źródło: SONORA music

recenzje

Przyglądając się współczesnej muzyce irlandzkiej. Przystanek Zooming: Ireland

Vladimir: Początek jest trudny. 
Estragon: Zacząć można od czegokolwiek.
Vladimir: Tak, ale trzeba się zdecydować.
Estragon: Tak.

 Samuel Beckett, Czekając na Godota

Zacznijmy zatem od końca. Od początku końca. Wszystko się sypie i rozjeżdża. Równe zagranie trywialnie prostej melodyjki o „kreskówkowym” charakterze okazuje się być zadaniem nie do wykonania dla szóstki muzyków Sepia Ensemble. Na nic się zdaje jej uparte powtarzanie, recytowanie sylab angielskiego alfabetu i przenikliwy „krzyk” fletu piccolo. I tak wychodzi nierówno i fałszywie, bo tak być musi, a my nie dajmy się nabrać, że powinno być inaczej. To dadaistycznie przenikliwy Andrew Hamilton w kompozycji Frank O’Hara on the phone piece na flet piccolo, klarnet, fortepian, skrzypce, wiolonczelę i kontrabas (2003) puszcza do nas oko, przyglądając się fotografii amerykańskiego pisarza Franka O’Hary. My bawimy się przy tym świetnie, a instrumentaliści, którym nie brakuje dystansu do własnej gry, chyba nawet jeszcze lepiej…

źródło: SONORA music

Jednakże spojrzeć z dystansu na współczesną twórczość muzyczną irlandzkich kompozytorów byłoby raczej trudno. Naturalnie, z dystansu jej rodzimej tradycji muzycznej, gdyż w świadomości zagranicznych słuchaczy i krytyków muzycznych takowa praktycznie nie funkcjonuje, sprowadzając się właściwie do swoistego skansenu wyobrażeń – muzyki „celtyckiej”. Tym niemniej, zamiast pielęgnować do znudzenia ten muzyczny stereotyp można by podjąć próbę odświeżenia wizerunku muzyki irlandzkiej – przybliżyć słuchaczom twórczość irlandzkich kompozytorów muzyki współczesnej. Tego zadania podjęli się muzycy poznańskiego Sepia Ensemble podczas koncertu mającego miejsce 28 lutego w Auli Nova poznańskiej Akademii Muzycznej. Koncert prezentował kolejną odsłonę projektu Zooming, promującego muzykę różnych krajów i dopełnił drugą część koncertów poświęconych „Zielonej Wyspie” (pierwszą stanowił koncert mający miejsce 1 lutego w Dublin City Gallery The Hugh Lane, na którym zespół Sepia wykonał utwory współczesnych kompozytorów irlandzkich i polskich).

Na bardzo różnorodny program sobotniego koncertu złożyły się kompozycje w większości powstałe w przeciągu ostatniej dekady. Muzyka irlandzka, dotychczas raczej nieobecna i „niema” w polskim życiu koncertowym, na początku koncertu przemówiła głosem mima, a raczej puzonu Wojciecha Jelińskiego, prezentującego miniaturową i oszczędną pod względem technik wykonawczych kompozycję Mime Mary Kelly (1987). Jej przeciwieństwem wydawała się entropy na kwartet smyczkowy Gráinne Mulvey. Bardzo zróżnicowany pejzaż brzmieniowy kompozycji tworzyły m.in. skrzypcowe flażolety skontrastowane z „brudnymi”, przypominającymi odgłosy muzyki noise dźwiękami altówki i wiolonczeli. Pozorny chaos  materiału dźwiękowego kompozycji okazał się jednak uporządkowany za sprawą montażowej zasady zestawiania poszczególnych jej odcinków.

Pod względem osobliwych walorów brzmieniowych bardziej  jednak wyróżniała się kompozycja Moments na klarnet, puzon, perkusję i wiolonczelę Jenn Kirby (2013). Z punktualistycznej faktury pierwszych taktów utworu stopniowo wyłaniają się poszczególne motywy, w miarę jego rozwoju nabierające pewnej taneczności, lekkości muzyki rozrywkowej, którą  niespodziewanie przerywa brutalna, rytmiczna marszowość. Jednak w mgnieniu oka i ona znika za sprawą uderzenia w trójkąt (klarnecista podchodzi specjalnie w tym celu do instrumentu)– chyba najdłużej zostającego w pamięci „momentu” utworu.

W bardzo ekspresyjnym tonie rozpoczęła się kompozycja Extraordinary Rendition na skrzypce, wiolonczelę i fortepian (2008) Johna McLachlana. Atmosferę pościgu i niepokoju tworzyły krótkie, repetowane motywy, segmentowane dźwiękami utrzymanymi w niskim rejestrze fortepianu. Ich brzmienie, uzupełnione długo przetrzymywanymi dźwiękami w partii skrzypiec, tworzyło w efekcie coś na kształt „spektralnego rezonansu”. Element wybrzmiewających dźwięków w partii fortepianu, wraz z rapsodyczną linią melodyczną skrzypiec, stanowił ważny nośnik ekspresji, jakże pod tym względem odmiennej kompozycji Siobhán Cleary pt. Whitening na skrzypce i fortepian (2010). Oniryczna i ascetyczna aura utworu przywodziła na myśl kompozycje Henryka Mikołaja Góreckiego czy Martina Smolki, a dźwięki w partii fortepianu, imitując bicie dzwonu, ewokowały nastrój żałobny. Wybielenie kończy świt, zwiastujący dzień, który nie budzi się już do życia (notabene kontekst śmierci kompozytorka zasugerowała w komentarzu do kompozycji). Zupełnie inny odcień znaczeniowy bieli i jutrzenki wykorzystała, by nie powiedzieć „odmalowała” Judith Ring w swym bardzo sugestywnym utworze Swelt Belly At Dawn na klarnet, skrzypce i wiolonczelę (2013). Wyłaniające się z ciszy flażolety instrumentów smyczkowych i charakterystyczne brzmienie klarnetu mogły budzić skojarzenia z dźwiękami natury i początkiem dnia. Ciekawym pomysłem wykorzystanym w rozwoju dramaturgicznym utworu, była stopniowa chromatyzacja materiału dźwiękowego, opartego w jego przeważającej części na skali diatonicznej, a także wprowadzenie szybkich, miarowych repetycji, nadających fragmentom kompozycji charakter ludyczny. Kolejna „przebudzająca się” kompozycja – From the Cusp of Sleep na dwoje skrzypiec, altówkę, wiolonczelę i kontrabas (2011), obecnego podczas koncertu Endy Batesa, charakteryzowała się dużą konsekwencją w zakresie pracy motywicznej oraz ciekawym wykorzystaniem możliwości wykonawczych instrumentów smyczkowych. Ożywczą rolę w rozwoju dramaturgicznym kompozycji odegrało zwłaszcza nawarstwienie pokrewnych motywów, utrzymanych w artykulacji pizzicato, dające efekt przesunięcia fazowego oraz nagłe ostinato w partii kontrabasu. Warto podkreślić, że również większość pozostałych zaprezentowanych podczas koncertu kompozycji odznaczała się znakomitą instrumentacją, dobrym warsztatem kompozytorskim i umiejętnym połączeniem elementów muzycznej tradycji z osiągnięciami europejskiej awangardy, jednak co ważne, bez popadania w manierę któregoś z „-izmów”. Twórcy postawili przed wykonawcami duże wymagania, zwłaszcza Ed Bennett w kompozycji My Broken Machines na 3 instrumenty [flet, skrzypce i puzon], fortepian i perkusję (2004), wymagającej od muzyków (szczególnie pianisty i perkusistki) dużej precyzji i synchronizacji w realizowaniu karkołomnie trudnych repetycji motywów, z czym muzycy Sepia Ensemble poradzili sobie bez zarzutu, po raz kolejny udowadniając znakomity poziom artystyczny.

I choć początek bywa trudny, pierwsze monograficzne spotkanie z muzyką irlandzką zakończyło się  pełnym sukcesem. Pozostaje tylko oczekiwać, dokąd muzycy Sepii zaprowadzą nas następnym razem.

źródło: SONORA music

Wesprzyj nas
Warto zajrzeć