jednak to właśnie w czasach drugowojennych, w samym sercu walk, paradoksalnie narodził się pierwszy międzynarodowy przebój.

Muzyka do Dziewczyny w świetle latarni powstała w 1938 roku. Melancholijnym wierszem z 1915 r. zainteresował się młody niemiecki kompozytor Norbert Schulze (później znany jako czołowy pracownik Ministerstwa Propagandy Josepha Goebbelsa). Napisany w czasie I wojny światowej tekst Hansa Leipa wyrażał tęsknotę za kobietą będącą ucieleśnieniem żołnierskich pragnień – z jednej strony uroczą i uległą Lili, z drugiej tajemniczą i fascynującą Marleen. Autobiograficzny utwór łączył elementy fikcyjne z autentycznymi – historycy twierdzą bowiem, że unieśmiertelnioną w wierszu ukochaną poety była Lilly Freud, córka słynnego twórcy psychoanalizy[1].

Wydawało się, że będzie to kolejna z lekkich, charakterystycznych dla tamtego okresu kompozycji. Nic więc dziwnego, że nikt z otoczenia Schulze’a nie wróżył jej większego sukcesu. Na prośbę kompozytora skazaną na straty piosenkę wykonała dla Electrola Studio aktorka Lale Andersen. Wydana w pośpiechu płyta rozeszła się  zaledwie w siedmiuset egzemplarzach, potwierdzając przypuszczenia przyjaciół i przełożonych muzyka. Skomponowana po to, by o niej zapomniano[2], miał w 1939 r. powiedzieć Hanz Schulze. Okazało się jednak, że Lili Marleen potrzebowała tylko odpowiednich okoliczności i… czasu.

Dopiero dwa lata później, 18 sierpnia 1941 roku, na fali radia Soldatensender Belgrad świat ponownie usłyszał nagranie Andersen. Nikt z otoczenia Schulze’a nie spodziewał się takiego sukcesu – do rozgłośni zaczęły napływać listy zachwyconych słuchaczy proszących o więcej. Jednym z największych fanów Lili okazał się generał Erwin Rommel, dowódca Afrika Korps. Za jego sprawą kierownictwo wojennej placówki zdecydowało się uczynić przebój sygnałem rozpoznawczym radia – tym sposobem piosenkę można było usłyszeć na antenie co najmniej dziesięć razy dziennie, także w charakterze “dobranocki” (punktualnie o 21:55).

Nadawanych z okupowanej Jugosławii audycji słuchali również żołnierze alianccy walczący z oddziałami generała Rommla. Wbrew zasadom i zgorszeniu dowódców śpiewali po niemiecku, stopniowo zastępując oryginalny tekst własnym tłumaczeniem. I tak, rytmiczna piosenka towarzyszyła 8 Armii Brytyjskiej podczas wart i patroli, przed operacją Crusader i podczas oblężenia Tobruku. Lili śpiewano “po swojemu” i słuchano na wszystkie sposoby – płynącej z głośników wozów transmisyjnych, w czołgach, podczas marszu i na postoju. Werner Hoffmeister, niemiecki żołnierz stacjonujący w Tobruku wspominał:

Pewnego wieczora siedzieliśmy razem i słuchaliśmy w milczeniu. Nagle usłyszeliśmy głos dochodzący z drugiej strony: “Koledzy, prosimy, głośniej!”. To byli Anglicy – oni też lubili tę piosenkę. Od tego czasu – wieczór po wieczorze – przestawaliśmy walczyć. Nie wystrzeliliśmy żadnej kuli[3].

Mniej więcej w tym samym czasie Lili Marleen wędrowała z polskimi żołnierzami przez Związek Radziecki, Bliski Wschód i Afrykę Północną aż do Europy Południowej. Ten nostalgiczny, zmysłowy, słodki jak cukier głos zdawał się nas przenikać kiedy śpiewała te okropnie sentymentalne słowa. Z Belgradu… Europa wydawała nam się tak daleko. Zastanawiałem się, kiedy jeszcze raz ją zobaczę i jak będzie wyglądać, gdy już tam dotrzemy[4], pisano po stronie aliantów. Koniec wojny zbliżał się wraz z tysiącami polskich, brytyjskich i kanadyjskich ochotników maszerujących w rytmie piosenki Schulze’a.

Polscy żołnierze przy radioodbiorniku (Włochy). Zdjęcie jest własnością Instytutu Polskiego im. gen. Sikorskiego w Londynie.

W niecałe trzy lata Lili Marleen osiągnęła status najpopularniejszego utworu na świecie. Coraz chętniej tłumaczona na języki narodowe, stała się niepisanym hymnem wojsk lądowych obu walczących ze sobą stron. Niezwykle popularna nie tylko w środowisku żołnierskim przeniknęła do miast i miasteczek, gdzie była obowiązkowym punktem programu każdego przyjęcia. Wydana w 1944 roku anglojęzyczna wersja piosenki zapewniła  sukces komercyjny – kompozycję Norberta Schulze’a włączały do swojego repertuaru europejskie i amerykańskie artystki, m. in. Lina Termini (Włochy), Marlene Dietrich (wykonująca piosenkę na prośbę amerykańskiego aparatu propagandowego) czy Vera Lynn (Wielka Brytania). Jeszcze przed 1945 r. powstało kilkanaście orkiestrowych aranżacji przeboju, w tym aranżacje symfoniczne czy big bandowe. To właśnie przy Lili Marleen do okupowanych miast wkraczały zwycięskie armie, zwiastujące rychły kres trwających sześć lat walk.

Nie ma wątpliwości, że skomponowana w 1938 roku Dziewczyna w świetle latarni to przykład popkulturalnego fenomenu. Liryczna opowieść o żołnierskiej tęsknocie idealnie wpasowała się w ówczesne realia. Wypełniając powstałą w 1939 roku muzyczną lukę, była urzeczywistnieniem siły potrzebnej nie tylko żołnierzom, ale także żyjącym w tych trudnych czasach cywilom. Przetłumaczona na blisko 50 języków (w tym japoński i hebrajski, a nawet łacinę!) i wykonywana przez rzesze artystów jest symbolem pokolenia, które przetrwało.

Lili Marleen, choć będąca przykładem kultury niskiej i niewymagającej utwierdza nas w przekonaniu, że muzyka nie zna granic i mówi w jednym, międzynarodowym języku. Czy można więc uznać, że piosenka stworzona przez pracownika niemieckiego Ministerstwa Propagandy pomogła wygrać II Wojnę Światową? Czy to nie ironia, że zbliżyła do siebie żołnierzy wykonujących rozkazy dwóch przeciwnych stron?

Muzyka, jako forma kulturalnej rozrywki, z założenia częściej łączy, niż dzieli. Pretensjonalna z punktu widzenia dzisiejszego słuchacza Lili Marleen nie była tylko którymś z kolei tanecznym bublem. Skomponowany blisko 70 lat temu przebój łączył wszystkie cechy dzisiejszego hitu: prostą melodię i rytm, tekst, z którym łatwo się utożsamić i piękną kobieta w roli wykonawcy. Współcześni Norbertowi Schutze’owi i Lale Andersen nie zdawali sobie z tego sprawy – nikt nie sądził, że wyemitowanie piosenki w radiu poruszy miliony ludzi. Gdzie więc tkwił sekret tego niepozornego utworu? Dla wciągniętych w wojenną machinę mężczyzn i kobiet melancholijny głos Lale Andersen przypominał, że warto czekać. Niezależnie od noszonego munduru, pragnienia pozostawały takie same. Przecież każdy miał swoją Lili – kobietę, ojczyznę, święty spokój.

Wersja oryginalna piosenki:

Tekst i nagrania piosenki w językach narodowych (także po polsku) można znaleźć na:https://ingeb.org/Lieder/lilimarl.html, a także na płytach z serii Lili Marleen an allen Fronten (Lili Marleen na wszystkich frontach) z 2006 roku.

————————————————-

[1] Leibowitz, L. (2008) Lili Marlene: The Soldiers’ Song of World War II.

[2] Opublikowane na stronie https://ingeb.org/garb/lmarleen.html w jęz. angielskim.

[3] Opublikowane na stronie https://www.hdg.de/fileadmin/static/lilimarleen/en/page2799.htm w jęz. angielskim.

[4] Opublikowane na stronie https://www.istrianet.org/istria/music/history-folklore/lili-marleen.htm w jęz. angielskim.

Wesprzyj nas
Warto zajrzeć