okładka książki, materiały prasowe

recenzje

„Yoko i John. Dni, których nie zapomnę”

Ta książka to moja osobista opowieść o chwilach, które spędziłem z Johnem Lenonem i Yoko Ono ­– takie słowa czytamy w jej wstępie. I rzeczywiście, Jonathan Cott, wieloletni dziennikarz magazynu Rolling Stone, dzieli się swoim wyjatkowym doświadczeniem, jakim była przyjaźń z parą wybitnych artystów. Przedstawione w książce zapisy rozmów z Johnem i Yoko mówią same za siebie – to z nich wyłania się wizerunek muzyków, których połączyła wspólna miłość do muzyki.

Yoko i John. Dni, których nie zapomnę to książka pod wieloma względami interesująca. Mimo że w znacznej części składa się z wywiadów, skomponowana została tak, by tworzyć wzajemnie uzupełniającą się opowieść o człowieku żyjącym we wspomnieniach przyjaciela i jego wielkiej miłości, jaką była Yoko Ono. Rozpoczyna ją Wstęp, z którego autor płynnie przechodzi w narrację składającą się z osobistych impresji i fragmentów wywiadów zilustrowanych różnorodnymi fotografiami artystów. Książka nie jest podzielona na rozdziały, poza Wstępem wyodrębniona została tylko jej ostatnia część pt. Koda zawierająca rozmowę autora z Yoko Ono z 2012 roku.

Autor opisuje swoją reakcję na tragiczną wiadomość o śmierci Lennona. Zdał sobie sprawę, że wywiad, który przeprowadził z nim trzy dni wcześniej, okazał się ostatnim. Jednak Cott nie był w stanie spisać tej rozmowy po śmierci Johna, wrócił do niej dopiero w 2010 roku, w trzydziestą rocznicę śmierci muzyka i tak narodził się pomysł napisania tej książki. Ta ostatnia, dotąd niepublikowana rozmowa z Johnem staje się punktem wyjścia, za jej pomocą Jonathan Cott wprowadza nas w magiczny świat Johna i Yoko.

Książki tej zdecydowanie nie można nazwać biografią, mimo iż dowiadujemy się z niej wiele o życiu i twórczości Lennona i jego drugiej żony. Autor nie ukrywa swojej fascynacji osobami Johna i Yoko, wspomina ich wielololetnią znajomość, starając się pokazać ich obu takimi, jakimi byli na co dzień, czyli ludźmi obdarzonymi wielkim talentem, ale też niezwykle wrażliwymi, którym los nie szczędził trudnych doświadczeń. Jonathan Cott przedstawia sylwetkę Lennona także jako człowieka świadomego swojego geniuszu i niekoniecznie skromnego: Uwielbiam to! Chciałbym być niewidzialnie sławny. Chcę tej całej miłości, jaką niesie ze sobą sława, ale nie związanych z tym kłopotów (s. 148).

Jak powiedział Lennon: Yoko jest najsławniejszą nieznaną artystką, wszyscy znają jej nazwisko, ale nikt nie wie, co ona robi… (s. 164). I to właśnie jej Jonathan Cott poświęca część swojej książki. Za artystyczne credo Yoko można by uznać jej słowa: Powinniśmy ratować świat pięknem (s. 277). Yoko opowiada swoją historię, począwszy od dzieciństwa spędzonego w Tokio i naznaczonego wojennym doświadczeniem, poprzez studia w Sarah Lawrence College i młodości spędzonej na Manhatanie, aż do momentu spotkania Johna. 

Dalej nie ma już historii Johna Lennona i Yoko Ono, ich losy się połączyły i odtąd będą tworzyć i występować razem. Autor, dodając osobiste refleksje, w piękny sposób opowiada o miłości Johna i Yoko, jej początkach i trwaniu, nawet po odejściu jednego z nich. Wszystko to wyrażali poprzez muzykę, ich romantyczne i artystyczne partnerstwo nie znosiło rozłąki, bo wtedy John usychał niczym więdnący kwiat (I will just like a fading flower), jak śpiewał w piosence Dear Yoko (s. 196).

Jonathan Cott stara się odtworzyć atmosferę tamtych czasów, opisując wydarzenia polityczne czy przemiany społeczne z roku 1968: Styl muzyki ulegał zmianie, a uczelnie i inne instytucje dosłownie trzęsły się w posadach. Rzeczywiście, wydawało się, jakby świat naprawdę zerwał się z uwięzi (s. 48).

Przytaczane konteksty kulturowe czy anegdoty, w ktorych wyczuć można nieco fantazji, ubarwiają opowieść, nadając jej iście literackiego charakteru. Nie brak tu również osobistego głosu autora, czasem jednak jego sądy natury ogólnej wydają się dość banalne: Zdarza się, że pary, które są nierozłączne, postanawiają się chwilowo rozstać, żeby na nowo przemyśleć swój związek (s. 197).

Książka jest też swojego rodzaju przewodnikiem po twórczości Lennona. Zapraszam do naszego sanktuarium! (s. 27) powiedział muzyk, gdy Jonathan Cott odwiedził ich w domu na Upper West Side. Autor w swoich rozmowach bardzo często pyta o sposób powstania swoich ulubionych piosenek. Dzięki temu czytając można blizej poznać dany utwór i powiązać go z konkretnym wydarzeniem w życiu Lennona, przeżyciami, które  przyczyniły się do jego powstania.

Tworzenie muzyki niejednokrotnie było dla Johna dużym wysiłkiem. Oczami Jonathana Cotta poznajemy proces powstawania piosenek, które czasem, jak w przypadku utworów z Double Fantasy, dojrzewały w umyśle muzyka kilka lat, a czasem pisane były szybko, machinalnie,  pod presją czasu:

A co z Good Morning Good morning?

Och, to była zwykła wprawka. Miałem tylko jakiś tydzień na napisanie piosenek na „Peppera”. Słowami „Good morning good morning” reklamowali wtedy płatki kukurydziane firmy Kellog’s (s. 208).

Moim zdaniem dużym walorem tej książki jest fakt, iż koncentruje się ona przede wszystkim na muzyce Lennona i Yoko. Znajdziemy tu wspomnienia wdzięcznego obserwatora, dotyczące niezapomnianych prób zespołu:

Sesje nagraniowe Beatlesów zawsze były zlepkiem prób, jamowania, podkladania i dublowania ścieżek, miksowania i remiksowania, dogrywania instrumentów, dodawania i podkładania wokali, tworzenia efektów dźwiękowych i nieustannego montowania. […] Tylko obecność na próbie sztuki Szekspira w Globe Theatre mogłaby mnie wprawić w równy zachwyt co ta noc (s. 74).

Uważam, że najciekawsze fragmenty rozmów dotyczą tego, w jaki sposób John i Yoko radzili sobie z krytyką. Lennon wyznaje, iż nigdy nie zapomni wypowiedzi jednego z krytyków na temat piosenki From Me to You. W New Musical Express napisali, że była poniżej poziomu Beatlesów (s. 203). Natomiast opinie dotyczące albumu Plastic Ono miały następujący wydźwięk: Naiwne proste marudzenie dogadzające własnym gustom (s. 204). Głos fanów był dla Lennona bardzo ważny, jednak wspierany przez Yoko nie zniechęcał się pod wpływem negatywnych opinii.

Opowieść Jonathana Cotta Yoko i John. Dni, których nie zapomnę zamyka wywiad z 14 marca 2012 przeprowadzony z Yoko Ono w Sztokholmie. Artystka wspomina w nim swoje pierwsze spotkanie z Johnem w Indica Gallery w Londynie w 1968 roku, jak mówi: John przyszedł do galerii prosto z Abbey Road 3 […] – a liczba 3 oznacza w numerologii muzykę. Ja byłam przy Masons Yard 6, […] a liczba 6 oznacza miłość. Więc właśnie tamtego dnia muzyka przyszła do miłości (s. 253).

Jonathan Cott nie komentuje ich wypowiedzi, pozwala mówić swoim bohaterom, przez co przemawiają oni wprost do czytelnika, co jest chyba największą wartością tej książki. Po jej lekturze można odnieść wrażenie, że historia Johna i Yoko nigdy się nie skończyła…

———————

Jonathan Cott, Yoko i John. Dni, których nie zapomnę

Wydawnictwo Znak, Kraków 2013,

przeł. Łukasz Muller, liczba stron: 288

Tytuł oryginału: Days That I’ll Remember: Spending time with John Lennon and Yoko Ono

Wesprzyj nas
Warto zajrzeć