Szperając w internecie, natknęłam się na pytanie wysłane do Poradni Językowej PWN, o treści: „Co językoznawcy sądzą o hip-hopie, a ściślej – o jego języku?”[1] uzupełnione o komentarz tego samego użytkownika: „Moim zdaniem przerażające jest to, co hip-hop robi z językiem polskim”[2]. Niestety wypowiedź nie została rozwinięta, więc nie wiadomo, jakie dokładnie kwestie niepokoiły piszącego oraz w jakim stopniu był zaznajomiony z tym gatunkiem muzycznym. Pytanie zadane zostało w 2003 roku, jednak czy od tamtego czasu podejście osób niebędących fanami rapu się zmieniło?
Najczęstszym zarzutem kierowanym w stronę przedstawicieli gatunku jest nadmierna wulgarność, błędy językowe, niedbalstwo wykonawcze, wtrącanie licznych zapożyczeń, ubogość tematyczna. Nie ma co się spierać, że takie zjawiska nie mają miejsca. Są one elementem tej kultury, która przecież wyrosła z buntu, rodziła się na ulicy i wymykała się wszelkim formom poprawności, a ponadto opisywała niełatwą przecież rzeczywistość. Jednakże nie jest też tak, że w rapie nie dzieje się nic dobrego. Wręcz przeciwnie – można powiedzieć, że nieformalnie przez lata wykształcił się nurt „inteligenckiego rapu”. Poza tym powiększa się grupa artystów, którzy dbają o styl wypowiedzi i dobór słów, mimo że mówią o rzeczach prostych.
Jednym z pierwszych bardzo istotnych głosów w sprawie obrony języka polskiego na rodzimym rapowym podwórku był utwór „Język polski” grupy Wzgórze Ya-Pa 3 z gościnnym udziałem śląskiego składu Kaliber 44, który ukazał się w 1997 r. W wersach takich, jak:
Proszę lody Bambino i dwa razy cappuccino
Margheritę na ratę, ja trenuję tu karate
I w leasing puszczam słowa
Hardcore’owa moja głowa
Polska mowa jest bardzo dziś niezdrowa
Nowa moda Wujem Samem zarażona ona
W języku Michaela Jacksona i Antygona w Nowym Jorku
Niedługo dubbing na Bolku i Lolku
zawarta była krytyka zjawiska zalewu ojczystego języka przez zapożyczenia. W tym samym utworze raperzy odpowiedzieli również na kwestię, czy warto w ogóle tworzyć po polsku:
I wnioskuj, Dab rymuje po polsku.
I wnioskuj, Magik rymuje po polsku.
W Szczebrzeszynie chrząszcz brzmi w trzcinie,
W rym nie zginie, szeleszcząc na wietrze,
Jak liść niesiony przez powietrze do celu płynie.
Język obcy obciąć czas na gilotynie, o, nie trafiam.
Nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie wstydź się.
Ja nie strzępię języka, wrzucając słowa do śmietnika.
Nie sposób nie wspomnieć o jednym z najważniejszych artystów tworzących w kręgu muzyki hip-hopowej w kraju – Biszu – i jego flagowym albumie „Wilk chodnikowy”. Pochodzący z 2012 r. krążek to solowy debiut rapera, który w 2020 r. w kategorii „Album Dekady” wyróżniony został nagrodą branżową portalu Popkiller. Czym wyróżnia się płyta? Znalazły się tam utwory mające poetycki sznyt: refleksyjne, w wielu momentach przejmujące stwierdzenia pretendujące do miana pokoleniowej odezwy. Przykładem tego rodzaju potraktowania tekstu jest utwór „Banicja”:
Wiem, gdzie jest zapisany mój los
Wykwitły z bólu o marzeniach dziecka
I ciągle stamtąd dobiega mój głos
Pełen prostego pragnienia szczęścia
Wciąż chcę pokonać niemoc
Wobec świata, który łamie mi palce
Jego bezinteresowną przemoc
Która uczyniła mnie kaleką na starcie
Nawet sobie mogę powiedzieć: „Nie znasz mnie”
Wciąż tkwi kij w szprychach mojego życia
Tamto dziecko dzisiaj znowu nie zaśnie
Z twarzą w poduszce, próbując oddychać
Ile to już lat wciąż to samo
Stanowi moją siłę i największą słabość
Brutalnie walcząc, rozrywa tożsamość
I cokolwiek zrobię to zawsze za mało
W utworze „Wnyki” natomiast natrafiamy na emocjonalną rozmowę ojca z nienarodzonym synem. Mężczyzna zmaga się ze swoimi słabościami, kompleksami i ułomnościami:
Synu, jeszcze cię nie ma, a ja wolę marzyć
Że mnie pokochasz i nie znienawidzisz mojej twarzy
Zawsze chciałem być doskonały
Lecz to ciągle czas przyszły niedokonany
Twoja mama śpi, palę szlugi w kuchni
Miałem rzucić je dla ciebie, wiem, pomóż mi
Powiedz, że urodzisz się z genetyczną wadą
Jeśli nie zmądrzeję zaraz – na co czekasz tato?
Z inną poetyką obcujemy przy okazji „Ducha oporu”, czyli kilka lat młodszego wydawnictwa Bisza. Na ubiegłorocznej płycie nagranej w kooperacji z Radexem, który pełnił rolę kompozytora (po raz drugi zresztą w tym składzie), słyszymy wiele gier słownych sięgających po nawiązania filozoficzne, historyczne. W utworze „Lascaux” autor bierze pod lupę postawy współczesnych ludzi, którzy omamieni są przez płytkie w istocie pragnienia i zestawia je z symbolami pochodzącymi z odległych czasów prehistorycznych i średniowiecznych:
Konsumpcjonizm to religia wielu
Social media to biblia pauperum
Celebryci zabawiają dusze
Cyrografy podpisane rzędami serduszek
Definitywnie wiedzie prymitywność
Nowe zwierzęta – dla nas wstyd, to kryć coś
Ktoś wykopie kiedyś lapka z ziemi
Popatrzy na walle, na ścianach – stada jeleni
Na tym samym albumie znalazł się też utwór „Pokaż mi język”. Powstał on w ramach kampanii „Ojczysty – dodaj do ulubionych”, której celem było kształtowanie świadomości językowej i upowszechnianie nienagannych postaw wśród użytkowników polszczyzny. Za tą ideą stała głębsza potrzeba budowania poczucia odpowiedzialności za słowa oraz szanowania siebie nawzajem w wypowiedziach.
Opuszki stwardniałe od scrollowania
Świat się wytarł od nadużywania
Prawda i kłamstwo, ziemia i niebo
Jak zbyt często powtarzane „kocham”
W nieczułych ustach utraciły świeżość
A na językach kamienieją słowa
Wyprostowaliśmy się chyba nie całkiem
Znad skowytów, nawoływań, warknięć
Bo w języku wciąż widzimy pałkę
A nie smyczek, pędzel czy skalpel
Z funkcją metajęzykową, o której jeszcze nie wspomniałam, spotykamy się na przykład w utworze „Diler liter” Pokahontaz. Współtworzący grupę Rahim i Fokus subtelnie za pomocą porównań („ta muzyka koduje się jak zapach”) i zgrabnych metafor („przyklejony do krzesła majstruję coś ekstra / kreuję twory jak Tesla, utwory pełne przesłań”, „wertuję alfabet, sortuję nawet te słabe / Ą na język dam radę wycisnąć spomiędzy AB”) opowiadają o pasji pisania i przekuwania treści w utwory, natomiast w refrenie wybrzmiewa pewna umowa, którą autorzy zawarli z językiem:
Ja i litery mamy deal, ja i słowa mamy układ
Mówię im prawdę, bo im ufam
One i ja kamuflaż, tak długo już omijamy szuflad-y
Raz dużo, raz susza. Raz masz, raz szukasz
Sy-laby, aby się lubiły, to jest ważne
Będą stały obok siebie już na zawsze
Muszą móc na siebie patrzeć
Mieszkają w tym samym takcie
Na koniec zostawiłam bodaj najbardziej wymowny przykład szanowania, a wręcz pielęgnowania języka w rapie. Taką postawę niewątpliwie przez całą karierę prezentuje Łona. Raper w 2001 r. wydał 1. oficjalny krążek zatytułowany „Koniec żartów” i właściwie od tamtego czasu uznawany jest za czołowego tekściarza w środowisku hip-hopowym. Począwszy od kultowej już „Rozmowy”, czyli telefonicznego dialogu z Bogiem, w którym znalazł się komentarz do ówczesnej społecznej sytuacji:
Ja tu nic nie widzę z góry, bo mi zasłaniają chmury
Widoczność licha, więc przestań pieprzyć, mów co słychać!
– Aaa… kicha, każdy bezimienny
Wszędzie jak nie wojna, to przynajmniej stan wojenny
Władza to banda cwaniaków z największym na czele
A Biblia dawno już przestała być bestsellerem
– Hmmm, to może jeszcze raz Mesjasza ześlę?
– Nie wygłupiaj się, skończy na elektrycznym krześle!
Nie warto, szkoda czasu, ludziom w głowach się przewraca
Jest już za późno by nawracać
przez utwór „Ą, Ę” napisany bez znaków diakrytycznych, a przez co zwracający uwagę na ważną kwestię niedbalstwa w pisaniu przy pomocy cyfrowych komunikatorów:
Slowa pozwalaja na doslownosc
Ale jesli chodzi o polskie znaki to gowno
Ja na chlodno juz pare razy probowalem
Odnalezc sie i opanowac ten dialekt
Lecz chowam sie dalej, nie wiem jak to ogarnac mozna
Wiec mam do Ciebie malutenka prosba
Badz czlowiekiem laskawym tak
I od czasu do czasu wcisnij prawy alt
aż po „Gdzie tak pięknie?”, w którym zawarł uszczypliwy komentarz do nadużywania przez rodaków trybu przypuszczającego:
Wprawdzie horyzonty tu nie najszersze, marne gusta
(Ale) Gdzie tak pięknie potrafią przypuszczać?
Gdzie takie dzikie tłumy drogą fantazji szłyby?
Cały mój kraj zamknięty w »gdyby«
Artysta stworzył także ciekawy numer koncepcyjny – napisany w bardzo przemyślany sposób, gdzie każda ostatnia sylaba wyrazu rozpoczyna następnie kolejne słowo:
Aha, hańba, barbarzyńco, co, coby było łomotliwie
Wieszczysz czyszczenie nie dwóch uchybień
Jeńca capną pnącza czarne neoenendeka
Dekady dysputu trąci cicho choróbska kaleka lekarzy
Żywcem w cement entuzjazm zmulisz liszajami mikrodyktatury
Który turystyki kibice celu luzem z emigrowali
Licznie nieposłuszni niskiemu mózgu
Zgubco, co codziennie nieświadom
Dom omamami ministrujesz
Jeszcze sczeźnie nie radość
Dość o ściany Nysek ekscesów
Uwstecznienie niezwykle kleszczy szczyty tyrano-prezesur
Surrealizm zmiata, talib, liberalizm
Z miernot ot otrzymujemy my myśliwych – wychwalić
A liczba barykadek deklaracjami milczy
Czyha hańba barbarzyńcy
Raper ma na koncie 5 wydawnictw długogrających, 2 EP-ki, czyli minialbumy, oraz płytę koncertową. Twórczość Łony przepełniona jest wieloznacznością, złożoną narracją, erudycją i – będącą wizytówką artysty – zabawą słowem. Poprzez korzystanie w utworach z funkcji metajęzykowej wskazuje, jak ważny segment stanowi słowo, a ściślej − ile jego poprawność znaczy w komunikacji. Nie oznacza to jednak, że raper posługuje się wyłącznie stylem wysokim. Wręcz przeciwnie, w sposobie pisania łączy środki językowe z pogranicza różnych stylów, nie omijając także kolokwializmów czy sporadycznych wulgaryzmów. Robi to jednak zawsze z równowagą i należytym wdziękiem. Za swoją działalność na polu upowszechniania dobrych wzorców językowych w 2019 r. Rada Języka Polskiego uhonorowała Adama Zielińskiego (Łonę) tytułem Młodego Ambasadora Polszczyzny. To niepodważalny dowód na to, że rap jest zauważany, analizowany i brany pod uwagę na szerszym polu – pozarapowym, a jednocześnie traktowany jako istotny środek przekazu językowego.
Przywołane powyżej przykłady są zaledwie namiastką wartościowych pod kątem językowym utworów, wydawnictw, czy, ogólnie rzecz biorąc, dorobków twórczych artystów rapowych na polskim gruncie. Na przestrzeni lat zauważalnie zmieniło się podejście reprezentantów gatunku, a w jego obrębie rozwinęły się liczne odłamy, dzięki czemu centralnego punktu nie zajmuje już uliczna odmiana budząca najwięcej kontrowersji. Jednocześnie dzięki profesjonalizacji tego rodzaju muzyki i kultury za nią stojącej, pewna część twórców przedziera się do szerokiego obiegu, poszerza zasięgi, co sprawia, że rozpowszechnia się wiedza na temat gatunku, a język jego przedstawicieli, chcąc, nie chcąc, musi ulec złagodzeniu. Od kilku sezonów rap wiedzie prym w sprzedaży nośników fizycznych, co na pewno budzi zainteresowanie, również tych, którzy wcześniej ignorowali tę muzykę. Świat cyfrowy natomiast, dający nieograniczony dostęp do zasobów, otwiera możliwość łatwego eksplorowania muzycznych bibliotek i kształtowania własnych opinii na temat wykonawców i ich artystycznych wypowiedzi, a co za tym idzie, obalania stereotypów związanych chociażby z językiem, którym się posługują.
[1] Oficjalna strona Poradni Językowej PWN https://sjp.pwn.pl/poradnia/haslo/polszczyzna-piosenek-hip-hopowych;2400.html (dostęp 24.09.2020).