Każdy z nas słucha muzyki, ma swoje ulubione zespoły, kompozytorów oraz ulubione sposoby ich słuchania. Niektórzy często bywają na koncertach, inni wolą słuchać muzyki w domowym zaciszu. Obecność muzyki w naszym życiu jest tak oczywista, że rzadko zastanawiamy się nad sposobem, w jaki jej doświadczamy, oraz nad tym, jakie aspekty zawiera w sobie takie doświadczenie. Tymczasem Anna Chęćka-Gotkowicz w swojej najnowszej książce bierze na warsztat właśnie doświadczenie muzyczne. Autorka kieruje swój wywód do słuchaczy, czyli do muzyków, muzykologów, ale też melomanów, a przede wszystkim do tzw. „niewinnych słuchaczy”. Ta ostatnia kategoria – nazwana tak przez samą autorkę – szczególnie ją interesuje, ponieważ podstawową tezą, której broni, jest przekonanie o demokratyczności doświadczenia muzycznego. Następuje tu więc próba pogodzenia profesjonalnego i laickiego spojrzenia na muzykę bez faworyzowania żadnej ze stron.
Chcąc dokładnie omówić zjawisko doświadczenia muzycznego, autorka wyróżnia kilka zagadnień z nim związanych i każdemu z nich poświęca osobny rozdział. Tymi zagadnieniami są kolejno: cisza, czas i przestrzeń muzyki, znaczenie muzyczne, wymiar etyczny muzyki, oraz cielesność doświadczenia muzycznego. Łatwo więc zauważyć już w spisie treści, że książka ma przemyślaną kompozycję. Wywód zaczyna się dosłownie od samego początku, czyli od ciszy. Przecież to z niej bierze i na niej się kończy każdy utwór muzyczny. Nie jest to jednak jedyny aspekt poruszany w tym rozdziale. Autorka zwraca uwagę, że cisza jest często zjawiskiem pożądanym w naszym życiu, które na co dzień wypełnione jest po brzegi mniej lub bardziej chcianymi dźwiękami. Owo pragnienie ciszy jest tu jednak wyrażone poprzez negację, jako swoista niechęć do muzyki. Autorka opiera się prawdopodobnie na własnym doświadczeniu (sama jest muzykiem i pracuje w szkole muzycznej) gdy po całym dniu wysłuchiwania nie zawsze przygotowanych uczniów nie potrafi już słuchać muzyki dla przyjemności, a odczuwa jedynie przesyt, na który lekarstwem jest właśnie cisza.
W drugim rozdziale omówione zostają kwestie czasu i przestrzeni muzyki. Jeśli chodzi o czas, autorka opisuje znany nam wszystkim fenomen percepcyjny, który nazywa za Christianem Accaoui „poszerzaniem teraźniejszości”. Polega on na zmianie w subiektywnym odczuwaniu czasu realnego, którą to zmianę Chęćka-Gotkowicz uważa za jedną z konstytutywnych cech doświadczenia muzycznego. Autorka zaznacza też silną tendencję do idealizowania czasu muzycznego, zwłaszcza przez filozofów. Przytoczone w tym kontekście myśli św. Augustyna i Jeana-Paula Sartre’a, przeciwstawia stanowisku Bernarda Sève, przeciwnika detemporalizacji czasu muzycznego. Jako kontrowersyjną w tym temacie, Chęćka-Gotkowicz przywołuje postawę Glenna Goulda. Pianista, znany ze swej niechęci do dawania koncertów i jednoczesnego zamiłowania do tworzenia idealnych nagrań muzycznych w studiu, prezentuje aczasowe i aprzestrzenne podejście do muzyki, skupiające się na realizowaniu platońskiej idei muzyki. Autorka jednak nie promuje takiej postawy, uważając, że skazuje ono muzykę na osunięcie się w pozazmysłowość i „czyste idee”, a wykonawcę – na nieznośną samotność, tym tragiczniejszą, że nawet przemijanie nie jest w stanie go z niej wyzwolić[1].
Po tym następuje obszerny rozdział dotyczący problemu znaczenia muzycznego. Pojawiają się tu pytania o różnicę między doznawaniem a rozumieniem muzyki, oraz o to, czy znaczenie muzyczne – jeżeli w ogóle można je jednoznacznie określić – jest dostępne tylko dla profesjonalnego ucha i umysłu. Czy muzyka znaczy coś zewnętrznego względem niej samej, czy też znaczy samą siebie? Jak powinien wyglądać i czy w ogóle ma rację bytu dyskurs o muzyce? To kolejne pytania stawiane w tym rozdziale, nie po raz pierwszy przecież, przez autorkę, a nurtujące filozofów i muzykologów już od stuleci.
Szczególnie interesujący jest rozdział czwarty, w którym Chęćka-Gotkowicz zadaje pytanie o wymiar etyczny muzyki. Mimo iż oznaczona jako aposiopesis, część ta wywołała we mnie najwięcej pytań i wątpliwości. Autorka przywołuje tu skrajne opinie, z jednej strony przekonanie Gisele Brelet o naturalnej anielskości muzyki jako sztuki, z drugiej zaś Pascala Quignarda i jego koncepcję nienawiści do muzyki. Ostatecznie jednak konkluduje stwierdzeniem, że muzyka sama w sobie jest niewinna, a jej wymiar etyczny ukształtowany jest przez indywidualne, bądź intersubiektywne skojarzenia z pozytywnymi lub negatywnymi emocjami. Mediacyjna postawa Chęćki-Gotkowicz nie zmienia jednak faktu, że czytelnik zaczyna się zastanawiać nad moralnym przekazem muzyki, której sam najbardziej lubi słuchać. Myślę, że niezależnie od opinii uczonych każdy ma własne zdanie w tej kwestii.
Wreszcie autorka przypomina, że muzyka nie jest tylko metafizycznym, słuchowo-umysłowym doświadczeniem, ale angażuje całe ciało w dużo większym stopniu. Ma tu na myśli przede wszystkim wykonawców muzyki, którzy muszą się zmagać z fizycznymi barierami własnego ciała, by móc wydobyć z instrumentu to efemeryczne piękno, które, choć nieuchwytne, tak silnie oddziałuje na nasz umysł.
Warto pamiętać, że Anna Chęćka-Gotkowicz jest przede wszystkim filozofem muzyki, więc proponuje przede wszystkim filozoficzny pogląd na doświadczenie muzyczne. Odbywa się to jednak niewątpliwie z korzyścią dla czytelnika -„niewinnego słuchacza”, któremu oszczędzone zostają analityczne i muzykologiczne punkty widzenia na rzecz teorii, które łatwiej mu odnieść do własnych doświadczeń. Nie oznacza to, że wywód pozbawiony jest dwóch wyżej wymienionych perspektyw, nie wpływają one jednak negatywnie na jego zrozumiałość. Wyjątek stanowi ustęp opatrzony tytułem Z notatek pianisty, który zawiera fragmenty analizy Sonaty B-dur Schuberta napisanej przez muzyka. Jest ona przytoczona w rozdziale o Kłopotach z muzycznym znaczeniem, gdzie – stanowiąc jednocześnie możliwość zajrzenia za kulisy przygotowywania utworu przez wykonawcę – ukazuje, że nawet muzyk kształcony w profesjonalnej analizie ucieka się do metafory przy opisie zjawisk zachodzących w dziele, jest więc w tej kwestii tak samo bezradny (lub w tym samym stopniu kompetentny) co „niewinny słuchacz”.
Anna Chęćka-Gotkowicz w każdym momencie książki pamięta, by nie wywyższać profesjonalnego ucha ponad „niewinne”. Często akcentuje zalety, które posiada słuchacz nieuwikłany w terminologię muzykologiczną. Szkice o doświadczaniu muzyki, bo tak brzmi podtytuł książki, stanowią udaną próbę zbliżenia do siebie osoby wykonawcy i słuchacza. Muzyk może dzięki niej lepiej zrozumieć, z jakimi problemami mierzy się odbiorca jego występu; melomanowi zaś przybliżone zostają dylematy artysty-performera.
Trudno traktować książkę Chęćki-Gotkowicz jako podręcznik. Dobór perspektyw i teorii, jakimi posługuje się autorka jest zdecydowanie subiektywny i koncentruje się na francuskim ośrodku myśli nad muzyką. Po lekturze książki łatwo zauważyć, że głównym jej bohaterem jest Pascal Quignard, którego rozważania nad muzyką oraz twórczość powieściowa szczególnie intrygują autorkę. Nie zmienia to jednak faktu, że wobec braku w polskim dorobku książek o muzyce, które nie odstraszałyby „niewinnego czytelnika” przykładami nutowymi czy żargonem muzykologicznym (sama autorka wymienia tylko trzech autorów – Witolda Rudzińskiego, Piotra Wierzbickiego i Bohdana Pocieja), dzieło Chęćki-Gotkowicz z całą pewnością jest słusznym krokiem w stronę nadrobienia tych zaległości i zarazem postulatem o poszerzanie polskiego zbioru książek z filozofii muzyki. Zdaniem najpełniej oddającym główny przekaz książki jest niewątpliwie cytat z Bernarda umieszczony przez autorkę na stronie z dedykacją: Można być muzykiem nawet wtedy, gdy nie jest się ani kompozytorem, ani wykonawcą; wystarczy prawdziwie być słuchaczem.
[1] A. Chęćka-Gotkowicz, Ucho i umysł, Gdańsk 2012, s. 95.