Polifoniczna pieśń okolicznościowa w okresie zygmuntowskim – cz.11. zakończenie
Na zakończenie cyklu tekstów o polifonicznej pieśni okolicznościowej w okresie zygmuntowskim wypada zastanowić się krótko nad charakterem, znaczeniem omówionego repertuaru. Pewna trudność polega na tym, że jakiekolwiek śmiałe wnioski czy generalizacje wyciągnięte w oparciu o analizę grupy zaledwie dziewięciu muzycznie nieobszernych kompozycji słusznie naraziłyby autora na śmieszność. Pytań jednak nasuwa się wiele: o specyfikę zachowanego okazjonalnego repertuaru, o druk, który powinien podlegać prawom handlowym, o miejsce muzyki w życiu ówczesnych, także możnych, a idąc tym tropem – nawet pytanie o problematykę mecenatu.
O radości z „Fidelia” [Korespondenci]
Historia czasem puszcza oko i takie mrugnięcie dostrzegłam, jadąc na moje pierwsze spotkanie z Fideliem Beethovena na żywo – do Paryża. Tak się bowiem składa, że pierwszymi słuchaczami pierwotnej wersji tego przedziwnego utworu byli głównie francuscy żołnierze, którzy podczas oblężenia Wiednia nie mieli nic lepszego do roboty, niż pójść na operę.