Actus Humanus, matriały prasowe

recenzje

Actus Humanus Resurrectio 2017. Święto muzyki dawnej w Gdańsku

Za nami kolejna edycja Actus Humanus, jednego z najbardziej interesujących festiwali w Polsce, specjalizującego się w repertuarze barokowym, renesansowym, a niejednokrotnie jeszcze starszym. Przez pięć dni (od 12. do 16. kwietnia 2017 roku) mieliśmy zatem okazję gościć w Gdańsku liczne gwiazdy światowego formatu, polskie i zagraniczne. Choć program tematyczny festiwalu pozostawał mocno zróżnicowany, można mówić o czymś w rodzaju motywu głównego, związanego bezpośrednio z okresem, w którym festiwal się odbył – Świętami Wielkanocnymi. Trzy zatem z pięciu koncertowych wieczorów dotykały wątków pasyjnych (podtytuł tej edycji festiwalu to zresztą Resurrectio): męki Chrystusa, Jego zmartwychwstania i wniebowstąpienia. Każdego dnia festiwalu odbyły się dwa koncerty, ulokowane w różnych częściach Gdańska. Pierwszy z nich – popołudniowy – miał formę recitalu jednego z polskich artystów. Drugi, odbywający się wieczorem, był występem którejś z zagranicznych gwiazd.

Dzień pierwszy został w pewnym stopniu zdominowany przez twórczość Johanna Sebastiana Bacha. Festiwal zaczął się znakomitym występem klawesynisty Marcina Świątkiewicza, który zaprezentował 24 preludia wspomnianego kompozytora i tyleż samo polonezów Johanna Gotlieba Goldberga – znanego głównie jako wirtuoz premierowo wykonujący słynne Wariacje Goldbergowskie Bacha (nazwane tak od jego nazwiska). Warto jednak przypomnieć, że sam Goldberg również był utalentowanym, choć nieco niedocenianym, kompozytorem. Świątkiewicz, którego śmiało można określić jako wschodzącą gwiazdę polskiego świata muzyki dawnej, zinterpretował materiał z zaskakującą świeżością – specyfika twórczości dwóch zaprzyjaźnionych kompozytorów zdawała się sprzyjać temu połączeniu.   

Gwiazda pierwszego wieczoru – René Jacobs, to z kolei postać bardzo znana i doceniana. Dyrygent, śpiewak, badacz i pedagog, ma na koncie ponad 250 nagrań zrealizowanych dla różnych wytwórni. W środowy wieczór poprowadził on berliński zespół Akademie Für Alte Musik Berlin (należący do jego stałych współpracowników) wraz z Rias Kammerchor, chórem o niemal siedemdziesięcioletniej tradycji i niezwykle szerokim spektrum wykonywanego materiału (od baroku po współczesność). Usłyszeliśmy przejmujący spektakl stanowiący relację z ostatnich chwil Chrystusa. Osią kompozycyjną dzieła był zdecydowanie dwugłos Syna Bożego wraz opisującym Jego dzieje Ewangelistą. Spokój Chrystusa w obliczu śmierci w poruszający sposób kontrastował z rozpaczą opłakujących go wiernych. Jacobs wraz z zespołami dostarczyli publiczności doświadczenie głęboko wzruszające i stymulujące wrażliwość religijną.  

Drugi dzień rozpoczął lutniowy recital Michała Gondko, odbywający się w Ratuszu Głównego Miasta. Artysta, kojarzony głównie z zespołem La Morra, w którym gra od 2000 roku, wykonał tym razem solowy program Mare Musicum, przygotowany specjalnie na potrzeby festiwalu. Podczas koncertu wykonawca zachwycał techniczną sprawnością i dokładnością w wydobyciu subtelnych walorów brzmieniowych z historycznego instrumentu. Jedynym aspektem, który mógł nieco rozczarować, był stosunkowo krótki czas występu – pozostały pewien niedosyt i apetyt na więcej.

Po instrumentalnym recitalu, wieczorny koncert przyniósł muzykę czysto wokalną – nietuzinkowy zespół Graindelavoix pod przewodnictwem charyzmatycznego omnibusa – Björna Schmelzera. Międzynarodowy kolektyw śpiewaków specjalizuje się w wykonywaniu muzyki średniowiecza i renesansu, z jak najbardziej drobiazgowym odwzorowaniem historycznych praktyk wokalnych. W Gdańsku zaśpiewali dwie wersje Lamentationes Hieremiae Prophetae, autorstwa nieco już zapomnianych renesansowych kompozytorów. Pierwsza wyszła spod pióra Carolusa Luythona, kompozytora tak zwanej piątej generacji szkoły franko-flamandzkiej, zaś autorem drugiej był Pedro Ruimonte, Hiszpan, który spędził większą część życia artystycznego w Niderlandach. Jakkolwiek pokrewne gatunkowo, kompozycje odstawały od siebie nieco poziomem, na korzyść drugiego z kompozytorów. Tym niemniej, geniusz (nie zawaham się użyć tego słowa) wykonawczy Graindelavoix w pełni zrekompensował drobne niedociągnięcia kompozycyjne – zespół skupił uwagę słuchaczy na własnej ekspresyjnej interpretacji, stanowiącej potężną fuzję renesansowego kunsztu ze współczesną performatyką. Nie bez znaczenia są zapewne antropologiczny background Schmelzera i badawcza działalność zespołu. Zamykając oczy, chwilami zapominało się o współczesnym kontekście wykonania, pomimo niezwykłej (również dzięki słowom przetłumaczonym w festiwalowym programie) aktualności wykonywanej muzyki.

Podobnego wrażenia podróży w czasie mógł dostarczać kolejny popołudniowy koncert – pieśni Adama Struga. Artysta, wychowawszy się w jednej z mazowieckich wsi, jest jednym z ostatnich spadkobierców tradycji polskiej pieśni nabożnej. Wykonuje on na ogół przy akompaniamencie liry korbowej (w Wielki Piątek akompaniował mu Mateusz Kowalski), wykorzystując archaiczne techniki śpiewu, których nauczył się między innymi od lokalnego kantora, Wincentego Nasiadko. W odróżnieniu od intensywnej ekspresji z poprzedniego wieczora, koncert Struga charakteryzował się niezwykłym spokojem, kontemplacyjną czy medytacyjną wręcz aurą.

Jakże inaczej zaprezentowała się gwiazda wieczoru – zespół Concerto Italiano. Zespół wykonał repertuar składający się z dzieł weneckiego mistrza baroku, Claudia Monteverdiego. Na 450. rocznicę urodzin kompozytora przygotowano przekrojowy program mogący stanowić interesujące wprowadzenie do jego twórczości. Niezliczone dowody uznania krytyki, którymi Włosi są obsypywani, nie budzą najmniejszego zdziwienia. Rinaldo Alessandrini, dyrygent i założyciel zespołu zarazem, to niewątpliwy perfekcjonista – z chirurgiczną precyzją przeprowadził swój skład przez meandry różnorodnych wątków dzieł wenecjanina. Dokładność nie przesłoniła jednak emocji – wykonanie zachwycało swą gracją, podniosłością i urokiem, zręcznie balansując przy tym na granicy egzaltacji, lecz nie przekraczając jej.

Czwarty dzień to podróż w jeszcze odleglejszą przeszłość – ku mrokom średniowiecza, w poszukiwaniu źródeł wykluwającej się wówczas dopiero polifonii. Agnieszka Budzińska-Bennett, znana między innymi jako założycielka zespołu ensemble Peregrina, zaprezentowała – tym razem solo – program pieśni lamentacyjnych. Część z nich zaśpiewała a capella, w innych akompaniowała sobie na harfie lub lirze korbowej. Pomiędzy kolejnymi utworami zwięźle opowiadała słuchaczom o ich treści i specyfice. Stanowiło to interesujący pomost między archaicznymi, często niezrozumiałymi, formami muzycznymi a wrażliwością współczesnego odbiorcy. Budzińska-Bennett wykonała więc niezwykle rzetelną pracę, nie tylko jako wykonawczyni, ale i jako badaczka.  

Wieczorem usłyszeć można było muzykę francuskiego mistrza baroku – Marc-Antoine’a Charpentiera, konkretnie zaś Chants joyeux du temps du Pâques w wykonaniu zespołu Les Arts Florissants. Radosne pieśni wielkanocne, jak brzmi w wolnym tłumaczeniu tytuł utworu, podkreślają zatem (w przeciwieństwie do Lamentacji czy Pasji św. Mateusza) radosny charakter celebracji Wielkanocy. Po ukrzyżowaniu, oddanym w pieśni Stabat Mater i hymnie O crus spec unica, przychodzi bowiem czas na zmartwychwstanie i powrót Jezusa, który objawia się Marii Magdalenie w dialogu Dialogues inters Magdalenam et Jesum i wreszcie nastrojowym Chants joyeux du temps de Pâques. Francuski skład pod batutą swojego założyciela Williama Christiego zapewnił słuchaczom zebranym w Dworze Artusa szerokie spektrum doświadczenia estetycznego.

Ostatniego dnia festiwalu powrócił Bach, tym razem w wykonaniu młodego (rocznik 1985) skrzypka, Roberta Bachary. Oprócz odnoszenia sukcesów na polu muzyki współczesnej, podejmuje on również wyzwania związane z repertuarem dawnym, a wynikające z różnic w historycznej technice instrumentalnej (jak na przykład chwyt instrumentu z piersi, nie zaś spod brody). Wykonał on 3 partity na skrzypce solo z dużą wprawą, jakkolwiek mogło się zdawać, że dopiero wraz z rozwojem recitalu jego talent nabiera skrzydeł.

Finałowym, wieczornym koncertem festiwalu było spektakularne Resurrezzione Georga Friedricha Händla w wykonaniu powalającego zespołu Accademia Bizantina. Grupa ta, założona w 1983 roku, ewoluowała do statusu jednej z największych światowych gwiazd muzyki dawnej. Jej obecny lider, Ottavio Dantone, oprócz pełnienia funkcji dyrygenta, jest także cenionym klawesynistą i organistą. Samo dzieło Händla to oratorium dotyczące zmartwychwstania Chrystusa, co stanowi oczywiste zwieńczenie pasyjnego motywu scalającego tę edycję Actus Humanus. Tocząc się na dwóch ontologicznych planach (ludzkim i anielsko-diabelskim), daje ogromne pole do popisu interpretującym je wykonawcom, lecz stanowi dla nich równie wielkie wyzwanie. Accademia Bizantina to jednak klasa sama w sobie i wątpię, by którykolwiek ze słuchaczy Wielkanocnego koncertu mógł być nim rozczarowany. Choć Resurrezzione nie zawiera być może głębi doznania religijnego, którym emanowały Pasja św. Mateusza czy chociażby nabożne pieśni Strugi, czysto muzyczne walory utworu zostały przez wykonawców wyeksponowane do maksimum. Szczególnie zachwycał ciepły kontralt Delphine Galou, która jako Maria Kleofasowa wznosiła się na wyżyny dostojeństwa.

Podsumowując, festiwal Actus Humanus jest przykładem tego, jak uniwersalne mogą być emocje zawarte w muzyce dawnej i, pomimo jej pozornego hermetyzmu, jak aktualna ona pozostaje. Zarówno w warstwie religijnej, jak i czysto estetycznej, muzyka ta nie starzeje się, mimo nieustannie zmieniającego się historycznego kontekstu. Gdy zostaje wskrzeszona przez wybitnych wykonawców, jest w stanie rozbudzać w słuchaczach treści fundamentalnej natury, które, w swej istocie wolne od tego kontekstu, rezonują nieustająco z tą samą siłą.

Szczegółowy program Actus Humanus dostępny jest na stronie:

https://www.actushumanus.com/pl/resurrectio.html

Wszystkie video relacje z koncertów można obejrzeć TUTAJ.

Wesprzyj nas
Warto zajrzeć