Dziś pożegnaliśmy Pawła Adamowicza, Prezydenta Gdańska. Człowieka, który nie tylko rozumiał kulturę i jej znaczenie, ale też wdrażał swoje idee w życie. Człowieka, który pozostawił po sobie trwałe wartości. I swój testament.
Pawła Adamowicza zapamiętam jako człowieka bezpretensjonalnego. Przy okazji festiwali muzycznych, które odbywają się w Gdańsku (a jest ich – także dzięki jego wsparciu – sporo) bywał proszony o wypowiedzi, o wprowadzenie, o kilka słów oficjalnego otwarcia. Nigdy nie miał ze sobą kartki. Mówił to, co czuł; to co w konkretnym czasie i w konkretnym miejscu było dla niego istotne. To co zapamiętam, to także ogromna uwaga słuchaczy. Określenie „charyzmatyczny” nie jest w przypadku Pawła Adamowicza nadmiarowe. Choć jego charyzma nie wyrażała się w wielkich słowach, w podniesionym tonie, w szerokich gestach a raczej w zdolności do wywoływania uśmiechu, żywych interakcji, zachęcaniu do spontanicznej wymiany poglądów.
Odszedł od nas człowiek, który wierzył, że właśnie kultura jest istotnym mechanizmem rozwoju miasta, że to kultura jest ważną siłą spajającą społeczność.
Po przeczytaniu artykułu o jednym z gdańskich festiwali muzycznych zamieszczonym w meakultura.pl [TUTAJ], udostepnił go i napisał na swoim profilu na Facebooku:
Słyszę czasem: po co inwestować w kulturę? Że ważne są tylko chodniki i drogi. Odpowiadam wtedy, że chodniki są ważne, ale także kultura jest ważna! Bez niej nie przetrwalibyśmy trudnych momentów naszych dziejów, takich jak zabory czy wojna. Bez niej w Gdańsku nie rozpoczęłaby się demokratyczna przemiana Polski.
Jestem pewny, że idea Pawła Adamowicza przetrwa ciężki dla nas wszystkich czas podziałów i sporów. Spontaniczne reakcje gdańszczan i tych wszystkich z nas, którzy jak Polska długa i szeroka, wyrażają swoją jedność z Gdańskiem i z gdańszczanami dowodzą tego, jak bardzo nam tej jedności brakuje. Wszystkich ze wszystkimi. Jak w Gdańsku Adamowicza. W Gdańsku, w którym nie brakuje dyskursu, ale w którym mimo różnic szanuje się człowieka. To, czego potrzebuje; to, w co wierzy; to, jak myśli; to, jak się wyraża; to, kogo kocha.
Patrzę na Gdańsk z oddali. Taki jest też mój ogląd tego wszystkiego, co osiągnęła gdańska kultura za prezydentury Pawła Adamowicza. Kibicowałem staraniom Gdańska o miano Europejskiej Stolicy Kultury, uczestniczę w gdańskich festiwalach, podziwiam architekturę i działania miejskich instytucji kultury, słucham opinii znajomych gdańskich artystów o wspieraniu lokalnych inicjatyw, zazdroszczę prężnych miejskich instytucji zaangażowanych w tworzenie warunków dla rozwoju kultury.
Piękne są słowa, którymi instytucje i twórcy związani z Gdańskiem żegnają swojego prezydenta:
Odszedł człowiek szlachetny, wizjoner, który kochał Gdańsk wielką miłością; Utraciliśmy wielkiego marzyciela, który swoje marzenia potrafił wcielić w życie; Nigdy nie zapomnimy Jego osobistego zaangażowania w los gdańskiej kultury, nie zapomnimy Jego energii i determinacji, by tę gdańską kulturę wspierać.
Pawła Adamowicza żegnają nie tylko słowa. Gdańska carillonistka Monika Kaźmierczak, a z nią carilloniści z całego świata wykonają skomponowane przez Katarzynę Kwiecień-Długosz epitafium. Utwór zawiera odniesienia do Pawła Adamowicza (motyw a-d-a) i Gdańska (g-d-a). Gdańską wersję epitafium zakończy z wieży kościoła św. Katarzyny dźwięk dzwonu h3, ufundowanego przez zmarłego prezydenta.
Paweł Adamowicz pozostawił po sobie testament, marzenie o kulturze. W wrześniu 2018 roku w dyskusji o Gdańsku – kulturalnym mieście marzeń 2030 – powiedział na łamach trójmiejskiej Gazety Wyborczej:
Z górą dziesięć lat temu wkroczyliśmy w Gdańsku na, często niełatwą, drogę poszukiwania wyrazu dla kultury w naszym mieście. Jak sądzę, wiele udało nam się zbudować. Kultura stała się priorytetem w myśleniu o rozwoju miasta. Zrozumienie dla faktu, iż nie da się rozwijać miasta bez twardego postawienia na kulturę, jest, mam nadzieję, powszechne. Kultura nie jest czymś “obok nas”, nie jest pochodną rozwoju gospodarczego. Nie będzie bowiem społeczeństwa obywatelskiego, nie będzie też wzrostu gospodarczego bez oparcia o wartości, a te może nam dać tylko kultura.
W moim osobistym patrzeniu na warunki rozwoju kultury pierwsze miejsce przypisuję temu, co nazywamy wolnością tworzenia: nieskrępowanej ekspresji, nieliczeniu się z obowiązującymi modami, prawu do eksperymentu. Prawu do tworzenia dzieł wybitnych, ale i prawu do potknięcia. To twórcze indywidualności, czasem w samotności swoich pracowni, czasem w dialogu lub wielogłosie zdecydują o tym, jaka będzie gdańska kultura. Jacy my wszyscy będziemy! Taki widzę kulturalny Gdańsk 2030 roku!
Chciało by się, żeby te słowa zabrzmiały mocno w każdym polskim mieście i miasteczku. Żeby stały się ważne dla wszystkich, którzy nadają ton temu, co dzieje się w kulturze. Żeby marzenia Pawła Adamowicza stały się marzeniami nas wszystkich.