Festiwal Bachowski w Świdnicy 2018. Fot. Michał Orzechowski

edukatornia

Festiwal Bachowski w Świdnicy – w duchu wspólnoty

W Świdnicy czuję się jak w domu. I to wcale nie są słowa na wyrost, bo w czasie świdnickiego Festiwalu Bachowskiego na każdym kroku czuje się ducha wspólnoty.

Muzyka jest ważna, to fakt bezsporny, ale muzyka jest nie tylko bohaterką, ale też pięknym pretekstem do budowania między ludźmi zdrowych relacji, do przekazywania innym pasji i do czerpania z pasji innych. Dzięki temu zarówno świdniczanie, jak i melomani, którzy licznie zjeżdżają tu z Polski i z Europy, biorą odpowiedzialność za festiwal i za niesienie wieści o festiwalu w świat.

Do ut des – daję, abyś dał, zapomniana już trochę stara rzymska maksyma jest jedną z idei przyświecających organizatorom Festiwalu Bachowskiego w Świdnicy. Stąd udostępnianie przez mieszkańców Świdnicy artystom miejsc noclegowych, dowożenie się nawzajem na koncerty, nieziemsko smaczne ciasta przygotowywane dla melomanów przez gospodynie, wspieranie festiwalu przez świdnickich przedsiębiorców. Festiwal jest też świetną szkołą muzykowania dla młodych muzyków. Co roku w ramach festiwalu działają Akademia Bachowska i Akademia Bachowska Junior, w której uznani artyści przekazują swoją wiedzę muzycznej młodzieży i dzieciom.

Sprawcą całego świdnickiego zamieszania jest Christoph Gottlob Wecker, niemiecki kantor i flecista. Wecker urodził się w Biedrzychowicach (niem. Friedersdorf), gdzie jego ojciec był organistą. Później uczył się przez 6 lat w gimnazjum w Bautzen, a od 1723 roku studiował prawo na Uniwersytecie Lipskim. W latach 1723-1728 był uczniem Jana Sebastiana Bacha. Mistrz bardzo cenił swojego ucznia. W 1727 roku polecił go – choć bezskutecznie – na stanowisko kantora w kościele św. Jakuba w Chemnitz, a dwa lata później na stanowisko kantora w Kościele Pokoju w Świdnicy. List okazał się cennym wsparciem, bo Wecker tę posadę otrzymał. To jednak nie koniec kontaktów Weckera z Bachem. Kantorzy z Lipska i ze Świdnicy nie tylko z sobą korespondowali, ale także wymieniali się muzyką. W liście do Weckera z 20 marca 1729 roku Bach pisze: Mit der verlangten Passions Musique wolte gerne dienen, wenn sie nich selbsten heüer benöthiget wäre “(I chętnie przekazałbym ci muzykę pasyjną, gdybym sam jej w tym roku nie potrzebował”). Na tej podstawie niektórzy badacze spekulują, że chodziło o Pasję według św. Mateusza, którą Bach wykonał w Lipsku niecały miesiąc później (15 kwietnia 1729 roku), mogła to jednak być także Pasja według św. Marka Reinharda Keisera, którą Wecker mógł słyszeć lub wykonywać pod kierunkiem Bacha jeszcze w Lipsku.

Festiwal Bachowski w Świdnicy 2018 - fot. Michał Orzechwoski

Festiwal Bachowski w Świdnicy 2018; fot. Michał Orzechowski

Muzyka Bacha brzmiała w świdnickim Kościele Pokoju przez cały osiemnasty wiek. Także później muzyka pełniła w nim bardzo ważną rolę. W czasie prac konserwatorskich odkryto kilka lat temu za obrazem Marcina Lutra na chórze muzycznym batutę, która zdaniem konserwatorów pochodzi z osiemnastego wieku. Może używał jej Wecker, może jego następcy? Tego nie wiemy. „Kiedy dotykam tej batuty – mówi w rozmowie z Nadią Attavanti Waldemar Pytel, proboszcz Kościoła Pokoju i biskup diecezji wrocławskiej kościoła ewangelicko-augsburskiego – wywiera to niesamowite wrażenie dlatego, że świadczy o tym, że przez pokolenia budowane było tutaj życie muzyczne. A kiedy z tą batutą oficjalnie rozpoczynamy Festiwal Bachowski, jesteśmy spadkobiercami i nośnikami tej niesłychanej spuścizny muzycznej i bardzo bogatego życia muzycznego Kościoła Pokoju. Warto pielęgnować takie rzeczy, są one jednym z naszych skarbów”.

Festiwal Bachowski w Świdnicy 2018 - fot. Michał Orzechwoski

Festiwal Bachowski w Świdnicy 2018; fot. Michał Orzechowski

Kościół Pokoju jest głównym miejscem festiwalowym. Powstał po wojnie trzydziestoletniej na mocy zapisów paragrafu 40 Traktatu z Osnabrück, części Pokoju Westfalskiego. Protestanci mogli wznieść wtedy na ziemiach katolickiego habsburskiego cesarza Fryderyka trzy kościoły: w Świdnicy, Jaworze i Głogowie. Z jednej strony był to przejaw tolerancji religijnej, z drugiej – obwarowano budowę kościołów bardzo ostrymi warunkami. Kościoły musiały być zbudowane w odległości minimum armatniego strzału od murów miasta i tylko z nietrwałych materiałów: drewna, piasku, słomy i gliny. Budowla nie mogła przypominać kościoła, a jego budowa trwać dłużej niż rok. Do naszych czasów przetrwały dwie z wybudowanych wtedy świątyń – w Świdnicy i w Jaworze. W 2001 roku obydwie zostały wpisane na listę światowego dziedzictwa UNESCO jako „wyjątkowe świadectwo rozwoju szczególnego rodzaju siły politycznej w dobie siedemnastowiecznej Europy, nasyconej ogromną duchową mocą i zaangażowaniem”.

Festiwal Bachowski w Świdnicy 2018 - fot. Michał Orzechwoski

Festiwal Bachowski w Świdnicy 2018; fot. Michał Orzechowski

Duchowe oddziaływanie Kościoła Pokoju trwa do dziś. Festiwal Bachowski jest organizowany od roku 2000, kiedy obchodziliśmy 250. rocznicę śmierci Jana Sebastiana Bacha. Kościół Pokoju jest niego  punktem centralnym. Ale nie jedynym. W czasie festiwalu dla muzyki, dla Bacha, dla ludzi otwierają się także inne świdnickie kościoły, budynki użyteczności publicznej, podwórka, ulice, place. Bo Festiwalem Bachowskim żyje całe miasto. Są lody z portretami kompozytorów, potrawy w restauracjach mają nazwy koncertów festiwalowych, z wieży świdnickiego ratusza rozbrzmiewają – zamiast miejskiego hejnału – Wariacje Goldbergowskie, dźwięki prób do koncertów są przyjemnie wszędobylskie.

Festiwal Bachowski w Świdnicy 2018 - fot. Michał Orzechwoski

Festiwal Bachowski w Świdnicy 2018; fot. Michał Orzechowski

Festiwal dociera także do okolicznych wsi i miasteczek: do kościołów, pałaców, młynów, gospodarstw. Miło jest obserwować radość lokalnych społeczności, które na festiwal czekają cały rok. I cały rok się do tego jednego dnia w roku przygotowują. Podobnie zresztą, jak dzieci, które mają szansę wystąpić w Świdnicy w ramach sceny otwartej, czy członkowie chóru społecznego, którzy ten jeden raz w roku mogą wystąpić u boku najwybitniejszych artystów. Pasja, żar i radość z muzykowania to najpiękniejsza rzecz, którą mogą ofiarować innym w czasie festiwalu. Jest i zazdrość. Pozytywna zazdrość, którą widać w oczach słuchających tych występów najbliższych, przyjaciół, znajomych, sąsiadów. Jestem pewien, że w głowy wielu z nich wwierca się wówczas pomysł zaangażowania się w organizację następnego festiwalu, gdzie pozostaje na długo. To doskonały przykład twórczej sytuacji społecznej, o której w ubiegłorocznej książce programowej napisał dyrektor artystyczny Festiwalu Bachowskiego Jan Tomasz Adamus:

„Życzmy sobie ciekawości świata, ciekawości człowieka. Otacza nas piękno, fascynujący ludzie, wartościowe idee. Wystarczy wyjść z domu, rozejrzeć się wokół siebie, mówić „dzień dobry” obcym i patrzeć im w oczy. Nie chodzi o Bacha. Chodzi o twórczą sytuację społeczną. Chodzi o abstrakcyjne piękno. Wielu ludzi ukrywa swą prawdziwą twarz, swą wartościową wrażliwość za jakąś hałaśliwą zasłoną, za wbrew sobie odgrywaną komedią. Sztuka pomaga dostrzec i docenić samych siebie. Sztuka potrafi zmienić życie.”

Jan Tomasz Adamus nie jest tylko dyrektorem artystycznym festiwalu. To, już od pierwszej edycji, jego spiritus movens. Nie boi się dosadnych słów i ostrych sformułowań. Nie godzi się na kompromisy, które obniżają rangę wydarzeń, które firmuje swoim nazwiskiem. Byłem niedawno na próbie kierowanej przez niego Capelli Cracoviensis. Było mocno. Jeśli jesteśmy najlepsi, pokażmy to. Bez udawania. Bez lenistwa. Bez tolerancji dla półśrodków. Tak zrozumiałem postawę Adamusa wobec procesu twórczego. „Dlatego Festiwal Bachowski nie zajmuje się tandetnym, hałaśliwym efekciarstwem, ale ma ambicję w wielu wymiarach oddziaływać na społeczną i estetyczną rzeczywistość – mówi Adamus. W dzisiejszych czasach bardzo potrzebna jest świadoma i solidarna wierność ideom, które postulowali myśliciele Starożytności, Renesansu i Oświecenia. Wierność ideom dotyczącym nie tylko sztuki, ale człowieka w najszerszym możliwym ujęciu. Chodzi o to, by odrzucać owczy pęd i nie płynąć z prądem jak śmieci. Chciejmy samodzielnie budować wartościowe elementy własnej tożsamości, bazując na humanistycznych zdobyczach ludzkości.”


Festiwal Bachowski w Świdnicy 2018 - fot. Michał Orzechwoski

Festiwal Bachowski w Świdnicy 2018; fot. Michał Orzechowski

Wbrew obiegowym opiniom ludzie niekoniecznie chcą tylko tego, co lekkie, łatwe i przyjemne. Takim stereotypom nie ulegają też świdniccy włodarze. Zapytałem o opinię na temat festiwalu Annę Rudnicką, dyrektor Świdnickiego Ośrodka Kultury i Szymona Chojnowskiego, wiceprezydenta Świdnicy. „Staramy się, aby oferta kulturalna Świdnicy była wszechstronna, oryginalna i odpowiadała gustom różnych odbiorców – mówi Anna Rudnicka. Jest ogromne zapotrzebowanie na interesujące wydarzenia kulturalne – muzyczne, teatralne, filmowe. Festiwal Bachowski także wpisuje się w ten nurt. Słuchacze dzielą się z nami opiniami i wiemy, że impreza oswaja z muzyką klasyczną” – dodaje.

Szymon Chojnowski zwraca uwagę na to, że festiwal jest magnesem przyciągającym nie tylko turystów, ale też samych świdniczan. „Od wielu lat na przełomie lipca i sierpnia trudno znaleźć wolne miejsce w hotelach w Świdnicy, a kawiarnie i restauracje są wypełnione gośćmi z całej Polski i z zagranicy. Marka festiwalu jest już rozpoznawalna i doceniana w tej części Europy. Ale poza tym, że festiwal przyciąga melomanów z zewnątrz, to, co nas bardzo cieszy, zakotwiczył się i zapuścił głęboko korzenie w samej Świdnicy. Podkreślam tu aspekty społeczne, takie jak aktywność naszej szkoły muzycznej i lokalnych muzyków (scena otwarta), chór społeczny oraz cykl „Bach dla dzieci”. Również firmy z naszego miasta włączają się w organizację. Festiwal stał się zatem ważnym wydarzeniem dla całej naszej społeczności.”

Miasto wykorzystuje też festiwal intensywnie w promocji samej Świdnicy: w materiałach filmowych, fotograficznych, na stronie internetowej. „To jedna z kilku najważniejszych imprez w całorocznym kalendarzu. Chwalimy się tym festiwalem przy każdej okazji” – mówi Szymon Chojnowski. Wiceprezydent dodaje też, że „Festiwal tworzy atmosferę miasta w całym okresie letnio-wakacyjnym. Od maja do października rodzą się ciągle nowe wydarzenia muzyczne, koncerty i festiwale. Ważnym w tym kontekście jest zabytek wpisany na listę dziedzictwa UNESCO – Kościół Pokoju, będący centralnym punktem tych wszystkich wydarzeń. Zatem Świdnica żyje muzyką klasyczną dzięki Festiwalowi Bachowskiemu i Kościołowi Pokoju znacznie dłużej. A to, co jest dla nas budujące, to wysoka frekwencja na wszystkich tych wydarzeniach.”

Festiwal Bachowski w Świdnicy 2018 - fot. Michał Orzechwoski

Festiwal Bachowski w Świdnicy 2018; fot. Michał Orzechowski

Frekwencja. To jedna z najbardziej imponujących spraw na Festiwalu Bachowskim. Choć nie tylko na nim; tak jest na wszystkich letnich festiwalach muzycznych organizowanych w miastach i miasteczkach jak Polska długa i szeroka. Wydarzenia biletowane są wyprzedane na długo przed koncertami. Bezpłatne wejściówki rozchodzą się jeszcze szybciej. A przed wydarzeniami, na które wstęp jest wolny, tłumy widzów zaczynają się gromadzić już na co najmniej godzinę przed koncertami. Nawet jeśli koncert odbywa się we wsi oddalonej od Świdnicy o kilkanaście kilometrów. Na takie koncerty melomani wożą ze sobą koce i kosze piknikowe, żeby po koncercie delektować się naturą i rozmowami z innymi, zwykle dopiero co poznanymi ludźmi. Ważne jest też łamanie jeszcze jednego stereotypu. Na koncerty i inne wydarzenia festiwalowe przychodzą nie tylko ludzie starsi. Przeciwnie, sporo jest ludzi młodych. Na koncerty przychodzą też całe wielopokoleniowe rodziny. Muzyka, także muzyka dawna, przyciąga.

A muzyka ta na Festiwalu Bachowskim jest podana w najlepszy możliwy sposób i w najlepszych możliwych wykonaniach. Na pierwszym koncercie, 30 czerwca 2000 roku, zabrzmiały utwory organowe i motet Jesu, meine Freude, BWV 227 Jana Sebastiana Bacha w wykonaniu Marka Pilcha (organy) i zespołu Cantores Viridimontani pod dyrekcją Jerzego Markiewicza. Przez 19 już edycji festiwal gościł takich artystów jak Kristian Bezuidenhout, Robert Bachara, Cameron Carpenter, Vincent Dumestre, Paul Goodwin, Robert Hollingworth, Roberta Invernizzi, Jorge Jimenez, Konrad Junghänel, Edin Karamazov, Simone Kermes, Emma Kirkby, Marcin Masecki, Matteo Messori, Mark Padmore, Michele Pasotti, Ralph Rousseau, Marcin Świątkiewicz, czy Marek Toporowski oraz takie zespoły jak Akademie für Alte Musik Berlin, Alta Capella, Les Ambassadeurs, L’Arpeggiata, Arte Dei Suonatori, Cantus Cölln, Café Zimmermann, Cantus Polonicus, Capella Cracoviensis, I Fagiolini, La Fonte Musica, The Gesualdo Six, The Hilliard Ensemble, Lautten Compagney, Orlando Consort, {oh!} Orkiestra Historyczna, Le Poème Harmonique, Les Talens Lyriques, czy La Venexiana. Te nazwiska i te nazwy byłby dla każdego festiwalu w Europie najlepszą rekomendacją. 

W Świdnicy czuję się jak w domu. W Świdnicy mam muzycznych przyjaciół, z którymi czas płynie milej, spokojniej, radośniej. W Świdnicy odnalazłem dzięki Festiwalowi Bachowskiemu swój świat. To świat uważny, w którym istotne jest znaczenie każdej chwili, każdego spotkania, każdego gestu, każdego dźwięku. To świat otwarty na muzykę, pasję, uczucia. I na ludzi.

Spis treści numeru Festiwale:

Felietony

Dorota Relidzyńska, Festiwal – laboratorium kultury 

Dorota Relidzyńska, Jak oszaleć w dobrym stylu (w weekend)

Wywiady 

Ewa Schreiber, Rezonans filmu, muzyki i refleksji. Rozmowa z Michałem Merczyńskim, dyrektorem festiwalu Nostalgia

Magdalena Stochniol, „Zawsze jest miejsce na nowe formuły”. Wywiad z Aleksandrem Nowakiem

Recenzje

Maria Majewska-Mocek, Operowe perypetie sumeryjskich bogów 

Karolina Dąbek, Joanna Kołodziejska, Paulina Zgliniecka, Warszawska Jesień – mozaika

Publikacje

Piotr Matla, O festiwalach jazzowych… i nie tylko

Magdalena Nowicka-Ciecierska, Festiwale Andrzeja Chłopeckiego

Edukatornia 

Michał Orzechowski, Festiwal Bachowski w Świdnicy – w duchu wspólnoty

Michał Orzechowski, Actus Humanus – z przywiązania do ponadczasowego piękna

Kosmopolita

Krzysztof Stefański, To nie my (wygraliśmy Eurowizję)

Dorota Relidzyńska, Festiwale na szczytach

Rekomendacje

Warsztaty krytyki muzycznej z Fundacją MEAKULTURA na festiwalu Nostalgia

Natalia Chylińska, Territoires Éphémères – Open Source Art Festival, edycja 8.

 


Dofinansowano ze środków Narodowego Centrum Kultury w ramach Programu Kultura – Interwencje 2018

 nck


Wesprzyj nas
Warto zajrzeć