Z okazji tegorocznych obchodów Roku Lutosławskiego Filharmonia Narodowa w Warszawie przygotowała dla swoich słuchaczy abonamentowych sytą muzyczną ucztę. Z częstotliwością kilku koncertów w miesiącu od stycznia do grudnia 2013 roku odbywa się szereg koncertów, na które zaproszono znamienitych gości, wirtuozów i dyrygentów blisko związanych z osobą polskiego kompozytora oraz jego twórczością. Przy tej okazji chciałbym przyjrzeć się bliżej dwóm wybitnym skrzypkom, którzy zdążyli już odwiedzić w tym sezonie stolicę Polski – Anne-Sophie Mutter oraz Gidonowi Kremerowi.
25 stycznia 1913 to data przyjścia Witolda Lutosławskiego na świat, o czym pamięta zapewne każdy lepiej zorientowany w muzyce nowoczesnej meloman. Właśnie ona stała się pretekstem dla uroczystej inauguracji Roku Lutosławskiego 100 lat później. Tego wieczoru w sali koncertowej Filharmonii Narodowej zabrzmiało pięć kompozycji – z czego jedna miała swoje światowe prawykonanie. Był to utwór orkiestrowy znanego polskiego twórcy Pawła Szymańskiego pt. Sostenuto. Orkiestrę Symfoniczną Filharmonii Narodowej zwinną ręką poprowadził Antoni Wit. Utwór Szymańskiego to dzieło o dość monolitycznym obliczu brzmieniowym oraz ascetycznym nastroju, przy jednoczesnym sporym ładunku dramatycznym (co jest jedną z cech idiomatycznych tworzonej przezeń muzyki).
Kompozycja zakończyła się dość nieoczekiwanie, nagle, pozostawiając wrażenie przerwanej artystycznej wypowiedzi. Dopowiedzeniem była III Symfonia Lutosławskiego wykonana jeszcze przed przerwą. Anne-Sophie Mutter pojawiła się w drugiej części koncertu z klasycznym repertuarem, złożonym z utworów jej dedykowanych – Partity w wersji późniejszej, przeznaczonej na skrzypce z orkiestrą oraz Łańcucha II. Uroku oraz najwyższego poziomu technicznego i wyrazowego nie brakło i tym razem, choć w nowej interpretacji dostrzec można różnice w stosunku do legendarnych już prawykonań tych utworów sprzed trzech dekad. Mutter wykonała oba utwory z jeszcze większym wyczuleniem na barwę, kontrasty dynamiczne, natomiast spore zmiany moje ucho wychwyciło w podejściu do sekcji ad libitum w wykonaniu Partity. Niemiecka skrzypaczka nadała im jeszcze więcej swobody rytmicznej, doprowadzając sugerowane przez Lutosławskiego flautando do szczytu precyzji i perfekcji.
Ta sama orkiestra wystąpiła także kilka dni później, 30 stycznia, prezentując pod batutą młodego dyrygenta Michała Dworzyńskiego dzieła uznanych klasyków muzyki XX wieku. Muzyka Lutosławskiego zajęła tylko niewielką część programu, tym razem był to jednak obszerniejszy utwór – Livre pour orchestre. I na tym niestety skończyła się pomysłowość dyrygenta. Concerto-Cantata Henryka Mikołaja Góreckiego brzmiała jednostajnie od początku do końca, nie wywołując żadnego większego wrażenia, natomiast główny punkt programu – IV Koncert skrzypcowy Alfreda Schnittkego okrojony został z wszelkich kontrastów wyrazowych i dynamicznych. Dopiero gra Kremera wprowadzała mocniejsze akcenty, zdecydowanie ożywiając monotonny tok narracji zespołu orkiestrowego. Utwór to dość nietypowy, bowiem tylko jedną z czterech części attaca charakteryzuje szybsze tempo. Rozlegle i groźne, nieco Szostakowiczowskie adagia, przepełnione są swoiście muzyczną grą znaczeń, dialogiem tradycji ze współczesnością, stanowiąc patchwork nasycony rozmaitymi aluzjami do przeszłości i teraźniejszości, co jest typowe także dla pozostałych utworów tego kompozytora. Warto uważnie śledzić , czym jeszcze uraczy nas w tym roku Filharmonia Narodowa w związku z obchodami Roku Lutosławskiego. A przed słuchaczami z pewnością wiele niespodzianek.