WIECZÓR VI Smuteczek
VI program Kabaretu Starszych Panów miał miejsce 29 października 1960 roku o godz. 22:20. Wieczór ten przeszedł do historii dzięki pomyłce scenograficznej. Pod zdjęciem Wasowskiego ukazał się napis Pan B, zdjęcie Przybory zaś opatrzono mianem Pana A.
Starsi Panowie oczekiwali przy melopiecyku na Jesienną Dziewczynę. Pierwszy pojawił się jednak Spory (Gruby), okutany w paltocik, z szalikiem pod szyją i wełnianą czapką z pomponem na głowie. Stylizację dopełniały ciepłe rękawiczki na sznurku przewieszone przez szyję. Szukał pewnego drania, którego chciał dopaść, więc nie zawitał na długo, podobnie jak kolejny gość z parasolem. Pan B, oczekując Dziewczyny Jesiennej, poradził przyjacielowi poszukać sobie jakiejś ciepłej wdówki, poruszony jego samotnością. Pan A posłuchał tej rady i w tym celu udał się w kierunku cmentarza. Wówczas Pan B rozpoczął śpiewać o Jesiennej Dziewczynie, jednak brutalnie przerwali mu dwaj osobnicy – Nieduży i Spory. Spory zachęcał Niedużego do nawiązania przyjacielskich więzów, co nie bardzo spodobało się Niedużemu. Wyżalił się nawet Panu B, że nie znosi ludzi, a jedyne, co jest mu bliskie, to zwierzęta i jarzyny, zwłaszcza pomidory, z powodu których serce mu pęka, gdy nadchodzi jesień. Spory nieugięcie naciskał na zawiązanie przyjaźni. Po wielu pertraktacjach, dopiero obietnica zakupu bernardyna przesądziła o zawarciu przyjaźni. W międzyczasie imię Niedużego ujrzało światło dzienne – to Bolek. Tych dwoje oddaliło się, by pogłębiać przyjaźń, a Pan B pozostał sam. Przysłuchiwał się melodii i patrzył na sylwetkę pod parasolem, w której nie rozpoznał oczekiwanej Dziewczyny. Zajął się listem zaadresowanym do niej, ale o treści przeznaczonej dla innej. Demonstracyjnie pocałował Dziewczynę, jednak zaprzestał, oczekując tej z Chryzantemami. Został sam. Wkrótce potem powrócił Pan A. Okazało się, że ten rzeczywiście poznał pewną ciepłą wdówkę, a Pan B dośpiewał nieco o Jesiennej z Chryzantemami. Obaj Panowie pomogli Wdówce dociążyć płytę nagrobną jej męża, gdyż ta obawiała się, iż mąż dźwigacz ciężarów płytę podniesie. Dziewczyna z Chryzantemami zaśpiewała piosenkę, lecz wciąż nierozpoznana odeszła. Pan B rzucił się za nią w pogoń, pojawił się za to Dosmucacz z Piosenką Dosmucacza. Powrócił Pan B, z kolei zakupiony dla Niedużego pies wielki jak smok pociągnął go i wiatr jesienny zatarł za nimi ślad. Niespodziewanie pojawił się Odrażający Drab, twierdząc, że ktoś musi się nim zająć. Zaprzyjaźnił się więc ze Sporym, który wrócił właśnie z Panem A po nieudanej próbie odnalezienia Niedużego. Panowie zostali już tego wieczoru sami, zauważając tylko pozostawione przez Dziewczynę chryzantemy.
Jesienna dziewczyna
Jesienna dziewczyna to opowieść o miłości spotkanej nieprędko, której szukać należy, patrząc w przyszłość i nie oglądając się za siebie. Tekst posiada typowe dla piosenki następstwo zwrotek i refrenu. Każda z trzech strof składa się z ośmiu siedmiozgłoskowych wersów o rymach krzyżowych dokładnych i niedokładnych. W całym utworze podmiot liryczny zwraca się wprost do potencjalnego adresata, stając się jego nauczycielem i przewodnikiem po krainie osobistych, życiowych wyborów.
W pierwszej strofie podmiot liryczny umiejscawia adresata w okresie późnego lata. Zwraca uwagę, iż nie warto patrzeć w przeszłość na przemijające lato i poprzedzającą je wiosnę, ponieważ lada moment pojawi się już jesień, która może zupełnie odmienić przyszłość. Obraz zmieniających się pór roku odczytywać należy jako alegorię następujących po sobie okresów życia, często wykorzystywaną tak w literaturze, jak i malarstwie. Nie warto zatem rozpamiętywać piękna młodzieńczych lat swego życia i na tym poprzestawać. Rozpoczynając jesień życia, wciąż jeszcze z nadzieją należy patrzeć w przyszłość.
Refren oznajmia, że skarb, jaki można odnaleźć w jesieni życia, to kobieta. Jak potwierdza Maria Wasowska, należy dopatrzyć się tutaj bliskiego związku między podmiotem lirycznym a jego twórcą – Jeremim Przyborą: Piosenka „Jesienna dziewczyna” tak naprawdę była o jego największej miłości – Alicji Wirth. Choć utwór powstał, jeszcze nim oboje się poznali[1]. Formalnie refren podobnie jak strofy składa się z ośmiu wersów, tym razem jednak o rymach parzystych (gdy jednak zauważyć, że wersety czwarty i ósmy są powtórzeniami poprzedzających ich wersów, odsłania się rym okalający pomiędzy trzecim i siódmym wersetem, a układ sylab to powtarzający się schemat 6-6-8). W tekście tajemnicza jesienna dziewczyna pojawia się ze swym nieodłącznym atrybutem, chryzantemami. Ten gatunek kwiatów idealnie komponuje się z treścią wiersza pod kilkoma względami. Najbardziej oczywistym jest fakt, iż są to kwiaty, których okres kwitnienia rzeczywiście datowany jest na czas od połowy sierpnia do później jesieni. Etymologia słowa chryzantema pochodzi od greckiego chryzos, co oznacza złoto. Biorąc pod uwagę wartość tego kruszcu, nic dziwnego, że – jak dalej podaje autor – dziewczyna ta jest bezcenna i niezamienna na nic. Złota kobieta autentycznie jest największym dobrem, jakie może przydarzyć się w jesieni życia. Ostatecznie należy też pamiętać, że w różnych kulturach czerwone chryzantemy oznaczają wyznanie miłości, a inne barwy, jak np. żółcienie, mówią o zakochaniu się.
W drugiej strofie podmiot liryczny przyznaje, że chociaż we wiośnie i lecie życia spotkać można wiele ładnych kobiet, to w zimie może zabraknąć jakiejkolwiek. Jedyna zaś i niepowtarzalna pojawia się na jesień, o czym przypominają kolory jesiennego pejzażu – wspomniany już wcześniej złoty i szkarłatny.
Trzecia strofa ostrzega, by nie pozwolić odejść tej miłości, która rozświetlić może promieniem swych włosów późne lata życia. Po jesieni nieubłaganie nadejdzie już tylko zima, która nie przyniesie kolejnej szansy, zatem póki jeszcze czas, wykorzystać należy tę ostatnią.
Dziewczyna z chryzantemami w muzyce otrzymała odcień tonacji c-moll, metrum 4/4, przedstawia typ piosenki zwrotkowo-refrenowej. Tekst każdej ze strof ujęty został w mały okres muzyczny, a niemal każdy z wersów oddzielony jest od kolejnego pauzą ósemkową lub dłuższą wartością. Rytmicznie fragment ten nie jest zróżnicowany, opiera się w zasadzie na samym ruchu ósemkowym, a każda z nut opatrzona została kolejną z sylab tekstu. Kompozytor nie narzucił zwrotkom piosenki konkretnego tempa, pozostawiając tę kwestię wykonawcy ad libitum. Dopiero w ostatnich wersach strofy sugeruje poco ritenuto doprowadzające do zatrzymania na fermatach dwóch ostatnich dźwięków. Pierwszych osiem taktów piosenki ma charakter deklamacyjny, na co wpływa budowa kolejnych fraz muzycznych uwypuklających powtarzanie tej samej wysokości dźwięków. Ogólny zarys linii melodycznej uznać można za opadający, co w połączeniu z tekstem obrazuje zamierające życie w kolejnych porach: wiośnie, lecie, aż ku najniżej brzmiących jesieni i zimie. Dopiero kiedy mowa o nadziei na to, co przyniesie przyszłość, melodia wzbija się ku górze. Mimo iż w partii wokalnej dominuje ruch sekundowy i tercjowy, to ambitus zwrotki jest dość znaczny, rozwija się do nony małej.
Refren wprowadzony zostaje w tempie medium-fox, co nasuwa skojarzenia z foxtrotem, którego charakterystycznymi cechami są metrum parzyste i rytm synkopowany, a samo słowo foxtrot oznacza lisi krok. Takie też figury odnaleźć można w refrenowym wielkim okresie muzycznym. W taktach 9-12 oraz 16-20 obserwuje się synkopowe przeniesienie akcentu metrycznego na dźwięk nieakcentowany, a w taktach 13-15 oraz 21-23 wprowadzone są dłuższe wartości, synkopy oraz triole ćwierćnutowe nawiązujące do foxtrotowego lisiego kroku. W odróżnieniu od zwrotki, spotyka się tutaj więcej pauz, a dla linii melodycznej charakterystyczny jest skok kwinty czystej w górę i w dół. Ambitus melodii nie ulega jednak zmianie.
Pojawianie się w melodii dźwięków as i b oraz a i h, świadczy o wykorzystaniu eolskiej i doryckiej skali molowej. W harmonii, co dziwne, tylko trzy razy usłyszeć można molową tonikę. Obecność durowej subdominanty i dominanty nie dziwi ze względu na wykorzystane odmiany skali molowej. W dużej mierze harmonia opiera się na akordach zbudowanych na stopniach pobocznych oraz wtrąceniach do dominanty. Bardzo ważnym elementem jest również często występujące obniżenie II i V stopnia skali, zwłaszcza jeśli zwróci się uwagę na fakt, że są one ostatnim z ogniw następujących po sobie akordów w stosunku kwinty (o charakterze wtrąceń), np. w taktach 2-4, czy też w taktach 5-7.
Oryginalne wykonanie zawdzięczamy duetowi Jeremi Przybora i Kalina Jędrusik. W zależności od aktualnie śpiewanego przez nich fragmentu, podmiot liryczny otrzymał żeńską lub męską postać. Wykonawcom w zwrotkach towarzyszył jedynie fortepian, do którego w refrenie dołączył zespół złożony z klarnetu, kontrabasu, perkusji oraz organów. Jesienną dziewczyną zainspirowali się również:
1) Grzegorz Turnau
Interpretacja Grzegorza Turnaua doskonale oddaje założenia piosenki. Artysta w prosty sposób przekazuje adresatowi rady zawarte w tekście, przyjmując rolę narratora, co naturalne jest z warunkami i predyspozycjami głosowymi wokalisty (czystość brzmienia, dobra dykcja, brak wprowadzania ozdobnych melizmatów). Podobnie jak w oryginale, zwrotki potraktowane są ad libitum, w tym wykonaniu z towarzyszeniem gitary. W refrenie foxtrot wyparty został przez bossa novę wprowadzoną w akompaniamencie gitary, do której dołączył akordeon.
2) Janusz Szrom
Wokalista rozpoczyna od improwizacji scat na tle fortepianu i smyczków, po czym towarzyszy mu w zwrotkach jedynie fortepian (podobnie jak wcześniej ad libitum). Szrom wykonuje tekst w 1. os. l. poj. W refrenie ponownie dołączają smyczki oraz kontrabas. Refren nie nosi już oznak foxtrota, a raczej jest bardzo swobodnym nawiązaniem do oryginału, tym razem w wolnym tempie, niwelując lisi krok oraz rytmy synkopowane. Dużą wagę przywiązuje się do typowo jazzowego, improwizacyjnego wykorzystania głosu solowego oraz fortepianu. Chociaż artysta w dziedzinie, w której się porusza, jest niekwestionowanym autorytetem, to jego wersja tej piosenki zdecydowanie przyćmiewa jej przesłanie, pozostając jednak niezwykle miłym doznaniem dla ucha.
3) Bogdan Hołownia
Wersja fortepianowa Hołowni przybiera podobnie jak w wykonaniu Turnaua, bardzo narracyjny charakter. Cechuje ją powściągliwość i prostota. Przeniesienie melodii refrenu oktawę wyżej czyni go jeszcze bardziej śpiewnym i wymownym. Nagranie to może zarówno funkcjonować odrębnie, jak również byłoby zapewne doskonałym akompaniamentem dla wokalisty, który zechciałby zmierzyć się z kunsztem pianistycznym Bogdana Hołowni.
4) Wojciech Karolak Trio
Utwór rozpoczyna się od fortepianowego przypomnienia pierwszej zwrotki, w bardzo konkretnym, energicznym charakterze i ostrym brzmieniu. W refrenie pojawia się reszta sekcji rytmicznej z wyraźnie motorycznym akcentowaniem pulsu przez perkusję. Mimo to pierwsza odsłona refrenu jest jeszcze dosyć delikatna w porównaniu do rozwijających się później improwizacji oraz ponownego nawiązania do refrenu przybierającego w dalszym ciągu na żywotności, gdzie jedynie w ostatnich taktach następuje złagodzenie muzyki. Wersja bardzo energetyczna bazująca w zasadzie na warstwie muzycznej piosenki.
I Nadprogram piosenkowy Piosenka jest dobra na wszystko
W niedzielę 1 stycznia 1961 roku o 22:15 Panowie A i B zaproponowali widzom Nadprogram. Dzięki audycji tej Starsi Panowie pragnęli ocalić od zapomnienia to, co ocalić najłatwiej, czyli piosenki. Jak zapowiedzieli, wśród prezentowanych utworów mogły znaleźć się zarówno piosenki występujące już w Kabarecie, jak i zupełnie nowe. Jedną z nich podczas I Nadprogramu była kreacja stworzona przez Barbarę Krafftównę w Wesołym deszczyku.
Wesoły deszczyk
Tekst piosenki Wesoły deszczyk, jak wspomina jego autor Jeremi Przybora, oparty jest na wątku autobiograficznym: Z życia wzięty jest [m.in.] „Wesoły deszczyk”. To był czas, kiedy trochę koczowałem po różnych mieszkaniach, przygarniali mnie przyjaciele. Kiedyś ktoś, kto wyjechał, zostawił mi mieszkanie na poddaszu. Obudziłem się w nocy z deszczem na tapczanie… Zacząłem podstawiać naczynia. Po ścianie u wezgłowia spływał wodospad. Wyglądało na to, że za chwilę zacznę tonąć. Bałem się, że pojawią się rozwścieczeni sąsiedzi. Ale nic się nie stało, to był naprawdę wesoły deszczyk[2].
Utwór ten jest przepełnionym absurdalną radością wynikającą z opadów wszelkiego rodzaju, które każdego człowieka w normalnych warunkach doprowadzić mogłyby raczej do wściekłości. Takie zachowanie jednak odbiegałoby znacznie od dobrego wychowania, którego przykładem są Starsi Panowie, dlatego starają się oni dostrzec pozytywne strony każdej trudnej sytuacji.
Tekst zawarty jest w dwóch strofach i następujących po nich refrenach. Każda ze strof złożona jest z dwukrotnie powtórzonego układu sylab: 6-7-6-7-3-3-5 (łącznie w całej strofie 14 wersów), po którym występuje spójnik gdy wprowadzający w refren. Zaobserwować można w tym dziele prawdziwe bogactwo rymów: krzyżowych, parzystych oraz monorymów.
W pierwszej strofie podmiot liryczny odwołuje się do mitologii. Swą skłonność do opadów wiąże z historią z życia Danae, córki Akryzjosa. W związku z przepowiednią, wedle której Akryzjos miał zginąć z ręki wnuka, król Argos zamknął swą córkę w spiżowej komnacie, by nie dopuścić do spłodzenia potomka. Na nic zdały się jednak chytre plany króla, gdyż Zeus spłynął między uda Danae w postaci złotego deszczu i tym sposobem na świat przyszedł Perseusz. W kolejnych wersach Wesołego deszczyku dowiadujemy się, iż nawet przeciekający dach i konieczność podstawiania naczyń może być powodem radości. Z tej radości rozbijające się krople deszczu wydają się nawet grać sonatinkę, której nutki zostały przedstawione w tekście za pomocą dźwiękonaśladownictwa: plim – plum plam, plam plum plim.
Na refren składa się 15 wersów o zmiennej liczbie sylab (od 3 do 12), z przewagą rymów krzyżowych. Niedorzecznie dobry humor pojawia się tym razem w związku z pojawiającymi się na suficie zaciekami oraz przemakającym powoli łóżkiem. Refren po brzegi wypełniony jest powtarzającymi się onomatopejami ilustrującymi padanie deszczu, takimi jak: chlup, chlap, tup, kap.
W drugiej strofie podmiot liryczny zauważa, że zamiast martwić się opadami, należałoby docenić ich walory. Z jednej strony można się cieszyć z ustających opadów, z drugiej zaś dają one fundament dla rozwoju i życia środowiska – dzięki nim ryby mają gdzie pływać, rosnąć mogą grzyby, zboża i owoce.
Piosenka ta jest przykładem na to, że pretekstem dla tekstu literackiego mogą stać się z pozoru nawet najbardziej błahe sprawy. Kunszt poetycki polega bowiem na wyrafinowanym i odpowiednim przedstawieniu zadanego tematu, który w tym przypadku, opierając się na deszczu, uruchamia ogrom słownictwa języka polskiego pozwalającego odzwierciedlić w słowach to zjawisko.
Utwór zaprezentowany został w tonacji B-dur, w swingowym charakterze (metrum 4/4), przedstawia typ piosenki zwrotkowo–refrenowej. Otwiera go czterotaktowy wstęp, w którym od pierwszego taktu pojawia się trzykrotna imitacja spadających z nieba kropel deszczu. Kompozytor uzyskał ten efekt dzięki opadającemu skokowi oktawy czystej z powtórzeniem niższej wysokości oraz przeniesieniu naturalnego akcentu dzięki rozpoczęciu frazy od pauzy ósemkowej.
Muzyczne opracowanie strofy tekstu składa się z rozwinięcia dwóch wersji rozpoczynającego go tematu głównego, uzyskując formę aa1. Niezmienna część tematu pojawia się w taktach 5-8 oraz 13-16. Charakteryzuje się przedtaktem ósemkowym, a rytmika tematu kontynuuje zapoczątkowany ruch ósemkowy. Temat otwiera skok kwinty czystej w górę, która maksymalnie rozwija się w kolejnym takcie do seksty wielkiej. Takty 7-8 są niedokładnym powtórzeniem linii melodycznej taktów 5-6 o sekundę wielką w dół od oryginału. Następnie w taktach 9-12 zauważa się materiał muzyczny różnicujący część a od części a1. Opiera się on na 1-taktowej formule z typową synkopą oraz ruchem opisującym ostatni dźwięk taktu z góry, a następnie z dołu. Formuła ta powtarzana jest progresyjnie o sekundę w górę, w takcie 10 w sposób dokładny, a w taktach 11-12 rozwinięta zostaje ewolucyjnie. Z kolei w części a1 fragment ten odpowiada taktom 17-20. Tym razem przejawia się w postaci równych wartości – ćwierćnut i półnut, o opadającym kierunku linii melodycznej. Kierunek oraz rytmika tego ustępu adekwatna jest do występujących w tekście padających kropel deszczu i pomaga w zobrazowaniu dźwiękonaśladowczego plim – plum, plam, plam, plum, plim. Podobnie jak w części a, w takcie 17 pojawia się kolejna formuła, powtarzana w takcie 18 dokładnie, a w taktach 19-20 rozwinięta ewolucyjnie – tym razem bez wprowadzania progresji.
Refren kontynuuje założenia i charakter zwrotek. W dalszym ciągu przeważa ruch ósemek oraz typowa akcentacja. W linii melodycznej dominują kroki sekundowe, a całość kształtowana jest ewolucyjnie. W takcie 30 następuje zatrzymanie muzyki na fermacie, do której prowadziło poco ritenuto i od tego momentu wracając do początkowego tempa utworu, przedstawione zostają różne odgłosy chlupoczącego deszczu, każdorazowo zobrazowane za pomocą synkop. We fragmencie tym pojawia się również najwyższa uzyskana wysokość dźwięku – as2. Zakończenie (takty 37-41) wzorowane jest na wstępie piosenki. Zwalniając, przypomina jeszcze czterokrotnie padające kropelki deszczu.
Ambitus piosenki sięga decymy małej. W melodii pojawiają się dźwięki nienależące do gamy B-dur naturalnej. Spotkać możemy dźwięki as oraz ges świadczące o obecności odmiany miękkiej gamy durowej (obniżenie VI i VII stopnia), jednak w połączeniu z harmonią bardziej istotne jest zwrócenie uwagi na dźwięki cis (des), e, oraz wspomniane as tworzące bluesowe brzmienie (typowe blue notes). W warstwie harmonicznej przeważa występowanie II stopnia. Bardziej sporadycznie pojawiają się akordy zbudowane na obniżonych stopniach VI oraz V, lecz nagminnie pojawia się obniżony stopień III. Występuje on z kolei zazwyczaj między III a II stopniem, tworząc chromatyczne wypełnienie brzmieniowe w harmonii.
W I Nadprogramie Wesoły deszczyk wykonany został przez Barbarę Krafftównę w zawrotnym tempie. Jej bardzo radosnemu głosowi towarzyszyły wówczas fortepian, klarnet, kontrabas oraz perkusja.
Inne wykonania tej piosenki zaproponowali:
1) Ewa Bem
I tym razem wokalistka nie uchroniła się od drobnych przekłamań w tekście. W tym wypadku jednak nie przyniosło to tekstowi wielkiej szkody. Bem zaskakuje lekkością oraz zwiewnością drobnych tryli nadających jej głosowi jeszcze więcej naturalnej radości i wdzięku. Sielski nastrój zauważalny jest również w optymistycznej improwizacji scat.
2) Lora Szafran (i Bogdan Hołownia)
Interpretacja Szafran w dużej mierze nawiązuje do oryginału, proponując jednak minimalnie wolniejsze tempo. Optymizm płynący z życiodajnych opadów bardziej słyszalny jest w improwizacji fortepianu oraz saksofonu niż w głosie artystki. Biorąc pod uwagę końcowe zwolnienie wpływające na zmianę idyllicznego charakteru, można mieć wątpliwości co do tego, że Szafran wesolutko z deszczykiem (…) jest. Aranżacja podobnie jak temat piosenki lekka i przyjemna.
3) Janusz Szrom
Kolejna niezwykle witalna odsłona Deszczyku. Szrom najdoskonalej z przedstawionych wcześniej muzyków interpretuje tekst Przybory. Nie jest on zaśpiewany jednorodnie pod względem emocjonalnym, a raczej w jego głosie usłyszeć można uśmiech, kiedy śpiewa np. o tym, że urzeka go sonatinka kropelek. Równie nienaganna i godna podziwu jest interpretacja umiejscowiona po pierwszym refrenie. Jako jedyny też stara się oddać onomatopeicznie ujęte w tekście i oddane w muzyce odgłosy opadów.
4) Bogdan Hołownia
Wykonanie najbardziej radośnie rozkapane z wszystkich znanych aranżacji. Pianista wykorzystuje zarówno ozdobniki, jak i posługuje się techniką staccato, malując tym samym dźwiękami fortepianu zawarty w tekście krajobraz oraz oddając jego pozytywny wydźwięk.
II Nadprogram piosenkowy Piosenka jest dobra na wszystko
Pierwszego dnia roku 1962 czas nadszedł na kolejny nadprogram piosenkowy obfitujący w piosenki, których – jak zauważyli Starsi Panowie – nie przypomniano w nadprogramie pierwszym. Pod pozorem ujawnienia dziennikarce procesu komponowania piosenek, w nadprogramie usłyszeć można było takie tytuły jak Puk, puk, puk, Dziewica Anastazja, Do Ciebie szłam*, W czasie deszczu dzieci się nudzą, Zupełnie jak Ty, Bo we mnie jest sex. Audycja zakończyła się, kiedy w kuchni rozniecił się pożar, a Panowie zmuszeni byli oddalić się z zadymionego studia.
Do Ciebie szłam (Droga do Ciebie)
Utwór ten jest unikatowy pod tym względem, że jako pierwsza powstała muzyka, a dopiero do niej Jeremi Przybora napisał tekst. Główny jego atut to niespodziewany zwrot akcji w ostatnich wersach wiersza, zmieniający punkt patrzenia i postrzeganie wyznania, którym dzieli się podmiot liryczny.
Pod względem formalnym tekst mieści się w dwóch strofach oraz występujących po nich refrenach o różnej treści. Strofy złożone są z ośmiowersów o naprzemiennie kształtującej się ilości zgłosek (10 oraz 7). Autor posługuje się w całym utworze (również w refrenach) rymami krzyżowymi dokładnymi i niedokładnymi.
Pierwsza strofa to niezwykle poetyckie nawiązanie do sensu życia, którym staje się ukochany. Kiedy nie widzi się już sensu własnego istnienia ani nadziei na lepsze jutro, jedyne siły, jakie można z siebie wykrzesać, to odwaga i chęć podążania za miłością.
W refrenie podmiot liryczny wyznaje, iż szedł do ukochanego, wierząc, że ten na niego czeka. Jest to uczucie, które określić można by tym jedynym, gdyż mowa o wędrówce do ukochanego, która jest od zawsze samotną drogą przez życie, która trwa już od lat. Nie zniechęca to jednak podmiotu lirycznego, któremu sił dodaje sama myśl o celu, jaki przed nim stoi. Tułaczka podkreślana w tekście przewija się w siedemnastu wersach refrenu, głównie w wersach sześcio- i czterozgłoskowych. Silnie podkreślany jest tytułowy wers do Ciebie szłam, uwypuklający sens i cel podróży.
Druga strofa opowiada o tym, jak zmienił się świat, kiedy podmiot liryczny po raz pierwszy spotkał miłość swojego życia. Poeta w piękny sposób porównuje stan zakochania do śpiewającej w tle struny gitary oraz księżyca płonącego w kolorowym szkle melodii. Podczas tych uniesień podmiot liryczny zrozumiał, że spotkał mężczyznę swojego życia, przy którym – na jedno tylko słowo przyjdź – jest w stanie pozostać już na zawsze.
Kolejny refren początkowo kontynuuje nastrój swego poprzednika. Podmiot liryczny podąża przez puste ulice, jest znaczony wspomnianym już księżycem. Pragnie iść po usta i serce ukochanego, by to jemu się oddać i nie musieć szukać miłości nigdzie indziej. W połowie refrenu następuje diametralna zmiana. Zamiast do Ciebie szłam, słyszymy od Ciebie szłam, pominięte jednak zostało spotkanie tych dwojga. Na temat jego przebiegu można spekulować jedynie na podstawie tego, że podmiot liryczny wracał od ukochanego, nie widząc nic przez łzy i twierdząc, że dla jego drugiej połówki był tylko nic nie znaczącym epizodem. Utwór kończy się w zdecydowanie melancholijnym i depresyjnym nastroju, który wskazuje na to, że wędrówka nie była nic warta. Mimo wielkich nadziei, że wreszcie ktoś mógłby pokochać podmiot liryczny, pozostaje jak zawsze i od zawsze – samotne wędrowanie przez obcy świat.
Głos wokalny, jakiemu poświęcona jest piosenka, wędruje przez dźwięki tonacji F-dur, w metrum 4/4, przedstawia typ piosenki zwrotkowo-refrenowej. Utwór rozpoczyna wstęp eksponujący dźwięki typowe dla odmiany miękkiej skali durowej, w tym wypadku des oraz es. Każdej ze zwrotek przypisany został styl recytatywny, który podkreśla wagę tekstu przekazywanego przez wykonawcę. Strofa tekstu umiejscowiona została na przestrzeni szesnastu taktów. Każdy z kolejnych wersów rozpoczyna się od pauzy ósemkowej, po której wprowadzona zostaje dopiero melodia. Pierwsze trzy dźwięki każdej z fraz przypisane są zawsze tej samej wysokości. Cała zwrotka pochodzi od schematu rytmicznego obecnego w taktach 3-4 oraz wywodzących się z nich taktów 5-6, w których monotonię ruchu ósemkowego przerywa wprowadzony rytm punktowany. Mimo powtarzających się w linii melodycznej tych samych wysokości dźwięków, bogata jest ona w liczne skoki, z czego największy osiąga interwał septymy małej.
Refren wprowadzony został w tempie moderato con moto. Podobnie jak w zwrotce, oparty jest na krótkim motywie i jego przetworzeniu. Motyw ten występuje po raz pierwszy w takcie 18 (z przedtaktem) jako trzy ćwierćnuty i półnuta. Rozpoczyna się od powtórzenia pierwszej wartości, po czym schodzi tercję małą w dół i rozwiązuje sekundę małą w górę. Jego przetworzenie obecne w taktach 20-21 preferuje ten sam model melodyczny, zmieniając rytmikę na potrzeby tekstu (ósemka, triola ćwierćnutowa oraz dwie ćwierćnuty). Przedstawiony fundament refrenu w taktach (19-21) powtarza się pięciokrotnie, zmieniając w międzyczasie ambitus przedstawionej formuły, wprowadzając coraz większe skoki oraz rozpoczynając kolejne frazy od coraz wyższych dźwięków, przez co apogeum osiągnięte zostaje w taktach 33-34. Od tego momentu melodyka stopniowo powraca do punktu wyjściowego, wpływając na rozluźnienie napięcia. W taktach 43-47 wykorzystano z kolei jedynie podstawową jednotaktową komórkę dźwiękową powtórzoną dokładnie trzy razy, a ostatnie słowa od lat nawiązują do zakończenia frazy, prezentowanej pierwotnie w takcie 21. Zakończenie piosenki przynosi materiał wspomniany we wstępie, tworząc ramy dla całego utworu.
Linia melodyczna piosenki jest sama w sobie bardzo rozbudowana pod względem harmonicznym, znaleźć można w niej mianowicie całą rozpiętość skali dwunastodźwiękowej. Po dodaniu do tego tła harmonicznego, szczególnie uwydatnia się kwarta lidyjska, chętnie używana w muzyce jazzowej. Prócz tego obok tradycyjnie już wykorzystywanych stopni pobocznych oraz wtrąceń do nich, nadzwyczaj zwraca na siebie uwagę akord na obniżonym VII stopniu gamy F-dur oraz akordy hybrydowe. Zasygnalizowane w harmonii zostają też molowe tryby subdominanty i dominanty oraz trójdźwięki i czterodźwięki zmniejszone.
Oryginalne wykonanie Kaliny Jędrusik z towarzyszeniem fortepianu, kontrabasu, organów oraz perkusji zainspirowało również artystów takich jak:
1) Justyna Steczkowska
Propozycja podana przez Steczkowską obronić mogłaby się jedynie w kwestii aranżacji instrumentalnej. Wokalistka przedstawia dokładnie ten sam typ ekspresji, jak we wszystkich poprzednio opisanych piosenkach. Artystka zdaje się nie podzielać zdania, że umiar bywa często cenniejszy od przesytu, i jedyne, co pragnie przedstawić, to nie piosenkę, a swój głos. Eksponowany jest w takim nadmiarze, że zwraca się uwagę na głos sam w sobie, pomijając niesioną przez niego treść.
2) Ewa Bem
Mimo że zwrotki w odsłonie proponowanej przez Bem i Blizińskiego nie mają charakteru typowo recytatywnego, to wokalistka wyraźnie skupia się na tekście i dąży do opowiedzenia obecnej w nim historii. W jej głosie odnaleźć można nutę bólu i tęsknoty. Zbytecznie jednak po każdym refrenie wprowadza krótką wstawkę wokalną, która zaburza nieco wypracowany wcześniej przez nią klimat.
3) Lora Szafran (i Bogdan Hołownia)
Tytułem utworu nazwany został cały krążek wydany przez Lorę Szafran. Interpretacja wokalistki jest bardzo dojrzała. Barwa głosu artystki w połączeniu z jego recytatywnym wykorzystaniem sprawia, że odbiorca odczytuje wypowiadane przez nią kwestie jako niezwykle prawdziwe. Szafran powtarza też wybrane wersy tekstu, uwypuklając przeżywane emocje słyszalne w każdej nucie.
4) Kayah
Wokalistce towarzyszy w piosence duża dawka przetworzonych elektronicznie dźwięków syntetyzatora. Wykonanie to jednak jest tak perfekcyjne, że nawet gdyby pozbawione było instrumentu i zaśpiewane zostało a capella, to znajdowałoby się w nim maksimum muzyki. Interpretacja ta jest wzorcowym przykładem na to, jak silnym przekazem emocji może stać się piosenka. Kayah odsłania różnorodne barwy swego głosu, doskonale nim operując, jednocześnie nie będąc nachalną. Początkowa powściągliwość wokalistki doprowadza do punktu kulminacyjnego w połowie drugiego refrenu, przyczyniając się do eksplozji emocji.
5) Janusz Józefowicz
Wykonanie Józefowicza pochodzące ze spektaklu Zimy żal nosi znamiona piosenki, którą zaklasyfikować można by było jako aktorską. Główny nacisk położony jest na interpretację tekstu Do Ciebie szłem. Walory wokalne zdecydowanie wydają się nie odgrywać zasadniczej roli. Piosenka w całości potraktowana jest jako śpiewny recytatyw.
6) Wojciech Karolak Trio
Dzieło rozpoczyna się od fortepianowego wprowadzenia pierwszej zwrotki w stylu niemalże koncertu instrumentalnego. Ta wersja piosenki bazuje na jego swingowym charakterze. Odczytać w niej można zarówno beztroską wędrówkę, jak i romantyczne, przepełnione uczuciem przesłanie.
[1] D. Michalski, op.cit., s. 102.
[2] Ibidem, s. 199.
* Piosenka ta wykonana w II Nadprogramie przez Kalinę Jędrusik doczekała się również męskiej odsłony Do Ciebie szłem w wykonaniu Wiesława Gołasa i Jerzego Wasowskiego w Pierwszym Przypomnieniu Czwartego Wieczoru Pamięć Płata Figle.
_________________________________________
Tekst jest fragmentem pracy dyplomowej Natalii Świtały Muzyka i słowo w twórczości Jerzego Wasowskiego. Wybrane przykłady piosenek do tekstów Jeremiego Przybory.