recenzje

Sacrum Profanum – graniczne rewiry muzyki współczesnej

Dziewięć koncertów i wielotysięczna publiczność. Muzyka polska i światowi wykonawcy. Organizatorzy dziesiątej edycji krakowskiego festiwalu Sacrum Profanum udowodnili, że możliwe jest stworzenie olbrzymiego przedsięwzięcia na masową skalę wokół niszowego zjawiska, jakim jest muzyka współczesna. Przedsięwzięcie to utrzymane było na wysokim poziomie artystycznym, komercyjny charakter nie umniejszył jego walorów. Krakowski festiwal przełamuje stereotypowy pogląd, że na kulturę wysoką brakuje pieniędzy, a wszelkie działania związane z muzyką współczesną muszą kojarzyć się z hermetycznym akademizmem, nie z postępem i nowatorstwem. Sacrum Profanum nie oddziela sztuki wysokiej i niskiej, nie wartościuje prądów i estetyk, ale pokazuje, co w nich najlepsze. Przez to również nie zniechęca, ale wręcz prowokuje do zmierzenia się z wszystkimi muzycznymi propozycjami organizatorów. Jest to festiwal obecny w mediach, budzący dyskusje i emocje, a tego chyba potrzeba współczesnej sztuce. Sama myśl przewodnia festiwalu ma zmuszać do zastanowienia dokąd sięgają granice, których w muzyce nie można przekraczać. A może granice te zostały już dawno przekroczone, tylko my, nieskorzy do porzucania naszej uporządkowanej rzeczywistości boimy się patrzeć na sztukę z uniwersalnej perspektywy?

13

Wszechobecny “Czerwony IKS” konsekwentnie pojawiający się na plakatach, programach i podczas koncertów stał się wyraźnym znakiem rozpoznawczym festiwalu zarówno w mediach jak i w przestrzeni miejskiej, fot. Wojciech Wandzel, materiały Festiwalu Sacrum Profanum.

Tegoroczna edycja, szczególnie ważna, bo polska, udowodniła, że takich odniesień i wspólnych perspektyw jest wiele. Już podczas wieczoru inauguracyjnego w Teatrze Łaźnia Nowa w Nowej Hucie zabrzmiał Król Lear Pawła Mykietyna – dzieło wymykające się klasyfikacjom gatunkowym i stylistycznym. Ten hybrydyczny utwór można z powodzeniem określić jako słuchowisko, musical lub operę; sam Mykietyn w sposób bezpretensjonalny porównywał go do audiobooka. To zaskakujące w pierwszej chwili porównanie wskazuje na wielką rangę słowa które jest podstawowym medium przekazu; libretto autorstwa Piotra Gruszczyńskiego oparte zostało na sztuce Rey Lear Rodriga Garcii oraz na fragmentach Króla Leara Szekspira. Tekst, w większości recytowany, stanowi rodzaj refleksji nad konsumpcyjną rzeczywistością, określaną przez głównego bohatera jako „mentalny burdel”. Mimo wyraźnej dominacji tego iście gombrowiczowskiego tekstu, który wymagał od słuchaczy pełnej koncentracji, na uwagę zasługiwała również precyzyjnie cyzelowana muzyka. Muzyka Mykietyna w sposób naturalny podążała za tekstem, komentowała go często wręcz onomatopeicznie, przypominała niekiedy muzykę teatralną. W wielu miejscach przykuwała uwagę misterną konstrukcją opartą na mikro-motywach bądź obsesyjną powtarzalnością pomysłów. Nieliczne partie wokalne były bardzo pomysłowo rozplanowane, a zestawianie różnych stylów i technik wokalnych (śpiew estradowy Katarzyny Moś i łagodnie brzmiący kontratenor Jonathana Petera Kenny’ego) sugestywnie oddawało połączenie tekstów Szekspira i Garcii.

22

Teatr Łaźnia Nowa w Nowej Hucie przez sześć wieczorów gromadził miłośników nowej muzyki, fot. Wojciech Wandzel, materiały Festiwalu Sacrum Profanum.

Kolejne wieczory okazały się nie mniej interesujące. Od poniedziałku do piątku prezentowane były monograficzne koncerty młodych polskich kompozytorów, podczas których odbyło się wiele prawykonań. Część utworów powstała na zamówienie festiwalu, a ich perfekcyjne przygotowanie było możliwe dzięki stypendiom ufundowanym przez Instytut Adama Mickiewicza, które umożliwiły kompozytorom bezpośrednią pracę z muzykami wykonującymi utwory.

Do ciekawszych propozycji należał koncert, na którym zestawiono kompozycje Aleksandra Nowaka z utworami Aphexa Twina, ikony światowej muzyki elektronicznej – połączenie to pokazało jak płynne są granice między ich idiomami muzycznymi. Utwory Nowaka (w tym również prawykonany Night Transit), urzekają pięknem i eufonią brzmienia. Młody kompozytor często szuka inspiracji w życiu codziennym, ale ostatecznie skupia się na kontemplacji własnych przeżyć. Mimo licznych flirtów ze współczesną kulturą (również popularną) jego utwory cechuje romantyczna ekspresja. Muzyka Marcina Stańczyka, zaprezentowana kolejnego wieczoru, oddziaływała eksplozją energii, a jego kompozycje Trzy powidoki na kontrabas solo oraz Mosaique na wiolonczelę i elektronikę (w fenomenalnej interpretacji wiolonczelistki Ashley Bathgate, członkini zespołu Bang on a Can All Stars) ukazały jak dalece kompozytor eksploruje możliwości brzmieniowe instrumentów oraz percepcyjne zdolności słuchaczy. Rozczarował nieco Cezary Duchnowski, który, mimo doskonałego opanowania warsztatu technicznego, swoim utworem i zmęczył nieco słuchaczy. Monumentalna konstrukcja przytłaczała, a zestawianie różnych technik i stylistyk często sprawiało wrażenie dużej przypadkowości. Z kolei koncert Agaty Zubel potwierdził jakość jej poczynań, zarówno w roli kompozytora, jak i wykonawcy. Kunszt jej możliwości wokalnych niekwestionowanie plasuje ją na pierwszym miejscu wśród polskich wykonawców muzyki współczesnej. W swej kompozytorskiej estetyce (co potwierdziło również prawykonanie utworu Not I) podąża drogą ekstrawertyzmu i emocjonalnego oddziaływania na słuchaczy. W kompozycjach Sławomira Kupczaka bardzo silnie eksponowana była warstwa elektroniczna, która niestety przesłaniała i zdominowała pozostałe poziomy i plany. Można żałować, że w niektórych momentach kompozytor zdawał się bardziej polegać na możliwościach komputera niż doskonałych muzyków, którzy znajdowali się na scenie (Cikada Ensemble).

Koncerty monograficzne pokazały z jak dużą różnorodnością postaw mamy do czynienia wśród młodego pokolenia twórców. Obecność komputerów i elektroniki oraz sprawność, z jaką kompozytorzy się nimi posługiwali, wyraźnie pokazała kierunki i perspektywy dalszego rozwoju ich języka muzycznego, w wielu wypadkach zbliżającego się do estetyki brzmienia muzyki rozrywkowej.

25

Koncert Polish Icons. Podczas finałowego koncertu w Hali ocynowni w kombinacie w Nowej Hucie Duet Skalpel zaprezentował kunszt sztuki didżejskiej, fot. Wojciech Wandzel, materiały Festiwalu Sacrum Profanum.

Festiwal Sacrum Profanum miał dwa finały, każdy z nich odmienny, każdy na swój sposób ciekawy. Pierwszy – koncert Polish Icons – zapowiadał się wręcz bluźnierczo. Sam pomysł przetwarzania dzieł wybitnych polskich twórców XX wieku poprzez rozbijanie ich na części przywodził na myśl jakiś okrutny sąd nad „wielką czwórką” – Krzysztofem Pendereckim, Henrykiem Mikołajem Góreckim, Witoldem Lutosławskim i Wojciechem Kilarem. Może właśnie dlatego Hala ocynowni w kombinacie ArcelorMittal w Nowej Hucie w sobotni wieczór była wypełniona po brzegi. Uwagę jednych przyciągnął Kronos Quartet, innych zachęciły nazwiska Krzysztofa Pendereckiego (nota bene obecnego podczas koncertu, jak również na wielu koncertach monograficznych), Henryka Mikołaja Góreckiego, Witolda Lutosławskiego i Wojciecha Kilara. Nie zabrakło również zwolenników didżejów związanych z londyńską wytwórnią Ninja Tune. To oni byli autorami aranżacji prezentowanych na koncercie, a ich występ został podzielony na cztery sety – każdy poświecono jednemu z polskich twórców. Na początek zabrzmiał I Kwartet smyczkowy Pendereckiego, w doskonałym wykonaniu Kronosów. Siła wyrazu i nowatorstwo tego utworu (powstałego ponad pięćdziesiąt lat temu!) mogły zaskakiwać. Wykonanie odbywające się w olbrzymiej postindustrialnej przestrzeni nadało mu zupełnie nowe walory estetyczne. Ujawniło też mocne cechy kompozycji przejawiające się w mistrzowskim opanowaniu formy oraz w świadomym kształtowaniu faktury. W tym zestawieniu set didżeja Vladima był jedynie żałosną próbą zmierzenia się z oryginałem. Honor muzyki elektronicznej obronił duet Skalpel (Igor Pudło i Marcin Cichy), który stworzył ciekawą propozycję bazującą na wspomnianym I Kwartecie. Polska formacja (dotyczyło to w zasadzie wszystkich setów) zadziwiająco trafnie odczytywała idiomy kompozytorów, poddawała ich kompozycje (Adagio z II Kwartetu Góreckiego, fragmenty Kwartetu Lutosławskiego oraz Orawę Kilara w wersji na kwartet smyczkowy) wnikliwej analizie oraz ponownej syntezie, tworząc nową jakość, w której jednak wyczuwalny był szkielet, podskórny puls wzorca. Działanie Skalpela nie przypominało destrukcji, było raczej rodzajem wielkiego hommage, co zostało docenione również przez publiczność, która owacjami nagradzała każdy set formacji. Na uwagę zasłużyła również oprawa koncertu – tysiące świateł zsynchronizowanych z dźwiękiem oraz ciekawe wizualizacje. Jednak największe wrażenie wywołała olbrzymia, przesuwająca się przed oczami widzów partytura I Kwartetu Pendereckiego, z której Kronos Quartet, odwrócony plecami do wielotysięcznej publiki, realizował dzieło.

Koncert ten zbliżył środowiska i pełnił poniekąd funkcję edukacyjną – miłośnikom muzyki poważnej przedstawił możliwości muzyki elektronicznej, natomiast olbrzymiej publiczności, która na co dzień gustuje raczej w muzyce rozrywkowej, ukazywał bogactwo brzmień i stylistyk oraz potencjał tkwiący w muzyce Pendereckiego, Góreckiego, Lutosławskiego i Kilara.

31

Nostalgiczny rock w wykonaniu Sigur Rós, Jónsi grający smyczkiem na gitarze i zasłuchana publiczność, fot. Wojciech Wandzel, materiały Festiwalu Sacrum Profanum

Finałem drugim był koncert zespołu Sigur Rós, który wystąpił przed festiwalową publicznością dwukrotnie. Wiele osób zaskoczył fakt obecności islandzkiej formacji w jubileuszowej polskiej edycji. Mimo tych zastrzeżeń i wątpliwości, koncerty festiwalowej „megagwiazdy” były zgrabnie dorzuconym postludium, jako że w twórczości Sigur Rós odnaleźć można wiele z intrygującej mieszanki sacrum – profanum. Zespół trudno jednoznacznie zaklasyfikować, niektórzy twierdzą, iż  jest to rodzaj post-rocka, inni, że bliżej im do ambient music. Ich muzykę charakteryzuje przestrzenność oraz pewna refleksyjność i nostalgia, które determinują zarówno brzmienie, jak i formę kompozycji. Wiele elementów zdaje się być wprost przejętych z minimal music. Granie smyczkiem na gitarze basowej czy śpiewanie do przystawki elektronicznej, jak również nierealny falset wokalisty ukazują w jakiej estetyce brzmienia obracają się członkowie zespołu. Muzyka Sigur Rós to ciągłe wznoszenie się i opadanie, a każda kompozycja przypomina pod tym względem pozostałe, dlatego dramaturgia ich koncertów jest w pełni przewidywalna. Podczas krakowskich koncertów Sigur Rós zaprezentował wiele utworów ze swoich dawniejszych albumów. Oprócz podstawowego składu zespołu na scenie pojawiła się rozbudowana sekcja smyczkowa i dęta. Już od pierwszych dźwięków zespołowi udało się stworzyć atmosferę i utrzymać ją konsekwentnie przez cały nostalgiczno-jesienny wieczór wprowadzający publiczność w zasłuchanie i często niemy zachwyt..

Koncert megagwiazdy poprzedził występ Kronos Quartet, który mimo skromnego programu (zaledwie dwie kompozycje) udowodnił, że horyzonty ich zainteresowań są bardzo rozległe, a możliwości, jakie daje kwartet smyczkowy są przeogromne i nadal do końca nie zbadane.

Festiwalowi towarzyszyły również projekcje filmowe, a popularyzatorski i edukacyjny aspekt uzupełniał program Muzykoteka szkolna pod patronatem Narodowego Instytutu Audiowizualnego, skierowany do młodzieży zainteresowanej produkcją i funkcjonowaniem festiwalu.

Jubileuszowa, dziesiąta edycja Sacrum Profanum zamknęła pewien etap, ale wskazała też kolejny kierunek którym podążać będą organizatorzy w nadchodzących odsłonach. Dotychczasowa, narodowościowa strategia doboru programu zastąpiona zostanie przez coraz bardziej wnikliwe eksplorowanie pogranicza, muzyki rodzącej się na styku różnych estetyk, doświadczeń i wpływów. Czyli już nie Sacrum i Profanum, ale hybrydyczne SACROFANUM – przerażające i intrygujące zarazem. Muzyka rewirów granicznych, choć czasem niebezpiecznych.

Istnienie takiej muzyki od dawna jest faktem, a skoro ów fakt domaga się swojego festiwalu, to jest to niewątpliwie właściwa decyzja. Dyrektorowi należy się olbrzymie uznanie za odwagę i konsekwentne dążenie do majaczącego na horyzoncie celu.

——————–

X edycja Festiwalu Sacrum Profanum odbyła się w dniach 9–17 września 2012 w Krakowie. Dyrektorem artystycznym festiwalu jest Filip Berkowicz, a głównym organizatorem Krakowskie Biuro Festiwalowe.

Wesprzyj nas
Warto zajrzeć