recenzje

Jerzy Milian Tapes: jazzowe szkice

Wraz z końcem roku do sklepów muzycznych trafił trzeci album z cyklu Jerzy Milian Tapes – wielopłytowego zbioru niepublikowanych wcześniej, archiwalnych nagrań katowickiego kompozytora i dyrygenta, będących owocem współpracy polskiego muzyka z renomowanymi europejskimi instytucjami i orkiestrami muzycznymi. Stratus Nimbus to kompilacja większych form, skomponowanych na potrzeby belgijskiej BRT Jazzorkestr i zarejestrowanych w Brukseli w latach 1982-87.

Album otwiera przebojowe Ora et Colabora, o tytule nawiązującym dość obcesowo do panującego wówczas w Polsce ustroju. I faktycznie, jak sugeruje parafraza, kompozycja postępuje w rytm kroków cinkciarza. Po wyrazistych trzech minutach urzeka następnie tytułowy Stratus Nimbus – kompozycja pełna niuansów, wykraczająca znacznie poza granice muzyki big-bandowej. Zimne brzmienie bandu przełamuje wibrafon i dominujące, melancholijne partie solowe. To właśnie wyrafinowany harmonicznie, umiejętnie przeprowadzający napięcia Jerzy Milian z Children’s Dream.

Esencję albumu stanowią większe utwory instrumentalne – Kara-kum oraz Silesian Sketches i Sketches from China o charakterze suity. Kara-kum odznacza się dość bezpośrednim wyrazem – powstało pod wpływem podróży kompozytora po ZSRR. Rozbudowany utwór, wykorzystujący tematy ze wcześniejszych jego utworów inspirowanych egzotyką Wschodu, satysfakcjonować będzie fanów Aszchabadzkich kompozycji z czasów kultowego Bazaaru. W trwających blisko dwanaście minut Sketches from China połączył zaś kompozytor pozornie tendencyjne formuły zaczerpnięte z muzyki Państwa Środka z rozwiązaniami typowo europejskimi (co słychać zwłaszcza w przełamujących orientalną atmosferę kadencjach), tłumacząc je na język big-bandowy i inteligentnie dozując, unikając tym samym banału. Inspiracje Wschodem zdominowały zatem pierwszy z obrazków, by w kolejnych przesunąć się na dalszy plan (na uwagę zasługuje zwłaszcza Memory from Tangshan, inspirowane widokiem miasta po trzęsieniu ziemi, utrzymane w lirycznej, charakterystycznej dla stylu Miliana aurze) i powrócić w przyjemnie dysonującym, swingującym, ostatnim ze skeczy, wzbogaconym o efektowne partie solowe.

Silesian Sketches odebrać można jako twórczą refleksję na temat stron, w których kompozytor mieszka do dzisiaj. Punktem wyjścia dla mini-suity były melodie tradycyjnych pieśni ludowych charakterystycznych dla regionu (a wśród nich Helokania, pieśni pracy). Intrygująca kompozycja to jedno z silniejszych ogniw wydawnictwa – w elektryzujących aranżacjach ujawnia się i podkreślany jest indywidualny charakter każdego z wyselekcjonowanych przez Miliana wzorców. Choć zaczerpnięte z folkloru, naturalnie realizują się w big-bandowym idiomie, nie tracąc przy tym wyrazu, który belgijskim muzykom wydawać mógł się równie egzotyczny, co azjatyckie impresje. Nie ulega wątpliwości, że jest Milian charakterystycznym reprezentantem polskiej szkoły jazzu, nie ograniczającym się jedynie do inspiracji Chopinowskich. Całe szczęście!

Mieszane uczucia wywołuje zaś Living inside two worlds (do słów brytyjskiego Noblisty Thomasa Stearnsa Eliota), które nazwać może rodzajem jazzowego oratorium. Na uznanie zasługuje sam w sobie odważny pomysł stworzenia dużego dzieła wokalno-instrumentalnego w konwencji jazzowej. Milian wykorzystał tu potężny aparat wykonawczy – big-band wraz z kalejdoskopem instrumentów dętych, fortepian, elektroniczne instrumenty klawiszowe i rozbudowaną sekcję perkusyjną. To właśnie w swingujących, kipiących energią częściach objawia się pełnia talentu muzyka jako wszechstronnego aranżera, potrafiącego swobodnie lawirować pomiędzy idiomami stylistycznymi – odnajdziemy w utworze nie tylko elementy popularne czy musicalowe, ale również rozwiązania zaczerpnięte z repertuaru klasycznego (być może nawet inspirowane latami studiów u Bogusława Schaeffera). Mieszają się w tu inspiracje i nastroje; Living inside two worlds nie przypomina żadnej ze słyszanych dotychczas kompozycji urodzonego w Poznaniu muzyka. Być może dlatego jest to utwór, który z każdym kolejnym razem brzmi  lepiej – do którego trzeba się przekonać.

W Living… nie odnajdziemy zatem subtelnych wokaliz z Tempus Jazz. Razić wręcz mogą wyraźne kontrasty pomiędzy ustępami chóralnymi (a capella; chór BRT pomimo prostych harmonizacji sprawia wrażenie ciężkiej, homofonicznej masy) a instrumentalnymi – to prawdziwie odległe światy. Duże zaskoczenie wywołuje ostatnie pięć minut kompozycji – to prawdziwie ekstatyczno-liryczna mikstura, wraz z melorecytowanymi przez chór wersami przywodząca na myśl Angelus Wojciecha Kilara.  Czy to jeszcze jazz, czy… no właśnie – inny świat?

Jerzy Milian w 1987 (Archiwum Jerzego Miliana. Źródło: strona artysty)

W zasadzie żyjemy pośród dwóch światów. Jeden z nich jest światem naszych wyobrażeń. To słońce, euforia i ogrom estetycznych doznań. Drugi zaś jest brudny, brzydki i codzienny. Wewnątrz tych dwóch, tak bardzo odmiennych światów, człowiek musi zmieścić się takim, jakim jest, mówi na temat kompozycji Jerzy Milian. Trzecie ogniwo cyklu Jerzy Milian Tapes to bez wątpienia świadectwo istnienia nieznanego, nieodkrytego jeszcze w pełni świata w twórczości kompozytora – świata muzyki fabularnej, programowej, rozbudowanej. Stratus nimbus to kolejny dowód na wszechstronność kompozytora – pełen utworów nieprzewidywalnych i złożonych, zaspokoi wymagania zarówno miłośników jego swingującego dorobku, jak i tych spragnionych głębszego, bardzej wyważonego brzmienia.

____________________________________________

Jerzy Milian Tapes: Stratus Nimbus, Jerzy Milian, GAD Records 2013

1. Ora et colabora
2. Stratus Nimbus
3. Silesian Sketches
4. Kara-kum
5. Sketches from China (Sunny Children – Memory of Tangshan – The Girl from Datung)
6. Living Inside Two Worlds (La Figlia Che Piange – The Gentlemen’s Talk – Cantare Narcesse Est).

Cytat Jerzego Miliana zaczerpnięty został z komentarza do Jerzy Milian Tapes: Stratus Nimbus.

Wesprzyj nas
Warto zajrzeć