Dariusz Przybylski to jeden z najbardziej cenionych kompozytorów w Polsce. Od 2012 roku pełni również funkcję prodziekana Wydziału Kompozycji, Dyrygentury i Teorii Muzyki Uniwersytetu Muzycznego Fryderyka Chopina w Warszawie. Już 6 i 8 grudnia odbędą się premierowe spektakle najnowszej opery artysty – Anhelli. Dzieło to wywodzi się z inspiracji poematem Juliusza Słowackiego, w którym tytułowy bohater przemierza Syberię w towarzystwie Szamana. Współczesne udźwiękowienie oraz scenografia podkreślają uniwersalny charakter tej mistycznej wędrówki. Kim dziś może być dla nas Anhelli?
Wojtek Krzyżanowski: Na twojej stronie internetowej możemy znaleźć określenie corageous passéiste, które odnosi się do tego, że na niezliczonych płaszczyznach przeplatasz tradycję z nowoczesnością. Widać to chociażby w doborze repertuaru na album Already It Is Dusk – na początku John Cage, później Bach, Wacław z Szamotuł… Co sprawia, że tak chętnie łączysz inspiracje z różnych epok?
Dariusz Przybylski: Uważam, że muzyka nowa bardzo dobrze prezentuje się w zestawieniu z epokami wcześniejszymi, a szczególnie z muzyką dawną. Jest to związane z użyciem niefunkcyjnego systemu harmonicznego. Z tego powodu muzyka współczesna często ma więcej wspólnego z muzyką renesansową niż z romantyczną.
W.K.: Czy również w Anhellim możemy doszukiwać się dawnych technik kompozytorskich lub innych elementów zapomnianej praktyki muzycznej?
D.P.: Anhelli został skomponowany za pomocą mojego języka muzycznego, który wyrasta z tradycji, ale cały czas staram się, aby zawierał nowe dla mnie elementy, takie jak nieoczywiste rozwiązania harmoniczne, instrumentacyjne czy formalne. Podczas pracy nad utworem z tekstem podążam za jego treścią i to ona kształtuje cały przebieg.
W.K.: Idąc dalej tym tropem, Anhelli bazuje na poemacie Juliusza Słowackiego o tym samym tytule. Skąd ten wybór? Czy chodzi o aktualność poruszanej w nim problematyki?
D.P.: Teatr Wielki w Poznaniu zaproponował mi wybór tematu związanego z Polską, z tego też względu przyjrzałem się twórczości Mickiewicza i Słowackiego pod kątem libretta. Anhelli wydał mi się najciekawszy pod względem treści i uniwersalności, mistycyzmu, który chciałem ująć muzycznie, a także rytualności, która fascynuje mnie muzycznie od dłuższego czasu.
W.K.: Jakiś czas temu prasę obiegła sensacyjna wiadomość, że poznański Teatr Wielki prowadzi zbiórkę odpadów. Jak wpisuje się to w wasz spektakl?
D.P.: Pomysł zbudowania scenografii z materiałów z recyklingu pochodzi od Doroty Karolczak, która razem z reżyserką sprawuje pieczę nad warstwą wizualną opery. Koncept scenografii zakłada wykorzystanie zużytych materiałów, również w przypadku kostiumów.
W.K.: Organizatorzy proszą publiczność o ubiór w białych kolorach oraz założenie wygodnego obuwia. Czy to zapowiedź tego, że Anhelli przekracza reguły tradycyjnego operowego performansu?
D.P.: Anhelli to opera-misterium, w której kolor biały symbolizuje „piekło Syberii”, a także czystość, do której dąży Anhelli. Poprzez jednakowy ubiór odbiorców wytworzy się pewna więź rytuału, o który także chodzi w koncepcji spektaklu.
W.K.: Za reżyserię tego dzieła odpowiada Margo Zālīte. Jak układa się wasza współpraca?
D.P.: Z Margo Zālīte współpracuję od kilku lat, poznaliśmy się podczas stypendium dla twórców operowych Deutsche Bank Stiftung. Anhelli jest naszą drugą produkcją pełnospektaklową. Bardzo cenię sobie to, że mogę obdarzyć współtwórców spektaklu zaufaniem. Z Dorotą Karolczak współpraca układa się znakomicie, nasze pomysły się dopełniają.
Dariusz Przybylski i Margo Zālīte, fot. archiwum kompozytora
W.K.: Anhelli opisywany jest jako „opera-misterium”. Czy możemy spodziewać się muzyki, która wprowadzi nas w mistyczny trans?
D.P.: Rzeczywiście Anhelli został nazwany przeze mnie operą-misterium. Głównym powodem jest sama treść dzieła, w której tytułowy bohater, wraz ze swoim przewodnikiem, Szamanem, odbywa podróż przez Syberię. Rytualny charakter uzyskałem poprzez skupioną muzykę, w której ważny głos ma chór. Wyraża się on obiektywnie i subiektywnie, dopowiada, a także uczestniczy w akcji scenicznej.
W.K.: Czym/kim dla ciebie jest Anhelli?
D.P.: Anhelli jest symbolem niespokojnej i strapionej duszy, która odnajduje spokój, poznając świat z pomocą Szamana. To, co fascynuje mnie w postaci Anhellego, to ufność wobec drugiego człowieka.
W.K.: Poemat Słowackiego w 1909 roku zainspirował Ludomira Różyckiego do napisania poematu symfonicznego. Czy ten utwór był dla ciebie ważny podczas komponowania?
D.P.: Szczerze mówiąc, to nie. Zupełnie nie sugerowałem się kompozycją Różyckiego.
W.K.: Czy możemy liczyć na to, że to dzieło doczeka się kolejnych wykonań?
D.P.: Na razie nic nie wiadomo na pewno. Czas pokaże!
D.P.: Anhelli jest symbolem niespokojnej i strapionej duszy, która odnajduje spokój, poznając świat z pomocą Szamana. To, co fascynuje mnie w postaci Anhellego, to ufność wobec drugiego człowieka.
W.K.: Poemat Słowackiego w 1909 roku zainspirował Ludomira Różyckiego do napisania poematu symfonicznego. Czy ten utwór był dla ciebie ważny podczas komponowania?
D.P.: Szczerze mówiąc, to nie. Zupełnie nie sugerowałem się kompozycją Różyckiego.
W.K.: Czy możemy liczyć na to, że to dzieło doczeka się kolejnych wykonań?
D.P.: Na razie nic nie wiadomo na pewno. Czas pokaże!
Dofinansowano ze środków Funduszu Popierania Twórczości Stowarzyszenia Artystów ZAiKS
Jedyne takie studia podyplomowe! Rekrutacja trwa: https://www.muzykawmediach.pl/