Jakie są pieśni Ziemi? Pochwalne, żałobne, liryczne? Jedno- czy wielogłosowe? A cappella lub z akompaniamentem? W dokumencie Pieśni Ziemi (nor. Fedrelandet, ang. Songs of Earth, 2023) Margreth Olin ukazuje melodię swojej rodziny prowadzoną w dwugłosie z norweską naturą. Filmowa, czterozwrotkowa pieśń Olin z prologiem i epilogiem to roczna podróż śladami jej 85-letniego ojca Jørgena wśród zapierających dech w piersiach krajobrazów rzecznej doliny Oldedalen położonej w okręgu Vestland w regionie fiordu Nordfjord. Dołączając do tej podróży jako widzowie, stajemy się cichymi gośćmi, niewidzialnymi towarzyszami historii małżeństwa Jørgena i Magnhild Mykløen oraz mieszkańców Oldedalen. Wzruszające, głębokie, wręcz intymne i poniekąd filozoficzne przemyślenia głównego bohatera dokumentu powodują, że obce życie staje się bliskie.
Gościem w dokumencie Pieśń Ziemi jest również muzyka, która w żaden sposób nie ilustruje przyrody, lecz wspomaga jej doświadczanie oraz odczuwanie przemyśleń Jørgena. Ścieżka dźwiękowa dosłownie wypływa tu z melodii, jakie komponuje Matka Natura, intensywnie się przenikając i mocno zacierając granice między muzyką przyrody i człowieka. Margareth Olin do współpracy zaprosiła Rebekkę Karijord, z którą działa od ponad 15 lat. Kompozytorka w procesie twórczym połączyła siły z zespołem dźwiękowców, m.in. Tormodem Ringnesem (montażysta i projektant dźwięku) oraz Andreasem Lindbergiem Svenssonem (realizator dźwięku). Wykorzystanie mikrofonów kontaktowych i podwodnych w nagraniach terenowych pozwoliły zarejestrować naturalne odgłosy przyrody, a tym samym realistycznie i autentycznie przedstawić muzykę krajobrazu. Trzaski topniejących lodowców i zamarzniętych jezior, przepływ rzek, szum wiatru, szelest liści, odgłosy zwierząt, buzujące piany wodospadów – to muzyka Matki Natury, która swoją opowieść snuje wespół z Jørgenem. Ta niewerbalna opowieść traktuje o narodzeniu i śmierci, o szczęściu i tragedii, o pięknie i rozkładzie; o niemożliwym do zatrzymania, nieskończenie toczącym się i wciąż na nowo odradzającym kręgu.

W trakcie pracy nad partyturą Karijord stanęła przed wieloma pytaniami, zastanawiając się nad właściwym przełożeniem dźwięków natury na instrumenty muzyczne, nie tworząc przy tym ilustracji przyrody. Jak sama przyznała, próbowała „rozgryźć”: „Jak zabrzmi świerk? Jaki to instrument? Czy ten dźwięk to instrument dęty drewniany? A ten dęty blaszany? Czy to instrument strunowy? Czy to głos? Jak zabrzmią lodowce?”. Poszczególni przedstawiciele sekcji orkiestrowych nagrywali indywidualnie lub grupowo dźwięki czy frazy nawiązujące m.in. do wyżej wspomnianych. Kompozytorka wraz solistami intensywnie eksperymentowała nad partyturą w swoim studiu, poszukując miarodajnych technik i dążąc do osiągnięcia pożądanych efektów dźwiękowych. Postanowiła oddać inicjatywę samym muzykom, którzy podążając za swoimi intuicją i doświadczeniem, odszukiwali należytych dźwięków. Mimo braku przekonania do romantycznego podejścia do norweskiej muzyki ludowej Rebekka Karijord zaufała Hannie Ekström, skrzypaczce o „ludowych” muzycznych korzeniach, dzięki czemu słusznie muśnięto ścieżkę tradycyjnym norweskim kolorytem[1]. Finalnie diegetyczne melodie harmonijnie przenikają się z muzyką niediegetyczną, stworzoną w AIR Studios za sprawą London Contemporary Orchestra – jednej z najbardziej innowacyjnych współcześnie orkiestr odkrywających i promujących muzykę nową. Nagrania same w sobie, ale również montaż i udźwiękowienie igrają z umysłem odbiorcy, który po wielokroć musi się zastanowić, czy odgłosy, które słyszy, wykonywane są przez orkiestrę czy przyrodę.
Muzyka w pełni ustępuje miejsca obrazowi i ani przez chwilę nie próbuje grać pierwszych skrzypiec w dokumencie. Każdy ton w kompozycjach ściśle powiązany jest z naturą, oddając jej całą scenę do popisu. Takim zabiegiem norweska kompozytorka chciała nakierować ludzkie ucho na wchłanianie i doświadczanie muzyki całym sobą, w niekonwencjonalny sposób. Sama artystka stwierdziła: „Kiedy teraz oglądam film, mam problem z odróżnieniem nagrań terenowych od instrumentów studyjnych. Tworzy to fantastyczną synergię, dźwiękowy poemat o niepodzielnej naturze między światem człowieka i natury”.
Twórcom udało się osiągnąć – świadomie lub nie – jeszcze jeden interesujący efekt. W dokumencie Pieśni Ziemi muzyka i udźwiękowienie (jakkolwiek paradoksalnie to nie zabrzmi) to cisza. Mimo dochodzących do uszu odgłosów niespecjalnie się na nich skupiamy, być może nawet niektóre z nich całkowicie pomijamy, ponieważ rezonują na głębokim poziomie wewnętrznej refleksji, stając się czymś naturalnym i mimowolnym, jak mruganie okiem czy oddychanie. Po ponad 1,5-godzinnej emocjonalnej podróży pozostajemy z ciszą. Oddając się przemyśleniom nad egzystencjalno-filozoficznymi ideami Jørgena, pięknem potężnej, a jednocześnie delikatnej przyrody, pozostaje w nas cisza. Ścieżka dźwiękowa tak bardzo wtapia się w materiał filmowy, że po wielu latach od obejrzenia można się zastanawiać, czy dokument Margreth Olin w ogóle zawierał jakikolwiek soundtrack.
Muzyka, będąc częścią całego filmu, jest jednym z wielu jego elementów, jednak jeszcze innego wymiaru nabiera podczas indywidualnego odsłuchu. Ścieżka dźwiękowa Rebekki Karijord to doskonała przewodniczka w medytacji – intymnej podróży po osobistych jeziorach trosk, rzekach przemyśleń, łąkach pasji, lasach spokoju, lodowcach nieprzepracowanych wspomnień czy „comfort zone” świerkach (po odpowiedź na tę metaforę odsyłam do filmu).
Podążając za przewodnikiem Jørgenem, czasem czujemy, że dotykamy czyjejś sfery sacrum, tajemnej, odwiecznej przyrody, z którą z jednej strony nie sposób nam się równać, z drugiej zaś – doskonale ją znając; czegoś zupełnie obcego, a zarazem możliwie najbliższego – własnego wnętrza. Kompozycja filmowa Pieśni Ziemi to doskonała kompilacja płynnie przenikających się krajobrazów wizualnych z pejzażami dźwiękowymi, opatrzona dojrzałą narracją człowieka doświadczonego, który żyje w zgodzie i nierozerwalnym związku z naturą. Naturą, której każdy z nas jest nieodzowną częścią, gdyż jak głosi myśl zawarta w zakończeniu filmu: „Naszą pierwszą miłością była natura. Nie zapomnijmy naszej pierwszej miłości”.
_____
[1] Stella Lungu, Rebekka Karijord, Interview: Rebekka Karijord on the Process of Scoring Songs of Earth, The Cinematic Journal, December 2023, (dostęp: 17.03.2025).