Każdy z nas widział przynajmniej jeden film, w którym wybucha wielka epidemia – panuje masowa panika, wirus rozprzestrzenia się z prędkością światła, ludzie umierają… Cała nadzieja na uratowanie świata leży w rękach głównych bohaterów filmu, którzy narażając własne zdrowie i życie robią wszystko, aby zdobyć szczepionkę. Cudem, w ostatniej możliwej chwili, ocierając się kilkukrotnie o śmierć, udaje im się. „Wszystko będzie dobrze” – wynosimy z ich pełnych ulgi spojrzeń i pompatycznej muzyki zamykającej ostatni kadr. Nikt z nas nie przypuszczał, że taki scenariusz, który do tej pory bliższy był gatunkowi fantasy, może ziścić się naprawdę, że nie będzie on ani porywający, ani (co gorsza) nie będziemy mieli pojęcia na temat tego, jak się skończy.
Początkowy „lockdown” wszystkich trochę przestraszył. Ludzie rzucili się do sklepów, by zgromadzić jedzenie i papier toaletowy, a następnie zamknęli w domach, które stopniowo zaczęły przekształcać się w „kuźnie” do kreatywnego wypełniania czasu. Z początku wachlarz możliwości tego, co oferował nam wirtualny świat wydawał się być nieograniczony, ale z każdym dniem okazywało się, że niestety – w porównaniu do świata tradycyjnego – nie ma żadnych szans. Gdy już było jasne, że sytuacja nie ulegnie poprawie w ciągu najbliższych tygodni ani nawet miesięcy, mnóstwo branż i sektorów znalazło się w dramatycznej sytuacji.
Jedną z wielu gałęzi, które ucierpiały i dalej cierpią w obliczu obecnej sytuacji, jest kultura. Każdy bywalec sal koncertowych, kin, teatrów czy galerii sztuki wie, że bezpośredni kontakt ze sztuką jest czymś niezastąpionym. Jak więc radzili sobie artyści i pracownicy obszaru kultury? Wirtualnych ofert uczestnictwa w różnych wydarzeniach pojawiło się w sieci dziesiątki tysięcy – oczywiście nie udało mi się uczestniczyć pewnie nawet w 1% tej bogatej oferty, ale chciałam zwrócić uwagę na kilka wydarzeń, które wydały mi się szczególnie ciekawe i oryginalne na tle pozostałych. Świat wirtualnej kultury zdominowany został oczywiście przez wszelkiego rodzaju streamingi, transmisje on-line oraz wirtualne zespoły, ale co poza tym?
Przedstawiam moją subiektywną listę:
1. Domówka z dwójką: audycja autorstwa Jacka Hawryluka
W kuchni, salonie, sypialni, w pracowni i domu rodziców. W ogródku, na działce, na ganku, w piwnicy (ale zawsze w miejscach dobrze odizolowanych) – zagrać można wszędzie. W czasie pandemii sale koncertowe przenoszą się do prywatnych mieszkań, a dzięki Dwójce do miejsc, w których są Państwo – nasi Słuchacze.[1]
Bardzo spodobał mi się w tej audycji pomysł „odczarowania” artysty z jego kreacji, którą tworzy na scenie, budując relację i kontakt z publicznością. Słuchając koncertu w domu w dresie z herbatą w ręce, nasz odbiór jest zupełnie inny niż np. w sali filharmonicznej, ale co innego, gdy artysta również prezentuje się w swoim domowym zaciszu w kolorowych skarpetkach ;). Podczas domówki możemy słuchać naszych wybitnych muzyków w różnorodnym repertuarze i miejscach, ale najbardziej trafiły do mnie właśnie te występy w zaciszu domowym: Jakuba Orlińskiego i Aleksandra Dębicza, Mai Kleszcz oraz Wojtka Krzaka czy Marcina Zdunika.
2. Męskie Granie #wdomu
Słynna impreza, która przyciąga tłumy widzów od 2010, w tym roku również musiała przenieść się do sieci. Bardzo cenię Męskie Granie za promowanie oryginalnych młodych artystów polskiej sceny muzycznej, którzy zdecydowanie wyróżniają się na tle identycznych utworów nadawanych w popularnych stacjach radiowych. Artyści występowali w swoich domach w kameralnych składach i minimalistycznych aranżacjach – bez tłumów, bez oklasków, bez świateł, ale wciąż energetycznie i profesjonalnie. Akcja miała też wymiar charytatywny – wpływy z koncertu zbierano na platformie siepomaga.pl na walkę z koronawirusem.
3. Adam Sztaba & Orkiestra Online „Co mi Panie dasz”
Idea wirtualnego zespołu pojawiła się już przed pandemią, natomiast teraz jest to jeden z popularniejszych sposobów prezentacji muzyków w Internecie. Nie jestem co prawda wielką fanką tego pomysłu, bo w takich wykonaniach brakuje mi interakcji pomiędzy muzykami, co według mnie jest kluczowe i nieodłączne przy budowaniu napięcia i dramaturgii całego utworu, ale chciałabym zwrócić uwagę na projekt „Co mi Panie dasz” w aranżacji Adama Sztaby. Coś, co wyróżnia ten koncept na tle innych to rozmach:
wystąpiło tam 732 muzyków z różnych środowisk i etapów edukacyjnych oraz 16 sławnych wokalistów, których łączy miłość do muzyki. Utwór spotkał się z ogromnym zainteresowaniem (dzisiaj ma już ponad 10 milionów wyświetleń) i słusznie – fantastyczna inicjatywa!
4. Filharmonia Śląska – #zostańwdomu i twórz
#zostańwdomu i twórz to unikalny projekt autorstwa Filharmonii Śląskiej, w którym melomanii mają decydować o kształcie nowo powstałego utworu muzycznego. Na czym polegała zabawa? Na profilu Filharmonii regularnie publikowano dwa różne fragmenty danego utworu przedstawione przez biorących udział w projekcie kompozytorów, a następnie internauci na drodze głosowania mieli zdecydować, który z nich zostanie włączony do utworu. Na końcu wszystkie fragmenty zostały połączone w jeden utwór. Filharmonia Śląska zaprosiła do współpracy takich artystów jak: Mikołaj Górecki, Jerzy Kornowicz czy Marcel Chyrzyński.
5. operaOK!
Oryginalny projekt Warszawskiej Opery Kameralnej zakładał stworzenie cyklu nagrań wideo prezentujących dzieła operowe z okresu baroku i klasycyzmu, które powstawały całkowicie w warunkach domowych. Każdy tytuł został skrócony do 30 minut, pokazując różne możliwości interpretacyjne i inscenizacyjne, jakie dało się osiągnąć w wykonaniu online. Faktycznie koncepty poszczególnych dzieł różnią się i choć nie wszystkie mnie przekonują, to chcę zwrócić uwagę na realizację L’Orfeo C. Monteverdiego.
Główną ideą było odwołanie się do animacji poklatkowej i filmu niemego – historia opowiedziana jest za pomocą obrazków z twarzami śpiewaków, które przemieszczane są na makiecie. Dodatkowo co jakiś czas pojawiają się też tablice z napisami, które przytaczają wypowiedzi bohaterów.
Strona muzyczna całego przedsięwzięcia może nie jest idealna, natomiast biorąc pod uwagę warunki wykonania trzeba przyznać, że pomysł jest naprawdę ciekawy – pokazuje, w jaki sposób artyści mogą być aktywni, a także stwarza możliwość przystępnego udziału w muzyce operowej.
6. Kazik – Zaraza
Ostatnia pozycja na mojej liście nie jest ani wydarzeniem, ani oryginalną realizacją nowatorskiego projektu – jest po prostu płytą. Dlaczego więc postanowiłam umieścić ją w tym zestawieniu? Ponieważ opisuje ona naszą nową rzeczywistość tak, że trafia idealnie w sedno. Mowa o tegorocznej płycie Kazika pt. Zaraza. Każdy, kto zna artystę zarówno z projektów solowych, jak i działalności w różnych zespołach wie, że jest to postać bezkompromisowa i odważna, która w sposób gorzko-ironiczny potrafi skrytykować absurdy kryjące się na każdym rogu naszej nowej rzeczywistości. Płyta Zaraza jest tego dobitnym przykładem – Kazik pokazuje wszystkie nasze lęki, uprzedzenia, obawy, ale nie pozostawia też suchej nitki na obecnej władzy – nie bez echa (przypomnę tylko sytuację z maja zeszłego roku, gdzie piosenka z albumu Twój ból jest lepszy niż mój zajęła I miejsce notowania Listy Przebojów Trójki, a następnego dnia z niej zniknęła…).
Jestem świadoma tego, że nie wspomniałam zapewne o wielu innych fantastycznych inicjatywach, które odbyły się w zeszłym roku. Dodatkowo jestem przekonana, że miały miejsce także wspaniałe przedsięwzięcia, które przeszły bez echa, a również wniosły bardzo dużo. Bez względu na to co by to było i jak wielki miało zasięg – najważniejsze w tym wszystkim jest to, żebyśmy się nie poddawali, nie tracili nadziei, tworzyli i walczyli o normalność. Nową normalność.
Partnerem Meakultura.pl jest Fundusz Popierania Twórczości Stowarzyszenia Autorów ZAiKS
[1] https://www.polskieradio.pl/8/8741, [dostęp: 12.01.2021].